Skocz do zawartości

Historia edycji

Nik@

Nik@

@atk walczyłam z ospa kilka miesięcy. Najpierw herbtana 10 dni, ale nie było efektu, potem zamiast herbtany ozonator w odpieniacz, niestety też nie było efektów, nastąpiło pogorszenie, a raz chyba za długo ustawilam podawanie i ryby zaczęły mieć tiki nerwowe. Odstawilam ozonator, tiki ustąpiły. Potem poszedł polyp lab ponad 2 tygodnie  i podniesienie temperatury i wtedy bardzo się pogorszyło, większość ryb w krótkim czasie w białej panierce i zeszły 4 apogony cyanosoma jeden po drugim w 3 czy 4 dni. Potem UV w sumpie. Też nie pomogło, choć kolejne ryby nie padły, ale wyglądały już okropnie, blazny stracily cześć pletw i ospa była nawet na galkach ocznych u niektórych ryb, a żółtek już nie chciał jeść, chowal się. Wróciłam więc do herbtany i do normalnej temperatury, starałam się wręcz utrzymać dość niską. W wysokiej temperaturze cykl życia kulorzeska bardzo przyspiesza i przy braku skutecznego leku narobimy sobie tych plywek dużo szybciej dużo więcej. Uważam, że podniesienie temperatury to ogromny błąd, chyba, że lek działa skutecznie, wtedy skracamy leczenie. 

Co u mnie pomogło? Pomyślałam, że ozonator w odpieniaczu czy lampa UV w sumpie nie mogły spełnić swojego zadania, bo większość plywek siedzi blisko skał i tam szuka zywiciela. Co z tego, że 10 czy może 30 % tego, co spłynie do sumpa usmiercę, skoro większość tego gówna czyli cyst siedzi w piachu czy na skałach i po zmianie postaci na plywki udaje im się szybciej znaleźć zywiciela, niż wpaść do sumpa, a tam i tak mogą ominąć odpieniacz czy uv i wrócić na górę. 

Postanowiłam więc codziennie zlewac wężem wodę z display'a do kastry/kalfasa (jakikolwiek duży pojemnik). Wkladalam ozonator, a po 2h od zakończenia działania pompowalam te wodę przez lampę UV do sumpa. Z czasem ozonator się zepsuł, a ja pomyślałam, po co ten ozonator, skoro woda w całości idzie z kastry do sumpa przez UV. To przyspieszyło proces, bo nie musiałam czekać, aż ozon się zneutralizuje. Rano przed pracą zlewalam wezykiem kilka razy, starając się zbierać wodę w pobliżu skał i przy dnie tak, by nie zassac piachu i od razy przez lampę pompowalam do sumpa, po powrocie z pracy to samo, ile tylko dałam radę i jeszcze wieczorem przed snem. 

Cały ten czas podawałam też herbtanę. Herbtana wspomaga układ odpornościowy ryb, nie leczy jednak samej ospy. Ale lalam ją, żeby wzmocnić ryby. Producent zaleca wyłączać ozonator czy UV, ale ja tego nie zrobiłam, codziennie szło z kilkaset litrów zebrane z display'a przez uv. 

No i witaminy do jedzenia od początku choroby. Z witaminami też trzeba uważać, nie więcej, niż zalecane, bo ja przedobrzylam raz z fishtamin i ryby zrobiły się bardzo nerwowe i agresywne względem siebie. 

I to zaczęło działać, ospa powoli zaczęła opuszczać, wyzdrowial nawet błazenki i żółtek, które wyglądały tragicznie. Powtarzałam te czynności że sterylizowaniem wody z miesiąc, ale pojedyncze kropki nadal występowały u kilku ryb, to już z czasem załatwiła herbtana. Szkoda, że od razu tak nie zrobiłam, może uratowalabym apogony, które były jedynymi ofiarami tej ospy :(

Nie podnos temperatury, póki nie będzie pewności, że lek działa. 

