-
Liczba zawartości
284 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
2
Typ zawartości
Profile
Forum
Galeria
Kalendarz
Blogi
Articles
Member Map
Sklep
Zawartość dodana przez Ritter
-
Napisze to jeszcze raz. Diody mocy LED nie powinno się sterować bezpośrednio PWM. A to z tego powodu, że prąd w impulsie jest znacznie większy niż dopuszczalny. Dioda strukturę ma połączoną z wyprowadzeniami z jednej strony cienkimi drutami najczęściej złotymi. A te mają ograniczoną dopuszczalną wartość przewodzonego prądu. W diodzie 5mm 20mA nie ma to znaczenia ale LED mocy tak! A to nie jedyny powód dla którego diody mocy LED powinno się zasilać prądem ciągłym a nie impulsowo. Wymienione przeze mnie poprzednio uC charakteryzują sie tym, że mają źródło zegara PWM 25.6MHz czyli można zrobić szybki PWM. A za jego pomocą cały driver prądowy z indukcyjną przetwornicą obniżająca i resztę w tym linearyzację charakterystyki. Wyświetlacz jest zupełnie zbędny w takim przypadku gdyż każda z linijek/sekcji diod jest zasilana z oddzielnego takiego sterownika, który to za pomocą magistrali I2C lub SPI można połączyć w większą całość i do tego dodać choćby prosty ATTiny2313 z wyświetlaczem i klawiaturą jako układ nadrzędny.
-
Nie odnoszę się do profiluxa bo jest mi to rozwiązanie całkowicie obce. Opisałem jak się to robi, prosto i bez większych problemów. To oczywiste, że dioda LED ma charakterystykę nieliniową i dlatego by uzyskać liniowe przetwarzanie stosuje się ot choćby IL300 dla izolatorów sygnałów analogowych. W najprostszy sposób aby uzyskać liniową charakterystykę sterowania Uster(lm) po prostu tablicuje się w pamięci uC dane otrzymane na podstawie pomiaru jednej diody i już. Można to zrobić też finezyjnie za pomocą wzoru. Tylko po co? Szczególnie w przypadku 8. bitowego kontrolera. Zarówno HQI jak i T5 ma możliwość regulacji. Szczególnie to drugie, tylko że po pierwsze taki statecznik jest drogi a po drugie może mieć inny sposób komunikacji jak profilux. Stare mają 1...10V a nowe DALI. Wystarczy w wyszukiwarce wpisać "t5 ballast dali" aby się o tym przekonać. Mógłbym podać nawet typy układów scalonych wchodzących w skład takiego statecznika tylko po co? Miałeś problem z konwersją PWM <-> U to napisałem jak to trzeba robić. Nie muszę niczego udowadniać Tobie Kolego RPP ani tym bardziej sobie. Napisałem jak się takie rzeczy robi i tyle. Skorzystasz Twoja sprawa. Nie? Trudno. Tak na marginesie "chlastanie się" ATTiny13 jest bez sensu gdy za niewiele większą cenę można zrobić na, jeśli już musi być Atmel, ATTiny26, ATTiny15 czy wreszcie AT90PWM3, które o niebo lepiej nadają się do budowy kompletnych przetwornic do LED. W tym takich, które zawierają elementy drivera prądowego z zabezpieczeniem, układu przeliczającego charakterystykę regulacyjną, pomiar temperatury radiatora i sterowanie wentylatorem.
-
Nie bardzo rozumiem w czym jest problem? Jak chcesz zrobić PWM z napięcia to bierzesz pierwszą lepszą scaloną przetwornicę PWM np. TL494, SG2525 etc. Dwoma rezystorami ustalasz wzmocnienie a włąściwie wspłóczynnik przetwarzania U/D (PWM) kondensator i rezystor w obwód oscylatora by ustalić częstotliwość PWM i masz przetwornik. W drugą stronę jest jeszcze prościej. Sygnał PWM na układ całkujący a potem to co wyjdzie na wzmacniacz operacyjny. W tym przypadku np. LM358, LM324, ale nie TL081/2/4, z odpowiednio dobranym wzmocnieniem tak by mieć odpowiednio nachyloną charakterystykę D(PWM)/U. Co do migotania to tak się dzieje gdy układ jest sterowany krótkimi impulsami. Driver od takich "pobudzeń" nie będzie sprawował się najlepiej. Ma to związek ze stabilnością takiego układu ale to nie wykład z teorii sterowania. W konstrukcjach zwanych przez wielu "profesjonalnymi" a przez nielicznych zrobionych z sensem tak się tego nie robi. Ogólnie diod mocy LED nie powinno się sterować surowym PWM. Nawet jeśli przetwornica steruje kluczem metodą PWM to nie oznacza, że nie pracuje z ograniczeniem prądu, łącznie z tym chwilowym. Szczególnie jeśli jest to przetwornica pracująca z prądem krytycznym, co oczywiście odnosi się do prądu dławika a nie obciążenia. Szczytowy prąd płynący przez diodę LED nawet w impulsie ma krytyczne znaczenie. Podawanie szpilek prądowych na diodę spowoduje jej szybką degradację.
-
Z całą pewnością żarnik HQI w całym zakresie trybów pracy nie przekracza parametrami mocy nominalnej. Jedynie gdy wybucha kończąc swój żywot może ją przekroczyć.
-
Chyba się źle zrozumieliśmy. Mam pełną świadomość tego, że różne źródła oddziałują w różny sposób. Uściśliłem tylko co jest moim zdaniem przyczyną tego faktu. Myśle, że trochę optymistycznie przyjąłeś, że LEDy w stosunku do HQI zrównają się całościowo pod względem kosztów zakupu i eksploatacji. Prąd na szczęście nie jest jeszcze taki drogi. Nie mniej w przeciagu 3. lat nie jest to wykluczone. Nawet wliczając wymianę, raczej nieuchronną, pojedynczych diod.
-
To nie jest kwestia tego kto co ma tylko fizyki. Jeśli nie mamy obracać się wokół mitów i takich tam, to musimy porównywać rzeczy na podstawie parametrów jakimi są opisane. Tak to się przynajmniej robi w inżynierii. Jeśli porównasz lm/W dla obu typów źródeł światła to wyjdzie, że są zbliżone. Teraz masz dwie drogi. Jeśli zależy ci na punktowym, tanim głównym żródle dajesz HQI pojedyncze. Ale to działanie dosyć mało roztropne. Choćby z powodów ekonomicznych jeśli przyjmiemy, że zestaw: statecznik elektroniczny + żarnik to wydatek 300zł. W mojej opinii rozsądniej dać minimum 2 HQI. LEDy mają tę przewagę, że można zwiększać ilość światła kroczkami, przyjmijmy 3W. Mają też kilka zalet, które zasadniczo odróżniają je od HQI. Czyli niskie napięcie zasilania, niezbyt drastyczne wymagania na wykonania instalacji podłączenia jak w przypadku żarnika HQI. To owocuje możliwością bezpiecznego a nawet niezbyt przemyślanego budowania "tworu" DIY. Jednak w przypadku LED cena na wejściu jest dosyć zaporowa. Tomasz w rzeczy samej masz rację. Ale tylko po części . Koralowce guzik obchodzi to czym się podniecają ludzie np. katalogowymi lm/W czy temperaturą barwową o wspólczynniku oddawania barw nie wspominając. W naturze, co sprawdziłem na własne oczy, koralowce nie są każdego dnia w stanie super. Mają jak każdy organizm żywy "gorsze dni". To właśnie różni baniak od rafy. Różne reakcje koralowców na różne źródła jest oczywista. Wynika to z faktu, że mają różne spektrum a w nim różną amplitudę fali o danej długości. A to ma bezpośredni wpływ na reakcję organizmów. Czyli znowu nie czary a fizyka zjawiska. Śmiem wręcz twierdzić, że jeśli by np. za pomocą wymyślnego złożenia LED o różnym spektrum doprowadzić do sytuacji, w której wiernie odda spektrum danego HQI. To reakcja organizmów byłaby bardzo zbliżona. Wszak jest im obojętne czy wisi nad nim słońce czy sztuczne źródło światła.
