Skocz do zawartości
Nik@

Akwarystyka a śmieci

Rekomendowane odpowiedzi

13 godzin temu, Stefan85 napisał:

Skutek tego taki ze producenci opakowan beda nadal je produkowac bo to dobry biznes i nikt im nie zagrozi. 

 

Jesli producent czegokolwiek znajdzie sposob, zeby zużywac mniej opakowań, to mniej ich kupi od ich producenta opakowań. 

Przed chwilą znalazlam artykuł o progrdmie oczyszczenia oceanu:

https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/nauka-i-technika/rusza-wielkie-sprzątanie-oceanu-nowatorskie-urządzenie-może-odmienić-jego-losy/ar-BBMBGdR?li=BBr5Fav

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym czyszczeniem oceanu jest jak z NO3 w akwarium. Nie da się zbić NO3 jeśli cały czas łopatą je dosypujemy. Najpierw trzeba zbilansować to co wpada.

Oczywiście idea jest zacna, ale bez drastycznego ograniczenia produkcji plastiku nic się nie zmieni. To znaczy zmieni się, na gorsze. I to na pewno.

W Egipcie jak byłem, to ludzie na mnie patrzyli jak na kosmitę, jak w wodzie zobaczyłem reklamówkę i ją wyciągnąłem i wyrzuciłem do kosza. Jak idę do warzywniaka, ładuję sobie marchewkę ziemniaki, pomidory, buraczki do jednej torby, to ludzie się na mnie patrzą na debila, bo niosę do domu jedna zrywkę a nie 10. Albo czystsze warzywa wkładam bezpośrednio do mojej torby z materiału. Sprzedawca już się przyzwyczaił, ale na początku też komentował, że o to ten pan co wszystko pakuje do jednego wora.... Tragedia, bo się ziemniaki od marchewki wybrudzą.

Program jest super. Ale chętnie bym zobaczył, ile śmieci zbiera taka sama instalacja zamontowana na pełnym morzu a ile przy ujściu jakiejkolwiek większej rzeki do morza lub oceanu. Weźmy taki Ren, Rodan, Wisłę, bo nie chcę nawet myśleć o montażu przy Amazonce, Missisipi, Nilu, czy Mekongu. Bo szybko mogłoby się okazać, że taka instalacja na pełnym morzu to taki "chłyt martekindowy".

Ja nie zauważyłem, żebym wyrzucał więcej śmieci przez akwarystykę. Co drugi dzień mam pełen kosz plastików/metali. Z akwarystyki wpada od czasu do czasu jakiś kartonik albo buteleczka.

 

https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/swiat,27/setki-martwych-zolwi-w-sieci,269464,1,0.html


Brutto: akwarium 550 + sump 260l, start 20.12.2017. Filtracja: rollermat + skała + refugium, bez odpieniacza. Sprzęt: Akwarium 120x70x65h OW, sump 119x50x45h. Pompa Jebao DCP 10000,  Cyrkulacja 2x maxspect  XF-350, Jebao MW-22, Oświetlenie: philips Coral Care gen 1 v2 x 3szt.. Oświetlenie refugium Chinka LED.

Sól Fauna Marin Professional, dodatki AF, balling AF/CZDA. 50kg suchej skały Marco Rock's, nieco pukani.

Ryby i inne biegająco-pełzające: Ctenochaetus binotatus, 6x Pseudanthias squamipinnis, Zebrasoma flavescens, Lysmata amboinensis x 3, L. debelius, 4x Lysmata Seticaudata, 1x Neopetrolisthes oshimai, 2 kraby pustelniki Clibanarius africanus, jeżowiec Mespilla globulus, setki  slimaków turbo i columbelli, 1x  tectus, 1x strombus luhanus... Oraz kilka kg kiełży, równonogów, wężowideł i innego drobnego życia.

ce5058cc16516a9e06285a07538a7eb3u1610a14

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość
1 godzinę temu, Nik@ napisał:

 

Jesli producent czegokolwiek znajdzie sposob, zeby zużywac mniej opakowań, to mniej ich kupi od ich producenta opakowań. 

Przed chwilą znalazlam artykuł o progrdmie oczyszczenia oceanu:

https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/nauka-i-technika/rusza-wielkie-sprzątanie-oceanu-nowatorskie-urządzenie-może-odmienić-jego-losy/ar-BBMBGdR?li=BBr5Fav

 

Nie koniecznie. Opakowania optycznie powiekszaja paczke a ludzie podswiadomie czuja ze zakup takiego produktu bardziej sie oplaca. Czesto produkt pakowany jest w kilka opakowan np hermetyczny worek jeat pakowany jeszcze w karton bo tak wyglada na wiecej. Sztuczki marketingowe. Wystarczy spojrzec na chipsy gdzie ponad polowa wypchanej paczki to powietrze a przeciez mozna by dac tyle opakowania zeby zmiescic zawartosc ale marketing... Ludzie sie na to lapia i producenci beda takie praktyki stosowac bo to im sie oplaca. Opakowania sa dla nich tanie a swietnie sie sprawdzaja w marketingu wiec rosnie sprzedaz i zyski. Jakis czas temu chodzilem po markecie w dziale z odzieza slysze "Krysia chodz, fajne koszulki po 9 zl" tylko ze te koszulki byly po 9.99zl ale tempa dziunia nie rozumie ze to bardziej 10 niz 9, widzi tylko obrazek na ktorym jest 9. Ludzi latwo zmanipulowac i opakowania temu sluza wiec bedzie na nie popyt.

Edytowane przez Gość (wyświetl historię edycji)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 godzin temu, Stefan85 napisał:

Szwagier pszczelarz, zrzeszony z porzadna pasieka. Paracownik instytutu przczelnictwa. Szeregowy ale innych tam nie ma a i wyklad czasem wyglosi na jakims swiecie. Twierdzi ze jednak populacja pszczul spada i sa regiony gdzie prawie nie istnieje. Winny jest nie tylko czlowiek chociaz glownie. 

Przykład 1.

Mój kumpel ma pasiekę w centrum Wrocławia. Miód z działek i parku. Zaczął od 1 ula hobbystycznie, jako odskocznia po pracy. teraz ma kilkanaście uli. Zbiera po kilkanaście litrów z ula rocznie, zostawia miód pszczołom na zimę. Bez spiny bo nie musi z tego żyć. Upadki rodzin się zdarzają, ale nie narzeka ma jakieś wymieranie.

Przykład 2.

Wioska moich rodziców, region intensywnie użytkowany rolniczo + trochę lasów. 1 pszczelarz 40 uli. Mówi, ze mu pada kilka rodzin rocznie i że to normalne. W każdym razie jakoś nie narzeka na masowe wymieranie.

Przykład 3.

