Skocz do zawartości
Gotterdammung

Główny szlak beskidzki

Rekomendowane odpowiedzi

Po długich cieniach i ich kierunku widać, że fotka robiona zaraz przed zachodem Słońca. Bardzo dobra pora na wędrówki w tej części Bieszczadów. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Góry to to...

Heh, i Bieszczady "przeszednięte" :), a przynajmniej czerwonym szlakiem, udało się dojść do Iwonicza, czy w pełni uczciwie, oceńcie sami, ja szczerze inaczej chyba bym nie podołał... Ale po kolei :)

Wyjazd z domu 22.00, pociąg z Wrocławia - 23.05, nieprzespana noc w tymże, w Przemyślu byłem około 9, potem czekanie na autobus do Ustrzyk Dolnych, a z Ustrzyk Dolnych do Ustrzyk Górnych, na miejscu około 16 i szok... Jeeezu, tu naprawdę jest aż tyle ludzi ? No ale nic to, pierwsze zadanie - znaleźć kwaterę, jesteśmy wymęczeni podróżą, mimo że siedziałem cały czas czuję się kiepsko, ale kij tam... Kwatery szukamy przede wszystkim ze względu na godzinę, chcemy zrzucić te wielkie plecaki (mój ważył 19 kg na czysto, 22 z prowiantem dziennym) i atakować Tarnicę, bo czasu na dojście do Iwonicza niewiele. Schronisko PTTK - nie ma miejsc, kwatery prywatne, śmiech w twarz, "u księdza" nie ma miejsc - tak twierdzi parkingowy, więc nawet nie idziemy. Heh, przy okazji, fajną miałem rozmowę z babką w PTTK.

(Ja) - Dzień dobry, wiem że nie ma Pani wolnych pokojów, ale może pani wie kto ma.

(Ona) - Wiem...

- Oooo, to za ile te pokoje?

- 25zł/os

- A gdzie są?

- W stodole...

- Heh, pewnie jest tam już ze 40 osób...

- Nieee, na razie tylko 6...

Heh, podziękowałem pani, za 25 zł to ja się z chęcią prześpię na ziemi... Ale tu nie kwestia spania tylko posiadania miejsca w którym można by zamknąć plecaki, szukamy dalej, jest - babka ma pokój za 30 zł, bierzemy z miejsca, nei ma czasu na dyskusje... Pokój ma dosłownie 4m^2, nie ma w nim nic, ale kij, są drzwi i klucz, o to chodziło. Pani właścicielka na odchodne powiedziała nam tylko że jesteśmy debilami że wchodzimy na górę o tej godzinie i tyle. Atak na samą Tarnicę był zabawny, mapa pokazywała coś w granicach 3 godzin (ustrzyki - tarnica), my zrobiliśmy to w niecałe 2, ale faktem jest, szliśmy bardzo szybko. Na szczycie pusto, ale za to co ciekawe, przy zejściu niebieskim szlakiem, w połowie drogi minęliśmy gościa który wchodził na górę, nie am co, prawdziwy hardcorowiec... Zejście do Wołosatego, niebieskim do domu, zamulony odcinek jak jasna cholera, ale była już noc i nie było zbyt wielu możliwości, zwłaszcza że prawdziwa zabawa zaczyna się następnego dnia.

Dzień 2 - połoniny - jak dla mnie meritum Bieszczad...

Są po prostu przepiękne... Wejście od Ustrzyk w stronę Caryńskiej bardzo grzeczne, jedynie ostatnie podejście przed samą połoniną dało trochę w kość - przede wszystkim ze względu na te plecaki, ale trasa granią - to już sama słodycz... Tu właściwie zakochałem się w Bieszczadach i wiem że na pewno tam wrócę, oby jak najszybciej. Ale po pięknej połoninie jest z niej zejście, i to mnie w zasadzie katowało, każdy kkrok w dół, nie dość że musi być dość ostrożny i mierzony, to jeszcze te cholerne 20 kg dobija Cie do ziemi, ale ok, złazimy do miejscowości Brzegi Górne, która nie jestnieje... W sensie, to tylko parking? No ale kij z brzegami jak Wetlińska czeka... No to siup i.... zgon... Wejście na Wetlińską to poważnie schody? Takie długie? No tego było za wiele, przyznaję się bez bicia, na tych schodach umarłem po raz pierwszy... Ale spoko, byle do połoniny, po zdobyciu Chatki Puchatka rzeczywiście poszło gładko, troszkę w górę troszkę w dół, i tak przez przełęcz Orłowicza, do Smerka, ze smerka do Wetliny na nocleg, jadło i uzupełnienie zapasów...

