Skocz do zawartości
CoralHouse

Palythoa - tym razem ostrzeżenie.

Rekomendowane odpowiedzi

Wczoraj mimo iż bardzo uważałem chyba się przytrułem przy usuwaniu palythoa mutuki ( kolor zielony ). Dostałem to jako gratis przy kupowaniu korali. Jestem laikiem i nie miałem pojęcia co to za koral, a zapytałem dopiero bo szybko się rozrastał po skale a nie chciałem tego. SU1 powiedział że ma takie same i są trujące więc niewiele myślą zacząłem usuwać je. Oczywiście założyłem okulary, pootwierałem okna i starałem się delikatnie je odrywać, niestety 2 rozerwałem.

Mimo iż nie śmierdziało jakoś, chyba się przytrułem. Jeśli chodzi o objawy to jak oddycham boli mnie klatka piersiowa od wczoraj i jakoś lekko dziwnie się czuję. Sądzicie że lepiej jechać do szpitala, czy raczej przejdzie? W sumie to nie mam pojęcia do jakiego szpitala w Warszawie jechać.

Żona z pewnością się wkurzy bo i tak za baniakiem nie przepada.

Nie mam gorączki, dreszczy czy bóli mięśni. Twarz jak i język również mi nie drętwiało. Jedynie klatka przy oddychaniu boli i czuję jak powietrze aż do płuc dochodzi ( w jakiś dziwny sposób) takie ma odczucia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie sądzę, przed grzebaniem w baniaku było oki. Podczas grzebania jakoś lekko mnie zaczęło coś dusić, myślę pewnie dlatego że lekko zgięty jestem żeby patrzeć gdzie grzebię w szkle i poszedłem się przewietrzyć. Jak wróciłem po jakimś czasie i zacząłem usuwać ostatnie sztuki to zaczęły mnie oczy szczypać i łzawić. Może to nie dużo ale chciałem się dowiedzieć co o tym sądzicie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem objawy książkowe , pierwsze było mrowienie warg , po tem zrypanie ostrości ,wariacje serca , i konkretne poty .Jeśli dostałeś to delikatnie , no chyba że jesteś alergik jak ja zresztą , to takie objawy jak pisałeś to u mnie norma ,np : przy czyszczeniu  akwarium czy nawet gąbki ,  czy koszeniu trawy  ,  czasem duszno się robi .

PS : ma ktoś jakieś pomysły , jak to w razie potrzeby utylizować  .
U mnie ma swoją skałę , i chce go mieć  , no ale wiadomo rośnie , strzelę sobie szczepkę , a co z resztą  ? .Zakopać , czy do wisły .

 

Edytowane przez SU1 (wyświetl historię edycji)

summary.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i zaczyna sie kwestia jak usunac...

Ostrzegac mozna, nawet trzeba, ale trzeba tez do wszystkiego podchodzic z umiarem. Jestem na tym forum z rok i temat juz przewinal sie ze cztery razy. A teraz juz nawet objawy wywolane najpewniej autosugestia sie pokazuja. Za pierwszym rowniez zareagowalem przesadnie i spedzilem ladnych kilkanascie godzin nad porownywaniem moich zoa z wszystkimi mozliwymi zrodlami i obrazkami. I nic z tego nie wyszlo, bo poza oczywistymi paly wszystko inne jest do siebie podobne i dla zwyklego czlowieka nie do odroznienia.

Jak usunac - kolejno: do torebki, wiekszej torby, pudelka, sejfu, sarkofag betonowy i w tym stanie odeslac do miejsca, w ktorym rosnie w stanie wolnym :-)

A gdzies przeciez w stanie wolnym rosnie, prawda? Wyobrazcie sobie te pola smierci, dna zaslane poly, zoa i tak dalej. Jeden slimak, ktory razno przez to pole przebiegnie i podraznie koralowce moze wywolac zaglade ludzkosci...

Przepraszam za ironie. Wiem, ze to grozne i sa osoby, ktore poczuly na wlasnej skorze spotkanie z domowym paly ale nie przesadzajmy. Po prostu uwazajmy. Nie tnijmy tego jesli nie trzeba i jesli nie wiemy co to. To jak z grzybami, pajakami - nie wiem co to to nie ruszam, bo moze trujacy lub jadowity.