Kilka wiosek dalej, pasieka ojca mojej koleżanki. Coś pod 300 uli. Co roku narzeka, że masowo padają mu pszczoły. Ale doi je na maxa bo z tego żyje. No i jednak pasiekę ma od lat, więc chyba coś z tym masowym nie bardzo.

Przykład 4.

Dane Polskiego Związku Pszczelarskiego. Liczba rodzin pszczelich rośnie od lat 90, jest stabilna i wynosi ok. 1.5mln.

Przykład 5.

Polska jest ważnym producentem miodu w Europie.

Popyt i podaż produktu jest najlepszym wskaźnikiem. Przykład żółtek, tylko na Hawajach poszedł ban na eksport a ceny od razu siup w górę.

Ile kosztuje miód? Z grubsza podobnie, co kilka lat temu. Ja kupuję miód między 28 a 40zł za słoik 900ml (1,3-1,4kg) dobrego, świeżego miodu z pewnego źródła, często świeżo wirowany, jeszcze pachnie woskiem i ulem. Gdyby pszczoły masowo wymierały, to cena lawinowo szła by do góry a nic takiego się nie dzieje.

Popatrz na fora pszczelarskie.

Przykład 6.

Byłem na wiosnę u kumpla, grill, posiedzieliśmy, pojedliśmy, ale przyszedł wieczór, w ciągnik i na rzepak oprysk na szkodniki. Pojechaliśmy razem w pole, patrzę wokół... Tu światełko, tam światełko, dalej kolejne. Wszyscy jadą z opryskiem w nocy. Sam mówi, że są tacy co pryskają w dzień, ale oni jeszcze nie nauczyli się liczyć. Dobry oblot pszczoły na rzepaku to  kilkaset kg do tony rzepaku więcej. Przy tym samym koszcie. To jest 1-2 tysiące więcej z hektara. Może decydować, czy się w danym roku rzepak opłacił albo nie. Przy 50ha rzepaku u niego może starczyć na życie na cały rok. Tylko z pszczoły.


Brutto: akwarium 550 + sump 260l, start 20.12.2017. Filtracja: rollermat + skała + refugium, bez odpieniacza. Sprzęt: Akwarium 120x70x65h OW, sump 119x50x45h. Pompa Jebao DCP 10000,  Cyrkulacja 2x maxspect  XF-350, Jebao MW-22, Oświetlenie: philips Coral Care gen 1 v2 x 3szt.. Oświetlenie refugium Chinka LED.

Sól Fauna Marin Professional, dodatki AF, balling AF/CZDA. 50kg suchej skały Marco Rock's, nieco pukani.

Ryby i inne biegająco-pełzające: Ctenochaetus binotatus, 6x Pseudanthias squamipinnis, Zebrasoma flavescens, Lysmata amboinensis x 3, L. debelius, 4x Lysmata Seticaudata, 1x Neopetrolisthes oshimai, 2 kraby pustelniki Clibanarius africanus, jeżowiec Mespilla globulus, setki  slimaków turbo i columbelli, 1x  tectus, 1x strombus luhanus... Oraz kilka kg kiełży, równonogów, wężowideł i innego drobnego życia.

ce5058cc16516a9e06285a07538a7eb3u1610a14

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:) przy rzepaku u mnie na wsi często stawiają po kilkanaście uli rolnicy, chyba się jakoś dogadują z pszczelarzami albo to ich własne, pełno ich tutaj, u mnie na winogronach w winnicy o 30% większy plon dzięki temu że sąsiad koło mnie zaraz postawił ule do swojego rzepaku :) ale i winogrona oblatały pięknie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość
24 minuty temu, katani napisał:

Przykład 1.

Mój kumpel ma pasiekę w centrum Wrocławia. Miód z działek i parku. Zaczął od 1 ula hobbystycznie, jako odskocznia po pracy. teraz ma kilkanaście uli. Zbiera po kilkanaście litrów z ula rocznie, zostawia miód pszczołom na zimę. Bez spiny bo nie musi z tego żyć. Upadki rodzin się zdarzają, ale nie narzeka ma jakieś wymieranie.

Przykład 2.

Wioska moich rodziców, region intensywnie użytkowany rolniczo + trochę lasów. 1 pszczelarz 40 uli. Mówi, ze mu pada kilka rodzin rocznie i że to normalne. W każdym razie jakoś nie narzeka na masowe wymieranie.

Przykład 3.

Kilka wiosek dalej, pasieka ojca mojej koleżanki. Coś pod 300 uli. Co roku narzeka, że masowo padają mu pszczoły. Ale doi je na maxa bo z tego żyje. No i jednak pasiekę ma od lat, więc chyba coś z tym masowym nie bardzo.

Przykład 4.

Dane Polskiego Związku Pszczelarskiego. Liczba rodzin pszczelich rośnie od lat 90, jest stabilna i wynosi ok. 1.5mln.

Przykład 5.

Polska jest ważnym producentem miodu w Europie.

Popyt i podaż produktu jest najlepszym wskaźnikiem. Przykład żółtek, tylko na Hawajach poszedł ban na eksport a ceny od razu siup w górę.

Ile kosztuje miód? Z grubsza podobnie, co kilka lat temu. Ja kupuję miód między 28 a 40zł za słoik 900ml (1,3-1,4kg) dobrego, świeżego miodu z pewnego źródła, często świeżo wirowany, jeszcze pachnie woskiem i ulem. Gdyby pszczoły masowo wymierały, to cena lawinowo szła by do góry a nic takiego się nie dzieje.

Popatrz na fora pszczelarskie.

Przykład 6.

Byłem na wiosnę u kumpla, grill, posiedzieliśmy, pojedliśmy, ale przyszedł wieczór, w ciągnik i na rzepak oprysk na szkodniki. Pojechaliśmy razem w pole, patrzę wokół... Tu światełko, tam światełko, dalej kolejne. Wszyscy jadą z opryskiem w nocy. Sam mówi, że są tacy co pryskają w dzień, ale oni jeszcze nie nauczyli się liczyć. Dobry oblot pszczoły na rzepaku to  kilkaset kg do tony rzepaku więcej. Przy tym samym koszcie. To jest 1-2 tysiące więcej z hektara. Może decydować, czy się w danym roku rzepak opłacił albo nie. Przy 50ha rzepaku u niego może starczyć na życie na cały rok. Tylko z pszczoły.

Spoko ze sa swiadomi rolnicy. Ostatnio takich coraz więcej. Niestety jeszcze kilka lat temu niektorzy specjalnie pryskali w dzien zeby pszczoly truc. Taka mentalnosc, uwazali ze pszczelarz ma latwy zarobek to mu trzeba troche biznes popsuc... 2 ze niektorzy twierdzili ze pszczoly im przeszkadzaja bo kiedys go cos urzadlilo a on taki delikatny i sie boi. Na szczescie swiadomosc rosnie i nowa generacja rolnikow rozumie ze pszczola w okolicy to lepszy plon wiec i zysk z uprawy.

