FTS
dKH 8.00
Ca 420
Mg 1290
NO3 ~20
PO4 0,14
Trochę mnie tu nie było... no tego... tak bywa, brak czasu i motywacji. Akwarium musiało sobie radzić samo. Ostatni miesiąc trochę się poświęciłem i zająłem akwarium. Przynajmniej raz na tydzień jakiś serwis. Okrzemki były, cyjano było, jakieś braki mikro i pH niedopilnowane... szło w złą stronę. Prostujemy.
Wróciłem do dopilnowywania pH, zima, olany temat i konsumpcja malała, malała i malała. Dosyć, wróciłem do NaOH i widać stopniową poprawę.
Ze starych problemów to w małym tempie ale dalej tracę sps, chyba tak będzie bo jestem przekonany, że to ma podłoże bakteryjne, a na tym polu gucio wiemy jak przekonać złe bakterie do samozagłady a dobre do przejęcia niszy.
Z nowych problemów, to ja, piewca pozytywów o asterinach jako ekipie czyszczącej, obrońca tych stworzeń... przekonałem się boleśnie, że jednak potrafią żreć koralowce. Co prawda populacja narosła tak, że wieczorem ciężko było o 4cm2 powierzchni bez conajmniej 1 asteriny i może to indukowało ich zmianę diety... ale ewidentnie widziałem jak pożerają tkankę. Spsy, lpsy czy miękkie... nie przebierały. Włazi taka jedna i za godzinę nie ma kawałka tkanki, czasem do kolejnego dnia poleciał cały polip. Tak straciłem caulastree zieloną i jeszcze trochę. Wojna zatem... zbieranie przy podmianie i mrożenie asterinek, mrożenie bo kolejna machina wojenna została wytoczona tj. Harlequin shrimp.
Fascynacja paraancorami dalej trwa. Mógłbym nawet monotematyczne akwarium z samymi paraancorami mieć, ale dla zróżnicowania jest więcej.
Trochę treści miłej dla oka, a nie tylko pisanina i narzekanie: