-
Liczba zawartości
481 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Typ zawartości
Profile
Forum
Galeria
Kalendarz
Blogi
Articles
Member Map
Sklep
Zawartość dodana przez natalia83
-
Mój błazen kilka tygodni próbował zamieszkać w clavularii, po czym wyniósł się do małego sarco a nastepnie wprowadził sie do quadri w ciągu trzech dni od wsadzenia do baniaka. Miejsce w sarco przejął drugi błazen. słyszałam tez że próbują kokosić się w euphylli, ale to już nie miękas... Napewno cos z dłuższymi polipami i chyba w miarę "miękki"
-
Po za wszystkimi aspektami metrażowymi itd. mieszkanie w takim litrażu jest dla ryby bardzo stresujące i w końcu staje się zwyklą męczarnią. Naprawde odradzam nawet maleńkiego pokolca. Ja z chciwości i dla "miecia" zakupiłam sobie hepatusa, który miał tylko przeczekać jakieś 2 miesiące w RM. Był naprawdę maleńki nie miał nawet 2cm a ten miesiąc jego życia jaki mu zafundowałam był nie tylko jego stresem i męczarnią. Ciągle był wysypany kropeczkami z tym że to nie była zwykła ospa a jakas stresowa lub cos zwyczajnie innego. I tak zrobisz jak będziesz uważał, ale wydaje mi sie że utrzymanie pokolca w dobrym zdrowiu i kondycji będzie mega trudne do osiągnięcia w takim litrażu.
-
na start przyjmę wszystko 200 l
natalia83 odpowiedział MałaMi → na temat → Pytania o sprzet 60 - 250 L
38 zł to wcale nie tak dużo jeśli jest faktycznie dobrej jakości, ale spokojnie. Poszukaj na NR, niezła skała z działających baniaków jest dostepna od 25zł czasem nawet od 20zł. Także powolutku przegladaj targowisko tam jest wszystko ale mnie sie rymneło -
U mnie boksujaca załatwiła sprawę, miał mieszkanie obok kryjówki boksującej. Nie wiem tylko czy sam zdechł czy franca go załatwiła jak wyszedł sprzątać w nocy. Zdjęcie bardzo słabe, ale zapewiam ze miał ze 20cm bo tyle widziałam i sama nie wiedzałam jak go wrzucić do sumpa.
-
Jakis czas temu kupiliśmy ślicznego różowego ukwiała, został umieszczony w rogu baniaka z jego okolic zabrałam wszystkie korale którym mógłby zrobic kuku w razie wędrówki. Jedyną jego drogą było to że zszedł z tyłu za skałę i wystawił dysk z za skały i narazie siedzi. Przyjechał w pietek dwa tygodnie temu, po weekendzie wprowadził sie do niego błazenek. Nurkuje w nim aż miło tym sposobem zostały zażegnane zamieszki, między błaznami, bo większy ocellaris wygonił go z sarco pomimo że pierwszy sie w nim zameldował. Jedank do rzeczy. po przywiezieniu go do domu pompował się bardzo ładnie, nie miał bąbelków, ale polipy były grube, krótkie i mięsiste. Tak było przez kilka dni, sytuacja zaczela się zmieniać gdy błazen go zaanektował teraz powoli acz sukcesynnie wydłuża macki, są już długie na jakieś 4 cm i cienkie jak glisty. Nie widzę by coś mu dolegało pompuje sie ślicznie, swoją wielkością dochodząc do jakiś 15cm średnicy. Czy może brakować mu światła pożywienia czy czego? A może ukwiały juz tak mają że są jak kameleony i zmieniają swoje oblicze, bo naprawde nie widać by cos mu dolegało. Noga jest ładna silna i gruba.
-
Ja już nic nie rozumiem, salaris wygląda juz prawie normalnie, brzuch ma pęłny napewno nie spuchniety, znikneły marszczenia. Dzisiaj rano wyglądał juz tak tragicznie, że byłam pewna iż do wieczora zdechnie. O co tu chodzi??? Czy pasożyty mogą dawać takie objawy? Zamknął pysk, postawił płetwę ogonową i lata po baniaku jak zwykle a rano jak próbował płynąć miał cos takiego jakby drgawki albo jak by był porażony. Napewno cos mu jest. Tylko co?
