Witam wszystkich.
Niedługo chciałbym wystartować z moim projektem akwarium morskiego. Zaznaczam, że będą to moje pierwsze doświadczenia z morszczyną. Pragnę podzielić się z Wami swoim pomysłem i oczekuję konstruktywnej krytyki - pomocy. Zaznaczam, że dosyć długo zastanawiałem się nad projektem i z uwagi na brak doświadczenia, wolałbym posłuchać rad mądrzejszych ode mnie - w tej materii - kolegów.
Miesiąc -2
To co mogłem wykonywałem we własnym zakresie. Dało mi to dużo frajdy, zwłaszcza w momencie podziwiania efektu końcowego każdego etapu. Na pierwszy ogień poszła szafka:
Szafka DIY
Projekt szafki zrobiłem sobie w programie Pro100. Szafkę przygotowałem tak, aby w przyszłości można było w niej schować sumpa lub durgie akwarium albo terarium.
Blat górny i dolny 1540x520x25 [mm] - 2 szt
Płyty pionowe 500x670x25 [mm] - 4 szt
Wzmocnienia pod blatem o wymiarach 900x100x25 [mm] - 2 szt
Wzmocnienie tylne 600x670x25 [mm] - 1 szt
Wzmocnienia za półkami 250x670x25 [mm] - 2 szt
Półki stałe 250x450x25 [mm] - 4 szt
Parę fotek z procesu budowy
Jak widać całość zrobiona jest z płyty wiórowej melaminowanej obustronnie o grubości 25 mm. Ponieważ przewiduję w
przyszłości założenie drugiego, mniejszego akwarium (a może terarium), mam miejsce pod szafką na akwarium 80 - 85 cm
szerokości. Aby sprostać wymaganiom udźwigu dałem dodatkowe dwa wzmocnienia pod blatem (żeby się nie uginał). Wstępne testy wytrzymałościowe wypadły pozytywnie - 5 osób po średnio 80 kg na blacie - szafka nie ugięła się nawet o milimetr. Cała szafka skręcona konfirmatami 7x70. Półki po bokach są stałe i dodatkowo wzmacniają konstrukcję. Nie znam się na budownictwie, ale mam nadzieję, że szafka utrzyma bez problemu planowany ciężar. W ramach oszczędności obrzeża okleiłem obrzeżem meblowym papierowym, ale następną szafkę jak bym robił, to płyta zamówiłbym od razu oklejone PVC. Ma to przełożenie na cenę niestety, ponieważ za oklejenie brzegów PVC zapłaciłbym 110 zł, a tak kosztowało mnie to 10 + własna praca Dolny blat okleiłem listwą typu L z PVC (częściej będzie kopana, więc niech dłużej wytrzyma). Łączny koszt szafki - 265 zł (Płyta + pocięcie na wymiar = 220 zł, Konfirmaty - 20 zł, Obrzeże - 10 zł)
Korona - będę robił jak zakupię akwarium. Planuję zrobienie korony ze spienionego PVC i oklejenie D-C-Fixem. Widziałem parę takich projektów i wyglądały całkiem nieźle.
Akwarium - 375 l (150x50x50)
Pierwotnie akwarium miało być wykonane z OW, później front i boki miały być z OW, ostatecznie jest float. Decyzję taką powziąłem, ponieważ w Szczecinie nie znalazłem nikogo, kto by robił z OW. Kilka firm, pomimo oferowania na swoich stronach akwariów z OW, w momencie zamówienia wycofywało się z tego. Ponieważ koszt akwa z OW jest wysoki, a dodatkowo musiałbym jeszcze sprowadzić je z innego miasta (koszt przesyłki około 200 zł), postanowiłem wybrać wariant ekonomiczny. Akwarium ma wzmocnienia podłużne i poprzeczne. Nie jestem do końca zadowolony z jakości wykonania (wzmocnienia krzywo przycięte, niektóre brzegi nierówno sfazowane) ale są to detale. Ogólnie zbiornik wygląda na dobrze posklejany. Moja mała rybka usilnie chciała sprawdzić akwarium, więc...
