-
Liczba zawartości
972 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
2
Typ zawartości
Profile
Forum
Galeria
Kalendarz
Blogi
Articles
Member Map
Sklep
Zawartość dodana przez darecky3
-
no wlasnie, czekamy na ciag dalszy
-
cos czytalem na ten temat. Ponoc udane proby pojazdow ufo podobnych i takie tam. Niby jakies bazy na biegunie. Nie wiem ile w tym prawdy ale niemieckie prace nad antygrawitacja sa udokumentowane w muzeum berlinskim. Bylem i widzialem kilka notatek, bo wiecej nie maja. Ich zdjecia sa rowniez dostepne w necie.
-
gdybyscie zapoznali sie chociaz z malym rabkiem free energy to wiedzieli byscie ze wszystkie inne nawet darmowe jak niektorzy twierdza zrodla energii wymagaja nakladu pracy ciaglej i naruszania ecosystemu troposfery. Free energy idzie calkiem nowa droga. Juz sa dosc zadowlajace rezultaty o 100% powtarzalnosci wykorzystujace energie sily grawitacyjnej ziemii oraz jej elektrostatyki.
-
Grzesiu, nikt sie nie spina ale nie da sie wiedziec o czyms bez czytania. To tylko tyle. nanokaczor: http://www.sciencebits.com/ice-ages czytaj, naucz sie a potem sie posmiejemy wspolnie. Moze i o tym sniegu co piszesz ale pomyliles pojecie synoptyczne. Do klimatu ma sie nijak. Osobiscie zamykam temat, bo wystarczy wstukac na google haslo galaktyczny klimat lub pochodne tych slow i wszystko wyskakuje. Dalsze spekulacje nie maja sensu. Zeby sie posmiac mamy juz taki dzial, prosze dowcipy tam kierowac.
-
...hehe ale impotent z natury jest wolny...
-
...ja jezdzilem zawsze na Sulejow.. a od 17 lat nie zanurzylem bata w Polskiej wodzie
-
...a za to sie napije
-
ale ja ci podalem nazwiska, wystarczy poczytac ich prace i troche ogarnac wiedzy. Wszystko bedzie jasne. Masz dostep latwiejszy niz ja. Skonczylem 15 lat temu studia, myslisz je jezdze po swiecie z tirem obladowanym literatura? Poczytasz, zaznajomisz sie z dziedzinami o tej tematyce a potem obalisz te wszystkie bzdury i mity powolujac sie na trendy polityczno ekonomiczne i bedzie fajnie. Prowadzimy sobie dyskusje i mysle ze nawet fajnie wymienic sie pogladami ale trzeba troche sie wiedza podzielic zamiast tylko wymagac. Tymbardziej ze robisz sie uszczypliwy z braku argumentacji. Pamietaj ze ktos moze cie wiedza ukrzyzowac wiec nie polemikuj i nie odsylaj do moskiewskich dowcipow. Swiadczy to tylko o twoim podejsciu i jak traktujesz swoich rozmowcow. O klimacie galaktycznym mozesz znalezc bardzo wiele nawet w internecie. Polecam zagadnienia przesuniec energetycznych. W 2009 roku dzialacze "Project Camelot" odwiedzili Polske i dali 4 godz wyklad dotyczacy pewnych dziwnych spraw. Moglbys pominac wiele, bo z Twoim nastawieniem powiedzial bys ze to kolejne bajki ale tam pokazali jak fajnie zmienia sie klimat ukladu slonecznego na podstawie oficjalnych zdjec NASA i oczywiscie NASA wszystko potwierdzila. Powiem ci ze bylo to we Wroclawiu. Miales 4 godz jazdy samochodem z Warszawy, no moze 5 ale bylo warto zobaczyc lub posluchac. Skoro jestes tak oczytany i zdolny do wnoszacych dyskusji to zapytam, byles tam? Sadze ze nie, bo nie wiesz o czym ja tu wczesniej pisalem. Znowu przegapiles moment aby chociaz na 4 godziny ktos wyprowadzil cie z letargu politycznego. Mozesz ignorowac wszystko i przyjac zasade niewiernego Tomasza. Ja wole isc naprzod i zaglebiac sie w sprawy sprawdzone a nie zaprogramowane, takze nanokaczor nie pogniewaj sie ale nie kupie dodatkowej oliwy do smazenia. Nie oczekujemy z rodzina wysmazania naszego gatunku przez co2. chodi, tak slyszalem o panu Lagiewce. Postawil teorie Newtona na glowie. Jego rewolucyjny zdezak tak mi zaimponowal ze nawet z kolega probowalismu zrobic replike, ale wiesz diabel tkwi w szczegolach, nie dziala jak powinna bo nie znamy proporcji masy kola bezwladnosciowego i jej srednicy do masy calkowitej. Kapitalne zdjecia spadajacej windy i crash maluchem. Facet z podstawowym wyksztalceniem dawal wyklady fizykom inzynierii. Mysle ze nanokaczor jako inzynier i fachowiec zostalby zmiazdzony wiedza, bo profesorzy nawet nie bekneli. O ile pamiec mnie nie myli to pan Lagiewka wraz z synem i dwoma kumplami przeniesli sie do innego kraju bo polskie sluzby juz robil;y im wiele zlego. pozdrawiam
-
zreszta wracajac do technologii to zobacz przynajmniej w opisie co sie stalo z wynalazca
-