-
A możecie coś poradzić? Wiem, że mikrobe lift jeden preparat jakis ziołowy jest na pasożyty, mam też metronidazol ale to tylko na kąpiele lecznicze i chyba na bakterie. W czasie jak jest chudy ma zawsze uchyony pysk, nie zamyka go do końca, ale nie dyszy czyli raczej to nie brak tlenu. jakie jeszcze mogą byc objawy zakażenia pasozytami? Pewnie inne ryby też maja to świnstwo, ale bez objawów.
-
Salarias jak go braliśmy ze sklepu miał jakieś 5cm w tej chwili ma z 8-9 urósł tak w ciągu dwóch miesięcy tak więc musi być młodym ślizem. Te objawy zaczeły się jakieś 2-3 tygodnie temu, chudnie w ciągu jednego dwóch dni a za dwa dni widzę że brzuch już pełny a on jest pełen wigoru. W tej chwili to już trzeci raz kiedy brzuch przykleił mu się do kręgosłupa. Plywa i cos skrobie ze skał, więc może znów z tego wyjdzie? Nowe akwarium ma bardzo burzliwe dojrzewanie wszystko zarośnięte, gdyby tylko lubił ten rodzaj glonów to miałby tam raj. Boję się jednak czy bardziej nie zaszkodzę stresem przy przekładce
-
Juz próbowałam z tym namaczanym pokarmem, wręcz obsypywałam do moczonymi płatkami a on nic nawet pyskiem nie ruszył, odpływa taki dumny. Kurcze tak mi żal tej rybci, może tak jak Luft sugeruje to jakiś pasożyt albo jakaś choroba? Tylko nie widzę żądnych objawów choroby. Może profilaktycznie jakis lek, kąpiele? A co myślicie o tej przekladce? Zafunduję mu chyba dodatkowy stres, akurat w kiepskim momencie, co? Ps. Przepraszam za tego salarisa poprostu w domu tak potocznie się mówi na niego to wchodzi do glowy i zostaje
-
Salaris faciatus jest pierwszym mieszkańcem jaki wprowadził się do naszego akwarium, od samego początku był niesamowicie gruby, wręcz upasiony a jak się "zebździł" w okolicy falownika to cały baniak był przez chwilę zanieczyszczony. Ogólnie najbardziej pocieszna i przyjazna rybka jaka mamy. Od jakiegoś czasu ma jakieś problemy psychiczne podchodzące pod bulimię ja to nazywam latami tłustymi i chudymi. Czyli przez tydzień brzuszek ma zmarszczony, wklęśnięty jest osowiały i niechętnie skubie glony, potem wszystko wraca do normy, brzuch zwów wygląda na pękaty i jest ok. Salaris nigdy nie jadł żadnych mrożonek czy płatków żyje z tego co zeskrobał ze skał i szyb. Niestety od wczoraj znów jest gorzej i to duzo gorzej, leży na piasku, płetwę gdzbietową ma klapniętą, brzuch strasznie zapadnięty a do tego jakoś dziwnie pływa. I tu mój pomysł pomocy, tylko nie wiem czy bardziej nie zaszkodzę. Chciałabym go przenieść do większego baniaka, został on zalany 1 kwietnia a więc zaraz będzie miesiąc, glony zielone i brązowe szaleją tam niesamowicie, tylko nie wiem czy salaris akurat je je. Jaki parametr zecyduje o tym, że można wpuścic już tam rybę? Parametry poglądowe: Ca- 380 Mg- 1200 NH4- 0 NO2-0 NO3-10 Po4- 0,1 PH-8 Kh-8 Mała ekipa czyszcząca która została tam przeniesiona wraz z mniej wymagającymi miękasami żyje i ma sie dobrze.
