-
Liczba zawartości
314 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Galeria
Kalendarz
Blogi
Articles
Member Map
Sklep
Zawartość dodana przez 12dot12
-
Karpik - już możesz się zacząć wyśmiewać sam z siebie doucz się bejbe od ichtiologów: https://cichlidae.pl/showthread.php?tid=586 Raz jeszcze przepraszam Nika i naprawdę się zamykam, zwyczajnie nie pozwolę drzeć z siebie łacha kiedy mam rację.
-
Ok Nika, szanuję Twój temat, więc wątek sklepów i zaufania do nich ze swojej strony zamykam a że rozmówca agresywny... no cóż, widać inaczej nie umie poza tym broni ziomali ze sklepu. Normalka na forach, przywykłam. Ochotka raz że zamieszkuje tak brudne środowisko, że żadna ryba by w nim nie przeżyła, a dwa - ma na ciele wypustki tak ostre, że zdarzały się perforacje jelit u pielęgniczek... Smacznego 8-)
-
Ten złociak to może być jakaś krzyżówka, odmiana barwna... typu akara "electric blue". Może odmiana ksantoryczna? Otosek może dochodzi do siebie, może też nadal choruje :/ ciężko powiedzieć, jak nie ma pryszczy, ciągnących kup itp. objawów. Midas to nieustraszony zbój-zaczepiacz mój się niczego nie boi. Babeczki też ciekawskie rybki, lubią się długo wpatrywać w facjatę właściciela
-
A to https://rybyakwariowe.eu/ryba-akwariowa/badis-bengalski-dario-dario/
-
O, to świetnie. Nie wciskają klientom ochotki? Albo grubego żwirku? Albo ramireza+innesa do jednego baniaka? To tylko pogratulować. Ja mam przeciwne doświadczenie, i to ze sklepów z całej Polski. Wysyłkowe też bywają pocieszne. Taka Plantica wysłała mi kiedyś 1/3 kubka limnofil (a zapłaciłam za cały) i pokarm przeterminowany o... rok. Morskie - jasne, zdarzają się kwiatki, tylko rzadziej. Może boją się, że klient majętny, to jeszcze zasądzi a oo neonka za 3 zł kto by się procesował czy marudził. Na każdym forum tak jest, nie przejmuj się. Zawsze czołgają świeżaków. Swoją drogą pamiętam moje początki tutaj "no jak to, nie chcesz mieć korali?..." i privy nawracające Jakiś efekt dały, bo do miękkich się przekonałam, twarde dla mnie za trudne, za upierdliwe (jak przypuszczałam od początku) i za drogie, nie będę się w nie bawić (jak przypuszczałam od początku). Swojej intuicji też trochę można ufać. Zbrojasy piękne. Jakie konkretnie - ponieważ na tych rybach aż tak się nie znam, odsyłam na cichlidae albo forum o zbrojnikach Bojowniki, dario dario, drobniczki, skrzeczyki, nawet boraras... to wszystko można trzymać w małym szkiełku 25 do 40 l a w kulistym naczyniu - meduzy. Swoją drogą ma tu ktoś na forum meduzarium?
-
Z Tropicala to już lepsze będą karmy SoftLine, tam jest lepszy skład niż w tych "budżetowych" - moje ryby np. Tropical America bardzo chętnie zjadają. Dobre też są takie karmy jak Naturefood Premium Kristall / linia Supreme, Hikari MicroWafers / Discus Bio-Gold, Vitalis. Jeżeli chodzi o sklepy słodkowodne, tu obowiązuje zasada pt.: nigdy nie wierzyć nikomu. 1% sprzedawców liczy się z życiem w akwariach, reszta tylko z $$$, zwłaszcza jak widzą niedoświadczonego. Do nich trzeba podchodzić już z pozycji speca, inaczej wcisną kit. Tu nie można mieć żadnego komfortu, jedyny ratunek to szybki dokształt książkami/www poważnych autorów, bo większość stron w sieci też kłamie (no, rozpowszechnia mity w dobrej wierze, może jestem za surowa, hehe). ( Edit: Przy okazji grillowania sklepów - anegdotka. Na pewno gdzieś widziałaś "suma rekiniego" w sprzedaży jako rybę do akwarium. To panga, która rośnie do - uwaga uwaga - 1 m 30 cm, w niewoli karleje do 90 cm. Słodko, nie? ) Ryby wyłącznie glonożerne to tylko otoski. One całe życie są "wege". Cała reszta, kiryski i "glonojady", to oportuniści pokarmowi, a im "glonojad" starszy, tym mniej glonów żre tylko podkrada karmę reszcie. Kwestia też jaki to konkretnie gatunek zbrojnika, bo nie zauważyłam na filmiku. Jeżeli kupiłaś plecostomusy... to już szukaj powoli dla nich domu, bo urosną jak potwory. A jak nie chcesz ryb terytorialnych, to odradzam pielęgniczki. One wprawdzie trzymają się w większości strefy przydennej, ale w czasie tarła mocno gonią całą resztę obsady. Co nie znaczy, że nie jest to fajna obserwacja bo nie zabijają ich, tylko odpędzają od swojego "gniazda" (kąsaczowate czy drobne karpiowate bardzo chętnie wyjadają ikrę i narybek pielęgniczek). Decyzja należy do Ciebie.