nanokaczor, ile razy trzeba ci tlumaczyc ze na klimat tyle bedzie mialo znaczenia ze jesli slonce go bardziej podgrzeje to bedzie on cieplejszy bo CO2 ciepla nie daje. Zrozum to raz na zawsze. Zgodnie z twoja zaleznoscia juz mielibysmy elektrocieplownie na CO2. Piszesz bzdury. Chcesz napisac cos sensownego o co2 to ci podpowiem. Jesli bedziemy emitowac tyle co2 ze biologia ziemii tego nie przerobi (co jest mozliwe) to wyzdychamy bo sie udusimy z braku tlenu wraz ze wszystkimi istotami potrzebujacymi tlenu. Teorie ze sie usmazymy jak frytki opowiadaj dzieciom na dobranoc. ----------- Dopytujesz o dowody naukowe, pomagam ci jak moge ale ty z lenistwa badz z postawy wlasnej stajesz okoniem i nie chcesz siegnac po nia a masz pod reka. Wolisz zeby ci ktos wylozyl kawe na lawe i wrecz wyslal pod nos gotowca. Udowadnia to ze nie rozumiesz kompleksowosci niepodwazalnych zjawisk fizycznych. Nawet nie zadajesz sobie trudu aby zrozumiec podany przyklad z pokojem a wciaz krzyczysz za konkretnymi przykladami. naprawde ciezko jest pogadac z kims o czym, ktory wklei fotke wykresu i plecie to samo co zostalo mu wprogramowane, ponadto stara sie powielac i udowadniac racje. Nie znasz zapewne prac prof. Podgorskiej , sp. prof. Brodzikowskiego, Prof. Klysika. Prof. Tlalka. Zaznajom sie najpierw z zagadnieniami gospodarki termicznej atmosfery, bilansem ciepla ziemi i jego obiegiem, wymiany ciepla troposferycznego i zjawisk inwersji termicznych. Jak nie bedziesz w stanie wytlumaczyc dlaczego wieje halny na Gubalowce i czemu w Krakowie na poludniowych przedmiesciach wzrasta temp o 2 stopnie w tym czasie to jak moge z toba dyskutowac o sprawach klimatu w rozmiarze globalnym? Chociaz bys dla przyzwoitosci zapoznal sie z lektura Chromowa, klimatologii swiata a ty porywasz sie za dryft kontynentalny.... Podejrzewam ze nie masz zielonego pojecia o tym ale moglbys sie rozeznac w tej tematyce idac za profesorem Dylikiem. Gdybym sie zapytal ciebie o orogenezy to pewnie polecisz na wikipedie bo terminologia bedzie ci obca. Wiecej ci przyjacielu nie pomoge. Swietosci mozesz przeklamac ale ich nie zmienisz. Zawsze beda takie same. Ci co odkryli efekt cieplarniany 10 lat pozniej zweryfikowali o 180 stopni swoje wyniki, ale juz nikt ich nie sluchal. Machina poszla w ruch i konkretne zmiany gospodarczo polityczne. Uwazasz ze madrym wykladem to zmienisz skoro takich ktorzy mysla podobnie do ciebie sa miliony milionow?
-
Widocznie nic nie wiesz o zachodzacych zmianach w galaktyce, duzo tracisz bo tematyka wrecz porywajaca. Swoja droga to nie ziemia swieci na niebiesko tylko gazy troposferyczne. Maja takie widmo w spektrum swiatla slonecznego. Wenus tej atmosfery nie ma. I kolor niebieski to kolor uzyskany z obrazu sondy podczerwieni i czegos tam jeszcze, nie chce mi sie szukac teraz bo mnie to nie interesuje na dzien dzisiejszy, natomiast ziemia jak piszesz swieci na niebiesko i jest widoczne golym okiem. Poza tym, kiedy powstala teoria efektu szklarniowego a pozniej efektu cieplarnianego twierdzono ze na Marsie panuje plus 500 stopmi C. Jak sie okazalo jest inaczej. Takze pierwsze analizy przedstawione po odkryciu efektu cieplarnianego zostaly zle zinterpretowane i niestety wielu przyjelo to za podwaliny i nie chce sie z tego wycofac. Przyklady prac naukowych? Mieszkasz w Polsce, ja w UK, nie przedrukuje ci niczego bo nie mam dostepu ale Ty masz. Polecam wybrac sie do "buly" w Lodzi i poszperac w pracach doctorancko-profesorkich wydzialu Klimatologii. Tam znajdziesz wszystko. A prac naukowych swiatowego formatu to wybierz sie z wujkiem google i chociaz dla przyzwoitosci wstukaj chocby nazwiska jakie padly w moich poprzednich wpisach. Latwo nie ma. Porywasz sie na zagadnienia, ktorych kompleksowosci nie rozumiesz. Nazwisko profesora, owczesnego za moich czasow szefa Uniwerku i Wydzialu juz sobie przypomnialem. Prof Klysik. Mozesz zwrocic sie do niego osobiscie, mam nadzieje ze jeszcze zyje. Napisal bardzo ciekawa prace dotyczaca wysp ciepla i zaleznosci aglomeracyjnych na bilans termiki ziemi. Tam jest duzo odnosnikow do literatury. Duzo termodynamiki atmosferyt, bilansowanie ciepla i zaleznosci CO2 od operacji SLONECZNYCH. WSZYSTKO W JEDNYM Z NAJBARDZIEJ SMRODZACYCH MIAST W POLSCE KIEDY TA PRACA POWSTAWALA. Dotyczy Lodzi
-