A przypadki beznadziejne, które da się odlowic próbowałabym jeszcze uratować preparatem ichtio od tropicala lub omniforte od sery, ale to już w zbiorniku kwarantannowym z napowietrzaczem. Są to preparaty do zbiorników słodkowodnych, ale jest szansa, że pomogą też slonowodnym rybom. Jest to stres dla ryby, ale jeśli już jest i tak w stanie tragicznym, to walczyłabym do końca. 

 

Edit: jeszcze jedno, przy herbtanie nie ma szans ustawić odpieniacza, będzie przelewał jeszcze jakiś czas po zaprzestaniu leczenia. Zdejmij kubek, niech sobie pieni. Najpierw ratuj ryby, u mnie odpieniacz chodzil bez kubka ze trzy miesiace w trakcie leczenia. 

 

Kolejne edit, bo przeczytałam wątek po tym, jak dałam odpowiedź. O arechin usłyszałam już później, po leczeniu. Mam go na czarną godzinę 1 blister w szufladzie. Kupiłam od kolegi, który stracił większość obsady pięknych, dorodnych ryb, pokolce, wargacze, chelmon na niezidentyfikowaną chorobę. 

Wysyłał mi zdjęcia tych martwych ryb, niektóre miały wybroczyny pod skórą, niektóre postrzepione płetwy, ale większość miała nieskazitelnie wyglądające ciała. Resztę ryb uratował arechinem.

Nik@

Nik@

@atk walczyłam z ospa kilka miesięcy. Najpierw herbtana 10 dni, ale nie było efektu, potem zamiast herbtany ozonator w odpieniacz, niestety też nie było efektów, nastąpiło pogorszenie, a raz chyba za długo ustawilam podawanie i ryby zaczęły mieć tiki nerwowe. Odstawilam ozonator, tiki ustąpiły. Potem poszedł polyp lab ponad 2 tygodnie  i podniesienie temperatury i wtedy bardzo się pogorszyło, większość ryb w krótkim czasie w białej panierce i zeszły 4 apogony cyanosoma jeden po drugim w 3 czy 4 dni. Potem UV w sumpie. Też nie pomogło, choć kolejne ryby nie padły, ale wyglądały już okropnie, blazny stracily cześć pletw i ospa była nawet na galkach ocznych u niektórych ryb, a żółtek już nie chciał jeść, chowal się. Wróciłam więc do herbtany i do normalnej temperatury, starałam się wręcz utrzymać dość niską. W wysokiej temperaturze cykl życia kulorzeska bardzo przyspiesza i przy braku skutecznego leku narobimy sobie tych plywek dużo szybciej dużo więcej. Uważam, że podniesienie temperatury to ogromny błąd, chyba, że lek działa skutecznie, wtedy skracamy leczenie. 

Co u mnie pomogło? Pomyślałam, że ozonator w odpieniaczu czy lampa UV w sumpie nie mogły spełnić swojego zadania, bo większość plywek siedzi blisko skał i tam szuka zywiciela. Co z tego, że 10 czy może 30 % tego, co spłynie do sumpa usmiercę, skoro większość tego gówna czyli cyst siedzi w piachu czy na skałach i po zmianie postaci na plywki udaje im się szybciej znaleźć zywiciela, niż wpaść do sumpa, a tam i tak mogą ominąć odpieniacz czy uv i wrócić na górę. 

Postanowiłam więc codziennie zlewac wężem wodę z display'a do kastry/kalfasa (jakikolwiek duży pojemnik). Wkladalam ozonator, a po 2h od zakończenia działania pompowalam te wodę przez lampę UV do sumpa. Z czasem ozonator się zepsuł, a ja pomyślałam, po co ten ozonator, skoro woda w całości idzie z kastry do sumpa przez UV. To przyspieszyło proces, bo nie musiałam czekać, aż ozon się zneutralizuje. Rano przed pracą zlewalam wezykiem kilka razy, starając się zbierać wodę w pobliżu skał i przy dnie tak, by nie zassac piachu i od razy przez lampę pompowalam do sumpa, po powrocie z pracy to samo, ile tylko dałam radę i jeszcze wieczorem przed snem. 