-
Tester bardzo cenna uwaga! Jak porównamy wydajność z Wata to wyjdzie, że LED i HQI ma bardzo podobny współczynnik. Szczególnie ten praktczny a nie katalogowy. Oczywiście pod warunkiem, że HQI jest zasilane ze statecznika elektronicznego. Jedyne miejsce gdzie można zaoszczędzić to nie tyle faza przejścia trwająca maksymalnie około pół godziny. Co zmiana strumienia w ciągu dnia. Ale to da się uzyskać metodą, jaką opisałem wyżej, sterowania kilkoma HQI. Przy trzech można się nawet pokusić o zastosowanie żarników z różnym spektrum.
-
W HQI zmiana parametrów zasilania żarnika o 10% drastycznie zmniejsza ilość światła na dodatek istotnie zmieniając spektrum. Tak więc to zła droga do oszczędzania energii. Xenony to całkiem niezła rzecz. Szczególnie, że są 35W co daje przy większej liczbie zamontowanych możliwość elastycznej regulacji, metodą włącz/wyłącz, strumienia świetlnego. Jednak spektrum xenonów nawet tych 12kK czy 18kK jest mocno przeciętne i jako główne oświetlenie, w moim skromnym przekonaniu, niezbyt się nadają. Nawiasem mówią dziwię się, że zdecydowałeś się na pojedynczy żarnik 250W. Chyba, że oprawa była kupna a nie DIY. 150W + 70W wydawałoby się właściwszym rozwiązaniem za niewiele większe pieniądze. Nie mówiąc o 3x70W. Właśnie to jest najlepsze w LEDach, że możesz je dokładać jeśli jest za mało i to wręcz mikroskopijnymi porcjami po kilka watów a nie od razu minimum 70. Nawet jeśli nie stosujesz wymyślnych systemów regulacji oświetlenia symulujących fazy przjścia. p.s. Ceny prądu w Niemczech nie są tak powalające jak w Polsce gdy porównasz siłą nabywczą. Wręcz twierdzę, że to w Polsce ludzie i przemysł powinni się skarżyć na ceny energii. A byłbym zapomniał. Przecież przemysł w Polsce jest już zaorany i dlatego się nie skarży.
-
Jest jeszcze problem kolanek 90o . Na nich w obiegu wymuszonym pompą powrotną będą duże straty ciśnienia. Zwiększenie mocy pompy celem podniesienia ciśnienia będzie skutkowało większym hałasem i wzrostem temperatury wody przedostającej się przez załamania w obiegu. Sprawa spływu też nie wygląda lepiej. Długi odcinek bez wymuszonego spadku na dole będzie miał tendencje do "zarastania" szczególnie w okolicach kolanka "do góry". W przypadku rozwiązania klasycznego, czyli sump pod spodem, Energia potencjalna wody rozkłada się na stosunkowo krótkim odcinku co skutkuje szybkim przepływem i naturalnym samooczyszczeniem instalacji odprowadzającej praktycznie bez strat energii na załamaniach bo takowych nie ma. Niektórzy wręcz skarżą się, że woda spływa zbyt ochoczo wytwarzając hałas. Tutaj raczej tego przypadku nie będzie. Nawet jeśli spływ będzie wykonany z rurek o stosunkowo dużej średnicy.