 

To ze jakis procent rodzin upada to wcale nie jest normalne. Szwagier ma ok 90 i upada mu max 2 rodziny na kilka lat i glownie z jego wlasnej winy bo przy tej ilosci i pracy na etacie czasem czegos  nie dopilnuje. Pierwszy blad to zostawianie pszczole miodu na zime. Pszczola hodowlana to nie dzika. Na miodzie zyc nie moze, dostaje biegunki, posocznicy i pada. 

To ze w Twoim regionie nie ma problemu nie mowi nic o kraju ogolnie. Problemem pszczol jest warroza ktora uodparnia sie na lekarstwa ktore mamy i ostatnio jakis zuczek ulowy przytargany z rodzinami z afryki. Poza tym jest kilka chorob wirusowych pszczol na ktore puki co jedynym lekarstwem jest  likwidacja pasieki. Nie wiem czy obowiazuje jeszcze ale kilka lat temu byl zakaz kupowania rodzin pszczelich i wwozenia ich na lubelszczyzne wlasnie przez waroze wirusy i zuczka. To sa naturalne problemy pszczoly a o winie czlowieka coraz mniej faktycznie mowi sie o opryskach a coraz wiecej o selekcjonowanych odmianach upraw ktore sa nieprzydatne dla pszczoly miodnej albo wrecz trujace i o sieciach  komorkowych co do ktorych niektorzy twierdza ze sztuszczne fale radiowe dezorientuja pszczole w terenie a przez to ona nie wraca do ula i ginie. Fakt ze masowe wymieranie pszczol to na pewno nie jest ale ciagle jest problem warrozy zuczka i wirusów dla tego aktualnie sa prowadzone programy zachecajace do pszczelarstwa i wspierajace pszczelarzy zeby rozbudowac populacje i w razie wiekszego upadku rodzin nie odczuc problemu. Niby maly owad ale jezeli go zabraknie ludziom zostanie tylko kilka zborz ktorych w dodatku niektorzy nie moga sporzywac wiec walka trwa nawet jezeli problem jeszcze nie jest wielki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
18 godzin temu, heatbeat napisał:

Generalnie nie lubię spierać się z ludźmi kompletnie oderwanymi od tematu - jak Ty.
Ale skoro bardzo Ci na tym widać zależy...
Znacząca większość śmieci przywiezionych tutaj z Niemiec to wałki robione przez niemców i dla niemców. I nie zaczęło się to wczoraj, ani nawet 10lat temu. Otwierają tutaj na jakiegoś słupa lipny biznes, wynajmują plac i zwożą odpady doskonale wiedząc co się tutaj z odpadami stanie. Kiedy się formuła wyczerpała to zaczęły się pożary. To nie różni się niczym od wysypania śmieci tego do Bałtyku, albo cmentażyska statków w Azji. Tak trudno to zrozumieć?  To jest ten oświecony zachód?

Rozumiem że niemicki wałek na emisjach spalin to też nasza wina - bo kupiliśmy tysiące volkswagenów?
Na dnie Bałtyku leży sobie tankowiec - lada chwila możemy mieć tu potężną katastrofę ekologiczną. Tankowiec oczywiście niemiecki,wabi się Franken.
O tym co niemcy robią ze swoim odpowiednikiem Puszczy Białowieskiej możesz przeczytać tutaj: https://www.energetyka24.com/zaglada-niemieckiej-puszczy-bialowieskiej-ilustracja-hipokryzji-klimatycznej-berlina-komentarz

I pewnie właśnie z powyższych powodów w zarządzie polskiego oddziału Greenpeace zasiadają wyłącznie  niemcy.
Ekologiczny problem europy nazywa się Niemcy. Ale Ty się będziesz czuł lepszy od jakiegoś wyimaginowanego "janusza",  bo butelkę do sklepu w niemczech odniesiesz...

O pszczołach jest tutaj: https://www.bankier.pl/wiadomosc/Trzy-czwarte-Polakow-wierzy-w-mit-ze-pszczoly-masowo-wymieraja-7518907.html

Ty widzisz problem w Niemcach, a ja w zacofanych Polakach którzy tak patrzą. Żeby Niemcy mogli coś zrobić w Polsce to potrzebują zgody Polaka. A że Polacy to zacofany (niestety) naród, pozwala robić u siebie gnój.

O tankowcu to powiem tyle, wina naszego systemu, rządu którego wybrała część otumanionych wyborców. Bo to oni powinni o to wszystko walczyć. Ale dali 500+ i ludzie zachwyceni, przykryli tym wiele innych spraw. 

Więc jak czujesz się taki wspaniały i doinformowany to wybacz ale... To są Polacy, pokazują palcem co kto nam zrobił, a nie patrzą jak sami się zachowują. Chcieliby aby im dawano. Taka jest większość naszego narodu. 

I na pewno czuję się lepszy od Ciebie. 

To wszystko co miałem do powiedzenia. Żegnam Cię ozięble.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, Stefan85 napisał:

 

Nie koniecznie. Opakowania optycznie powiekszaja paczke a ludzie podswiadomie czuja ze zakup takiego produktu bardziej sie oplaca. Czesto produkt pakowany jest w kilka opakowan np hermetyczny worek jeat pakowany jeszcze w karton bo tak wyglada na wiecej. Sztuczki marketingowe. Wystarczy spojrzec na chipsy gdzie ponad polowa wypchanej paczki to powietrze a przeciez mozna by dac tyle opakowania zeby zmiescic zawartosc ale marketing... Ludzie sie na to lapia i producenci beda takie praktyki stosowac bo to im sie oplaca. Opakowania sa dla nich tanie a swietnie sie sprawdzaja w marketingu wiec rosnie sprzedaz i zyski. Jakis czas temu chodzilem po markecie w dziale z odzieza slysze "Krysia chodz, fajne koszulki po 9 zl" tylko ze te koszulki byly po 9.99zl ale tempa dziunia nie rozumie ze to bardziej 10 niz 9, widzi tylko obrazek na ktorym jest 9. Ludzi latwo zmanipulowac i opakowania temu sluza wiec bedzie na nie popyt.

W przypadku chipsów to akurat zasadny patent. To bardzo kruchy towar, a ten balon powietrza zabezpiecza go przed zmiazdzeniem.

Ale pokarmy vitalis, orzynajmniej ten, ktory ja mialam to przegiecie. Denko wklesle do polowy wysokosci pojemnika.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
On 9/1/2018 at 2:01 PM, katani said:

Przykład 1-5 [...].

