TYDZIEŃ 42
25.08.2017-01.09.2017
Zostałem ojcem! ...czyli Nassariusowa jajecznica
To było chyba największe zaskoczenie tego tygodnia. Budzę się rano i widzę jakąś smugę na przedniej szybie akwarium. Ot, jakaś dziwna biała "falbanka". Od razu zacząłem się jej przyglądać z łóżka i zastanawiać się, co to właściwie jest. Ślimak? Za długi. Krewetka? Nie no, przecież lata po baniaku. W końcu nie wytrzymałem i wstałem, żeby zobaczyć, co to. Patrzę, a tam skupisko ciasno ułożonych drobnych, białych kuleczek - jajeczka. Tylko czyje? Ryby nie, bo mam pojedyncze egzemplarze, żadnej parki. Podobnie z krewetkami. Od razu nasunęło się więc, że to jaja jakichś ślimaków. Niedługo później odpowiedź przyszła sama, bo zauważyłem jednego z Nassariusów, który wręcz "zadrukowywał" szybę kolejną porcją jajek. Skupiska są w kilku miejscach i póki co nie czyszczę szyb, bo może coś się z tego wylęgnie. Turbo mam już całe mnóstwo, choć to jeszcze kilkumilimetrowe drobiazgi, a największe dochodzą obecnie do jakichś 6, może 8 mm. Może do tego dojdą jeszcze malutkie Nassariusy. Niby to tylko głupie ślimaki, które mnożą się momentami na potęgę, ale i tak człowiek cieszy się jak dziecko, że coś się w akwarium rozmnożyło
Poza tym w baniaku zasadniczo spokój. Nowe koralowce w większości ładnie się już pootwierały i powypuszczały polipy, z wyjątkiem czerwono-fioletowej Montipory, która cały czas jest jakaś taka... niemrawa. Niby troszkę wysuwa polipy, ale nie tak mocno, jak pozostałe. Niestety nadal nie udało mi się zrobić ostrych zdjęć moich nowych Zoanthusów. Chyba czas znowu popracować nad techniką, bo jakoś wszystkie próby zrobienia ostrych i dobrych jakościowo zdjęć spełzają na niczym. Może to kwestia ruchu wody, albo tego, że słona załamuje światło i stąd te problemy z ostrością, szczególnie w przypadku koralowców, które fotografuje się prze "grubszą" warstwę wody. Nie mogę się za to powstrzymać od fotografowania Euphylli, która tak się ładnie pompuje i rozrasta, że aż przyjemnie na to patrzeć. Tak samo na buszującego w niej błazenka. Cieszy mnie też, że wszystkie SPS-y zaczynają powoli oblewać tkanką swoje podstawki i rosnąć. Szczególnie ładnie prezentują się tutaj czerwone Montipory digitata, które ni stąd, ni z owąd zaczęły wypuszczać zielone fluorescencyjne polipy. Zielona też ładnie rośnie i pokrywa się nową tkanką. Jedyną rzeczą, która w kwestii koralowców mnie niepokoi jest kurczenie się Ricordei w pobliżu Rhodactisów. Rhodactis był jeden. Teraz powoli zaczyna się już wydzielać 3 i mam wrażenie, że parzy te Rico. Jedną z bladą i jakby rozkładającą się tkanką już przesadziłem - kurczyła się, nie pompowała, więc wyjąłem, martwą tkankę odciąłem delikatnie skalpelem, posmarowałem dipem Seachem i do baniaka, w inne miejsce (bardziej do przodu). Po 2 dniach znowu się napompowała i teraz rośnie. Aktualnie widzę, że jasnoniebiesko-biała przestała się pompować i zaczęła się obkurczać od strony Rhodactisa. Mam wrażenie, że rozrastając się po prostu ją parzy (zdjęcie 2 w prawym górnym rogu, nie wiem, czy dobrze to widać). Jest to możliwe? Jeżeli to okaże się powodem, zamierzam potraktować go żyletką i eksmitować w nieco inne miejsce, gdzie będzie miał przestrzeń do spokojnego wzrostu, bez szkodzenia innym koralowcom.