-
Prawda jest taka, że wymogi do zasilania LED spełnia praktycznie każdy stabilizator napięcia z funkcją ograniczenia prądu. Dobrze jak ma jeszcze funkcję miękkiego startu. Sprawa sterowania za pomocą PWM także nie wydaje się trudna. Wystarczy do ograniczenia napięciowego dodać układ całkujący na który wprowadzamy PWM. Ten zostanie zamieniony na napięcie proporcjonalne do wypełnienia czyli to o co nam chodzi. W przypadku braku działania procesora brak napięcia sterującego będzie oznaczał, że przetwornica nie wystartuje i LEDy nie zaświecą.
-
Czego ja nie pchałem do oświetlenia 45L nano rafki?! Łącznie z 35W HQI i "ksenonami" samochodowymi o podobnej mocy. Dziś po "mrocznych wiekach błędów i wypaczeń" wiem jedno LED. Tylko LED! W przypadku 35W HQI przeszkodą jest brak żarników o odpowiedniej temperaturze barwowej i oddawaniu barw. W przypadku "ksenonów" zresztą podobnie. Pasmo nawet tych ~10k K jest delikatnie mówiąc nienajlepsze. Nawet w przypadku roślinnego słokowodnego ledwo ujdzie. T5 może i byłoby niezłe ale jak weźmiesz pod uwagę koszty systematycznych wymian okresowych np. 3. kolejnych to okaże się, że oszczędność "na wejściu" bardzo szybko zostanie "zjedzona". Innym problemem jest jeszcze dobór długości T5 do zbiornika co przy stosunkowo krórkiej nanorafce może być rozstrzygające. Sprawa grzania wygląda tak. Skoro LEDy blisko połowę energii przekształcają w światło to i tak będą nagrzewały wodę naj mniej w stosunku do HQI i T5.
-
Jak chcecie poważnego podejścia do radiatorów to tutaj: http://standby-shop.eu W kiedyś w ofercie były też profile radiatorów na metry. Trzeba o to zapytać. W ofercie są także tulejki izolacyjne do mocowania "gwiazdek" z diodami. p.s. W wolnej chwili przeczytajcie "O firmie". Bardzo odoba mi się takie podejście do "misji" .
-
Zrób fotografie całości tego co masz zainstalowane. Podejrzewam, że w sumie masz wszystko tylko, że nienajlepiej podłączone. Rozumiem, że dysponujesz miernikiem "przejść" albo innym omomierzem? W przypadku HQI ważny jest sposób wykonania instalacji zasilającej żarnik. Przewody po między układem zapłonowym a lampą musz nie tylko mieć odpowiednią średnicę, ale i być odpowiednio zamocowane. p.s. Nie omieszkaj zrobić fotografii przewodów wychodzących z oprawy lampy.
-
Po pierwsze do lampy nie mogą biec przewody tego typu jak na zdjęciu! Do lampy ze startera powinien biec przewód jednożyłowy najlepiej w podwójnej izolacji. To samo tyczy się zera! A nie jak na fotografiach podłączenie do lampy na wielożyłowym przewodzie YLY, lub czymś wielce podobnym, gdyż wytrzymują one góra 2kV i to w mocnych "porywach".
-
Wiara w to, że odparowuje jedynie woda destylowana, to wiara w mity. Wystarczy zerknąć na prawo entropii. Dlatego przy budowie lamp trzeba uwzględniać obecność soli a to oznacza, że woda/wilgoć będzie przewodziła prąd elektryczny.
-
W serwisach HP6xxx nazywają "Pavulonami" zgadnijcie dlaczego? Serwisem się nie zajmuję za to widziałem jak w czasie 2.5 miesiąca w pewnej firmie padła połowa komputerów. Bardzo to ciekawie wyglądało . Stąd moje zainteresowanie problemem.