1.Bez wzgledu na kolejnosc przedstawionych wykresow wyraznie widac ze przy lub bez udzialu cywilizacji stezenie CO2 wzrastala dramatycznie wraz ze wzrostem sredniej temperatury. Wzrost termiczny nie pociaga za soba CO2 lecz odwrotnie. Sa to naturalne prcesy, ktorych nie da sie ani zatrzymac ani cofnac ani przyspieszyc. 2.widze ze interpretacja tych wykresow niektorym osoba sprawia problemy. Wyjasnijmy to w sposob bardzo prosty. Aktywnosc sloneczna nie jest stala, co za tym idzie, przejawia pewna okresowosc. Przy wzmozonej aktywnosci eksplozji slonecznych galaktyka jest bombardowana wieksza iloscia energii slonecznej. To co nanokaczor sugeruje jest wlasnie bajkopisarstwem bo ewidentnie nie rozumie pewnych najprawdziwszych prawd zachodzacych od wiekow na naszym globie. Blad nr 1. zakladajacy ze CO2 powoduje wzrost temperatury. Nieprawda, to spektrum swiatla wlasciwego tylko dla slonca powoduje wzrost temperatury i pociaga to w skutkach podniesieniem koncentracji CO2. W strefach tropikalnych utrzymuje sie w wyzszych sferach atmosfery wyjatkowo duze stezenie, bez wzgledu na to czego bysmy na ziemi nie robili. 2. Trywialny blad Nr2. wykres podkreslajacy zwiekszone stezenie CO2 przy udziale naszej cywilizacji. Udowadnia to jak malo nanokaczor zna bilans cieplny ziemi i gospodarke CO2 w atmosferze oparty na fizyce atmosfery. Maksymalne temperatury, jak to nanokaczor podkresla osiagaja szczyt. Bzdura, bo nie osiagaja i sa to tzw anomalia termiczne podyktowane dynamika atmosfery i korelacja z burzami slonecznymi.Najkrotszy cykl anomalii termicznych to 52 lata. Nanokaczor nie potrafi zrozumiec ze CO2 nie podnosi temperatury. Jesli chce badan naukowych to niech zamknie sie zima w szczelnym pokoju. Zmierzy temperature i poziom CO2 a potem niech oddycha przez 24 godz i znow dokona pomiaru CO2 i temp. Dobrze zailozowane sciany oczywiscie sa potrzebne. Nanokaczor sie rozczaruje stwierdzajac ze CO2 wzroslo kilkakrotnie ze prawie nie ma tlenu a temp wyjsciowa sie nie zmienila. Natepnie niech nanokaczor wytnie dziure w scianie i zamontuje termoizolacyjne szyby aby nie bylo wymiany ciepla a przenikalo swiatlo tylko sloneczne. Ani wyjscia ani wejscia temperaturowego przez szyby. Za nastepne 24 godziny bez nanokaczora w srodku osiagniemy wyzsza temperature niz poczatkowa a stezenie CO2 nieco wzrosnie po 24 godz. Teraz nanokaczor wejdzie do pomieszczenia i spedzi nastepne 24 godziny. Co2 wzrosnie kilkakrotnie ale temperatura bedzie taka sama czyli wyzsza niz 48 godzin temu ale taka sama jak 24 godziny bez nanokaczora. Wnioski niech sam sobie wyciagnie. blad wrecz niebagatelnie glupi nr3. Powolywanie sie na planete Wenus i efekt cieplarniany. Jasne, po pierwsze to albo nie masz pojecia skad ten efekt sie wzial albo sa tam juz cytowani Chinczycy i smieca i kopca do woli. Co do samego efektu to juz go nie ma i pewnie nie widziales oficjalnych zdjec barw temperaturowych tejze planety. Rozczaruje cie ale ma spektrum niebieskie. Tez mi wyjasnij skad i dlaczego. Ja wiem ale obawiam sie ze posiadajac takie doktryny, ktore tu serwujesz mozesz tego nie zrozumiec i kolejne tysiace autorytetow wsadzisz miedzy bajkopisarzy. pozdrawiam
-
musisz sie wybrac na rozmowe z profesorem Kusikiem?Klosikiem? (nie pamietam nazwiska), za moich czasow byl rektorem UL i szefem mojego wydzialu. Zacytuj mu to co tu napisales o poziomie CO2 epoki permu to ci udowodni jak niewiele wiesz. Poza tym naukowcy nie wiele maja do czynienia z inzynieria. W tym przypadku staraja sie zrozumiec pewne istoty biologiczne. Inzynieria patentuje fizyczne procesy na bazie tego co ci pierwsi objawia. Tu jako inzynier nigdy nie zrozumiesz ze pierdzacy wulkan we Wloszech jednego dnia wyemitowal wiecej smrodu co roczna gospodarka wloska. Jak ty tego nie zrozumiesz to faktycznie masz racje o ignorantach. Zamykasz sie w swiecie srubek ale nie rozumiesz skad masz zelazo na te srubki. A energia termojadrowa mija sie calkowicie z zalozeniami free energy i juz tysiace ludzi na swiecie w tym inzynierowie bardzo sceptycznie do tego podchodzi. Cos musisz wsadzic zeby wyciagnac. Wielki reaktor na wybrzezach Japoni z kolosalnym reaktorem termojadrowym? No niech wprowadza. Ropa bedzie jeszcze drozsza i prod dwukrotnie. Tak to przyszlosc dla ciebie, dla mnie to koniec. I nie wierz w bajki ze Wlosi opatentowali reaktor domowy. Poza tym reakcja termojadrowa w niskich temperaturach, zgodnie z wspolczesna fizyka jadrowa jest niemozliwa. Tam zachodza bardziej reakcje natury chemicznej niz jadrowej i do dzis istnieje w wersji teoretycznej jak latajace talerze. Chcesz prac naukowych do zwiedzaj biblioteki uczelniane bo google nie drukuje takich spraw, wg ciebie swirusow. Wlasnie tacy swirusowie wola kooperowac z rzadem zeby zarobic, tak jak podkreslasz za kazdym zdaniem kasa, kasa i jeszcze raz kasa. Temat zamykam bo nie lubie prowadzic dyskusji w tonie zlosliwym Pozdrawiam.