Oświetlenie
Na razie wygląda tak:
Z czego budowałem? A więc:
1. Korytko kablowe PVC 40x40 + zakończenia
2. Statecznik Tridonic ACTO 2x54W
3. Świetlówki AM Reef Blue + Reef White 10000 K
4. 2 x Odbłyśniki symetryczne
5. 4 x Oprawka hermetyczna wciskana
6. 5 metrów przewodu 2x0,75
7. 2 metry przewodu 3x0,75
Gdybym robił następną wersję, chyba pokusiłbym się o profil 50x50 - dałoby to więcej miejsca pod wycięcie otworów na oprawki wciskane.
Należy pamiętać iż umiejscowienie statecznika ma znaczenie. Z uwagi na to iż każdy przewód ma określoną pojemność, należy ze strony zimnej dać jak najkrótsze kable. Pamiętajmy, że skręcanie w celu kompensacji interferencji, wydłuża ilość kabla, którego użyjemy do podłączenia. Strona zimna statecznika (długość kabla < 100 cm), strona gorąca (długość kabla < 200 cm). Aby wyeliminować w jak największym stopniu sianie statecznika po sieci i ewentualne zakłócenia na sterowniki komputerowe do akwariów oraz zachować zgodność z SAFETY CLASS I, bezwzględnie należy podłączyć statecznik do przewodu PE.
Pompy cyrkulacyjne 2 x JVP-102 - już zakupione, nawet całkiem nieźle dmuchają. Mam wersję na przyssawkach.
Odpieniacz AM Turboflotor I 400.
Zaraz pewnie pojawią się głosy krytyki że kiepski odpieniacz. No cóż, nie każdego stać na Delteca. Poza tym założenie było takie, że ma nie być sumpa, wszystko ma się zmieścić w akwarium i nic ma nie wisieć na zewnętrznej stronie akwarium. Pocieszam się, że jako bonus w tym odpieniaczu będę miał skimmer powierzchniowy, bo woda przelewa się w nim jak w kominie. A i cena bardzo przyzwoita.
Miesiąc -1
Pierwszego dnia, jak tylko przyszło akwarium, zabrałem się za testowanie. Rozłożyłem matę na szafce i z pomocą kolegi
(któremu dziękuję za pomoc) ustawiliśmy akwarium na szafce. Nastepnie wziąłem wąż ogrodowy i zaczęły się próby szczelności i wytrzymałości szafki. Zalałem akwarium 2 cm poniżej górnej granicy. Okazało się, że szafeczka spisuje się idealnie. Pomysł ze wzmocnieniami pod blatem był strzałem w 10. Blat nie drgnął nawet o milimetr. Akwarium nie przeciekało. Zauważyłem natomiast, iż jest minimalne odchylenie od poziomu. Różnica w słupie wody na dwóch brzegach (150 cm) wynosi około 1,5-2 [mm]. Nie wiem czy turbować sobie tym głowę, czy zostawić tak jak jest. Na pierwszy rzut oka nie widać tego, a jak dojdzie korona, to już w ogóle tego nie da się zauważyć. Jak do tej pory szło nieźle, więc zacząłem wkładać sprzęt. Na pierwszy ogień poszły JVP-102. O mama mia. Ale one głośne pomyślałem. Jestem strasznie przeczulony na punkcie hałasu. Najgorsze było takie terkotanie. Trochę zabawy z gumkami na oskach i było już znacznie lepiej, ale nadal jak dla mnie, czuję dyskomfort w głośności pracy pompek. Po wsadzeniu pompek przyszedł czas na odpieniacz. I tu pierwszy ZONK. Okazało się (co mogłem przewidzieć), że odpieniacz nie zmieści mi się na tylnej szybie, ze względu na wzmocnienia. Zacząłem więc ustawiać go na bocznej szybie, ale strasznie psuł wizualnie akwarium. Postanowiłem więc "przerobić" ..... akwarium. Wymyśliłem sobie, że skrócę wzmocnienie, nie dużo, jakieś 5 cm. Nie powiem że uśmiechało mi się robienie tego, zwłaszcza, że w akwa była woda, no ale jak testy i dopasowywanie to jazda. Do upiłowania posłużył mi brzeszczot wolframowy (w Leroy do kupienia za 15 zł) i nożyk do tapet. Piłowałem chyba ze 20 minut, powoli, ostrożnie cały czas uważając aby nie "obtłuc" szyb.