-
Swięte słowa -> Bierz taniego laptopa + monitor a do grania konsolę. Opinie na temat laptopów te zamieszczane w internecie niestety nie oddają całej grozy sytuacji. Dla przykładu HP Pavilion seria DV6xxx - nagminne wylutowywanie się mostków z grafiką po ~2. latach użytkowania. No ale cóż RoHS działa! "Dobrodziejstwo" lutów bezołowiowych ma to do siebie, że 4. letni laptop, w pełni używany na co dzień, to raczej przypadek jak reguła.Szczególnie jeśli chodzi o laptopy z wyższej półki gdyż tam jest lepsza grafika a więc i cieplejsza. Co do wydajności tej ostatniej to nie porażają wydajnością mimo zapewnień producentów. Mój stary MSI był 2 razy w naprawie z tym samym czyli głośno działającym wentylatorem. Trafił pod Wrocław gdyż tam jest centrum napraw w Europie. Jakież było moje zdziwienie gdy już po gwarancji postanowiłem go wyczyścić i takie tam. Po pierwsze wentylator wymienili ale na taki o 2 razy mniejszej wydajności!!! Pasta na procesorze była wszędzie po za miejscem gdzie być powinna. Zresztą to wogóle trudno było nazwać pastą gdyż zmieniała swoje właściwości w zależności od miejsca na procesorze. W jednym miejscu sucha w drugim tłusta. Nadmienię, że po dokładnym wyczyszczeniu procesora i nasmarowaniu zwykłą pastą, nawet na tym dosyć "skromnym" chłodzeniu, procesor zmienia temperaturę pod pełnym obciążeniem o 5C a nie o 16C! Serwis normalnie rozpacz! Dlatego wniosek jest taki, że lepiej nie zdawać się na serwis a lepiej za powiedzmy 2 lata kupić kolejnego laptopa za 1500zł. Z duplikowaniem ekranu na dużym monitorze nigdy nie miałem problemów nawet w tak "nieokiełznanym" systemie jak Linux. Gdy zamkniemy klapę i podłączymy monitor zewnętrzny to ustawienia rozdzielczości dla tego ostatniego są przecież inne. Nez znaczenia czy monitor ma proporcje 16:9 a laptop 16:10. Zresztą zarówno nowe monitory jak i laptopy mają obecnie zwykle 16:9. Nawet jeśli ktoś używa opcji "poszerzenia", czyli oba monitory tworzą jedną wspólną przestrzeń wyświetlania, to nie spotkałem się z problemami związanymi ze współpracą.
-
Nie jest to też najlepsze rozwiązanie patrząc pod kątem naprężeń w tylnej długiej ściance akwarium. Myślę, że podążasz złą drogą. W sumpie jeśli masz poprawnie ustawione przegrody, prześwity między nimi i odpowiednie pojemności komór to nic nie będzie chlupało. Roboty na sumpie są dużo bardziej przyjazne również dla kieszeni jak zabieranie się do ścianek zbiornika głównego.
-
W specyfikacji do tego żarnika podany prąd pracy to 1.6A. Typowy statecznik elektroniczny 150W pracuje przy 1.8A. Wniosek jest taki, że Radium Blue wymaga statecznika o niższym prądzie ale wyższym napięciu na żarniku. Co nie oznacza, że takiego elektronicznego statecznika być nie może. Dla przykładu żarniki BLV blue 20k pracują przy prądzie 1.8A.
-
... tak czy owak, chcąc czy nie chcąc, idziemy w kierunku stateczników elektronicznych. W innym wątku napisałem, że niestety ale zarówno zarniki jak i stateczniki nie są do końca znormalizowane. Dlatego aby nie nabyć "zestawu". który będzie źle ze sobą współpracował należy posłużyć się doświadczeniami z tego forum lub choćby powyższym linkiem. W przypadku oświetlenia galerii handlowej jest w sumie bez znaczenia ile UVA czy fioletu będzie trafiało na powierzchnię oświetlaną. Wystarczy, że zostanie spełniony warunek lm/m2 i tyle dlatego te zestawy żarnik + statecznik nie są aż takie krytyczne. W akwarium morskim jest niestety inaczej.