-
ach sorry, faktycznie, przeoczylem
-
te dwa streszczenia, ktore podalem to przyslowiowa kropla w morzu. Jest tego wiecej, naprawde, wystarczy tylko troche pogoglowac. Gdzies mialem rowniez w pdf. piekne wydanie "wspolczesnej archeologii". Sa sprawy, o ktorych nie macie pojecia ze wlos sie na glowie jezy. Poza tym osobiscie ja mam nadzieje ze tzw. przemyslowe reaktory jadrowe, jak to podaje nanokaczor nigdy nie wejda do uzytku powszechnego bo to bedzie nasz koniec. Jest jednak nadzieja ze juz dosyc silny ruch spoleczny wolnej wynalazczosci tzw "free energy" urosnie w sile tak ze elity swiatowe nie beda mogly ich zagluszyc. Silniki elektryczne przyszloscia? Niby tak, ale to tylko pewien etam do prawdziwej energii, ktora daje nam ziemia. Elektrostatyka ziemi to jest przyszlosc. Byl gosc, znany zreszta niejednemu niejaki pan Tesla, ktory nawet zaprojektowal wylapywacze atmosferycznej elektrostatyki i przekazywanie jej droga bezprzewodowa. Jesli ktos poczyta na ten temat to zrozumie problem paliwowy, o ktorym tu mowa. Bylo to 100 lat temu. Niestety projekt prawie juz zrealizowany zostal zniszczony a pierwszy przekaznik, prawie juz ukonczony zostal zburzony przez wlascicieli banku, ktorzy sponsorowali budowe. Przyczyna? Proste, nie bylo mozliwe zainstalowanie licznika poboru elektrycznego. Jak mozna dac ludziom prad za darmo? Jak wspomnialem ruch "free energy" zrzesza tysiace wolnych wynalazcow. Wsrod nich byl rumunski rolnik, ktory bawiac sie energia ziemi udowodnil jak z ogrodka zrobic generator pradu zeby oswietlic dom. Kilka kabli i wkopane doniczki w grzadkach. No i oczywiscie byl aresztowany, wiadomo chyba juz dlaczego. Ale ten pan dalej probowal. Jego nastepne baby to mala skrzyneczka wielkosci laptopa. Rozruch za pomoca plaskiej baterii pierwsze 2 minuty. Urzadzenie jedynie sie podlacza kablem jednozylowym do ziemi i odlacza baterie. Facet uzyskal prad z tego generatora rzedu kilku tysiecy. Oficjalnie zapisano 2 nagrania jak to dziala. Oswietlano wtedy przez 48 godzin jego wies (134 domy). Urzadzenie przeszlo pomyslnie test i odjechalo pod eskorta wojskowa a pan wynalazca stracil majatek w konfiskacie. Patent ten jest powielany przez setki ludzi na swiecie, ale autor nie chce wyjawic szczegolow gdzie diabel siedzi bo sie boi. KOLEJNA SPRAWA----GLOBALNE OCIEPLENIE. Nastepna bajka na resorach. Otoz za globalne ocieplenie odpowiedzialne sa gazy wydzielane w wyniku spalania termicznego a przede wszystkim CO2.Tutaj obwinia sie przede wszystkim dzialalnosc czlowieka. To tez bujda. Juz pisalem, ze z wyksztalcenia jestem geologiem. Dokladnie to Hydrogeologia i Klimatologia wiec kumam te sprawy nawet jak spie i powiem ze nie ma globalnej zmiany klimatycznej, przechodzimy okres, ktory moze trwac do kilkunastu lat zwany okresem dyferencjalnym. Anomalie termiczne sa zjawiskiem cyklicznym dyktowane wzmozona aktywnoscia slonca z czym mamy teraz do czynienia. Aktywnosc nie tylko polega na tym ze jest cieplej lub zimniej. Jako fachowcy oswietlen akwa znacie zagadnienia spektrum swiatla. Otoz slonce emituje 3 rodzaje energii. Zwane naukowo alfa, beta i gamma. Jedno z nich powoduje silna koncentracje CO2. Jego poziom wzrasta w zaleznosci od intensywnosci slonca. To on sie dopasowuje a nie czlowiek go gromadzi. Oczywiscie smogi miejskie lub przemyslowe to jedyne, niewygodne aspekty dzialalnosci czlowieka, ale one odbijaja sie tylko na zdrowiu ludzi, ktorzy w tym rejonie nie maja czym oddychac. Poza tym udzial czlowieka w podniesieniu stanu koncentracji CO2 w atmosferze jest mniejszy niz setna procenta. Udowodniono naukowo przez osrodki zarowno amerykanskie jak i europejskie. Na wydzialach Klimatologii w Polsce na kazdym uniwerku smieja sie profesorzy za kazdym razem kiedy UE trabi o globalnym ociepleniu. Zreszta swietny trik marketingowy, zaobserwujcie sami, zamiast ograniczac emisje CO2 to ja podwajamy ale za to placimy podatek. Fajnie jest byc uchwalodawca co? pozdrawiam
-