Gdy doszedłem na jakieś 2 mm do końca wzmocnienia, od brzegu nożykiem do tapet zacząłem usuwać silikon. Było to dosyć trudne, ponieważ klej jest dosyć "sprężynujący", a nie było zbytniego pola manewru dla nożyka. Dałem jednak radę przesuwając nożyk "na kołyskę". Kiedy już doszedłem do miejsca w którym wzmocnienie miało być skrócone, na skutek poprzecznych ruchów nożyka, nastąpiło to, czego się spodziewałem - wzmocnienie pękło na pozostałych 2 milimetrach. Pozostało mi już tylko usunąć resztę kleju, co oczywiści zrobiłem wspomnianym nożykiem. Teraz odpieniacz pasował idealnie. Muszę tylko jeszcze przemyśleć wysokość, na jakiej dociąć nóżki.
Ciekawi mnie jaka będzie skuteczność usuwania filmu białkowego. Szczerze mówiąc na razie kożuch z kurzu i innych
nieczystości, który pływa po wierzchu nie zniknał przez 3 dni działania odpieniacza, tyle że i sam odpieniacz po prostu bąbluje, a piana się nie tworzy, bo nie ma z czego.
Zastanawiałem się nad zaślepieniem otworów na dole odpieniacza, żeby zwiększyć przepływ wody przez szczeliny wlotowe u góry. Zobaczymy jak zaleję właściwą wodą i zbiornik zacznie dojrzewać czy ten skimmer powierzchniowy działa czy nie.
Ostatnią czynności było włożenie grzałki. Ustawiłem 25,5 stopnia na termostacie i postanowiłem sprawdzić bezwładność całego układu. Woda którą wlałem do akwarium miała 8 stopni. Po niespełna 24 godzinach miała stopni 19, a po kolejnych 25,5. Wyłącznie grzałki spowodowało spadek temperatury do 21 stopni po 24 godzinach. System bez grzałki z włączonymi pompami i odpieniaczem utrzymuje temperaturę na poziomie 20,5-21 stopni Celsjusza. Z ciekawości również podłączyłem moją belkę oświetleniową. Podniosła ona temperaturę (po 4 godzinach) niecały stopień.
W międzyczasie przetestowałem również moje podtrzymywanie awaryjne, czyli UPS DIY. Do budowy użyłem dwóch akumulatorów żelowych 18 Ah połączonych równolegle do przetwornicy napięcia 12v / 230 V. Przetwornica nie daje niestety czystego sinusa (statecznik 2x54 [W] okrutnie buczał), bo takie przetwornice są bardzo drogie, ale do zasilenia pompek będzie się nadawać idealnie. Akumulatory nie były naładowane do pełna, więc czas podtrzymywania na pewno będzie dłuższy niż mój testowany, natomiast mogę powiedzieć, że jedna pompka JVP-102 chodziła nieprzerwanie ponad 10 godzin. Chodziła by pewnie jeszcze trochę, ale alarm niskiego napięcia akumulatora który wydobywa się z przetwornicy jest tak głośny, że nie dało się wytrzymać. Jestem zadowolony z takiego czasu podtrzymywania. W przyszłości pewnie dołożę jeszcze ze 2 akumulatory żelowe, żeby sumaryczna pojemność wzrosła do 72 Ah. Chciałbym tutaj zaznaczyć, że przewaga żelówek nad zwykłymi akumulatorami jest taka, że ich żywotność jest dużo większa niż zwykłych akumulatorów (samochodowych), a ponadto nie ma problemu z wydobywającym się gazem podczas ich ładowania.
Na dolnej półce schowane akumulatory i inwerter - muszę jeszcze dorobić układ automatycznego przełączania w przypadku braku zasilania miejskiego, dlatego sprzęt leży sobie luzem. Na górnej półce schowane Timery.
Dzień -4 (27.04.2010)
Zacząłem montaż osmozy. Klika dni wcześniej zakupiłem dodatkowo Zestaw DI z żywicą MB-400.