Kolego, to że w Twojej okolicy pszczoły mają się dobrze, to nie znaczy że nie ma problemu. U mnie na wyspach jest a do tego wydaje się rozprzestrzeniać, więc nie wiesz czy i do Ciebie któregoś dnia nie dojdzie. 

Gdyby program Apollo nie wylądował na Księżycu to na bank znalazłaby się grupa osób twierdzących, że ludzkość na Księżycu była ale rząd to ukrywa. Ze wszystkich dyskusji o teoriach spisku ta o tym czy pszczoły wymierają czy nie jest jedną z najbardziej bezsensownych bo remedium dla prostego człowieka nie polega na noszeniu czapki z folii alumniowej ("Opcy"), parasola (chemtrails) czy przelewania komuś dużych ilości pinędzy (scjentolodzy). Zwykły Kowalski może pomóc sprawie siejąc lub sadząc więcej kwiatów w swoim otoczeniu. Więcej kwiatów = więcej pyłków = więcej żarcia m.in. dla pszczół. Koszt dla Kowalskiego jest praktycznie żaden. 

 

On 8/31/2018 at 9:50 PM, heatbeat said:

Generalnie nie lubię spierać się z ludźmi kompletnie oderwanymi od tematu - jak Ty.
Ale skoro bardzo Ci na tym widać zależy...

I pewnie właśnie z powyższych powodów w zarządzie polskiego oddziału Greenpeace zasiadają wyłącznie  niemcy.

Nie lubię Greenpeace ale Alexander Egit, dyrektor zarządzający Greenpeace na Europę Środkowo-Wschodnią (w tym Polskę, numer KRS 180402) jest Austriakiem. 

Zarzucasz innym "kompletnie oderwanie od tematu" a nawet nie odróżniasz Austriaka od Niemca. Nie zdziw się, jeśli jutro któryś z tych dwóch nazwie cię Ruskiem. :mooning

Edytowane przez hilux (wyświetl historię edycji)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Paragon

To i ja napiszę kilka słów o tym co myślę w temacie, w swoim życiu byłem w kilku miejscach na świecie i w różnych miejscach ten temat wyglądają różnie zależny od mentalności  ludzi, władzy i po prostu świadomości, najlepiej chyba ten temat najlepiej ma ogarnięta Szwajcaria, co do Polski to też zależy od mentalności ja staram się segregować, brać torby papierowe na zakupach, lub w ogóle nie biorę przekładam z koszyka bezpośredni do auta opalam dom drzewem zrezygnowałem z węgla, a w najbliższym czasie chcę przejść na gaz,  moje dzieciaki też staram się uświadamiać jaki ma wpływ jeden wyrzucony papierek, w skali miliardów ludzi, w trakcie są solary, kombinowanie fotowoltaiką, auto na gaz to też przy okazji mniej zanieczyszczeń i to tyle co może zwykły śmiertelnik.

Teraz trochę realizmu jak ja to widzę według mnie niestety ludzie to choroba  tej planety, mimo że jest sporo ludzi którzy myślą o miejscu w którym żyją i żyć będą ich dzieci to niestety wydaje mi się że to za mało może trochę za późno, bo dopóki odpychamy brud od siebie i nie widzimy go w swoim otoczeniu mamy przeświadczenie że wszystko jest ok, jak się już ogarniemy i cały ten syf będzie tuż za oknem będzie już za późno, zwyczajnie nie damy rady bo w pewnym momencie dziejów ludzkości coś poszło nie tak i z pożytecznych bakterii zmieniliśmy się w wirusy i patrząc na skalę tego złego co wyrządzamy naszej planecie wydaje mi się prawie pewne że los ziemi został już przesądzony i wszystko jest kwestią czasu, 100 czy 500 lata w dziejach istnienia ziemi to mrugnięcie powieki, bardzo smuci mnie ten fakt że moje dzieci będą żyły w takim świecie :/ 

Może dodam tylko na koniec że zawsze jest nadzieja że coś się stanie, ale to raczej musiał by być globalny temat coś co zmusi wszystkich, a takim czymś jest zazwyczaj groźba śmierci wtedy znikają podziały na bogatych, biednych tych co mają interes i tych co interesu nie mają

Edytowane przez Paragon (wyświetl historię edycji)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość

Nadzieja jest. Coraz glosniej i coraz wiecej mowi sie o problemie smieci. Moze kiedys zostana podjete bardziej realne dzialania.

Osobiscie z bajek wyroslem, mlodzienczy zapal i wiara w piekne idee troche przygasly. Nistety widze ze nawet kiedy swiat bedzie sie konczyl znajda sie grupki interesow ktore zechca cos na tym ugrac. Nie wiem skad taka krotkowzrocznosc i opor przed mysleniem perspektywicznym czy strategicznym. Wiekszosc ludzi nie planuje nawet przyszlego tygodnia a na zapytanie czy zastanowili sie jak to co robia moze sie skonczyc za kilka lat czasem reaguja nawet agresja.

Niestety swiat jest jaki jest, prawda ze ludzie sa jak wirus. Eksploatuja ile moga i przenosza sie w inne miejsce ale tez prawda ze tak się zachowuje kazda forma zycia. Gdyby  nie drapiezniki, zwierzęta roslinozerne rozmnazalyby sie i wyzarly wszystko do ostatniego zdzbla trawy. Dopiero kiedy populacja wymrze z glodu natura sie odbuduje a potem populacja zwierzat znow zaczyna zrec i tak w kolko.

 

Ludzie nie dopuszczaja do siebie mysli ze jestesmy czescia natury. Moze to i ponizajace nazwac siebie zwierzakiem ale taka jest przykra prawda. Natomiast skutkiem odpychania tej mysli jest opinia ze sprawa srodowiska ziemi itd mnie nie dotyczy bo natura to nie ja... a kiedy w konncu ta myśl przebija sie gdzies do podswiadomoaci zaczyna sie myslenie ze przeciez to tylko jeden maly kawalek folii. To przeciez nie tona. Tylko ze taki jeden kawalek trzyma w reku codzinnie kilka mld ludzi ktorzy tez mysla ze to przeciez nie tona.

Edytowane przez Gość (wyświetl historię edycji)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Paragon
5 minut temu, Stefan85 napisał:

Nadzieja jest. Coraz glosniej i coraz wiecej mowi sie o problemie smieci. Moze kiedys zostana podjete bardziej realne dzialania.Osobiscie z bajek wyroslem, mlodzienczy zapal i wiara w piekne idee troche przygasly. Nistety widze ze nawet kiedy swiat bedzie sie konczyl znajda sie grupki interesow ktore zechca cos na tym ugrac. Nie wiem skad taka krotkowzrocznosc i opor przed mysleniem perspektywicznym czy strategicznym. Wiekszosc ludzi nie planuje nawet przyszlego tygodnia a na zapytanie czy zastanowili sie jak to co robia moze sie skonczyc za kilka lat czasem reaguja nawet agresja.

