Witajcie ,słowem wstępu jak na spowiedzi:
Akwarium wystartowało w połowie maja 2016, 300L+sump 60L, odpieniacz Twistman, pompa Jecod, cyrkulator chyba też tej firmy. Lampa ATI, świetlówki 2 białe, 2 niebieskie (moc i konkretne modele bliżej zna małżonek który to wszystko odpalił). Żywa skała ok.30kg + żywy piasek 2 worki nie pamiętam ile to było kg, zalane wodą z działającego zbiornika, dojrzewało sobie do końcówki sierpnia, po sprawdzeniu parametrów (były akceptowalne, koniec cyklu azotowego chyba tak się ładnie mówi) wpuściłam ślimaki, wężowidło i kraba, zainstalowałam grzybki discosoma, briareum i capnellę, jakieś zoasy. Całe towarzystwo miało się świetnie. Capnella się podzieliła, krab zrzucił wylinkę, ślimaki ninja grasowały więc w połowie września mniej więcej po miesiącu wpuściliśmy pierwsze ryby. Były to kostera rogata, petrapogon i auriga (wiem że ta ostatnia to błąd ale wiem to dopiero teraz bo pan w sklepie mówił że spoko, będzie mu dobrze itp.). Auriga zszedł 3 dnia, już w sklepie się ocierał, u mnie nic nie jadł tylko skubał życie ze skał (uchodowały się lasonogi i takie jakby krewetki w b.dużej ilości), ciągle się ocierał aż zrobiło mu się takie czerwone otarcie na pyszczku. Reklamację uznano mi w sklepie (nie podaję nazwy, ale sklep na poziomie).
Reszta żyła sobie w dobrym stanie, w połowie września doszły 2 błazenki i 2 piżamki a także cinctus. I kilka korali - zoasy, pavona, caulastrea, rodactis. Ryby jedzą artemię i lasonogi w mrożonce, 1 kostka dziennie.
Robimy podmianki co 2 tyg po około 20l. Pierwszą robiliśmy z wody z działającego zbiornika. Parametry mam ok, nieco do podbicia KH, Ca i Mg bo spadło po ostatniej podmianie. Temp. 26st. Zasolenie 1,024.
Obecnie mam plagę dino, na razie czyszczę piasek ręcznie, skał nie ruszałam tj. nie szczotkowałam bo nie ma takich długich fluków, tylko brązowy nalot.
Od wczoraj mam problem z moją pupilką - krówką. Od pływa chybotliwie, ma gorszy apetyt, wygląda też jakby nie widziała jedzenia. Jest też jakby bardziej blada, kropki na ciele mniej się świecą.
Przyjmuje pokarm ale to nie to samo co 2 dni temu - wtedy wręcz śmigała, nigdy nienajedzona do syta zawsze pierwsza do pipety jadła wręcz z ręki.
Ponieważ jej zachowanie wzbudziło mój niepokój, a pamiętałam jak dosłownie w oczach zszedł auriga po włączeniu światła - zgasiłam wczoraj wcześniej świtało białe, potem też wcześniej niebieskie, wyłączyłam falownik, aha nakarmiłam porządnie na kolację moich podopiecznych.
Dziś krowa ma się nieco lepiej - spała przy powierzchni, teraz pływa po całym zbiorniku, trochę zjadła, patroluje dno i skałki. Nie włączałam białego światła, falownik dalej wyłączony.
Wcześniej krowa nie miała problemu z nurtem, omijała okolice falownika, ale w pozostałych częściach akwarium pływała sprawnie i szybko (do jedzenia). Teraz włączony falownik wyraźnie ją męczy nawet w spokojniejszych częściach akwarium.
Na ciele nie ma żadnych kropek, żadnego nalotu, nic. Jest tylko bledsza i trudniej jej się pływa niż zwykle. Nie oddycha jakoś szybciej itp. teraz właśnie skubie dno.
Reszta załogi w bardzo dobrym stanie, nic im nie dolega.
Dodam że w sobotę rano ryby dostały lasonogi w których przez noc moczył się plaster czosnku (w sklepie zalecono raz w tygodniu tak robić profilaktycznie), następnie było czyszczone dno (odessany piasek, potem delikatnie wsypany) oraz pierwszy raz zawiesiłam nori na klipsie ale takie ze sklepu - do suszi.
Proszę o podpowiedź co sprawdzić i co zrobić aby pomóc mojej pupilce - nie chciałabym żeby podzieliła los aurigi. Na forum nie znalazłam identycznych objawów.