I jeszcze mi sie tak nasunelo: wrzucanie tego typu ostrzezen nic nie daje poza falami "przestrachu". Aby na prawde cos osiagnac trzeba by bylo zmusic sprzedawcow do informowania, ze poly, a w mniejszym stopniu wszystkie zoa sa toksyczne. I to bylby pozytywny przejaw akcji ostrzegania.

Mgr

 

 

Edytowane przez mgr (wyświetl historię edycji)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od ostrzegania do fali "strachu " niedaleka droga , ale jak wiadomo ktoś nie znający tematu może źle trafić .I chyba lepiej jak kilka osób przesadzi  z reakcją niż komuś przydarzy sie poważna krzywda .Temat strachu już przerobiliśmy  ,mniejsza o to jakie kto ma podejście ,ale serio , jak to utylizować .

Mam skałkę wielkości pięści  , zrobię sobie szczepkę na nową a co z tym .( szkoda mi ładnej skałki :D ) .

Poważnie ,jaki  pomysł  , ciekawe jak długo rozkłada się trucizna .


summary.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja to widzę tak ze większość lub wszystkie ofiary palysow:clover: to ci którzy w jakiś sposób chcieli je skrzywdzić i jest to normalna reakcja obronna każdego żywego stworzenia a ze maja w sobie toksynę którą się bronią to ja wykorzystują . Jak ktoś się boi tych grzybków to po cholerę je kroi i wydłubuje ze skały świadomie narażając się na działanie toksyn nie słyszałem jeszcze nigdy o tym aby palysy zatruły mieszkanie poprzez odpieniacz albo jakieś inne bujdy oczywiscie w teori to mozliwe tak samo jak to ze w drewnianym kosciele dostaniesz cegłą w łeb:popo:ciekawe jak sie sprawują te ślimaczki których przysmakiem są pały byłby to taki naturalny regulator populacji tego grzybka:smilieA13:

Edytowane przez c-sys (wyświetl historię edycji)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobra, też mam zielone palythoa[emoji14] , czy przy normalnej obsłudze zbiornika (czyszczenie, podmiany), żadnego cięcia, fragowania, też jestem narażony na toksyny?

baszurek nadaje mobilnie...


"Czy nig­dy nie zas­ta­nawiał się pan nad tym, dlacze­go chmu­ry i drze­wa, złotog­niade je­sienią, bu­re zimą, ten pejzaż dek­li­nowa­ny przez po­ry ro­ku, dlacze­go wszys­tko wa­li w nas pięknem jak młotem, ja­kim pra­wem tak się dzieje? Prze­cież po­win­niśmy być czar­nym prochem międzyg­wiez­dnym, strzępa­mi mgławi­cy Psów Gończych, prze­cież normą jest hucze­nie gwiazd, po­top me­teorów, próżnia, ciem­ność, śmierć..."

S.Lem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O - i pytanie @baszurek jest dobre i tez chcialbym to wiedziec.

Mgr

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 minut temu, baszurek napisał:

No dobra, też mam zielone palythoa[emoji14] , czy przy normalnej obsłudze zbiornika (czyszczenie, podmiany), żadnego cięcia, fragowania, też jestem narażony na toksyny?

baszurek nadaje mobilnie...

Teoretycznie tak . Nie tylko czynniki z zewnątrz wpływają na ich złe zachowanie . Mogą to być - pogorszenie warunków w zbiorniku , podrażnienie przez rybę , ślimaka , jeżowca itd . To oczywiście tylko teoria , w praktyce wszystko w rękach przypadku .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak, to wiadomo, ale chodziło mi o to, na ile takie toksyny z wody przedostają się do powietrza (parowanie, odpieniacz)?

baszurek nadaje mobilnie...


"Czy nig­dy nie zas­ta­nawiał się pan nad tym, dlacze­go chmu­ry i drze­wa, złotog­niade je­sienią, bu­re zimą, ten pejzaż dek­li­nowa­ny przez po­ry ro­ku, dlacze­go wszys­tko wa­li w nas pięknem jak młotem, ja­kim pra­wem tak się dzieje? Prze­cież po­win­niśmy być czar­nym prochem międzyg­wiez­dnym, strzępa­mi mgławi­cy Psów Gończych, prze­cież normą jest hucze­nie gwiazd, po­top me­teorów, próżnia, ciem­ność, śmierć..."