Niestety swiat jest jaki jest, prawda ze ludzie sa jak wirus. Eksploatuja ile moga i przenosza sie w inne miejsce ale tez prawda ze tak się zachowuje kazda forma zycia. Gdyby  nie drapiezniki, zwierzęta roslinozerne rozmnazalyby sie i wyzarly wszystko do ostatniego zdzbla trawy. Dopiero kiedy populacja wymrze z glodu natura sie odbuduje a potem populacja zwierzat znow zaczyna zrec i tak w kolko.

tak zgadza się tylko ludzie mają pełną świadomość tego co robią i co powodują ich działania w małej skali i w tej długofalowej, a zwierzęta napędza wewnętrzny instynkt, natura tak to ogarnęła że jak nie było ludzi to wszystko pięknie działało przez miliony lat, co człowiek potrafi zniszczyć w 100 czy 200 lat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość
18 minut temu, Paragon napisał:

tak zgadza się tylko ludzie mają pełną świadomość tego co robią i co powodują ich działania w małej skali i w tej długofalowej, a zwierzęta napędza wewnętrzny instynkt, natura tak to ogarnęła że jak nie było ludzi to wszystko pięknie działało przez miliony lat, co człowiek potrafi zniszczyć w 100 czy 200 lat

 

Natura nas determinuje bardziej niz tego chcemy i bardziej niz nam sie wydaje. Swiadomosc wcale az tak nas nie wyróżnia a niestety olbrzymie masy ludzi jakby wcale z niej nie korzystaly... poza tym nawet nie wiadomo czym tak wlasciwie jest i czy lub w jakim zakresie korzystaja z niej inne zywe istoty. W kwestii limitowana populacji dostepnym pokarmem to tez nie jest tak ze jest albo nie ma. Zwyczajnie im mniej pokarmu tym trudniej go znalezc, wychowac potomstwo itd. wiec populacja jest na odpowiednim poziomie nie przez jaka kolwiek magie czy niewidzialna reke matki natury a najzwyklejsza smierc nadmiarowych osobnikow i upsledzenie funkcji/ mozliwosci rozrodczych innych spowodowana niedozywieniem. Umieraja najslabsi ktorzy pokarmu znalezc nie umieją i ci ktorzy nie maja farta. poniewaz zycie to proces a nie zdarzenie, nie widzimy raczej masowego wymierania. Dostosowywanie popolacji trwa ciagle, ludziom udalo sie zdominowac ziemie dzieki kilku dodatkowym zdolnosciom ktore czasem mam wrazenie zanikaja... ale i tak nie jest to sukces jednostek a organizacji i prawidlowego wykorzystania potencjalu przez niewielki odsetek populacji ktory byl w stanie prowadzic masy.

Odchodzimy od tematu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mysle, ze gdyby ludzie musieli plazowac w miejscach, gdzie nikt nie sprzata smieci z plazy, albo musieli mieszlac na osiedlu, gdzie nie ma sprzataczki to bardzo szybko by sie nauczyli, gdzie jest kosz na smieci. Dzis dziecko wyrzuci opakowanie po lodach na trawnik, jutro rano on znika widc skoro znika, to po co podejsc do kosza? Gdyby nie bylo sprzataczek to po tygodniu wszedzie fruwalyby smieci. 

Takie istalacje przy ujsciach rzek bylyby super. Smieci zostawalyby przy brzegu i wtedy mieszkancy miejscowosci przybrzeznych tez by sie nauczyli, ze nic, co wyrzucą samo nie zniknie. Moznaby było postawic obok jakis zaklad, ktory te smieci utylizuje lub przetwarza.

U mnie jednak jest spiro tych smieci z akwarium. Tu blistry po mrozonkach, tam pojemniki po pokarmach, soli i roznych preparatach. Oczywiscie nie codziennie cos wyrzucam, ale w ciagu roku uzbieralby sie dpokojnie wor 120l 

Fajnie by bylo, gdyby ktos wymyslil jakies maszynki do topienia plastiku. Wrzucasz 10 butelek po wodzie, wychodzi mala kostka plastiku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość
41 minut temu, Nik@ napisał:

Mysle, ze gdyby ludzie musieli plazowac w miejscach, gdzie nikt nie sprzata smieci z plazy, albo musieli mieszlac na osiedlu, gdzie nie ma sprzataczki to bardzo szybko by sie nauczyli, gdzie jest kosz na smieci. Dzis dziecko wyrzuci opakowanie po lodach na trawnik, jutro rano on znika widc skoro znika, to po co podejsc do kosza? Gdyby nie bylo sprzataczek to po tygodniu wszedzie fruwalyby smieci. 

Takie istalacje przy ujsciach rzek bylyby super. Smieci zostawalyby przy brzegu i wtedy mieszkancy miejscowosci przybrzeznych tez by sie nauczyli, ze nic, co wyrzucą samo nie zniknie. Moznaby było postawic obok jakis zaklad, ktory te smieci utylizuje lub przetwarza.

U mnie jednak jest spiro tych smieci z akwarium. Tu blistry po mrozonkach, tam pojemniki po pokarmach, soli i roznych preparatach. Oczywiscie nie codziennie cos wyrzucam, ale w ciagu roku uzbieralby sie dpokojnie wor 120l 

Fajnie by bylo, gdyby ktos wymyslil jakies maszynki do topienia plastiku. Wrzucasz 10 butelek po wodzie, wychodzi mala kostka plastiku.

Jeszcze w XIXw mycie się było uważane za szkodliwe. Do połowy XX za zbędne a do lat 90ych XXw że raz na tydzień w zupełności wystarcza. Ludzie szybko przyzwyczajają się do życia w syfie, kiedy śmieci przestają znikać szybko zaczynają być "elementem krajobrazu" który po prostu jest i nikogo nie dziwi.