-
Naprawdę nikt w okolicy sie nie podzieli? Chciałam uniknąc przesyłek. Chyba sie nie da
-
Godeusz- zapewne masz rację, wystapiło kilka czynników które musiały doprowadzić do rozrostu tego glona. Więc tak, po kolei. Wody nie podmieniałam od ponad dwóch tygodni, bo zwyczajnie zabrakło mi soli, gdy zamówiłam czekałam tydzień. Dziś zrobiłam podmianę 10l, przy podmianie próbowałam to jakoś odessać, niestety nie dało się. Kawałeczek glona oderwał się od clavularii, ale nie obeszło sie bez zestresowania korala i chyba lekkiego uszkodzenia. Straty będę oglądać jutro. Od 3 tygodni leję wódkę, począwszy od 0,5 ml, zwiększając co tydzień o 0,1 i gdy zaczęło spadać PO4 chyba właśnie wtedy ten glon wylazł. Także napewno masz rację jesli chodzi o zakłócenie równowagi między NO3 a PO4, do tego doszło jeszcze stopniowe podnoszenie zasolenia z 1021 do 1024(obniżylismy ze względu na "ospę" hepatusa) co prawda stopniowe jednak napweno miało wpływ. Jeśli chodzi o suplementacje to nie stosuję żadnej, bo wydaje mi sie że chyba nie ma jeszcze takiej potrzeby. Sól to instant ocean - uboga. Aha oczywiście profilaktycznie 2 razy w tygodniu leje bakterie mokrobe lift. Mrożonki sa płukane w RO od samego początku (odcedzane na sitku, używanym tylko do jedzenia ryb) Jutro poprosze mężą by wyłączył purple, ale mam pytanie co znaczy radykalniej zbić NO3? Jakie są metody oprócz wódki i absorbentów, bo brakuje mi pomysłu. A wódkę nadal codziennie lać? Bo tym sposobem nadal zbijam PO4 a NO3 jak zaklęte stoi. (Jesli chodzi o błąd w pomiarach PO4 to być moze jest, ale przed laniem wódki byl zdecydowanie w granicach 0,08 teraz zmniejszył sie dwókrotnie jesli nie czterokrotnie) Ryby karmione są 2 razy dziennie po 0,5 kostki mrożonki i dodatkowo spiruliną, spirulina to pokarm roślinny może to on jakoś wpływa na rozwój glonów. Niewiem czy 1 kostka mrożonki na 4 rybki i 7 wiecznie głodnych krewetek to dużo.
-
Nie bardzo rozumiem to co obserwuję od kilku dni. Mianowicie Glony poprostu oszalały, najpierw okrzemki, potem dlugie zielone glony nitkowate teraz wszystko razem z glonami zbrązowiało, pojawiły się fioletowe gluty, a na falowniku, który przed włożeniem go do baniaka służył do mieszania wody w wiaderku narastają ALGII WAPIENNE!!! Jak to możliwe? W RM na wodzie, skale i piasku z działającego zbiornika pojawiły się po dwoch miesiącach, gdy właściwie wszystko było ustabilizowane. A tu proszę glony szaleją a wraz z nimi algi wapienne Może ktos wyjaśnić zjawisko narastania alg, bo do tej pory myślałam, że pojawiają się w ustabilizowanym i dojrzałym zbiorniku a nie zalanym ledwie miesiąc.
-
Zdjęcia ze zwykłego kompaktu, bo nikona poprzestawiałam i nie umiem ustawić przesłony czy czegoś tam i ciągle wychodzą ciemne. Są to właściwie trzy albo cztery ogniska tego glona.
-
To jedyne zdjęcie tego kożucha jakie znalazłam w pracy, Wrócę po 17 to postaram się zrobić zwykłym aparatem, nie telefonem :/ chodzi mi o ten kożuszek czy raczej "watowy" nalot na tej fioletowej tkance, która wystaje pomiędzy polipami te białe drobinki które utkneły w nalocie to nie powietrze, to pył z piasku, chwilę wcześniez wzruszyłam piaskiem i to co fruwało złapało się w watę.
-
A czy ten glon może byc spowodowany "wypalonymi" t5? U mnie pojawił sie od jakiegoś czasu brązowy meszek, nie są to raczej krzemiany, żywica wymieniona kilka dni temu, chemi pure i purigen w panelu. Parametry w stopce, nie najgorsze, oprócz NO3 którego nie bardzo mogę zbić, dlatego leję 0,7ml wódki od 3 tygodni, zawsze wieczorem. Nalot zaczął pojawiac się "od góry" najpierw na falownikach, gdzieś za skałami, a teraz widzę, że zaczyna włazić na korale. Atakuje nogi zoa, i clavularie. Świetlówki nie były wymienione napewno od 2 miesięcy a ile wcześniej też ciężko mi dokłanie określić. Świeci jedna biała, niebieska i purple. Salaris jakoś to skrobie z szyb, ale nie daje rady w ciężko dostępnych miejscach, ślimaki wogóle tego nie ruszają a z korali to wogóle nie mam pomysłu jak to ściągnąć. Po południu spróbuję dodać zdjęcia, bo może to inne gloniszcze niż u was. Przyznam że wymiana świetlówek póki co nie wchodzi w rachubę, bo większy baniak burzliwie, ale dojrzewa i nie uśmiecha mi się jeszcze dodatkowy koszt na miesiąc, ale z drugiej strony przez miesiąc może mi zarosnąć połowę korali i okaże sie, że będę przekładać brązowe kożuchy a nie korale.