Dzień 3 - Okrąglik

To już brzydszy szlak, w senie, nie że brzydki, ale jednak to nie połoniny... Ale i turystów zdecydowanie mniej. Jednak szlak strasznie zniszczony przez samochody w pierwszej części, a konie w dalszej. Przynajmniej znacznie prostszy :) O ile środek trasy w stronę Okrąglika był troszkę bardziej wymagający, o tyle reszta to spokojna przechadzka, jasne że w górę i w dół, ale jednak już nie aż tak ostro, jedynie przy zejściu było stromiej, no ale już czuło się "zapachy" z Cisnej więc tempo było niezgorsze, oczywiście obowiązkowo na szlaku porcja zupek chińskich przygotowana na kuchence gazowej. Ich smak jest iście epicki. Normalnie to chłam, i w zasadzie się tego nie jada, ale jak jesteś spruty do dna, każdy kęs makaronu smakuje jak ambrozja, a woda żywiec jak nektar... No ale dość tego biesiadowania, czas zejść na nocleg. Zaraz po przekroczeniu rzeki i mostu kolejowego zobaczyliśmy pole namiotowe i tam ostaliśmy się na noc :)

Dzień 4 - Cisna - Komańcza

Prawdziwy endurance, trasa bardzo prosta, ale długa, ponad 30km, więc pobudka "skoro świt" i jazda, nie ma co tu się rozpisywać, lasy, błoto, lasy, błoto, w górę, w dół, lasy, błoto, ale ja nie narzekałem, taki trip też ma swoje uroki, można przynajmniej rozwijać dobre prędkości, i nie trzeba się za często zatrzymywać na popas :) I to niestety nominalnie koniec Bieszczad...

Dzień 5 i 6 Komańcza - Iwonicz

I tu już leśna przechadzka, tyle że z lekko cięższymi plecakami, bo wody i jedzenia na 2 dni, dalej lasy błoto góra dół ;) Z tym że nocka "na szlaku" w namiocie, dobrze że nie padało...

A z Iwonicza mini bonus, bo autostopem do Polańczyka, a tam nad Solinę, i jeszcze 3 godzinki na kajakach po jeziorze :D Co by ręce też odczuły wczasy... O 16 odjazd do Wrocławia, i tyle :)

Reasumując - wakacje jakie chciałem, w późniejszych odcinkach, czyli już od Cisnej, zachwyt okolicą trochę przygasł, a szybkie tempo nie pomagało docenić natury, ale o wyrzynkę fizyczną też tu chodziło, więc jestem zadowolony. Przez cały trip w sumie zrobiłem 30 zdjęć, z czego ja sam jestem na jednym... Wrzucę tu kilka, tak żeby było że byłem ;)

http://imageshack.us/photo/my-images/17/img0392ko.jpg/

http://imageshack.us/f/193/img0396s.jpg/

Pozdrawiam

Gott


-UNDER CONSTRUCTION-

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak nie do końca Ci zaliczamy to przejście, bo nie byłeś na Rozsypańcu, Haliczu i Przełęczy Bukowskiej a one leżą na Głównym szlaku beskidzkim :harhar: I straciłeś widoki na Połoninę Bukowską i Popa Iwana w oddali. A Solina jest przereklamowana i za głośna jak dla mnie.

Ale ogólnie :thumbsup:


"Boże, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji." - św. Tomasz z Akwinu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak nie do końca Ci zaliczamy to przejście, bo nie byłeś na Rozsypańcu, Haliczu i Przełęczy Bukowskiej a one leżą na Głównym szlaku beskidzkim :harhar: I straciłeś widoki na Połoninę Bukowską i Popa Iwana w oddali.

Wiem wiem wiem, ale niestety tak wypadł pierwszy dzień, i tak wracałem w nocy, jakbym wybrał tą dużo dłuższą trasę byłbym jeszcze później, a przyznaje że po trasie na miejsce byłem dość zmęczony ...