 

Zwykła spalarnia śmieci z filtrami na kominach zmieniłaby bardzo dużo choćby nawet z takiego powodu że śmieć przestałby być śmieciem a zostałby surowcem energetycznym więc firmy były by skłonne za śmieci zapłacić a dzisiejsi "złomiarze" łazili by po ulicach w poszukiwaniu foliówek itd bo w skupie dostaliby za nie na wino. Ale polityka i interesy... W Polsce nawet instalacje do wytwarzania energii odnawialnej (solary, biogazownie) są przez rząd zwyczajnie sabotowane. Ilość przepisów, wymogów i opór urzędników skutecznie zablokowały w naszym kraju rozwój takich instalacji - chociaż ostatnio chyba coś drgnęło na korzyść eko.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
47 minut temu, Nik@ napisał:

Fajnie by bylo, gdyby ktos wymyslil jakies maszynki do topienia plastiku

Takie maszynki już do dawna są. Co więcej, plastik dużo bardziej nadaje się do recyklingu niż chociażby szkło, metale czy papier - nie wymaga tak wysokich temperatur (szkło, metale), długiej obróbki (metale, papier), toksycznej chemii (papier). Problem z plastikiem jest taki, że jest nadal na tyle tani, że ekonomicznie nie opłaca się go poddawać recyklingowi, przynajmniej w krajach bogatszych (w 3-im świecie powstaje dużo mniej odpadów z tworzyw, bo tam ludzie w dużo większym stopniu wykorzystują ponownie odpady).

Ale jak już o odpadach z akwarystyki mowa, to bardziej bym się martwił o zawartość pudełek uwalnianych do środowiska przez akwarystów. Słona woda z podmianki? Do zlewu/toalety. Różne preparaty niepotrzebne/przeterminowane? Do zlewu/toalety. Zużyte najróżniejsze media filtracyjne? Do śmieci. Wydaje mi się, że jak się to wszystko zsumuje, to też wyjdzie całkiem spora ilość "syfu" zatruwającego środowisko. I żeby nie było, że ja sam święty jestem, bo też nie bardzo wiem, co mógłbym zrobić z tego typu odpadami. Teoretycznie pewnie "gdzieś" jest "jakiś punkt", gdzie to można oddać (raczej nie za darmo). Ale kto o tym wie? I bądźmy szczerzy - kto pojedzie gdzieś "tam" i zawiezie kilka wiader wody z podmianki?

Pudełka to raczej kwestia firmy odbierającej śmieci - czy jakoś sensownie zagospodaruje te odpady (do czego w zasadzie jest zobligowana), czy po prostu wywali na wysypisko wszystko na jedną górę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do wyrzucania wody z podmian, chemii czy starej skaly/piachu to sama sie zatanawiam, co z tym robic. 

Ale woda z podmianki raczej wyrzadzi mniej szkody, niz detergenty ktore codziennie odprowadzamy do sciekow.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Stefan85 napisał:

firmy były by skłonne za śmieci zapłacić

No raczej tak jest, że to takim firmom się płaci za utylizację śmieci. Od czasu do czasu rozchodzi się wieść kolejna o tym, jakie super spalarnie śmieci mają Skandynawowie i że muszą już importować śmieci do nich. Tylko się wtedy nie wspomina o tym, że za taki import to Skandynawowie dostają pieniążki, a nie płaca za niego.

10 minut temu, Stefan85 napisał:

Jeszcze w XIXw mycie się było uważane za szkodliwe. Do połowy XX za zbędne a do lat 90ych XXw że raz na tydzień w zupełności wystarcza

No widzisz. A w XIX pediatrzy znów zaczynają zalecać ograniczenie częstotliwości mycia niemowląt, że flora bakteryjna, wysuszanie skóry, nadmierna sterylność i upośledzenie przez to układu odpornościowego. Tylko co to ma do śmieci;-)

12 minut temu, Stefan85 napisał:

"złomiarze" łazili by po ulicach w poszukiwaniu foliówek

Problem jest taki, że za 1 butelkę zwrotną po piwie taki "złomiarz" dostanie z 50gr. Za kilkadziesiąt puszek aluminiowych (kilogram) - kilka złotych. Nawet za kilogram zwykłego złomu stalowego dostanie ze złotówkę. A za kilogram torebek foliowych (inna sprawa, że to by musiał w tydzień zbierać i niezły worek mieć)? Dostanie kopa w d...e, że śmieci roznosi. Cena surowca w produkcji opakowań plastikowych jest tak nieistotnie mała, że tak na prawdę nikomu nie opłaca się zbiórka i recykling (lub choćby utylizacja) plastiku. W Skandynawii te instalacje do spalania śmieci powstały dzięki dotacjom budżetowym ogromnym, a nie dlatego że to się ekonomicznie opłaca.

Także, w kwestii odpadów raczej potrzeba jakichś ostrzejszych regulacji (np odpowiedzialności producenta za utylizację produktu, także opakowania, po jego zużyciu). Bo to nigdy nie będzie dochodowy interes. Rzecz w tym, żeby producent był zainteresowany tym, żeby jego opakowanie było łatwo przetwarzalne, biodegradowalne itd. A będzie, jeśli będzie ponosił finansowe konsekwencje z powodu zaśmiecania środowiska jego opakowaniami.

 

1 minutę temu, Nik@ napisał:

Ale woda z podmianki raczej wyrzadzi mniej szkody, niz detergenty ktore codziennie odprowadzamy do sciekow

No pewnie tak. Chociaż zasolenie powierzchniowych wód "słodkich" to tez poważny problem, dawno już zauważony przez fachowców. Fakt, że jest wiele innych źródeł soli w ściekach, ale akwarystyka tez swoje 3 grosze dokłada.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość
25 minut temu, Słony leszcz napisał:

No raczej tak jest, że to takim firmom się płaci za utylizację śmieci. Od czasu do czasu rozchodzi się wieść kolejna o tym, jakie super spalarnie śmieci mają Skandynawowie i że muszą już importować śmieci do nich. Tylko się wtedy nie wspomina o tym, że za taki import to Skandynawowie dostają pieniążki, a nie płaca za niego.

No widzisz. A w XIX pediatrzy znów zaczynają zalecać ograniczenie częstotliwości mycia niemowląt, że flora bakteryjna, wysuszanie skóry, nadmierna sterylność i upośledzenie przez to układu odpornościowego. Tylko co to ma do śmieci;-)

Problem jest taki, że za 1 butelkę zwrotną po piwie taki "złomiarz" dostanie z 50gr. Za kilkadziesiąt puszek aluminiowych (kilogram) - kilka złotych. Nawet za kilogram zwykłego złomu stalowego dostanie ze złotówkę. A za kilogram torebek foliowych (inna sprawa, że to by musiał w tydzień zbierać i niezły worek mieć)? Dostanie kopa w d...e, że śmieci roznosi. Cena surowca w produkcji opakowań plastikowych jest tak nieistotnie mała, że tak na prawdę nikomu nie opłaca się zbiórka i recykling (lub choćby utylizacja) plastiku. W Skandynawii te instalacje do spalania śmieci powstały dzięki dotacjom budżetowym ogromnym, a nie dlatego że to się ekonomicznie opłaca.