-
Jak w temacie. Chodzi mi o odbiór osobisty czyli Szczecin i okolice szukam dokładnie takiej szczepki oczywiście nie takiej dużej no i w miarę rozsądnej cenie
-
Hmmm, ciekawe u mnie w tescie saliferta napisane jest by dodać 4 krople płynu NO3-1 po czym płaską łyżeczkę proszku z pojemnika NO3-2. Muszę spróbować z 5 kroplami, może mam nieprawidłowa instrukcję?
-
W razie gdybyś potrzebował jakiejs pomocy jestem ze Szczecina. Dawaj znać na PW
-
Ja też oglądałam kiedyś program właśnie o tej fundacji, która proponuje 1mln za udowodnienie swoich zdolności, ale ludzie którzy tam przychodzili to raczej łasi na kasę nieudacznicy niż ludzie wrażliwi na... hmmm brakuje mi słowa na co... W każdy razie sa to przypadki albo zbiegi okiliczności, ale nawet mój mąż sceptyk jak diabli chyłkiem uciekał przed sąsiadką która sprawiała nam tyle niewyjasnionych problemów. I swiat można sobie dzielić na ludzi niewrażliwych, którym nigdy nic się dziwnego nie przytrafia i na tych bardziej otwartych, którzy od czasu do czasu doświadczają dziwnych zdarzeń.
-
A z tymi oczami u niektórych ludzi to jednak coś jest. Zyje u nas w bloku sąsiadka która na co nie spojrzy to kaplica. Śmiałam sie z tego zawsze dopóki nie zachwyciła się moim dzieckiem. Boże co wtedy się z nim działo, przez dwa dni wył, poprostu non stop, dopóki babcia nie przyjechała. Inny przyklad ta sama kobieta zachwyciła się pięknym, ogromnym do sufitu bananowcem mojej mamy. Tak się zachwycała, że bananowiec na nastepny dzień w ciągu kilku godzin zgnił u nasady korzenia i się przewrócił. A jeszcze innym razem zachwalała maleńkiego psa rodziców. Ślicznego jamnika miniaturę. Pies wrócił do domu polożył sie i zdychał całą noc, mysleliśmy, że już po nim i w sumie nie wiadomo dlaczego, po wszystkich szczepieniach, kwarantannie w domu itd. rano wstał jak nowo narodzony. Od tamtej pory uciekałam z wózkiem czy sama bez znaczenia, do tego stopnia byłam wredna że celowo zatrzaskiwałam drzwi domofonu żeby nie zdążyła mnie dogonić Niby wiem że to bzdury, ale troche za dużo przypadków jak na zachwyty jednej osoby. Zwyczajnie źle na życzyła. Więc musiała to byc jakaś negatywna energia albo coś innego
-
A ja myslę, że w tych bardzo nowoczesnych czasach żyjemy jak slepcy. Kiedyś ludzie mieli więcej czasu na obserwacje przyrody, innych ludzi zachowań, zwierząt itp. wyciągali z tego wnioski nie zawsze wytłumaczalne dla dzisiejszej fizyki, chemii czy biologi. Bardzo wielu rzeczy nie rozumiem i nie mówię, że wierzę czy nie wierzę bo tego chyba się nie da tak zdefiniować. Miałam jednak sporo przykładów z takiego codziennego zycia, które utwierdzało mnie, że jednak nie wszystko ludzki rozum ogarnia. Śp. dziadek całe życie posługiwał się wahadełkiem, którym "odpromieniowywał" wybieral leki itp. itd. do tego sam tworzył odpromienniki z miedzą i innymi bajerami, niby na cieki wodne, ale jak pokazywał mi jak lipowe gałązki wywijają się w stronę ziemi w miejscu gdzie są podziemne wody to zgłupialam. To naprawdę działa, wystarczy wziąć lipową gałązkę w kształcie litery y zlapać delikatnie za dwa końce, skieruje się w dół w pewnym momencie, zawsze w tym samym, bez znaczenia jakiego dnia Druga sprawa- babcia pochodziła z głębokiej wsi zapomnianej przez Boga i ludzi w bieszczadach, tam