oto fragment szybkiego strzeszczenia po polsku. Podane sa pewne nazwiska i ich prace. Reszte prosze dogrzebac w google: Kiedy zabraknie nam węgla i ropy? Być może nigdy. Bo to, co nam wciskali w szkole o tak zwanych paliwach kopalnych, wcale nie musi być prawdą! Z grubsza zapamiętałem to tak: drzewiaste paprocie umierają, przewracają się, a bagnisty, pozbawiony tlenu grunt zabezpiecza je przed rozkładem. Z czasem szczątki roślin pokrywają różne osady, piasek, przez co zapadają się coraz głębiej pod ziemię. I tam pod wpływem podwyższonej temperatury i ogromnego ciśnienia po milionach lat dochodzi do przemiany martwych roślin w węgiel. A ropa naftowa? Przez pewien czas żyłem w przekonaniu, że to upłynnione dinozaury... Ale to chyba skrzywienie po jednym z tomów „Tytusa, Romka i A’Tomka”, bo oficjalne wyjaśnienie mówi, że ropa to przekształcone szczątki morskich glonów. Tak czy inaczej, biologia dała składniki, a geologia przerobiła je na paliwo. Proces ten trwał naprawdę długo, a my zużywamy węgiel i ropę w szalonym tempie. Wkrótce więc grozi nam wyczerpanie zapasów paliw, które według tej teorii nazwać można nieodnawialnymi. Tymczasem od lat istnieje konkurencyjna teoria spójnie i przekonująco tłumacząca pochodzenie gazu, ropy, a nawet węgla. Wedle niej substancje te powstały wskutek procesów chemicznych i geologicznych, a biologia co najwyżej przy tym asystowała. Stąd nazwa: teoria abiogeniczna (czyli mówiąca o powstawaniu bez udziału życia). Ale mniejsza o nazwę, najważniejsze, że według tej hipotezy nowe złoża ciągle się tworzą. I będą się tworzyć przez kolejne miliony lat. Naftowa żelazna kurtyna Początki hipotez, że ropa naftowa powstaje bez wkładu ze strony żywych organizmów, pochodzą z XVI wieku. Jednak mocy nabrały 300 lat później, gdy zajęli się nimi giganci ówczesnej nauki. Alexander von Humboldt po obserwacji wycieków ropy na północnowschodnich wybrzeżach Wenezueli napisał: „Ropa jest produktem destylacji powstającym na wielkich głębokościach i wydobywa się z prymitywnych skał, pod którymi kryją się wszystkie siły wulkaniczne”. Dmitrij Mendelejew, ojciec klasyfikacji pierwiastków, również był przekonany, iż źródeł czarnego złota należy szukać wyłącznie w głębinach ziemi i że nie ma ono nic wspólnego z wcześniejszym życiem na jej powierzchni. Zainspirował tym pokolenia rosyjskich (następnie radzieckich i ponownie rosyjskich) geologów oraz chemików. Koncepcję najbardziej rozwinął Nikołaj Kudriawcew, jednak nie przyjęła się ona na Zachodzie, gdzie dominującym poglądem stało się przekonanie, że paliwa kopalne to przekształcone szczątki roślinne. W efekcie w latach 50. i 60. ubiegłego wieku doszło do utrzymującego się do dziś podziału świata na dwa obozy geologiczne: wierzące w biologiczne pochodzenie ropy Amerykę i Europę (w tym Polska) oraz wyznającą teorię o abiogenicznym pochodzeniu tego surowca Rosję, a później także Ukrainę. Przedstawicieli „biologicznego Zachodu” próbował przekonywać profesor Thomas Gold, zmarły pięć lat temu amerykański naukowiec o renesansowej rozległości zainteresowań. Zajmował się możliwościami ludzkiego słuchu, pochodzeniem pulsarów, zmianami osi obrotu Ziemi, pochodzeniem Wszechświata, życia na Ziemi i naszych zasobów energetycznych. Niemal na każde z tych pól wkraczał przy wtórze oburzonych ekspertów z danej dziedziny. Dlaczego? Bo żaden specjalista nie lubi, gdy jego poletko zaczyna uprawiać jakiś amator i wywraca wszystko do góry nogami. Tymczasem „pomysły Golda są zawsze oryginalne, zawsze istotne, zazwyczaj kontrowersyjne i... przeważnie trafne” – pisał jego przyjaciel i współpracownik Freeman Dyson w przedmowie do książki „Gorąca podziemna biosfera”*, w której Thomas Gold wykłada swoją teorię o pochodzeniu paliw kopalnych. Teorię, która mnie osobiście przekonała do zmiany poglądów. Ropa z serca ziemi Węglowodory (czyli metan, etan i kolejne coraz większe cząsteczki związków wchodzących w skład ropy naftowej) wydobywają się ciągłym strumieniem z głębi ziemi – twierdzi Gold. Skąd się tam wzięły? Są tam od zawsze, odkąd cztery i pół miliarda lat temu powstała nasza planeta. Wedle obecnej wiedzy Ziemia na początku nie była wcale wirującą kulą gazów, a potem płynnych, stopniowo stygnących skał. Powstała raczej w wyniku sklejania na zimno okruchów kosmicznej materii różnej wielkości. Fragmenty te zawierały węglowodory, które są dość powszechną we Wszechświecie klasą związków chemicznych. W miarę jak z kosmicznego śmiecia tworzyła się nasza planeta, rosła temperatura jej wnętrza. W części dzięki rozpadom promieniotwórczym, w części dzięki oddziaływaniom grawitacyjnym. Doszło do częściowego stopienia skał, które zaczęły się przemieszczać zgodnie ze swoją gęstością: te o niskiej gęstości uformowały skorupę ziemską. Jednocześnie ze stopionych skał zaczęły się uwalniać węglowodory i wędrować w stronę powierzchni planety (czyli właśnie skorupy). A ponieważ topnienie głęboko położonych skał zachodzi do tej pory, więc i dziś płynie ku nam strumień węglowodorów. Cząsteczki najprostszego z nich – metanu – nie tylko nie rozkładają się w warunkach wysokiej temperatury, ale nawet pod wpływem ogromnego ciśnienia panującego na głębokości kilkudziesięciu, a czasem kilkuset kilometrów łączą się w większe łańcuchy wchodzące w skład ropy naftowej (teorię tę potwierdzono doświadczeniami w laboratorium). Śladami