W czwartek robiłem podmiankę wody. Zasolenie zjechało po podmiance do 1.024, więc od razu poleciała lekka korekta i na chwilę obecną jest już 1.025. Co do pozostałych parametrów, to wszystkie w normie. Lekko wysoki magnez, ale korale to wykorzystają, NO3 trzyma się na razie na poziomie 3,75 i myślę powoli o delikatnym zbiciu go do granicy wykrywalności, ale tak, żeby utrzymać odpowiedni współczynnik Redfielda, na który od niedawna zacząłem zwracać uwagę. A czytając forum i artykuły na ReefHub'ie doszedłem do wniosku, że nutrienty na poziomie zera absolutnego wcale nie są takie korzystne. Największy problem jest z KH. Właściwie to taki problem - nie problem. Od paru tygodni widzę, że spada. I mimo korekt jest cały czas niżej niż powinno. Na przykład w tym tygodniu po korektach miało skoczyć do około 7,5, a na teście wyszło 7,0. Czyli coś tam cały czas jest konsumowane, więc zdecydowałem się podłączyć dozowanie na stałe przez pompę dozującą, póki co w dawce 2 ml/dzień. Jeśli dalej poleci w dół, to podniosę do 3 ml.
W kwestii plagi cyjano - jest lepiej. Cyjano robi się takie blade i chude, i po odessaniu nie wraca, a przynajmniej nie z taką intensywnością, jak wcześniej. Co prawda nie wszystko jeszcze zeszło, ale mam nadzieję, że pójdzie to już teraz w dobrą stronę. Co do pomysłów z zeszłego tygodnia - SERA Gravel Cleaner nie sprawdził się zupełnie. O wiele lepiej spisuje się zwykła cieniutka rurka z plexi, z doczepionym wężykiem 6 mm - łatwiej wjechać we wszystkie zakamarki i nie jest tak niesterowna, jak "odkurzacz" SERA. Podobnie rzecz ma się z Microbe Lift Gravel and Substrate Cleaner, który świetnie nadaje się do zbiorników słodkowodnych, ale w morskim spisuje się podobno średnio, z uwagi na drobne podłoże. Może jedynie do przeczyszczenia biologicznie Siporaxu by się nadawał. Ale zdecydowałem się przekopać nieco piasek i faktycznie trochę syfu z niego poleciało. Także w tym miejscu podziękowania dla kolegi @katani, który zwrócił mi na to uwagę i podrzucił ten pomysł. Być może martwa materia w piasku była źródłem cyjano. Teraz co wieczór delikatnie przekopuję podłoże i widać, że cyjano ubywa. Mam nadzieję, że nie skończy się to eksplozją.
Z planów na najbliższy czas mam rozpoczęcie przygotowań do sezonu zimowego. W lecie temperatura szybowała w górę, więc trzeba było wodę chłodzić. Sonoff TH10 spisał się w roli kontrolera temperatury wręcz kapitalnie, tym bardziej biorąc pod uwagę jego cenę. Stąd zdecydowałem się na zakup jeszcze jednego, który będzie odpowiadał za kontrolę grzałki zimą. Jakoś po ostatnim sezonie grzewczym nie mam odwagi zostawić grzałki na fabrycznym, wbudowanym termostacie, bo skończyło się tym, że na pokrętle było ustawione 23 stopnie, a grzało momentami do 27. Jednak Sonoff jest bardziej precyzyjny i w razie czego albo odłączy grzałkę, albo włączy wentylatory. A podwójne zabezpieczenie pracy grzałki jednak dla świętego spokoju się przyda. Kombinuję też delikatnie nad włączeniem w obieg małego reaktora z glonami Chaetomorpha i gdzieś tam z tyłu głowy zamarzyły mi się testy z Hanna Instruments. Szukam więc okazji do ich kupienia. A niewykluczone, że niebawem będę potrzebował dodatkowej pompy dozującej (takiej z 3 głowicami, żeby uzupełnić obecną DP-5), która będzie kontrolowała podawanie wapnia i magnezu.