Cały ten czas podawałam też herbtanę. Herbtana wspomaga układ odpornościowy ryb, nie leczy jednak samej ospy. Ale lalam ją, żeby wzmocnić ryby. Producent zaleca wyłączać ozonator czy UV, ale ja tego nie zrobiłam, codziennie szło z kilkaset litrów zebrane z display'a przez uv. 

No i witaminy do jedzenia od początku choroby. Z witaminami też trzeba uważać, nie więcej, niż zalecane, bo ja przedobrzylam raz z fishtamin i ryby zrobiły się bardzo nerwowe i agresywne względem siebie. 

I to zaczęło działać, ospa powoli zaczęła opuszczać, wyzdrowial nawet błazenki i żółtek, które wyglądały tragicznie. Powtarzałam te czynności że sterylizowaniem wody z miesiąc, ale pojedyncze kropki nadal występowały u kilku ryb, to już z czasem załatwiła herbtana. Szkoda, że od razu tak nie zrobiłam, może uratowalabym apogony, które były jedynymi ofiarami tej ospy :(

Nie podnos temperatury, póki nie będzie pewności, że lek działa. 

A przypadki beznadziejne, które da się odlowic próbowałabym jeszcze uratować preparatem ichtio od tropicala lub omniforte od sery, ale to już w zbiorniku kwarantannowym z napowietrzaczem. Są to preparaty do zbiorników słodkowodnych, ale jest szansa, że pomogą też slonowodnym rybom. Jest to stres dla ryby, ale jeśli już jest i tak w stanie tragicznym, to walczyłabym do końca. 

 

Edit: jeszcze jedno, przy herbtanie nie ma szans ustawić odpieniacza, będzie przelewał jeszcze jakiś czas po zaprzestaniu leczenia. Zdejmij kubek, niech sobie pieni. Najpierw ratuj ryby, u mnie odpieniacz chodzil bez kubka ze trzy miesiace w trakcie leczenia. 

 

Kolejne edit, bo przeczytałam wątek po tym, jak dałam odpowiedź. O arechin usłyszałam już później, po leczeniu. Mam go na czarną godzinę 1 blister w szufladzie. Kupiłam od kolegi, który stracił większość obsady pięknych, dorodnych ryb, pokolce, wargacze, chelmon na niezidentyfikowaną chorobę. 

Wysyłał mi zdjęcia tych martwych ryb, niektóre miały wybroczyny pod skórą, niektóre postrzepione płetwy, ale większość miała nieskazitelnie wyglądające ciała. Resztę ryb uratował arechinem. 

Mam 1 blister od niego na czarną godzinę. 

Nik@

Nik@

@atk walczyłam z ospa kilka miesięcy. Najpierw herbtana 10 dni, ale nie było efektu, potem zamiast herbtany ozonator w odpieniacz, niestety też nie było efektów, nastąpiło pogorszenie, a raz chyba za długo ustawilam podawanie i ryby zaczęły mieć tiki nerwowe. Odstawilam ozonator, tiki ustąpiły. Potem poszedł polyp lab ponad 2 tygodnie  i podniesienie temperatury i wtedy bardzo się pogorszyło, większość ryb w krótkim czasie w białej panierce i zeszły 4 apogony cyanosoma jeden po drugim w 3 czy 4 dni. Potem UV w sumpie. Też nie pomogło, choć kolejne ryby nie padły, ale wyglądały już okropnie, blazny stracily cześć pletw i ospa była nawet na galkach ocznych u niektórych ryb, a żółtek już nie chciał jeść, chowal się. Wróciłam więc do herbtany i do normalnej temperatury, starałam się wręcz utrzymać dość niską. W wysokiej temperaturze cykl życia kulorzeska bardzo przyspiesza i przy braku skutecznego leku narobimy sobie tych plywek dużo szybciej dużo więcej. Uważam, że podniesienie temperatury to ogromny błąd, chyba, że lek działa skutecznie, wtedy skracamy leczenie. 