metanu Węglowodory na swojej drodze ku powierzchni natrafiają na różne porowate skały oraz puste przestrzenie i wypełniają je, tworząc złoża. Fakt, że w miejscach eksploatacji ropy i gazu nierzadko wykrywa się je w formie pionowo ułożonych złóż znajdujących się w skałach z różnych okresów geologicznych, przemawia na korzyść teorii abiogenicznej. Podobnie jak rezultaty niezwykle głębokich odwiertów przechodzących przez warstwy skał osadowych i docierających aż do skał podłoża krystalicznego. Na ich dnie również odkrywano węglowodory. Metan wydobywa się też z pęknięć w skałach pochodzenia wulkanicznego i z ryftów oceanicznych, gdzie osadów jest bardzo mało lub nie ma ich wcale. Skąd miałyby się tam wziąć szczątki roślin, z których po wiekach powstałby gaz? Przeciwko hipotezie o biologicznym pochodzeniu gazu ziemnego i ropy świadczy też fakt, że zawierają zaskakująco dużo helu. Rośliny nie gromadzą w sobie tego gazu, za to węglowodory płynące z wnętrza ziemi mogą go z powodzeniem porywać ze skał, przez które się przeciskają. Tak samo można wyjaśnić duże stężenie uranu, rtęci czy galu w pokładach węgla. Hipoteza o węglowodorach z wnętrza ziemi spotkała się oczywiście ze zmasowaną krytyką zwolenników tezy o biologicznym pochodzeniu paliw kopalnych. Ich kluczowym argumentem jest obecność w ropie naftowej i węglu substancji chemicznych produkowanych przez żywe istoty. Co na to Thomas Gold? Zgodził się z nimi: w ropie naftowej rzeczywiście pełno jest związków wytworzonych przez organizmy. Tyle tylko, że nie są one wytworem pradawnych roślin, lecz tętniącego życiem podziemnego świata drobnoustrojów! – Może on sięgać nawet 10 kilometrów w głąb naszej planety i rozwijać się w temperaturach przekraczających 100 stopni Celsjusza – twierdzi profesor Gold. W takich warunkach może kwitnąć świat odpornych mikroorganizmów niepotrzebujących słońca i tlenu, a bazujących na przemianach innych związków chemicznych, na przykład węglowodorów. – Ich łączna biomasa może przekraczać rozmiary całej biosfery na powierzchni ziemi, i to przy bardzo ostrożnych szacunkach – uważa amerykański naukowiec. Zyskujemy coraz więcej dowodów na to, że może mieć rację. W Szwecji z odwiertu o głębokości ponad pięciu kilometrów wydobyto uszczelnioną próbkę, z której na powierzchni udało się wyhodować bakterie dzielące się wyłącznie w temperaturze 60–70 stopni Celsjusza. W 2006 roku w kopalni złota w RPA odkryto bardzo liczne bakterie w skałach znajdujących się trzy kilometry pod ziemią. I nie są to wcale biologiczne zanieczyszczenia z powierzchni, jak twierdzą niedowiarki. W 1997 roku bowiem skamieniałe pozostałości mikrobów odkryto w granitowej skale. No dobrze, a czy węgiel też pochodzi z głębi ziemi? – Tak – twierdzi Gold. – Może być wynikiem działania podziemnych bakterii przerabiających węglowodory albo powstawać wprost z gazu (w laboratorium udawało się to przy przepuszczaniu metanu przez podgrzewaną rurkę). Ha, to jak znalazły się w nim odciski liści i roślinnych łodyg? – To proste – odpowiada twórca koncepcji podziemnej biosfery. – A skąd się biorą skamieniałe drzewa? Gdy ich obumarłe pnie znajdą się w wodzie zawierającej dużo dwutlenku krzemu, to z czasem substancja ta wytrąca się wewnątrz drewna, utrwalając jego strukturę. Analogicznie dzieje się ze szczątkami roślinnymi, gdy znajdą się w osadach, przez które przepływa strumień węglowodorów płynący z wnętrza ziemi. Zachowają swój kształt, ale wysycą się węglem – tak samo jak otaczająca je skała. To zjawisko na styku dwóch światów – podziemnego i naziemnego. Podobnie jak powstawanie złóż torfu i węgla brunatnego. Tam składniki pochodzenia roślinnego są bezsprzecznie obecne, ale w ich zwęgleniu mogą brać udział węglowodory płynące z głębin. Benzyna forever Jeśli Gold (a wcześniej Łomonosow i Humboldt) ma rację, to konsekwencje ich teorii są wstrząsające. Po pierwsze, ropa, węgiel i gaz przestają być paliwami kopalnymi i przenoszą się do kategorii zasobów odnawialnych. Po drugie, dotarcie do nowych złóż mogłoby sprawić, że obecni eksporterzy paliw stracą monopol na ich wydobycie. Oba te czynniki mogłyby docelowo doprowadzić do spadku ceny surowców energetycznych. Co więcej, już teraz mamy przykłady, że powyższa wizja jest prawdopodobna. Na Bliskim Wschodzie i w Zatoce Meksykańskiej wielokrotnie stwierdzano, że doszło do tajemniczego odnowienia się eksploatowanych złóż. Tak więc w wielu miejscach w razie spadku wydajności wydobycia można by po prostu poczekać. A gdy nie można czekać, pozostają poszukiwania – ale w innych miejscach niż obecnie prowadzone. Dziś firmy i naukowcy z USA i Europy Zachodniej szukają nowych złóż