Długo zastanawiałem się, gdzie umiejscowić filtr, w rezultacie padło na kuchnię, z uwagi na dużą szafkę narożną, w której spokojnie pod zlewozmywakiem mogłem zmieścić to ustrojstwo. Jedyny problem, który powstał, to jak podłączyć zasilanie do filtra? Aby zasilić go kupiłem zaworek 1/2" na wejściu a na wyjściu 1/2" na kranik do wody i 3/4" na osmozę z już wbudowanym zaworkiem, czyli coś takiego:
Zaworki od miałem schowane za tylną ścianką szafki, więc nie pozostawało nic innego jak poodsuwać wszystkie szafki. Po 40 minutach rozkręcania szafek i blatów okazało się, że i tak nie dam rady wyciągnąć szafki z narożnika. (OT) Grrrrrr, żona mi już jeździ po głowie żeby ten bajzel sprzątnąć, później będę musiał ją jakoś udobruchać . Swoją drogą, ciekawy jestem jak wasze żony, dziewczyny, zapatrują się na majsterkowania? (EOT). Poskręcanie jak zawsze zajmuje więcej czasu, więc po kolejnej godzinie byłem w punkcie wyjścia. No cóż pozostaje zabawa w hydraulika i próba zmieszczenia się w szafce i manewrów w wąskiej przerwie z tyłu szafeczki. Na pierwszy ogień poszło zakręcenie zaworów wody i odkręcenie zaworków - musiałem zdemontować z ciepłej i zimnej wody, ponieważ podłączenie które kupiłem nie mieściło się (prawo Murphyiego) . Trochę kombinowania i voila. Sam montaż zajął mi mniej niż rozkręcenie i skręcenie mebli. Po zamontowaniu wyglądało to tak:
Od razu zabrałem się za sprawdzenie skuteczności filtracji. Spuściłem ze 2 litry wody i zaskoczyłem się, bowiem TDS na wyjściu RO pokazywał 0 ppm (kranówa miała 280 ppm). Przepiąłem więc czujniki i dałem jeden przed DI a drugi za DI. Na razie wynika oba takie same In/Out 0/0 ppm. Well done. Idę na zasłużone piwko.
Dzień -3 (28.04.2010)
Spuściłem wodę i dokładnie osuszyłem akwarium. Usunąłem wszelki nieczystości i drobinki, które pozostały po kranówie,
farfocle silikonu, i włoski. Dzisiaj przyszła też zamówiona rurka do osmozy. Z lenistwa i wygodnictwa, postanowiłem
przedłużyć wyjście przefiltrowanej wody i lać od razu do akwarium. Z moich wcześniejszych wyliczeń wynikało, że akwarium będzie się napełniać około 46 godzin. Nie uśmiechał mi się nadzór nad ciurkającą wodą. Około 20:00 rozpocząłem zalewanie licząc, że za 24 godziny będę miał pół akwarium czyściutkiej wody.
Dzień -2 (29.04.2010)
Wstałem rano i mniej więcej poziom wody pokrywał się z wyliczeniami - była 1/4 akwarium. Woda krystaliczna, ale dużo
bąbelków w niej. Wieczorem była połowa. Czekamy dalej.
Dzień -1 (30.04.2010)
Około 10 rano miałem trochę więcej jak 3/4 wody w akwarium. Sprawdziłem jeszcze zabrudzenie filtra - po RO 1 [ppm], po DI 0 [ppm]. W końcu mogę włączyć grzałkę. Woda ma 18,5 stopnia. Jutro powinna być idealna. Odpiąłem instalację RO i na tym dzisiaj koniec.
Dzień 0 (01.05.2010)
Woda ma 25 stopni. Wieczorem zacząłem zasypywanie solniczki. Zacząłem od wsypywania soli łyżką drewnianą, ale po 5 minutach stwierdziłem, że to nie ma sensu. Wsypuję i wsypuję i jakby soli nie ubywało, ręka mnie boli, niewygodna pozycja itp. itd. Wiadro na bok i leci. Starałem się sypać w miarę powoli, żeby sól nie kumulowała się w jednym miejscu. Jednak już po chwili miałem takie mleko, że nie widziałem dna. Po wsypaniu około 3/4 wiaderka zauważyłem, że jednak sól zostaje na dnie w miejscu gdzie ją wsypałem. Zaobserwowałem również "zjawisko bąblowania soli". Tam gdzie się skoncentrowała bąbelki szły z niej jakby się gotowała. Z ciekawości polizałem trochę soli z wiadra i poczułem, że na języku robi się słono i piecze (zupełnie inaczej niż w soli kuchennej, gdzie czuć tylko słony smak). Widać zachodzi jakaś reakcja egzotermiczna, prawdopodobnie przez zawarty w soli sód. Jeżeli ktoś potrafi wytłumaczyć o co w tym chodzi to słucham, nigdy z chemii nie byłem dobry. Zamówiłem 40 kg LR. W piątek ma być u mnie. Mniam.