-
Otosek to stadna rybka - 7-9 kompanów na pewno poprawi mu humor Akwarium bardzo ładne. Nie przejmuj się etapem "sroki" - to nawet korzystne, bo zobaczysz, które roślinki lubią Twoje warunki, a które niekoniecznie.
-
Aż tak nie wnikałam... gdzieś na forum biotopowym było wyjaśnienie tego. Podobno można spokojnie dawać słodkim morskie skorupiaki czy ryby, tak jak morskim wodzienia. Ale jeżeli chcesz się trzymać "słodkowodności" pokarmów, to całkiem dobre są dafnie, oczliki, wodzienie, larwy komara czarnego, mysis.
-
Dla słodkowodnych artemia myślę że będzie dobra pierwsze słyszę o jej bezwartościowości... lekkostrawna, niezapychająca, z chityną. I raczej bezpieczna jeżeli chodzi o przenoszenie pasożytów. Zawsze dostawałam rady, żeby właśnie ją dawać rybom. W słodkiej wodzie jej nie wyhodujesz, bo to słonaczek (brine shrimp), możesz ją hodować w wodzie posolonej... solą kuchenną. To nie żart - ang. brine oznacza wodę zasoloną, ale NaCl. W takich akwenach żyje tylko artemia.
-
Fajna ta żabka może ją ryby stresują i dlatego się chowa? (gdybam tylko). Szklarka to dobry pokarm. Ba, moje morskie lubią wodzienia chyba najbardziej, nawet go chętniej niż artemię jedzą ^^ Ogólnie na "czarnej liście" są tylko rurecznik i ochotka, reszta jest w miarę bezpieczna.
-
Nie przejmuj się, zawrót głowy to normalka przy pierwszym baniaku Dołożę się i ja do tego szumu. Keramzyt może zatwardzać wodę... a rureczniki to bardzo syfiasty pokarm, podobnie jak ochotka. Ja np. ich nie kupuję, choć są zwolennicy. Szyszki i liście tak jak SU1 mówi - jeżeli nie chcesz czarnych wód, to najwyżej 2-3 szyszki / 1 listek albo pół przy cotygodniowej podmiance, a nawet rzadziej. Krewetki mieszańce też na pewno są spoko, tylko że z biegiem czasu i pokoleń staną się... burobrązowe dlatego się nie miesza np. czerwonych z niebieskimi. Co do Twoich wątpliwości: z akwarystyką słodkowodną jest ten problem, że narosło wokół niej wiele mitów, które wżarły się w świadomość społeczną i ciężko je obalić. Co gorsza, zadawnionych mitów, od welona w kuli zaczynając. Do tego czasy ustroju słusznie minionego, w którym nie było prawie nic i kombinowało się jak się mogło (co na pewno trochę rozbestwiło sprzedawców, no bo jak kiedyś można było kombinować i wszystko żyło, to pewnie i teraz...) - plus czasy obecne, w których komercja góruje nad podejściem humanitarnym, a ryby kupuje się z najtańszych miejsc, żeby zaoszczędzić/zarobić - to wszystko to wielki węzeł gordyjski, który nie wiadomo, jak rozplątać. Nadzieją jest akwarystyka biotopowa, środowiskowa - dopiero raczkuje, więc trochę wody jeszcze upłynie... No ale dość offtopa Będę brutalna. Wybacz, jeśli powiem coś szokującego. Może dobrze się stało, że pierwsze "słodkie" rybki kupiłaś w tamtym sklepie, i że są z tak "słabej materii utkane" - przy pierwszym baniaku popełnia się sromotne błędy, i ja sama jestem tego przykładem. Lepiej to przetrenować na czymś, co i tak by niedługo padło, niż np. męczyć dzikusy. Raz jeszcze przepraszam za te słowa, mówię po prostu z własnego doświadczenia, a mam trochę ryb na sumieniu. Mam naprawdę wielkiego facepalma, kiedy oglądam swoje najwcześniejsze filmiki, pierwszą obsadę, pierwsze aranżacje Z czasem nabierzesz doświadczenia, znajdziesz swoją drogę. PS. Zrób zdjęcia tym żabkom
-
Poszła "cegiełka" i ode mnie. Obyś mógł jak najszybciej odbudować swój kawałek morza.
-
http://www.seriouslyfish.com/species/pseudomugil-furcatus/ Decyzja należy do Ciebie - dokupić mu kolegów czy go oddać (byle nie do sklepu).
-
RO naturalnie dąży do pH=7 mimo że tuż po pobraniu pokazuje mniej - ot taki paradoks. Listki i szyszki powinny dokwasić, a jeszcze z czasem akwarium się zestarzeje i pH samo będzie się utrzymywać na niższym poziomie.