poznała tajniki rzucania uroków, stawiania tarota i zielarstwa i coś na kształt takiej magii ziemi. Do tej pory potrafi zadzwonić do mnie w najmniej oczekiwanym momencie i prosic żebym uważała na tego grubasa, bo chce mi zrobic krzywdę (dwa dni później okazywało się, że mój "bardzo duży" szef wręcza mi wymówienie, albo informuje mnie, że musiała odczynić urok, bo ktoś o mnie źle myśli a ja od tygodnia nie wstaję z łóżka bo mam taki dół psychiczny, innym razem niespodziewanie przyjechała bez zapowiedzi (300km) jak mój 4 miesięczny syn bez przerwy od dwóch dni płakał, babcia wpadła obeszła z nim naokoło stołu, napluła, pomruczała coś, rzuciła garść soli a dzieciakowi przeszło natychmiast, wszystko niby przez to że nie miał kokardki przy wózku i jakaś ciota go oczarowała. Być może są to tylko takie zbiegi okoliczności, podpowiadające rzeczy których tak naprawdę nie ma. Niewiem. Jednak w życiu moim było jeszcze kilka takich przypadków, więc może jednak cos tam po tej drugiej stonie jest co się fizjologom nie sniło
-
Chyba zostaną narazie 4x54w, kazda z nich ma osobny odbłyśnik. Jeśli chodzi o twardziele będa musialy poczekać, narazie zostanę przy tych które mi przywiozłeś Stani , bo zwyczajnie ich nie rozumiem i nie potrafię się nimi odpowiednio zajmować, niby czytam a nadal wiem, że nic nie wiem. Po za tym w większym baniaczku pokazało sie mnustwo zielonych nitkowatych glonów, okrzemki powolutu ustępują, ale zauważam też fioletowy nalot na niektórych skałach i zastanawiam sie czy to nie dino. Jako że wczoraj TDS pokazał 001 została wymieniona żywica w filtrze, ale jakośc wody musiała już spasć wcześniej, bo w RM tez pokazały się okrzemki pomimo stosowania absorbentów. Teraz moje pytanie do wódkowiczów leje wódeczkę od ponad dwóch tygodni (oczywiście do RM) w ilości 0,5 ml na poczatek od wczoraj wlewam 0,7 ml zawsze wieczoram. Dzisiaj zrobiłam testy i odziwo PO4 bardzo ładnie spadło do 0,01 to NO3 podskoczyło 15-25 i nie wiem czy nadal jest sens lać wódkę? Jesli zbiję PO4 do niewykrywalnego NO3 nie zbiję, chyba? Wydawało mi sie, że one są od siebie zależne. Niewiem jaka jest przyczyna tego ponownego skoku NO3, nic sie nie zmieniło. Nie widze żadnej reakcji korali, fakt kilka skałek z bardziej odpornymi miękasami przełożyłam do większego z tego względu, że przybył ukwiałek i z obawy o wedrówkę usunęłam mu z drogi 1/4 RM by miał gdzie się rozbujać i niepoparzył innych mieszkańców, ale czy ruszenie kilku kawałków miało by wpływ na NO3? Tym bardziej, że akurat w tym miejscu skała była dośc dobrze przedmuchana i detrytusu nie było jako takiego a przynajmniej dużo świnstwa nie latało.
-
U mnie też zostały zakupione do likwidacji plagi, do ozdoby mam debeliusa i boksującą i te się świetnie sprawdzają, chociaż musze ci powiedzieć, że jak zlikwidowałam chemią apitasię to jakos nie wychodzi w nadmairze tak więc chyba coś jednak działają moze w zwolnionym tempie, albo tylko maleńkie buijają. W każdym razie nie widze nowych sztuk, jednak trwało do dobre dwa miesiące. ps. mamy podobne zbiorniki, faktycznie Z tym że u mnie juz dojrzewa 300 w obiegu i czeka na przeprowadzkę
-
Hmmm czyli teoretycznie mozna by ją powiesic na środku i doswietlać 2xt5 54 na boki ewentualnie co jakis czas załączać 4x54w, co?