tam, gdzie są (lub mogą być) skały z epok geologicznych bogatych w szczątki organiczne. Tymczasem ich konkurenci z Rosji czy Ukrainy wiercą zupełnie gdzie indziej – tam gdzie skały osadowe przykrywają głęboko popękaną skorupę ziemską (czyli tam, gdzie węglowodorom łatwiej byłoby wędrować z wnętrza ziemi). Kto ma rację? Zwycięzcę wyznacza... statystyka. Poszukiwacze z Europy i Ameryki trafiają na ropę mniej więcej w jednym na pięć wytypowanych miejsc. Rosjanie i Ukraińcy – podczas co drugiej próby! Tak przynajmniej twierdzą w swoich publikacjach. Czy w takim razie jest szansa, żebyśmy wrócili do beztroskiego, nieograniczonego wydobycia paliw kopalnych? Teoretycznie tak. Problem tylko w tym, że przekonanie o kończących się zasobach mamy mocno wbite do głowy. A poza tym nasz lęk o wysychające źródła energii starł się ze strachem przed zmianami klimatu. Potencjalny szturm na węgiel i ropę nie byłby więc zbyt poprawny politycznie. No, chyba że ktoś poważniej zabierze się do obalania hipotezy o globalnym ociepleniu. --------------------------- tu nastepny: w tym artykule wspomniany jest juz niezyjacy prof. Stefan Jucha, z ktorym spedzilismy wiele niezapomnianych godzin na pogawedkach geologicznych podczas szkoleniowych prac wiertniczych na Wale Kujawsko-Pomorskim studjujac jeszcze. --------------------------- "Politycy mogą spotykać się na najwyższych szczytach i wspólnie ustalać trasy przebiegu najbardziej strategicznych ropociągów, zawierać kompromisy, alianse, budować ponadnarodowe koncerny, układać się z kimś albo przeciwko komuś. Nie uciekniemy jednak od konieczności odpowiedzi na podstawowe pytanie: kiedy światu skończy się ropa? Albo też inaczej: na jak długo jeszcze jej nam wystarczy? Bo może przecież się tak zdarzyć, że w końcu zmaterializują się najbardziej fantastyczne i zarazem symboliczne idee, w wyniku których wielka rura połączy Morze Kaspijskie z Morzem Bałtyckim, tylko że nie będzie miała czego tłoczyć. Mniej więcej od 30 lat słyszy się coraz bardziej alarmistyczne w tonie wypowiedzi ekspertów i analityków, iż zasoby ropy skończą się za pięćdziesiąt lat. Więc jeśli prawdziwe byłyby szacunki i opinie z połowy lat siedemdziesiątych, to dzisiaj powinniśmy dysponować zasobami wystarczającymi jedynie na lat dwadzieścia. A przecież tak nie jest! Obawa o rychłe wyczerpanie zasobów towarzyszy od samego początku przemysłowej eksploatacji ropy. Już w kilka lat po jej rozpoczęciu, w Pensylwanii w 1859 roku powołano zespół, który miał orzec, jak długo z taką wydajnością da się eksploatować tamtejsze otwory. W 1919 roku, kiedy po amerykańskich drogach jeździło już kilka milionów samochodów, dyrektor Federalnego Biura Kopalń ogłosił, że w ciągu najbliższych pięciu lat wydobycie osiągnie swoje apogeum, a później zacznie spadać. Poruszenie tą wizją było tak wielkie, że zaczęto rozważać bardzo kosztowne - także wtedy - pozyskiwanie ropy z łupków bitumicznych występujących w trzech stanach: Colorado, Nevada i Utah. Kiedy w połowie lat trzydziestych XX wieku w Szwajcarii, na pierwszym nieformalnym światowym szczycie spotkali się przedstawiciele przemysłu naftowego i geolodzy, by dyskutować nad perspektywami i przyszłością tej branży, dawano jej szansę nie dłuższą niż do połowy XX wieku. A tymczasem dzisiaj, pod koniec pierwszej dekady XXI wieku światowy przemysł naftowy jest najlepiej zorganizowaną i najproduktywniejszą branżą............ Organiczna czy nieorganiczna Przy każdej próbie odpowiedzi na pytanie, na jak długo światu starczy ropy, trzeba zadać sobie pytanie pomocnicze, skąd się wzięła ropa i czy aby nie powstaje na naszych oczach tak jak choćby metan na śmietniskach miejskich? Od początku funkcjonują niemal równolegle dwie teorie pochodzenia ropy naftowej. Pierwszą, organiczną, mówiącą o tym, że jest ona produktem rozkładu i przekształceń mikroorganizmów, które żyły przed milionami lat sformułowali dwaj Niemcy: Engler i Hoefer, potwierdził zaś Polak, profesor chemii ogólnej i farmaceutycznej Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie - Bronisław Radziszewski. Teorię nieorganicznego pochodzenia ropy naftowej sformułował natomiast Rosjanin - Dimitrij Iwanowicz Mendelejew, twórca układu okresowego pierwiastków, obdarzony tak genialną intuicją naukową, iż potrafił przewidzieć istnienie pierwiastków, które odkryto dopiero długo po jego śmierci. Mendelejew twierdził, że ropa powstała w jądrze Ziemi na skutek reakcji węglików metali z wodą. O tej właśnie optymistycznej teorii, której - jak do tej pory nikt nie obalił - zawsze mówił swoim studentom zmarły przed kilku laty prof. Stefan Jucha, kierownik Zakładu Geologii Naftowej ówczesnego