S.Lem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, baszurek napisał:

No tak, to wiadomo, ale chodziło mi o to, na ile takie toksyny z wody przedostają się do powietrza (parowanie, odpieniacz)?

baszurek nadaje mobilnie...
 

Do powietrza dostają się jedynie przy wyjęciu z wody i bezpośredniej interwencji. Potrafią rozpylić toksynę jak dezodorant w sprayu .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytałem gdzieś o tym, że cała rodzina trafiła do szpitala po tym jak palythoa zaczęły nagle wydzielać toksyny, a odpieniacz rozprowadził to do powietrza - ile w tym prawdy, nie wiem i wolę nie przekonać się o tym. Lekarze z tego co wiem, nie za bardzo potrafili sobie poradzić z tym, bo objawy są ogólne i wiedza na temat tego zatrucia jest raczej znikoma.

Miałem ostrą przygodę z tym kiedyś, był rok 2010 jakoś... wiadomo, początki i byłem zafascynowany wszystkim co się dzieje w wodzie, co rośnie na skale itp. a protopalythoa były łatwo dostępne, tak więc miałem sobie dwie skałki wielkości pięści na akwarium 500 litrów. Jedne były brązowe, drugie z fluo i tak sobie rosły na osobnej skałce, gdyż nie chciałem żeby wrastały i zdominowały główną konstrukcję. Ot sobie były i rosły. Lubiłem często przekładać koralowce, żeby nie było bałaganu i wszystko ładnie się zgrało. Wtedyyyyy to nagle mnie zwaliło z nóg po grzebaniu w akwarium, skałkę z protopalythoa przeniosłem na piasku do piasku 20cm dalej - nie pamiętam czy rękami, czy szczypcami. Poczułem mega duszności, kłucie w klatce piersiowej i zwaliło mnie na dobre dwie godziny, biało przed oczami i potem doszedł pot i rzyganie. Zwaliłem wszystko na grypę żołądkową, swoje wyleżałem, wyrzygałem i wykręcałem z boku na bok w łóżku i tak trzy dni minęły, wtedy stanąłem na nogi i wróciłem do pracy. Kłucie w klatce piersiowej dosyć długo się utrzymywało, nasilało wieczorami. Po paru latach przeczytałem o palitoksynie, o syfie związanymi z tymi koralami i jestem pewien, że to było to. Jak ja to przeżyłem, nie wiem. Ale korale natychmiast zniknęły z akwarium i tłukę teraz to każdemu, żeby tego syfu nie trzymać u siebie - wygląd kwestia gustu, ale chodzi o bezpieczeństwo. I w każdym akwarium którym się opiekuję - tępię od razu od zarodka ten syf, gdyż niestety czasem lubi sobie z żywej skały wyrastać.

 

Nie warto ryzykować aż tyle, dla niepozornych brązowych grzybków - jest tysiąc o wiele ładniejszych, bezpieczniejszych korali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Dnia ‎2017‎-‎05‎-‎04 o 10:13, rafik25 napisał:

Nie sądzę, przed grzebaniem w baniaku było oki. Podczas grzebania jakoś lekko mnie zaczęło coś dusić, myślę pewnie dlatego że lekko zgięty jestem żeby patrzeć gdzie grzebię w szkle i poszedłem się przewietrzyć. Jak wróciłem po jakimś czasie i zacząłem usuwać ostatnie sztuki to zaczęły mnie oczy szczypać i łzawić. Może to nie dużo ale chciałem się dowiedzieć co o tym sądzicie.

jeśli czujesz ze powietrze które przelatuje w okolicy gardła jest jakies suche gorące lub cliwi dziwnie po prostu je czujesz to tak na pewno cos jest na rzeczy tylko w jakim stopniu ? a jeśli czujesz się lekko tak dalikatnie otumaniony i masz kocie ruchy to już na pewno,jesli stan się pogorsza w przeciągu paru godzin to nie ma na co czekac bo tylko będzie gorzej