-
Różnice od strony żarnika pod względem sposobu zasilania są dwie. W stateczniku magnetycznym mamy 50Hz i przebieg sinusoidalny. W elektronicznym zwykle 200...400Hz i porzebieg prostokątny na dodatek stabilizowany prądowo. To tak jakbyś porównywał stary silnik gaźnikowy z nowoczesnym z bezpośrednim wtryskiem paliwa. To chyma najlepsze porównanie jakie mi się nasuwa. Dla żarnika a właściwie stabilności jego łuku ma znaczenie jak szybko narasta zbocze dostarczanej doń energii. Prąd skuteczny płynący przez żarnik z obu typów stabilizatorów bedzie płynął ten sam bo tego wymagają warunki pracy żarnika ale nie będzie płynął taki sam. Łuk palony z pomocą przebiegu prostokątnego energii zasilającej będzie miał wyższą temperaturę i dlatego przesunięcie ku fioletowi.
-
Podzielę się wiedzą tajemną... (Jeśli Moderator stwierdzi, że to co napisałem jest wtórne to proszę skasować wpis lub poinformować mnie o tym i sam to zrobię) 1. Radiator - kawałek metalu, zawsze przy konstruowaniu czegokolwiek najtrudniejszy do optymalnego dobrania. Najlepiej, w tej kolejności, ze srebra, miedzi, aluminium,... Aby jednak nie komplikować obliczeniami i zawiłymi wzorami napiszę tak. "Stopa" czyli to do czego powinny być przykręcone diody dla aluminium powinna mieć minimum 3mm grubości. Zwykle poprzestaje się na 5...7mm. Ten wymiar ma znaczenie ze względu na transport ciepła do żeberek radiatora, od których powierzchni (!!!) oraz sposobu ustawienia zależy wydajność chłodzenia. Wydajność chłodzenia nie zależy za to praktycznie wogóle od "stopy" no chyba, że potaktujemy ją powierzchniowo jako jeszcze jedno żeberko. Dla poprawy oddawania ciepła można z zewnątrz radiator poczernić. Nada mu to dodatkowo "sznyt profesjonalności". Wentylator poprawia cyrkulację powietrza wokół żeberek i dlatego wzmaga skuteczność chłodzenia. Tu kolejna uwaga. Jeśli żeberka są gęsto i są długie i cienkie to wolnoobrotowy wentylator będzie g... wart. Ma to związek z lepkością powietrza... Dlatego jeśli uda ci się kupić "na metry" poczerniony radiator z niezbyt wysokimi i gęstymi żeberkami to będzie w sam raz do chłodzenia diod LED. Szczególnie jak będzie go posiłkował wolnoobrotowy wentylator. 2. Diody LED - Dlaczego Cree? A dlaczego nie?! Nie są drogie, mają parametry takie jak podaje producent. Czego chcieć więcej? Nie będę się rozpisywał o teorii emisji promieniowania elektromagnetycznego w złączu pólprzewodnikowym bo nie o to tu chodzi. Ważne, że mamy dwa rodzaje diod. O emisji bezpośredniej monochromatyczne czyli ultrafioletowe, niebieskie, itd. oraz o emisji pośredniej czyli "białe". Jak wiadomo z reklamy proszków do prania coś może być bardziej białe lub mniej. Aby określić tę poziom białości używa się zarówno wymyślnych przyrządów do badania obiektywnego i wymyślnych epitetów do sporów subiektywnych. W akwarystyce morskiej zwykle używa się białych LED o emperaturze barwowej 5300K i wzwyż. Tu pojawia się trudne i tajemnicze słowo BIN. Z grubsza w ten sposób producent określa jaką temperaturę barwową/ długość fali światła emituje dioda o określonym oznaczeniu. Po prostu jak masz potrzebę zrobić źródło światła o określonej charakterystyce to sobie składasz z diod o określonych parametrach i tyle. W przypadku diod CREE nie dość, że producent podaje w danych katalogowych charakterystykę świetlną diody to jeszcze nie wysysa jej z palca! Taka rozpusta . Diody o emisji bezpośredniej np. fioletowe mają także swoje biny. Wynika to z tego samego faktu, że coś może być bardziej lub mniej niebieskie. Z tym, że tutaj nie podaje się równoważnej temperatury barwowej w Kelvinach gdyż jej po prostu nie ma a długość fali maksimum amplitudy strumienia świetlnego. Reszta widma emitowanego ma długości fali zgodnie z wykresem rozkładu prawdopodobieństwa Gaussa. Aby zakończyć tą nierówną walkę z binami dodam, ze przy wyborze trzeba sięposiłkować doświadczeniami innych. Może nie będzie superoptimum ale za to nie będzie totalnej porażki. Teraz trochę o eksploatacji diod LED. Po pierwsze w czasie pracy są naprawdę gorące. A to ciepło szkodzi! Jeśli przegrzejesz diodę LED to pierwszym efektem będzie spadek strumienia świetlnego. Czego sobie nie życzysz. Dlatego producent/dystrybutor umieszcza diody na specjalnych "gwiazdkach" będacych bazowym radiatorem. Który tak na marginesie łatwiej i bezpieczniej dla diody jest przymocować do radiatora. Ważne jest także to by usunąć powietrze z pomiędzy tego połaczenia gdyż ono, powietrze, nadzwyczaj genialnie utrudnia odprowadzanie ciepła z radiatora bazowego do głównego. Tu kolejna dygresja. Pasty ma być jak najmniej! Ona trochę lepiej przewodzi ciepło jak powietrze ale i tak o przynajmniej rząd wielkości gorzej jak lity metal. Nie daj się nabrać na super-hiper pastę. To bujda na resorach i nic więcej. Skoro omówione zostało po krótce odprowadzanie ciepła ze złącza zajmijmy się złączem jako takim. Złącze półprzewodnikowe to w sumie przyrząd produkowany i działający na kwantowych zasadach prawdopodobieństwa. Czyli na waflu podłoża raz wyjdzie dioda, która daje maksymalny strumień przy 4.15V a obok niej inna, której do maksa potrzeba jedynie 4.02V. Ważny jest za to prąd! Jeśli jest napisane nie przekraczać 350mA to nie wolno tego robić gdyż dojdzie do degradacji złącza i dioda już sobie długo i efektywnie nie poświeci. Zmiana napięcia rzędu 0.1V względem wartości, dla ktorej przez złącze przepływa prąd dopuszczalny to naprawdę wyrok na diodę! Tym samym przechodzimy do zasilania. Diody muszą być zasilane stałoprądowo a nie stałonapięciowo! Zasilacz napięciowy - wstępny. Odpowiada za to by drivery bezpośrednio zasilające diody miały odpowiednią ilość energii. Dobiera się go z grubsza tak by w danej konfiguracji zapewniał odpowiednie napięcie no i oczywiście był wydolny prądowo. Zwykle zasilacz ten ma również za zadanie galwaniczną izolację reszty układu od napięcia sieciowego - zasilania a także obniżenie go z 230V~ do maksymalnie 48V= a lepiej 24V= lub "okolic" tych wartości. Zasilacz/stabilizator prądowy - właściwy. Odpowiada za to by przy wahaniu napięcia na jego wejściu przez diodę płynął zawsze taki sam prąd nie przekraczający wartości maksymalnej dla danej diody. Dlatego drivery - zasilacze prądowe dobiera się dokładnie na prąd jaki ma płynąć przez diodę. Zasilacz dedykowany dla diod LED jest połączeniem obu wyżej wymienionych. Mam nadzieję, że choć trochę pomogłem. Choć w tym przypadku pomoc kolegów którzy ją zaoferowali na pw jest zdecydowanie konstruktywniejsza. Bowiem temat jest dosyć "grzązki" a łatwy wydaje się tylko na papierze.