Ale przynajmniej mam do czego wracać :)


-UNDER CONSTRUCTION-

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj zdecydowanie masz do czego ;) Przejdziesz przez Bukowe Berdo i wtedy stwierdzisz ze poloniny sa piekne ale bukowe piekniejsze. Pozazdroscilem Ci tej wedrowki i tydzien temu korzystajac z dlugiego weekendu uderzylem w Bieszczady (przy okazji zalapalem sie na dwa dni Rozsypanca 2011 ;P) Wyjechalem w piatek poznym wieczorem dojechalem 4:30am ;) Znowu standardzik czyli sen w aucie (nie chcialo mi sie budzic ludzi w schronisku szukajac wolnych lozek ;P) i cos kolo 11:00 ruszylismy ;) Pogoda na szczescie dopisala choc pierwszego dnia mielismy z Basia mala przygode ;) Wychodzac na Smerek czerwonym szlakiem idac od Kalnicy wraz z nami wyszla ciemna burzowa chmura :/ W zasadzie nie bylo paniki jakiejs wiekszej bo na lewo slonce na prawo granatowe chmury ale do czasu... Nie zdazylem powiedziec "ocho blyska sie", w zasadzie ledwo co zdazylem pomyslac a juz bylem odruchowo w pozycji kucznej jak 100% innych turystow na Smerku ;) Ojjj dawno tak blisko mnie nie grzmotnelo, gory to spotegowaly i przygielo mi kolanka ;)

Nad Otrytem zrobilo sie ciemno wrecz granatowo, deszcz i wyladowania, droga do przeleczy Orlowicza w tempie ekspresowym - co lepsza nad Działem była piekna pogoda - burza nie mogla sie przebic na druga strone ;) No coz plan na zrobienie Wetlinskiej zostal zniweczony, choc byli smialkowie ktorzy ruszyli przez poloniny. My nie ryzykowalismy, zeszlismy do Wetliny. Na drugi dzien sytuacja odwrotna - mielismy atakowac Rawki, Trojstyk -- to pojawily sie tam dosc dziwnie wygladajace chmury ;) Znowu nie ryzykowalismy, tym bardziej ze zapowiadali w pogodynkach opady ;) No i poszlismy od Przeleczy nad Berehami zoltym na Wetlinska (pod blekitnym niebem :) - szybki przyjemny szlak do Chatki Puchatka - bez kamiennych schodow na czerwonym ;)No i na koniec dokladnie taka trasa jaka zrobiles pierwszego dnia - Ustrzyki Gorne - czerwonym na Tarnice, niebieskim do Wolosatego i pozniej w stopa i do Kalnicy - miejsca naszego schronu. Na poniedzialek mielismy Carynska ale... od rana zaczelo pluc żabami i trzeba bylo sie pakowac w droge powrotna :/ :/ Po drodze postanowilismy nakarmic jeszcze karpie plywajace przy tamie nad Solina ;) Ojjj skurczybyki rosna na tych turystach rosna ;) Z racji ze droga na zapore przypominala mi zakopianskie krupowki po niecalych 30minutach ulotnilismy sie w kierunku na Lublin. I tutaj musze pochwalic automape - poprowadzila mnie takimi drogami, ze nawet nie wiem ktoredy wrocilem ;) W niektorych miejscach mialem wrazenie, ze slonce tyczka popychaja zeby zaszlo :) A trasa byla zaledwie optymalna. Strach pomyslec co by bylo jakbym ustawil krotka ;) Ale juz wiem, ze Przemysl i jego okolice na pewno odwiedze po raz kolejny :) :)

Tyle... zdjecia - sa ale jeszcze w RAWach. Po Bieszczadach uderzylem szybko na D-Day Hel 2011 ;) No a teraz ten tydzien od srody mialem AirShow. A w zasadzie jeszcze mam bo jutro odloty. Wiec poki co przy kompie bywam sporadycznie :)

Pozdrowionka dla piechurow i do zobaczenia na szlakach :)


110x50x50 ,sump 62.5x38x40, 3x Tunze 6045, nj4500, H&S 150-F2001

Dariusz 'VDR' Rubinkiewicz

http://nano-reef.pl/topic/35493-275l-radomskie-malenstwo/

http://art.debesciak.net http://www.klub-malawi.pl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@VDR : Good, będzie o czym pogadać na zlocie :D


-UNDER CONSTRUCTION-

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

We wtorek wróciliśmy z wakacji w Beskidzie Sądeckim. Pogoda była rewelacyjna ale tyle potu to jeszcze nigdy nie wylałem z siebie. Praktycznie wszystkie podejścia na główne grzbiety pasm Radziejowej i Jaworzyny Krynickiej oscylowały w okolicach 700-800 m. wysokości względnej.

1. Schronisko na Hali Łabowskiej

2. Jaworzyna Krynicka.

post-8647-0-93792300-1314871604_thumb.jpg

post-8647-0-23797700-1314871624_thumb.jpg


"Boże, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji." - św. Tomasz z Akwinu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ten wątek jest dość stary. Należy rozważyć rozpoczęcie nowego wątku zamiast ożywienia tego.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc do serwisu Nano-Reef, zgadzasz się na warunki Warunki użytkowania.