snocho

Raz dwa tygodnie staram się, żeby podmiana była zawsze. Czasem, jak mnie najdzie, to robię nawet co tydzień. A tak w ogóle, to w akwarium bez zmian, choć chodzi za mną pomysł pozbycia się większości dużych Acropor. Zarosły całe akwarium, zacieniły wiele fajnych miejsc i nie ma gdzie dodać czegokolwiek nowego. Ale to za jakiś czas, na razie jest fajnie, tak jak jest

To może nie być taka prosta reguła, bo wszystko zależy od okoliczności. Myślę, że po starcie akwarium adsorber fosforanów również będzie pomocny, zwłaszcza jeśli skała nie jest perfekcyjnie przygotowana (a idealna nigdy nie będzie). Jeśli w systemie docelowo mają być bio-pellety, to też myślę, że warto je dać już na starcie, bo potrzebują min. kilku tygodni, żeby "zaskoczyć". Jeśli muszę wprowadzić na raz większą ilość ryb, daję do filtra zeolit i bakterie do wody. To niby wszystko zupełnie oczywiste, ale często widzę, że akwaryści w początkach prowadzenia akwarium dają mu żyć własnym życiem. Nie jest to błąd, bo często po okresie plag, powstaje świetne akwarium. Jednak nie wszyscy chcą lub nie mogą sobie pozwolić na to, żeby akwarium przez pierwsze miesiące wyglądało źle. Vortechy MP40. Te stare były nie do zniesienia, wersja QD jest niesłyszalna.

Dzięki. W środkowym filtrze jest 1 l Rowa Phos.

Myślę, że właśnie na start Silicate Clear bardzo pomaga. Zwłaszcza jeśli skała była poklejona CX5. Po włożeniu do akwarium skały, trzymam ten adsorber w filtrze przez miesiąc. Tutaj 3 opakowania Silicate Clear w akwarium 1150 l. Żywa skała 60 kg, na klejenie poszło 2 kg CX5. Tak wygląda po 2 tygodniach od włożenia skały. Teraz minął trzeci tydzień i nadal ani śladu czegokolwiek brązowego. Światło T5 800 W przez pierwszy tydzień 5 godzin dziennie, później 9.

Anchistus miersi

Odkąd ATI zaczęło lakierować lampy, te okapy prezentują się całkiem nieźle

Przesadzacie Jedzenie - często i sporo, do tego przyzwoita woda i trochę spokoju. Żaden profesjonalizm nie jest do tego potrzebny

Do akwarium trafiła nowa ryba - Genicanthus watanabei. Niestety z obiecanych trzech egzemplarzy doczekałem się tylko jednego, który przyjechał w stanie bliskim tragicznego. Ryba była przeraźliwie chuda, nie została nauczona przyjmowania mrożonek, a opuszczony ogon dopełniał obrazu nieszczęścia. Jednak ustnik chciał żyć. Na trzy tygodnie trafił do zbiornika kwarantannowego, gdzie był karmiony wielokrotnie w ciągu dnia mrożonkami. Po kilku dniach zaczął jeść, nabrał masy i wczoraj wreszcie mógł trafić do akwarium. Tu jeszcze w trakcie aklimatyzacji: Jest jeszcze nieśmiała, stara trzymać się skał, ale jest aktywna i ma spory apetyt. Trudno uwierzyć, że to ta sama ryba, która przyjechała przed trzema tygodniami: