Sprawa nie ma związku z akwarystyką, ale większość z nas jeździ lub będzie jeździć samochodem. Samochody mają to do siebie, że czasem się psują i trzeba odwiedzić jakiegoś mechanika...
Ostatnio w moim samochodzie pękł przewód od wspomagania kierownicy i pojawił się niewielki wyciek oleju z układu. Załatałem tymczasowo nieszczelność przy pomocy opaski zaciskowej i postanowiłem poszukać mechanika, który by mi wymienił ten przewód. Kolega ostatnio wymieniał skrzynię biegów w swoim A6 i polecił mi gościa, że się niby zna na rzeczy, że spoko warsztat i tp..., a że było to w mojej okolicy pojechałem do gościa. Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne. Powiedziałem o co chodzi, gość popatrzył powiedział, że takich przewodów to on się już tyle narobił że ho ho i że na wieczór samochód będzie do odbioru. Jeszcze przybiegł z komputerem, sprawdził błędy, skasował usterki, kilka się nie dało skasować (problem z poduszką kierowcy i czukjnik temp. zewn. od klimy) więc powiedział, że spoko zajmie się tym i wszystko będzie naprawione. Poprosiłem go jeszcze o wymianę oleju i kontrolępoziomu oleju w skrzyni oczywiście wszystko zapisał powiedział, że obejrzy dokładnie wszystko i sprawdzi co jeszcze jest do zrobienia. Umówiliśmy się, że wieczorem przyjeżdżam po samochód.
Poszedłem do pracy zadowolony, że trafiłem na solidnego fachowca i że wieczorkiem sobie będę śmigał niunią jak nową.
Po południu zaczęły się schody. Facet zadzwonił, że jest problem, bo próbowali ten przewód wymienić, ale jest tak ciężki dostęp że nie da rady i że muszą od dołu się do niego dobrać, a kanały wszystkie zajęte więc dzisiaj nie da rady. OK umówiliśmy się na kolejny dzień.
Następnego dnia po południu dzwoni gość, że jest problem i żebym przyjechał. Pojechałem. Zamiast wymienić przewód koleś go po prostu obciął i dorobił złączkę z kawałka rury. Facet powiedział, że cały dzień nad tym pracowali i że jak wszystko podłączyli, zakręcili kierownicą to rozerwało znowu ten przewód dalej... powiedziałem mu, że nie widzę tu roboty na cały dzień i że miał być przewód wymieniony a nie łatany jakimiś druciarskimi metodami.
Facet powiedział, że do wymiany tego przewodu muszą wyjąć skrzynię, bo inaczej się nie da. Okej umówiliśmy się na następny dzień.
Dowiedziałem, się, że nie trzeba skrzyni wyciągać do tej roboty, zadzwoniłem do typa, że chcę zabrać samochód. Dałem się w swej naiwności mu przekonać, że zrobi to dobrze, że "jego robota jest jego wizytówką"...
Kolejny dzień godzina 22.. dzwoni gość, że jak chcę samochód, to żebym odbierał bo jutro wyjeżdża, ale że jest mały problem... OK pojechałem.. okazuje się, że koleś założył ten przewód z tym, że wspomaganie nie działa - padła pompa. Oczywiście wg niego to już wcześniej pompa była zwalona i to dlatego pękł przewód (hahaha) tak.. akurat. Mogę się tylko domyślać, ale wg mnie to po pierwszym prowizorycznym łataniu pojechał na próbę , na mieście pękł mu przewód i wrócił fiut bez oleju (w końcu to nie jego samochód). Wswej naiwności i głupocie zapłaciłem mu kupę kasy, w drodze do domu okazało się, że nie tylko wspomaganie mi nie działa, z hamulca zaczęło syczeć powietrze - jakaś nieszczelność, cała kierownica usyfiona w smarze aż się skóra rozłazi, pod maską szkoda słów - taki syf, że aż strach, ten przewód tak założony, że prawie supeł na nim wywiązany.
Podsumowując
Przed naprawą miałem
1. pęknięty przewód,
2. błąd zapłonnika poduszki kierowcy,
3. błąd czujnika temp. zewn. klimy,
po naprawie mam
1. zatartą pompę wspomagania,
2. nieszczelność przy hamulcu,
3. przewód od wspomagania "zawiązany na supeł",
4. błąd zapłonnikapoduszki kierowcy,
5. błąd czujnika temp. zewn. klimy
6. wszystko pod maską i w kabinie wysmarowane smarami..
7. kilka stówek mniej w portfelu
Uważajcie na takich pseudofachowców, którzy jedynie błędy na kompie potrafią skasować... nie dość, że wybuliłem kupę kasy, to teraz jeszcze więcej będęmusiał wyłożyć na doprowadzenie samochodu do porzedniego stanu.
A ten "wspaniały mechanik" który mnie tak urządził, to zakład "Auto-Rama" Rembieliński ul. Piotra Skargi w Warszawie (www.rembielinski.pl)