Wydziału Wiertniczo-Naftowego AGH. Jeśli Mendelejew miał rację, musi oznaczać to, że ropa naftowa generowana może być na bieżąco we wnętrzu Ziemi i migruje do jej warstw przypowierzchniowych, gdzie gromadzi się, jeśli tylko napotka sprzyjające temu warunki. A więc nie zabraknie jej nam nigdy, dopóki będzie trwała Ziemia. Profesor Roman Ney - jeden z najwybitniejszych polskich geologów naftowych, wieloletni rektor AGH, a także wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego oraz organizator Instytutu Gospodarki Surowcami Mineralnymi i Energią PAN przychyla się do powszechnego sądu, że ropa w końcu kiedyś skończy się. A fakt, iż granica tego końca ciągle się oddala, jest skłonny przypisać temu, że wraz ze wzrostem zapotrzebowania na ropę, także odkrywano co raz to nowe jej zasoby. Z upływem czasu zmieniały się także poglądy geologów na warunki w których ropa może występować......." Autor: Jacek Balcewicz
-
bakterie jak zaczna wykwitac to w ciagu jednej minuty potrafia krysztalowa wode zmienic w mleko. Nie od parady napisalem o przedawkowaniu vodki. Nie upieram sie ze to jest u ciebie przyczyna, no chyba ze chciales przyspieszyc dojrzewanie i walnales setke do baniaka. Tak na serio to ja tez mialem mleko wlasnie od wodki. Nalalem sobie dwa kielichy, jeden pelny a drugi okolo 5 gram. Jak wychylilem szkielko to sie okazalo ze to byla dawka do akwa. Niestety za pozno bo solniczka byla juz po toascie. Gadalem z kumplem i chwila braku koncentracji nad tym co robie skonczyla sie bledem. Na drugi dzien o 14.00 zona ogladala sobie jak krab zmienia muszelke a o 14.02 juz nic nie widziala poza mlekiem. Mialem za to szybki telefon od zony ze cos sie dzieje. Tak szybko bakterie potrafia wywalic. pozdrawiam
-
czyli reasumujac nie ma zadnej rozjechanej albo zachwianej rownowagi jonowej. Rownowaga zawsze jest tylko ze moze nie zawsze taka jaka powinna byc. Tak jak tester to naszkicowal to rozumiem ze ta "jonowka" bedzie sie zawsze znajdowac w polu zielonym czyli strefie komfortowej jesli przypilnujemy systematycznej cotygodniowej wymiany wody na dobrej soli. Zatem efekty tego "rozjechania jonowego" mozemy zaobserwowac na nieodswiezanej wodzie powiedzmy pol roku? Czy moze nie zakumalem? Seb mysle ze skutkow zle zbalansowanych jonow raczej nikt nie opisze bo nie podejzewam aby ktos pozwolil sobie na tak duze ryzyko wstrzymania podmian wody.
-
..etam, "twardziele" juz nie beda takie twardziele, dopadnie ich osteoporoza ...
-
czasem po przedawkowaniu "czystej" robi sie metnie w wodzie i....w oczach po drugiej dawce
-
czy te twoje spostrzezenia dotycza moze spraw dolewki? Bo jak pewne zrodla podaja to przy przykladowym zuzyciu Ca 5ppm dziennie na 200l zbiornik wychodzi jakies 50ml dziennego uzupelniania z dwulitrowego roztworu, z tym ze dla zbalansowania nalezy odjac ze zbiornika 150ml wody. Niby malo ale ponoc istotne. Probowalem to rozkmic kilkakrotnie i jeszcze nie przetrawilem ale wciaz pracuje nad tym (w teorii oczywiscie). Niedokladnosc wyliczen polega na tym ze naprawde nikt nie wie ile dokladnie ma wody. Na 200L zbiornik plus sump do 100L szacunek obietosci wody w obiegu moze wachac sie nawet do 15 litrow plus lub minus. Jak tu wykrecic teraz te magiczne mililitry? Cos mi ciezko to pojac.
-
jako geolog powiem ci jedno, zloza ropy naftowej sa zlozami odnawialnymi i to w przeciagu nawet mniej niz 5 lat. Napisano i zarejestrowano tony prac badawczo naukowych w tym nawet z polskich regionow takich jakby Bieszczadzkie poklady ale potezne koncerny nie sa zainteresowane i neguja slusznosc tych dowodow bo oni sie ciesza z ciagle rosnacych cen. Wydobycie ropy wcale nie jest drozsze i nie zalezy od plag slonca czy deszczu od wielu lat a zobacz jak ceny sa srubowane. Wszyscy bebnia dookola ze zloza ropy sie koncza wiec atrakcyjnosc nafty rosnie. Gdyby oficjalnie przyjeto ze zloza sa odnawialne to nafta bylaby tansza od kranowy. Zobacz jaki paradoks, coraz wiecej inwestuje sie w drogi (Polska to egzotyk) na swiecie i produkuje coraz wiecej samochodow paliwozernych przy oficjalnie przyjetej tezie ze za 20 lat nie bedzie paliwa. Lata 70-te, w wyniku wojny IRAK-IRAN europa zachodnia ucierpiala tak ze konie ciagnely samochody. Mozna na youtubie znalezc. W tym samym miesiacu kryzysu paliwowego firma volvo opatentowala samochod pojemnosci 1.6L o 100KM mocy i zuzyciu paliwa ponizej 2 litrow. Nigdy nie trafilo na drogi a patent genialnego silnika zaginal. 3 zaawansowanych konstrukcyjnie inzynierow w ten model po opublikowaniu efektow ich pracy zniklo. Do dzis nikt ich nie widzial.
-
adrian a tak w ogole to pozdrowienia od prawie ziomala bo ja z Konskich jestem.