Dzień 1 (02.05.2010)
Woda nadal jest mętna. Poszukałem trochę informacji na ten temat i się uspokoiłem. Jeszcze za mało czasu minęło, no i w końcu jest sama woda bez skały. Przyznam szczerze, że nie włączałem odpieniacza, który zadbałby o właściwe natlenienie wody, ale bałem się, żeby nie wytrącił z wody pierwiastków, które dodało się z solą. Ponieważ jednak wszyscy zalecają jego włączenie, nie ma co płakać, tylko działać. Odpaliłem odpieniacz. Wooooha. Odwołuję wszystko co o nim wcześniej mówiłem. Piany jest tak dużo, że musiałęm kubek podnieść na samą górę. Robi się bardzo gęsta i skoncentrowana. Zdziwiłem się również, że piana po 30 minutach wcale nie jest biała, tylko nabiera zielonkawo-żółtego koloru, znaczy się że jakiś syf się odpienia, tylko z czego? W końcu jest sama woda i sól?
Po około 30 minutach widać wyraźną poprawę w przejrzystości wody. Po kolejnych 2 godzinach woda zrobiła się całkowicie przejrzysta, odpieniacz się uspokoił, obniżyłem kubek aby dalej coś wywalał.
Dzień 2 (03.05.2010)
W końcu czysta woda. Nie jest to może kryształ jaki był przy zalaniu RO, no ale nie ma się co czepiać. Kolejna lekcja
cierpliwości i nie wykonywania gwałtownych ruchów odrobiona.
Dzień 3 (04.05.2010)
Wybrałem szkołę układania skały na piasku. Wieczorem wsypałem żywy piasek 2 worki po 9kg. Po przejściach z solą podejrzewałem, że woda zmętnieje i nie pomyliłem się. Chcę aby zdążyła się wyklarować do czasu przyjścia skały, abym mógł ją poukładać sensownie. Woda po wsypaniu piachu całkowicie nieprzejrzysta.
Dzień 4 (05.05.2010)
Woda nadal mętna, rzekłbym, że nic się nie zmieniło. Ładne mleko, więc dosypałem trzeci worek, w końcu za 2 dni ma przyjść skała
Dzień 5 (06.05.2010)
Kurcze woda nic się nie zmienia
Dzień 6 (07.05.2010)
No i d*pa. Skały dzisiaj nie będzie. Erybka nawaliła i skałę będę miał dopiero w przyszłym tygodniu we wtorek. Ehh i cały plan diabli wzięli. Na dodatek woda nadal mętna. Nie wiem czy moje falowniki nie ponoszą za to winy. W kilku miejscach dno odsłoniło się zupełnie. Piasek układa się po swojemu - będę musiał pozmieniać ustawienie pompek, ale to dopiero jak przyjdzie LR. Postanowiłem wyłączyć pompki cyrkulacyjne i zostawić napowietrzanie z odpieniacza. Może jak się uspokoi, to woda zyska na przejrzystości? Podejrzewam jednak (po przeczytaniu kilku wątków), że dopiero po włożeniu LR zacznie się proces klarowania wody. No cóż, znowu trzeba być cierpliwym. Zastanawiam się tylko, czy tydzień samego piachu bez LR "nie zaszkodzi"?
Dzień 8 (09.05.2010)
Woda powoli ale systematycznie klaruje się.
Te JVP-102 robią na prawdę niezłą burzę. Teraz, gdy widzę całe dno, fajnie daje się zaobserwować, jak się prądy układają i jak piasek wędruje. Dla tych co uważają, że te pompki są słabe powiem, że jedna pompka, zamocowana na górze akwarium i skierowana pod lekkim kątem do dołu usypała górkę piachu po przeciwnej stronie akwarium. W miejscu gdzie usypała się górka widać lekkie ściemnienie (brązowo-zielone) piasku przy dnie (dino/cyjano?)