Co u mnie pomogło? Pomyślałam, że ozonator w odpieniaczu czy lampa UV w sumpie nie mogły spełnić swojego zadania, bo większość plywek siedzi blisko skał i tam szuka zywiciela. Co z tego, że 10 czy może 30 % tego, co spłynie do sumpa usmiercę, skoro większość tego gówna czyli cyst siedzi w piachu czy na skałach i po zmianie postaci na plywki udaje im się szybciej znaleźć zywiciela, niż wpaść do sumpa, a tam i tak mogą ominąć odpieniacz czy uv i wrócić na górę. 

Postanowiłam więc codziennie zlewac wężem wodę z display'a do kastry/kalfasa (jakikolwiek duży pojemnik). Wkladalam ozonator, a po 2h od zakończenia działania pompowalam te wodę przez lampę UV do sumpa. Z czasem ozonator się zepsuł, a ja pomyślałam, po co ten ozonator, skoro woda w całości idzie z kastry do sumpa przez UV. To przyspieszyło proces, bo nie musiałam czekać, aż ozon się zneutralizuje. Rano przed pracą zlewalam wezykiem kilka razy, starając się zbierać wodę w pobliżu skał i przy dnie tak, by nie zassac piachu i od razy przez lampę pompowalam do sumpa, po powrocie z pracy to samo, ile tylko dałam radę i jeszcze wieczorem przed snem. 

Cały ten czas podawałam też herbtanę. Herbtana wspomaga układ odpornościowy ryb, nie leczy jednak samej ospy. Ale lalam ją, żeby wzmocnić ryby. Producent zaleca wyłączać ozonator czy UV, ale ja tego nie zrobiłam, codziennie szło z kilkaset litrów zebrane z display'a przez uv. 

No i witaminy do jedzenia od początku choroby. Z witaminami też trzeba uważać, nie więcej, niż zalecane, bo ja przedobrzylam raz z fishtamin i ryby zrobiły się bardzo nerwowe i agresywne względem siebie. 

I to zaczęło działać, ospa powoli zaczęła opuszczać, wyzdrowial nawet błazenki i żółtek, które wyglądały tragicznie. Powtarzałam te czynności że sterylizowaniem wody z miesiąc, ale pojedyncze kropki nadal występowały u kilku ryb, to już z czasem załatwiła herbtana. Szkoda, że od razu tak nie zrobiłam, może uratowalabym apogony, które były jedynymi ofiarami tej ospy :(

Nie podnos temperatury, póki nie będzie pewności, że lek działa. 

A przypadki beznadziejne, które da się odlowic próbowałabym jeszcze uratować preparatem ichtio od tropicala lub omniforte od sery, ale to już w zbiorniku kwarantannowym z napowietrzaczem. Są to preparaty do zbiorników słodkowodnych, ale jest szansa, że pomogą też slonowodnym rybom. Jest to stres dla ryby, ale jeśli już jest i tak w stanie tragicznym, to walczyłabym do końca. 

 

Edit: jeszcze jedno, przy herbtanie nie ma szans ustawić odpieniacza, będzie przelewał jeszcze jakiś czas po zaprzestaniu leczenia. Zdejmij kubek, niech sobie pieni. Najpierw ratuj ryby, u mnie odpieniacz chodzil bez kubka ze trzy miesiace w trakcie leczenia. 

Nik@

Nik@

@atk walczyłam z ospa kilka miesięcy. Najpierw herbtana 10 dni, ale nie było efektu, potem zamiast herbtany ozonator w odpieniacz, niestety też nie było efektów, nastąpiło pogorszenie, a raz chyba za długo ustawilam podawanie i ryby zaczęły mieć tiki nerwowe. Odstawilam ozonator, tiki ustąpiły. Potem poszedł polyp lab ponad 2 tygodnie  i podniesienie temperatury i wtedy bardzo się pogorszyło, większość ryb w krótkim czasie w białej panierce i zeszły 4 apogony cyanosoma jeden po drugim w 3 czy 4 dni. Potem UV w sumpie. Też nie pomogło, choć kolejne ryby nie padły, ale wyglądały już okropnie, blazny stracily cześć pletw i ospa była nawet na galkach ocznych u niektórych ryb, a żółtek już nie chciał jeść, chowal się. Wróciłam więc do herbtany i do normalnej temperatury, starałam się wręcz utrzymać dość niską. W wysokiej temperaturze cykl życia kulorzeska bardzo przyspiesza i przy braku skutecznego leku narobimy sobie tych plywek dużo szybciej dużo więcej. Uważam, że podniesienie temperatury to ogromny błąd, chyba, że lek działa skutecznie, wtedy skracamy leczenie. 