Także, w kwestii odpadów raczej potrzeba jakichś ostrzejszych regulacji (np odpowiedzialności producenta za utylizację produktu, także opakowania, po jego zużyciu). Bo to nigdy nie będzie dochodowy interes. Rzecz w tym, żeby producent był zainteresowany tym, żeby jego opakowanie było łatwo przetwarzalne, biodegradowalne itd. A będzie, jeśli będzie ponosił finansowe konsekwencje z powodu zaśmiecania środowiska jego opakowaniami.

 

No pewnie tak. Chociaż zasolenie powierzchniowych wód "słodkich" to tez poważny problem, dawno już zauważony przez fachowców. Fakt, że jest wiele innych źródeł soli w ściekach, ale akwarystyka tez swoje 3 grosze dokłada.

 

Dziś my płacimy bo nie ma "klimatu" do autentycznego wykorzystania tych śmieci więc nie ma firm które się tym zajmują więc nikt nie placi...

wkradł ci się błąd, myślę że chodzi ci o XXIw a nie XIXw. Zgadza się, a dotyczy to ludzkiej mentalności i zdolności "przystosowawczej" do brudu.

Złomiarz dostanie kopa w d...e za plastiki bo nie ma firm zajmujących się efektywnym wykorzystaniem foliówek/ plastików jako surowca i tu wracamy do pkt. 1.

Zakazy i nakazy nigdy się nie sprawdzały a ich jedynym skutkiem jest nauczenie społeczeństwa że kombinowanie się opłaca a władza jest zawsze przeciw nam więc kombinować trzeba. O ile plastik "sztywny" można umyć i ponownie wykorzystać to życze powodzenia przy myciu foliówek bez względu na ich grubość chociaż te cieniutkie jednorazówki to juz w ogóle jazda po bandzie. Co do grzywien i podatków podrzędny handlarz wyrwany ze snu w środku nocy poda ci od ręki conajmniej 10 sposobów na ich ominięcie.

 

Nawet jeżeli nie mam racji co do opłacalności spalania, żadne grzywny, podatki, obowiązki, nakazy i zakazy nie odniosą skutku. Wyłącznie jeżeli za foliówkę w skupie będzie można dostać jakąś kasę, znajdą się chętni żeby te foliówki do skupu zanieść tzn zebrać je z ulic. Wydaje mi się że takie spalarnie są dobrym rozwiązaniem ale jeżeli nie to istnieje coś w stylu funduszu środowiskowego który powinien jednak w takie skupy się angażować.

Kilka lat temu w naszej gminie w przetargu na odbiór śmieci wystartowała a właściwie chciała wystartować firma która za śmieci chciała płacić a nie pobierać opłaty. Przedstawiała jakieś plany, projekty twierdziła że śmieci to dla niej surowiec a nie problem więc może zapłacić. Firma nie została dopuszczona do przetargu ze względu na oferowaną cenę usługi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Paragon
48 minut temu, Nik@ napisał:

Co do wyrzucania wody z podmian, chemii czy starej skaly/piachu to sama sie zatanawiam, co z tym robic. 

Ale woda z podmianki raczej wyrzadzi mniej szkody, niz detergenty ktore codziennie odprowadzamy do sciekow.

 

widzisz woda słona idzie do ścieków a te wiadomo gdzie, tak jak wyżej są dużo większe źródła chociażby sól w zimie ile tego idzie i wiadomo gdzie co się z tym dzieje spływa do rzek, ale nie zmienia że dokładamy swoje do kupki, ogólnie ja mam takie wewnętrzne przeświadczenie/wrażenie może mylne, że wiele rzeczy da się rozwiązać w poruszanym przez Dominikę temacie, ale technologie te są drogie i nie popularne, głównym czynnikiem jak zawsze jest zysk, o to mi chodziło jak pisałem że w pewnym momencie istnienia ludzkości coś poszło nie tak skręciliśmy w złą stronę, co poskutkowało że zysk i stan społeczny żeby mieć chociaż trochę więcej niż sąsiad stało  się to czymś najważniejszym w życiu człowieka, nie chcę szufladkować wszystkich ale jakby ktoś popatrzył na ludzkość jako całość odniósł by właśnie takie wrażenie :/

Edytowane przez Paragon (wyświetl historię edycji)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest tej chemii trochę

ale trzeba się przyjrzeć testom - np odczynniki na Nh4 saliferta mają arsen w składzie z tego co pamiętam po oznaczeniach ostrzegawczych :) lepiej zlewać do bulelki te zlewki z testów i odwieźć raz na kilka lat do lokalnego pkt. odbioru odpadów problematycznych i niebezpiecznych - w Krakowie jest lamusownia i tam chyba odbierają takie cuda, a w gminach dwa razy do roku można zamówić odbiór takich odpadów. A tak to w testach przeważnie kwasy jakieś :) tak czy inaczej zlewam te kolorowe popłuczyny do beki 5l po płynie do spryskiwaczy - kiedyś gdzieś to zawiozę do utylizacji.

Żywice Demirelizacyjne i inne żywice polimerowe typu Cuprisorb, czy Purigen itp polimerowe kulki, też nie powinny być wywalane do śmieci, tylko oddane do utylizacji, ja to zbieram w słoikach :) i do szafy takie "przetwory" i też myślę co by z tym, może do puszki dużej liniowej i wykorzystać jeszcze przez chwile do zmiękczania wody przed myjką ciśnieniową do samochodu, zawsze przez jakiś czas jeszcze by zmiękczało, nie potrzeba tam 000 ppm :)

Skałą bym się nie martwił, węglami i innym siporaxem śmiało można wywalić :) albo zrobić skalniak w ogródku 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O widzisz, ten arsen. Nie wiedzialam, ze jest uzywany w testach, ani nie mam pojecia, na ile jest toksyczny. Nikt z nas nie ma swiadomosci, jakie zwiazki chemiczne znajduja sie w tych wszystkich testach i innych prepatatach, wiec ja bym sie bala to wszystko zlewac do jednego kanistra. Nie mam bladego pojecia, czy to nie wejdzie z sobą w reakcję i nie wyprodukuję przypadkiem jakiejs bomby czy żrącego srodka, którym się poparzę lub zatruję oparami.

W kazdym miescie powinien sie znaleźć sklad, gdzie mozna oddac niewykorzystane resztki chemicznych preparatów. Apteki przyjmują przeterminowane leki, to moze sklep powinien przyjac przeterminowany kosmetyk? Kto wie, moze z przeterminowanego szamponu, aspiryny i reagentu testu na no3 mozna wyprodukowac lek na astme czy srodki do nawozenia roslin? :)

Mam wlasnie do wyrzucenia przeterminowane testy saliferta... Jeszcze tydzien temu wylądowalyby w mieszanych, a tak sie zastanawiam, co z tym poczac?

co do skaly, to nie balam sie o zatrucie srodowiska, tylko o preznie dzialajacych na osiedlowych smietnikach przedstawicieli "trash recovery".

