Cześć. To mój pierwszy post tutaj, jeśli temat się pojawił to przepraszam, pierwszy raz w ogóle korzystam z takiego forum
W sobotę zakupiłem korale w lokalnym sklepie, szczepek briareum i caulastraea(?)
wszystko było cacy, przykleiłem je i zostawiłem. Rano schodzę, a mój blazenek ledwo żyje, pokryty śluzem. Wyglądał jakby miał pleśniawkę, pewnie była to brooklynella albo coś takiego. Tylko że wcześniej nic mu nie było, pływał wesoło, jadł z ręki, czekał aż dokupie mu kolegę.
w przeciągu 12 godzin od dodania korali, blazenek padł. Nie pomogła kąpiel w wodzie RO. Niestety była niedziela, pojechałem najszybciej jak mogłem do sklepu oddalonego o 50 km (jedyny otwarty jaki znalazłem) po akryflawine, lecz jak wróciłem było za późno.
Czy jest możliwe że razem z koralami przyniosłem do akwa jakieś aż tak agresywne choróbstwo? Żeby w 12h zabiło błazna? Jeśli tak to jak mogę się pozbyć tego z akwarium?
Akwarium to kostka 30L, na filtrze fzn 3. Aktualnie zostały same koralowce, jeden nassarius. Miałem tam tylko tego blazenka kupionego przy starcie, przeżył ogromne wahania parametrów, był ze mną praktycznie od samego początku. Akwarium ma ponad 4 miesiące. W najbliższym czasie stawiam większe, a po dojrzeniu przenoszę korale i likwiduje kostkę.