-
A dremel z diamentową tarczą lub coś podobnego. Naciąć przy drewnianej listwie rowek a potem kawałek papieru na obłamywane szkło i kombinerkami. Na koniec wyrównać osełką na mokro lub czymś podobnym. Oczywiście nie zapomnij o okularach ochronnych i o tym, że sporo bardzo drobnego proszku szklanego dostanie się do komory sumpa.
-
Jeśli pompa jest za słaba to raczej trzeba by zmniejszyć średnicę wylotu zwężki Venturiego. Nie chce mi się jednak wierzyć, że jest źle dobrana pompa. Sprawdź czy w obiegu wody pompy a także na wlocie powietrza do wody nie ma gdzieś jakiegoś dodatkowego przewężenia? Wiem, że to zabrzmi jak herezja ale równanie Bernoulliego jest jednym z tych w fizyce "przeciwintuicyjnych". Mianowicie tam gdzie jest duży przekrój panuje duże ciśnienie i mała prędkość w obiegu a gdzie się zmniejsza spada ciśnienie. Ale nic za darmo. Po prostu w przewężeniu wzrasta prędkość. Czyli jak masz zatkaną/przytkaną zwężkę albo inne miejsce w obiegu to część energii kinetycznej dostarczanej do obiegu przez pompę jest tam marnowana. Dlatego przed zwężką nie ma właściwego ciśnienia co pociąga za sobą zbyt małą prędkość w zwężeniu a tym samym jest wywoływane za małe podciśnienie zasysające powietrze do obiegu wody. Gdyż woda o niższym ciśnieniu będzie zasysała tyle powietrza by ciśnienia się wyrównały. To znowu pociąga za sobą dwa problemy za zwężką. Będzie tam docierało za mało powietrza. A, że powietrze podobnie jak wodę należy traktować jak płyn tylko ~816 razy od niej rzadszy i w przeciwieństwie do niej ściśliwy, będzie miało mniejszą wartość obiętości po rozprężeniu po drugiej stronie zwężki. A to przekłada się na drobność, że tak powiem, piany. Wirnik igiełkowy, ale także łopatkowy jedynie wspomaga ten proces i nadaje wodzie energię kinetyczną by wytworzyć odpowiednie ciśnienie w instalacji.
-
Zmniejszenie strumienia świetlnego spowoduje wydłużenie czasu pracy lampy ale ta nie będzie dawała pełnego spektrum. Aby to osiągnąć trzeba podgrzać do zakładanej temperatury żarnik by uzyskać odpowiednie ciśnienie gazu. Na temat barwy danego żarnika przy sterowaniu niższymi parametrami od nominalnych się nie wypowiadam bo ocena wzrokowa jest bardzo złudna. Ja znam trzy metody sterowania strumieniem światła za pomocą dedykowanych stateczników elektronicznych. Tej z powyższego produktu nie liczę bo jak dla mnie to metoda "z hebla" czyli konfigurujemy przełącznikami skokowo nastawy, włączamy i mamy. Pierwsza najstarsza, z mojego punktu widzenia, czyli sterowanie 1...10V analogowe. Minusem tej metody jest to, że nie ma galwanicznej izolacji sygnału sterującego od zasadniczej części statecznika. Ale nie do sterowania elektronicznego była ona tworzona tylko do np. płynnej regulacji na większych salach. Da się zaadoptować do sterowania "komputerowego", bez względu co to znaczy, ale trzeba dorobić izolację galwaniczną. Druga już zupełnie cyfrowa z izolacją galwaniczną to system DALI. Wysyła się proste ramki danych. Pierwsza dana to numer statecznika a druga to wartość sterująca. Trzecia to standard EiB także cyfrowy i także z izolacją galwaniczną. Ramka danych jest znacznie bardziej rozbudowana jak w przypadku DALI. Statecznik elektroniczny może pobierać 2.5A/230V~ i zasilać HQI 400W, które wymaga 4A ale 120V~. Przemiana jednego na drugie odbywa się w stateczniku co jest możliwe w przciwieństwie do stateczników indukcyjnych "klasycznych".