Czyli ubodzy poszukiwacze puszek i innych skarbow.codziennie penetrują smietniki, rozrywają kazdy worek, a tu nagle wsadza dlon prosto w wieloszczety, albo palythoa.... a potem jeszcze brudnymi rekami zje sobie bułkę z resztkami protopalythoa...

Moze dramatyzuję, dotad nie czytalam o przypadku zatrucia bezdomnego palytoksyną, ale ryzyko jednak jest.

Mam jeszcze takie przemyslenie, ze gdyby odpowiedzialnosc za ponowne zuzycie/utylizacje opakowan mial ponosic producent, to musialby dostawac zwrot za kazdy wlasciwie udokumentowany przetworzony kilogram smieci. Niewazne, czy we wlasnym zakresie je przetworzy, czy przetworzy konkretnie swoje, czy cudze, ale powinna byc pula z oplat recyklingowych ktore pobiera sie od klientow przy zakupie i powinna byc zwracana tym, ktorzy te smieci wlasciwie przetworza. Jesli ja sobie wybuduje spalarnie smieci, to powinnam z tej puli dostac tyle, ile zutylizowalam.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po napisanu poprzedniego posta wydarzyla się rzecz, ktora dala mi trochę do myslenia.

Poszlam myc okno i widze, ze do malego kosza przy lawce podszedl mezczyzna z siatką i zaczął w nim szperac. Chwilkę wczesniej pisalam o osobach poszukujacych czegos w smietnikach, więc dyskretnie obserwowalam, co robi. Najpierw chyba sprawdzil zawartosc "popielniczki" w tym koszu, po czym wyjął jakas butelke plastikowa. Potrząsną nią, odkrecil nakrętke, wylał resztke chyba po jakims mlecznym napoju z powrotem do kosza (trochę lipa, bo w koszu nie ma worka), po czym zakrecil ją i wrzucil do swojej torby. Podniosl jeszcze inne plastikowe opakowanie, ale nie spodobalo mu sie i wyrzucil z powrotem do kosza. Potem odwrocil sie w moja strone, usmiechnal sie do mojego kota, ktory siedzial na parapecie i przeszkadzał mi w myciu okna i odszedł. Kojarzę tego czlowieka z twarzy, prawdopodobnie jest to osoba nie w pelni sprawna umysłowo, dlatego zmuszony jest parac sie takim zajeciem. Jak tylko zniknął mi z oczu, wpadłam na pomysł, żeby umowic sie z takimi osobami, aby odbieraly ode mnie rzeczy, ktore ich interesują, a mnie są niepotrzebne. Zapewne nie zbierają ich, zeby je porzucać w lesie, tylko mają odbiorców dajacych im za te rzeczy jakieś pieniadze.

Raz sprobowalam juz czegos takiego. Zapytalam dwoch mężczyzn, którzy akurat przeszukiwali smietnik, czy nie przydalyby im sie rury po instalacji gazowej. Akurat zlikwidowalam w mieszkaniu instalacje gazową wyłożylam te rury przed drzwi, żeby je wynieść na smietnik. Panowie bardzo sie ucieszyli, poszli ze mna, zabrali te rury i serdecznie dziekowali. Byli trzeźwi i kulturalni, zachowywali sie niemal bezszelestnie. Chwilę po tym wzielam torebke i poszlam do sklepu, widzialam, jak oni te rury na trawniku czymś wiązali, pewnie chcieli je jakos przymocowac do roweru. Jakis czas potem na smietniku napisalam info, ze mam do oddania pralkę na złom lub do wykorzystania, jedynie przelacznik on off  trzeba bylo wymienic, bo sie spalil, poza tym pralka byla ok. Podalam numer telefonu ale w ciagu 12 h nikt się nie odezwał i pozbylam sie pralki inaczej. Głupia, przeciez Ci ludzie sa biedni i prawdopodobnie nie mają telefonów.

Ale przyszlo mi do glowy coś innego. Wywiesic na smietniku ogloszenie, ze moge oddawać niepotrzebne rzeczy wedlug zapotrzebowania (puszki/plastik/makulature/cokolwiek) raz w tygodniu i podac tylko adres.

Wtedy odpady bylyby zagospodarowane, ktos mógłby kilka groszy zarobić i nawet ja bym skorzystala, bo chodzilabym na smietnik rzadziej. Co sadzicie o takim pomyśle? Ogłoszenie napisalabym tak, żeby nie urazic godności tych ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
16 godzin temu, Ura napisał:

Jest tej chemii trochę

O właśnie, widać ze kolega trochę przemyśleń w temacie ma.

13 godzin temu, Nik@ napisał:

O widzisz, ten arsen. Nie wiedzialam, ze jest uzywany w testach

Arsen, kwas solny i masa innych rewelacyjnych substancji. W tym rzecz, że pewnie większość osób nie wie/nie zastanawia się, co tam w tych wszystkich buteleczkach cudownych jest.

14 godzin temu, Nik@ napisał:

nagle wsadza dlon prosto w wieloszczety, albo palythoa

Z tą paliotoksyną to też dobry przykład. Wydaje się, że zwykły kawałek skały, a w niesprzyjających okolicznościach może zabić. Sam z założenia nie chcę zoa i spółki w akwarium, właśnie po to, żeby nie zastanawiać się, co się stanie jak dziecko przypadkiem rozbije baniak, albo włoży rączki (teorie, że da się przed tym na 100% zabezpieczyć to chyba tylko Ci mogą głosić, co dzieci nie mają:-)

Także widać, że temat odpadów akwarystycznych jest bardzo ciekawy. Warto o tym pisać, żeby propagować świadomość, że nasze (akwarystów) działania/zaniechania mają duży wpływ na otoczenie. Co do odbioru takich odpadów, optymalnie by było oddać to do sklepu akwarystycznego (jak akumulator do sklepu z akumulatorami, a leki - do apteki). W sumie nie wiem nawet, czy taki sklep ma jakiś obowiązek przyjąć takie odpady i czy będzie chciał. No i co z nimi zrobi? Czy nie wleje po prostu do ścieku/wyżyci do kontenera. Albo jeszcze lepiej - czy naszej skałki z palythoa nie sprzeda komuś ponownie:devil: Muszę przy następnej okazji podpytać delikatnie. Bo składowanie tego w domu w większej ilości, żeby raz na rok to odwieźć do punktu to nie za bardzo bezpieczne wg mnie.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ten wątek jest dość stary. Należy rozważyć rozpoczęcie nowego wątku zamiast ożywienia tego.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc do serwisu Nano-Reef, zgadzasz się na warunki Warunki użytkowania.