Co u mnie pomogło? Pomyślałam, że ozonator w odpieniaczu czy lampa UV w sumpie nie mogły spełnić swojego zadania, bo większość plywek siedzi blisko skał i tam szuka zywiciela. Co z tego, że 10 czy może 30 % tego, co spłynie do sumpa usmiercę, skoro większość tego gówna czyli cyst siedzi w piachu czy na skałach i po zmianie postaci na plywki udaje im się szybciej znaleźć zywiciela, niż wpaść do sumpa, a tam i tak mogą ominąć odpieniacz czy uv i wrócić na górę. 

Postanowiłam więc codziennie zlewac wężem wodę z display'a do kastry/kalfasa (jakikolwiek duży pojemnik). Wkladalam ozonator, a po 2h od zakończenia działania pompowalam te wodę przez lampę UV do sumpa. Z czasem ozonator się zepsuł, a ja pomyślałam, po co ten ozonator, skoro woda w całości idzie z kastry do sumpa przez UV. To przyspieszyło proces, bo nie musiałam czekać, aż ozon się zneutralizuje. Rano przed pracą zlewalam wezykiem kilka razy, starając się zbierać wodę w pobliżu skał i przy dnie tak, by nie zassac piachu i od razy przez lampę pompowalam do sumpa, po powrocie z pracy to samo, ile tylko dałam radę i jeszcze wieczorem przed snem. 

Cały ten czas podawałam też herbtanę. Herbtana wspomaga układ odpornościowy ryb, nie leczy jednak samej ospy. Ale lalam ją, żeby wzmocnić ryby. Producent zaleca wyłączać ozonator czy UV, ale ja tego nie zrobiłam, codziennie szło z kilkaset litrów zebrane z display'a przez uv. 

No i witaminy do jedzenia od początku choroby. Z witaminami też trzeba uważać, nie więcej, niż zalecane, bo ja przedobrzylam raz z fishtamin i ryby zrobiły się bardzo nerwowe i agresywne względem siebie. 

I to zaczęło działać, ospa powoli zaczęła opuszczać, wyzdrowial nawet błazenki i żółtek, które wyglądały tragicznie. Powtarzałam te czynności że sterylizowaniem wody z miesiąc, ale pojedyncze kropki nadal występowały u kilku ryb, to już z czasem załatwiła herbtana. Szkoda, że od razu tak nie zrobiłam, może uratowalabym apogony, które były jedynymi ofiarami tej ospy :(

Nie podnos temperatury, póki nie będzie pewności, że lek działa. 

A przypadki beznadziejne, które da się odlowic próbowałabym jeszcze uratować preparatem ichtio od tropicala lub omniforte od sery, ale to już w zbiorniku kwarantannowym z napowietrzaczem. Są to preparaty do zbiorników słodkowodnych, ale jest szansa, że pomogą też slonowodnym rybom. Jest to stres dla ryby, ale jeśli już jest i tak w stanie tragicznym, to walczyłabym do końca. 