Dnia ‎2017‎-‎05‎-‎04 o 12:28, c-sys napisał:

ja to widzę tak ze większość lub wszystkie ofiary palysow:clover: to ci którzy w jakiś sposób chcieli je skrzywdzić i jest to normalna reakcja obronna każdego żywego stworzenia a ze maja w sobie toksynę którą się bronią to ja wykorzystują . Jak ktoś się boi tych grzybków to po cholerę je kroi i wydłubuje ze skały świadomie narażając się na działanie toksyn nie słyszałem jeszcze nigdy o tym aby palysy zatruły mieszkanie poprzez odpieniacz albo jakieś inne bujdy oczywiscie w teori to mozliwe tak samo jak to ze w drewnianym kosciele dostaniesz cegłą w łeb:popo:ciekawe jak sie sprawują te ślimaczki których przysmakiem są pały byłby to taki naturalny regulator populacji tego grzybka:smilieA13:

kolego co do pienidła to nie bujdy  i zastanów się cos uszkadza grzyby ryba,slimak człowiek,co się dzieje z toksyna która hula w obiegu?bo uwierz mi ze ulatnia się z wody nawet bez pienidła! co do zjadania poczytaj trosze na necie ile osób zmarło bo gdzies w restauracji zjedli rybke lub inne stworzonko które wcześniej papało grzybki

Dnia ‎2017‎-‎05‎-‎04 o 12:30, baszurek napisał:

No dobra, też mam zielone palythoa[emoji14] , czy przy normalnej obsłudze zbiornika (czyszczenie, podmiany), żadnego cięcia, fragowania, też jestem narażony na toksyny?

baszurek nadaje mobilnie...

 napisać "tak" lub "nie" to jest nie poważne ,problemem jest raczej czy jesteśmy w stanie np. zbadać czy palytoksyna jest w wodzie  czy nie posiadając "grzybki", a jak puszcza sama to co się z tym dzieje bo z tego co się dowiedziałem to część  idzie w powietrze itd. itp

ja na pewno jestem na nie!!! dalej łaże po lekarzach mam dość duże problemy i nie wiadomo jak się skończy.... a nie ukrywam że w myślach  był moment że nie wiedziałem czy się żegnać z rodziną ? (nawet nie dałem rady utrzymać telefonu w ręce)

nie wspomnę że zatrucie przez oddech  z tego co się na toksykologii dowiedziałem  jeszcze w miarę ,  ale dostanie się do krwi lub zjedzenie -nie będę pisał co usłyszałem

jest sens ryzykować? granica aby doszło do zatrucia jest bardzo cieniutka ja to już wiem...

 

Jeszcze jedno naprawdę nie starajcie się ratować skały(gotowaie skrobanie) na której rosną nie ma sensu życie jest jedno a pare dych za kilo ?  to nie wiele

Edytowane przez Artek edos (wyświetl historię edycji)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakiś czas temu na forum była. informacja na temat tej trucizny i możliwości leczenia w Polsce zatruć nią wywołanych . Jeśli traficie do lekarza ,który będzie wiedział cokolwiek o niej ,to będzie to duże szczęście. W naszym kraju są tylko dwa szpitale ,które są przygotowane na pacjentów z takimi zatruciami . Czy warto ryzykować wasz wybór ,pod warunkiem , że jest świadomy.

szpitale toksykologiczne.png

Edytowane przez aksamit79
żeby nie być gołosłownym (wyświetl historię edycji)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie trzeba jechać do szpitala specjalistycznego, wystarczy wiedzieć czym i poinformować na zwykłym  pogotowiu, następnie lekarz który będzie się sprawą zajmował dzwoni na toksykologie i już z lekarzem specjalista uzgadniają jakie leki ,ja na pierwszy szczał dostałem jakies sterydy ,leki odczulające i kroplówki (sikałem w nocy 26 razy dość solidnie) co jeszcze nie wiem mam w sumie na wypisie,żona dostała co innego z powodu ciąży:(

wiadomo krew od razu zostaje pobrana do badania ,lekarz przez pierwsze pare godzin non stop miał kontakt z działem toksykologii (i zapada decyzja czy jedziemy do szpitala specjalistycznego itd.) żonę  wypuszczono do domu ja zostałem...

 

tak jak pisałem wcześniej ,bardzo pomógł wydruk z strony https://reefhub.pl/palitoksyna-mroczna-strona-zoanthusow/    (sorki ze inne forum ale w słusznej sprawie)

dzięki temu lekarz po przeczytaniu mniej więcej wiedział na czym stoimy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ten wątek jest dość stary. Należy rozważyć rozpoczęcie nowego wątku zamiast ożywienia tego.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc do serwisu Nano-Reef, zgadzasz się na warunki Warunki użytkowania.