Mam to "rozbić", czy zostawić jak jest? Żeby było śmiesznie, jak wyłączę światło, to w ogóle tego nie widać
Dzień 9 (10.05.2010)
Z tym brązowym nalotem to chyba jednak tylko optyka - powstaje taki cień - im większa górka, tym większy cień. Sprawdziłem w kilku miejscach i wszędzie ten sam rezultat. Woda już prawie zupełnie przejrzysta. Mam wrażenie, że w nocy jakoś szybciej się klaruje. Przykryłem akwarium szybami, żeby ograniczyć parowanie, grzałka jakby rzadziej się włącza dzięki temu. Akwa nadal straszy pustką, ale cierpliwość to coś, czego trzeba się nauczyć przy morskim. Jutro prawdziwy start. Przygotowałem zestaw testów Salifetra aby sprawdzić poziom "wyjściowy" (NO2, NO3, NH4, PO4, KH, PH). Teraz studiuję jak testy wykonać, aby wynik był jak najbliższy prawdy
Z nudów policzyłem jaka będzie rzeczywista pojemność akwarium. A więc akwarium 375l (150x50x50) tak na prawdę ma ich tylko 348 (148x48x49 - trzeba odjąć grubość ścianki). Zalanie zbiornika planuję 3 cm od górnej krawędzi, na wysokości wzmocnień podłużnych, co daje 327 litrów. Jeżeli od tego odejmiemy piasek i skałę, to wyjdzie pewnie około 300 litrów wody netto. Niezły "chłyt marketingowy" z tą pojemnością. Uważam iż powinno się podawać rzeczywistą pojemność akwa, zwłaszcza gdy robi się na zamówienie a szklarz krzyczy 4 zł za litr - stówka ekstra w kieszeni :cursin
Dzień 10 (11.05.2010)
Przyszła skała. Opakowanie nie przeżyło transportu DPD. Kartony przelane, boksy styropianowe popękane.
Najważniejsze że skały po drodze nie zgubili. Skała nie śmierdziała, miała charakterystyczny "morski" zapach. Nie czuję się kompetentny aby powiedzieć nic o jej jakości, natomiast powiem że jestem zadowolony z brył jakie dostałem. Parę płaskich parę okrągłych, jedna w kształcie ręki z zaciśniętą dłonią :!
Od razu wypakowałem i zabrałem się do włożenia do akwa. Luźne farfocle i wieloszczety, które wyszły od razu wywaliłem. Kilka wyszło już w wodzie, ale na razie oszczędziłem.
Skała po włożeniu do akwa wygląda tak: (nie jest to ostateczny wygląd, po prostu wkładałem kolejne kawałki do akwarium)
W tym momencie zdałem sobie sprawę, jaki jestem maluczki, a pytania rodziły mi się w głowie jak bąbelki. Czy skałę układać od razu czy na razie tylko włożyć, czy pył ze skały i pokruszone drobinki usuwać z piasku czy nie. I sto tysięcy innych myśli przeleciało mi jeszcze, wszystkich nie pamiętam. Wiem jedno, że znalazłem też jakieś żyjątko wielkości główki od dużej igły, pływające po powierzchni wody, i nie mam pojęcia co to jest? Oczy jak u krewetki, ale czy one pływają po powierzchni?
Kilka kawałków skały jest też porośnięte czymś co wygląda jak siatka z plastru miodu (gąbki?). Czy należy to usunąć?
Czuję się zagubiony, nie mówiąc już o zmęczeniu. Dobranoc wszystkim. Jutro też jest dzień.
Dzień 11 (12.05.2010)
Zrobiłem małą burzę i przedmuchałem każdy kawałek skały. Później odessałem z dna syf. Wypadła jakaś biała jakby larwa ale końcówki miała z obu stron czarne - wydaje mi się że to nie żyło. Było to spore mniej więcej wielkości małego palca dłoni. Przy okazji zmieniłem ustawienie skał. Nie jestem do końca przekonany czy tak zostanie, ciągle czuję, że to nie to.
Jutro pewnie znowu poprzestawiam.
No i czas na pierwsze testy:
PH - 8,0
KH - 10
NO2 - 4
NO3 - 50
PO4 - 0,5
NH4 - <0,25
Jak widać jest ostro. Kilka kawałków skały jeszcze się odgazowuje na pewno, bo jak wyciągnąłem i powąchałem to nieźle siarkowodorem pojechało.