Nik@

Nik@

@atk walczyłam z ospa kilka miesięcy. Najpierw herbtana 10 dni, ale nie było efektu, potem zamiast herbtany ozonator w odpieniacz, niestety też nie było efektów, nastąpiło pogorszenie, a raz chyba za długo ustawilam podawanie i ryby zaczęły mieć tiki nerwowe. Odstawilam ozonator, tiki ustąpiły. Potem poszedł polyp lab ponad 2 tygodnie  i podniesienie temperatury i wtedy bardzo się pogorszyło, większość ryb w krótkim czasie w białej panierce i zeszły 4 apogony cyanosoma jeden po drugim w 3 czy 4 dni. Potem UV w sumpie. Też nie pomogło, choć kolejne ryby nie padły, ale wyglądały już okropnie, blazny stracily cześć pletw i ospa była nawet na galkach ocznych u niektórych ryb, a żółtek już nie chciał jeść, chowal się. Wróciłam więc do herbtany i do normalnej temperatury, starałam się wręcz utrzymać dość niską. W wysokiej temperaturze cykl życia kulorzeska bardzo przyspiesza i przy braku skutecznego leku narobimy sobie tych plywek dużo szybciej dużo więcej. Uważam, że podniesienie temperatury to ogromny błąd, chyba, że lek działa skutecznie, wtedy skracamy leczenie. 

Co u mnie pomogło? Pomyślałam, że ozonator w odpieniaczu czy lampa UV w sumpie nie mogły spełnić swojego zadania, bo większość plywek siedzi blisko skał i tam szuka zywiciela. Co z tego, że 10 czy może 30 % tego, co spłynie do sumpa usmiercę, skoro większość tego gówna czyli cyst siedzi w piachu czy na skałach i po zmianie postaci na plywki udaje im się szybciej znaleźć zywiciela, niż wpaść do sumpa, a tam i tak mogą ominąć odpieniacz czy uv i wrócić na górę. 

Postanowiłam więc codziennie zlewac wężem wodę z display'a do kastry/kalfasa (jakikolwiek duży pojemnik). Wkladalam ozonator, a po 2h od zakończenia działania pompowalam te wodę przez lampę UV do sumpa. Z czasem ozonator się zepsuł, a ja pomyślałam, po co ten ozonator, skoro woda w całości idzie z kastry do sumpa przez UV. To przyspieszyło proces, bo nie musiałam czekasz, aż ozon się zneutralizuje. Rano przed pracą zlewalam wezykiem kilka razy, starając się zbierać wodę w pobliżu skał i przy dnie tak, by nie zassac piachu i od razy przez lampę pompowalam do sumpa, po powrocie z pracy to samo, ile tylko dałam radę i jeszcze wieczorem przed snem. 

Cały ten czas podawałam też herbtanę. Herbtana wspomaga układ odpornościowy ryb, nie leczy jednak samej ospy. Ale lalam ją, żeby wzmocnić ryby. Producent zaleca wyłączać ozonator czy UV, ale ja tego nie zrobiłam, codziennie szło z kilkaset litrów zebrane z display'a przez uv. 

No i witaminy do jedzenia od początku choroby. Z witaminami też trzeba uważać, nie więcej, niż zalecane, bo ja przedobrzylam raz z fishtamin i ryby zrobiły się bardzo nerwowe i agresywne względem siebie. 

I to zaczęło działać, ospa powoli zaczęła opuszczać, wyzdrowial nawet błazenki i żółtek, które wyglądały tragicznie. Powtarzałam te czynności że sterylizowaniem wody z miesiąc, ale pojedyncze kropki nadal występowały u kilku ryb, to już z czasem załatwiła herbtana. Szkoda, że od razu tak nie zrobiłam, może uratowalabym apogony, które były jedynymi ofiarami tej ospy :(

Nie podnos temperatury, póki nie będzie pewności, że lek działa. 

A przypadki beznadziejne, które da się odlowic próbowałabym jeszcze uratować preparatem ichtio od tropicala lub omniforte od sery, ale to już w zbiorniku kwarantannowym z napowietrzaczem. Są to preparaty do zbiorników słodkowodnych, ale jest szansa, że pomogą też slonowodnym rybom. Jest to stres dla ryby, ale jeśli już jest i tak w stanie tragicznym, to walczyłabym do końca. 

Nik@

Nik@

@atk walczyłam z ospa kilka miesięcy. Najpierw herbtana 10 dni, ale nie było efektu, potem zamiast herbtany ozonator w odpieniacz, niestety też nie było efektów, nastąpiło pogorszenie, a raz chyba za długo ustawilam podawanie i ryby zaczęły mieć tiki nerwowe. Odstawilam ozonator, tiki ustąpiły. Potem poszedł polyp lab ponad 2 tygodnie  i podniesienie temperatury i wtedy bardzo się pogorszyło, większość ryb w krótkim czasie w białej panierce i zeszły 4 apogony cyanosoma jeden po drugim w 3 czy 4 dni. Potem UV w sumpie. Też nie pomogło, choć kolejne ryby nie padły, ale wyglądały już okropnie, blazny stracily cześć pletw i ospa była nawet na galkach ocznych u niektórych ryb, a żółtek już nie chciał jeść, chowal się. Wróciłam więc do herbtany i do normalnej temperatury, starałam się wręcz utrzymać dość niską. W wysokiej temperaturze cykl życia kulorzeska bardzo przyspiesza i przy braku skutecznego leku narobimy sobie tych plywek dużo szybciej dużo więcej. Uważam, że podniesienie temperatury to ogromny błąd, chyba, że lek działa skutecznie, wtedy skracamy leczenie. 

Co u mnie pomogło? Pomyślałam, że ozonator w odpieniaczu czy lampa UV w sumpie nie mogły spełnić swojego zadania, bo większość plywek siedzi blisko skał i tam szuka zywiciela. Co z tego, że 10 czy może 30 % tego, co słynie do sumpa usmierce, skoro większość tego gówna czyli cyst siedzi w piachu czy na skałach i po zmianie postaci na plywki udaje im się szybciej znaleźć zywiciela, ziz wpaść do sumpa. 

Postanowiłam więc codziennie zlewac wężem wodę z display do kastry/kalfasa (jakikolwiek duży pojemnik). Wkladalam ozonator, a po 2h od zakończenia działania pompowalam te wodę przez lampę UV do sumpa. Z czasem ozonator się zepsuł, a ja pomyślałam, po co ten ozonator, skoro woda w całości idzie z klastry do sumpa przez UV. To przyspieszył proces. Rano przed pracą zlewalam wezykiem kilka razy, starając się zbierać wodę w pobliżu skał i przy dnie tak, by nie zassac piachu i od razy przez lampę pompowalam do sumpa, po powrocie z pracy to samo, ile tylko dałam radę i jeszcze wieczorem przed snem. 

Cały ten czas podawałam też herbtanę. Herbtana wspomaga układ odpornościowy ryb, nie leczy jednak samej ospy. Ale lalam ją, żeby wzmocnić ryby. Producent zaleca wyłączać ozonator czy UV, ale ja tego nie zrobiłam, codziennie szło z kilkaset litrów zebrane z display'a przez uv. 

No i witaminy do jedzenia od początku choroby. Z witaminami też trzeba uważać, nie więcej, niż zalecane, bo ja przedobrzylam raz z fishtamin i ryby zrobiły się bardzo nerwowe i agresywne względem siebie. 

I to zaczęło działać, ospa powoli zaczęła opuszczać, wyzdrowial nawet błazenki i żółtek, które wyglądały tragicznie. Powtarzałam te czynności że sterylizowaniem wody z miesiąc, ale pojedyncze kropki nadal występowały u kilku ryb, to już z czasem załatwiła herbtana. Szkoda, że od razu tak nie zrobiłam, może uratowalabym apogony, które były jedynymi ofiarami tej ospy :(

Nie podnos temperatury, póki nie będzie pewności, że lek działa. 

A przypadki beznadziejne, które da się odlowic próbowałabym jeszcze uratować preparatem ichtio od tropicala lub omniforte od sery, ale to już w zbiorniku kwarantannowym z napowietrzaczem. Są to preparaty do zbiorników słodkowodnych, ale jest szansa, że pomogą też slonowodnym rybom. Jest to stres dla ryby, ale jeśli już jest i tak w stanie tragicznym, to walczyłabym do końca. 

Nik@

Nik@

@atk walczyłam z ospa kilka miesięcy. Najpierw herbtana 10 dni, ale nie było efektu, potem zamiast herbtany ozonator w odpieniacz, niestety też nie było efektów, nastąpiło pogorszenie, a raz chyba za długo ustawilam podawanie i ryby zaczęły mieć tiki nerwowe. Odstawilam ozonator, tiki ustąpiły. Potem poszedł polyp lab ponad 2 tygodnie  i podniesienie temperatury i wtedy bardzo się pogorszyło, większość ryb w krótkim czasie w białej panierce i zeszły 4 apogony cyanosoma jeden po drugim w 3 czy 4 dni. Potem UV w sumpie. Też nie pomogło, choć kolejne ryby nie padły, ale wyglądały już okropnie, blazny zdracily cześć pletw i ospa była nawet na galkach ocznych u niektórych ryb, a żółtek już nie chciał jeść, chowal się. Wróciłam więc do herbtany i do normalnej temperatury, starałam się wręcz utrzymać dość niską. W wysokiej temperaturze cykl życia kulorzeska bardzo przyspiesza i przy braku skutecznego leku narobimy sobie tych plywek dużo szybciej dużo więcej. Uważam, że podniesienie temperatury to ogromny błąd, chyba, że lek działa skutecznie, wtedy skracamy leczenie. 

Co u mnie pomogło? Pomyślałam, że ozonator w odpieniaczu czy lampa UV w sumpie nie mogły spełnić swojego zadania, bo większość plywek siedzi blisko skał i tam szuka zywiciela. Co z tego, że 10 czy może 30 % tego, co słynie do sumpa usmierce, skoro większość tego gówna czyli cyst siedzi w piachu czy na skałach i po zmianie postaci na plywki udaje im się szybciej znaleźć zywiciela, ziz wpaść do sumpa. 

Postanowiłam więc codziennie zlewac wężem wodę z display do kastry/kalfasa (jakikolwiek duży pojemnik). Wkladalam ozonator, a po 2h od zakończenia działania pompowalam te wodę przez lampę UV do sumpa. Z czasem ozonator się zepsuł, a ja pomyślałam, po co ten ozonator, skoro woda w całości idzie z klastry do sumpa przez UV. To przyspieszył proces. Rano przed pracą zlewalam wezykiem kilka razy, starając się zbierać wodę w pobliżu skał i przy dnie tak, by nie zassac piachu i od razy przez lampę pompowalam do sumpa, po powrocie z pracy to samo, ile tylko dałam radę i jeszcze wieczorem przed snem. 

Cały ten czas podawałam też herbtanę. Herbtana wspomaga układ odpornościowy ryb, nie leczy jednak samej ospy. Ale lalam ją, żeby wzmocnić ryby. Producent zaleca wyłączać ozonator czy UV, ale ja tego nie zrobiłam, codziennie szło z kilkaset litrów zebrane z display'a przez uv. 

No i witaminy do jedzenia od początku choroby. Z witaminami też trzeba uważać, nie więcej, niż zalecane, bo ja przedobrzylam raz z fishtamin i ryby zrobiły się bardzo nerwowe i agresywne względem siebie. 

I to zaczęło działać, ospa powoli zaczęła opuszczać, wyzdrowial nawet błazenki i żółtek, które wyglądały tragicznie. Powtarzałam te czynności że sterylizowaniem wody z miesiąc, ale pojedyncze kropki nadal występowały u kilku ryb, to już z czasem załatwiła herbtana. Szkoda, że od razu tak nie zrobiłam, może uratowalabym apogony, które były jedynymi ofiarami tej ospy :(

Nie podnos temperatury, póki nie będzie pewności, że lek działa. 

A przypadki beznadziejne, które da się odlowic próbowałabym jeszcze uratować preparatem ichtio od tropicala lub omniforte od sery, ale to już w zbiorniku kwarantannowym z napowietrzaczem. Są to preparaty do zbiorników słodkowodnych, ale jest szansa, że pomogą też slonowodnym rybom. Jest to stres dla ryby, ale jeśli już jest i tak w stanie tragicznym, to walczyłabym do końca. 

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc do serwisu Nano-Reef, zgadzasz się na warunki Warunki użytkowania.