-
Możesz też obniżać pH przez mieszanie RO z kranówką. Liście ketapangu też są dobre, a przy okazji trochę dezynfekują. Tylko pamiętaj, że liście i szyszki = barwienie wody na żółtawobrązowo. Im więcej, tym większa "herbatka". Rośliny do maskowania... hmmm, może być jakiś wysoki korzeniowiec typu żabienica, albo las szybko rosnących limnofil, albo rozłożysty anubias... w zasadzie wszystkie rośliny akwariowe to rośliny błotne, bagienne więc rosną w wynurzeniu bez problemu. A rybka? - albo modrook, albo jakieś maleństwo mikrorazborkowate. Miły gratis
-
Ha, to co ta pani mówiła, to klasyk gatunku pewnie, pewnie, zmieści się, wszystko co klient zechce, to usłyszy. Glonojad z gupikami, ramirezkami i neonkami w 60 l też się "zmieści". Tym ludziom po prostu nie można wierzyć. Popieram Volfa, teraz już będzie dobrze, spróbuj się trochę wyciszyć, choć to trudne - znam z autopsji. A jeszcze w temacie farbowania... Genetyczne farbowanie to pół biedy; wstrzykuje się barwnik z koralowca/meduzy np. do jajek danio pręgowanego - i wszystkie następne pokolenia będą już kolorowe. Zero bólu - jedynie ukłucie zarodka. Z farbowaniem ryb już podrośniętych sprawa ma się inaczej... taką rybkę najpierw kąpie się w żrącym roztworze, żeby pozbawić ją zewnętrznych warstw ochronnych, potem w farbie - i daje do normalnej wody z antybiotykiem, do wygojenia. Następnie taki "preparat" idzie na sprzedaż. Jeszcze jedna technika: tatuowanie dużych pielęgnic. W jakieś kwiatuszki czy inne emblematy, na bokach ciała. Też pomysł rodem z Chin. Już nie wspominając o takich stworkach jak pielęgnica papuzia, a nawet starożytne linie hodowlane złotych karasi - patrz np. odmiana "pyzatka" czy "niebowid"... Tradycja dręczenia ryb jest długa i wyrafinowana.
-
No jeśli chodzi o niektóre dalekowschodnie kraje, to... "mają rozmach, sk%$^syny"
-
Z tym pakowaniem to jak kilka sztuk jest w jednej torbie, to się jeszcze nic nie stanie... ale nie kilkadziesiąt Poza tym zbrojniki pakuje się osobno, krewetki, ślimaki osobno... Na aklimatyzację są różne metody... takie same jak w morszczyźnie. Bierzesz wiadro, jeżeli trzeba to kilka naczyń. Żeby się ryby nie poobijały podczas wylewania z torby, można położyć torbę w wiadrze na dnie, rozciąć zawiązaną górę i delikatnie, na płask wylać wodę wraz ze zwierzakami. Potem zapuszczasz wężyk do akwarium, wiążesz na nim supeł dla ograniczenia przepływu wody, zasysasz - i kapiesz, co jakiś czas odlewając z wiadra do ścieku garnuszkiem. Godzinka wystarczy, ja robię dwie dla pewności. Można też wziąć zestaw do kroplówek ale jeszcze nie próbowałam. Woda ze sklepu to syf, a i podczas transportu zbierają się metabolity - lepiej łowić siatką. Na zakupy bierz też styroboxy. Na mnie się patrzą jak na szurniętą, ale jednak wolę nie robić rybom szoku temperaturowego (z którego często bierze się ospa). Powodzenia. Ja też miałam kilka razy na początku ospę i zawsze wyleczyłam. W słodkim to banalna choroba, jak już zapodałaś ichtio, powinno być dobrze. OIDP za kilka dni powtórka dawki.
-
W małych sklepach bywa lepiej, a bywa tak samo... niestety dla mnie to było poważnym szokiem, jak się zepsuła ta branża od lat 90-tych, kiedy to z tatą zakładaliśmy pierwsze akwaria. Ale też kiedyś ryby w sklepach pochodziły z krajowych hodowli, nie z ferm, na których oszczędza się na wszystkim, byle tylko zarobić. Stąd wspomnienia o "pancernych gupikach" Trzymam kciuki, żeby już więcej strat nie było. I choć to może brzmi brutalnie, odkupisz te brakujące rybki. Tylko tak delikatnie zasugeruję - może w innym sklepie...
-
Nie. Takie podejście to zupełne nieliczenie się ze zwierzakami. I niestety smutna norma słodkowodnych akwarystycznych sklepów. Ryba jest tam sprzedawana jako dekoracja - padnie? - tym lepiej, sprzedamy następne. Dlatego np. ja już bardzo rzadko kupuję ryby "słodkie" w sklepach, i to tylko w wybranych. Docelowo przerzucam się całkowicie na import z odłowu - znajomi biotopowcy mają dobre kontakty. Niedawno kupiłam np. stadko dzikich ramirezek do moich 200 l. Ja, kiedy zakładałam solniczkę, byłam w szoku, jak w morszczyźnie dbają o ryby. To była mega różnica jakościowa w podejściu sprzedawców. Przyzwyczajona do bylejakości sklepów z "akwarystyką tradycyjną" (a raczej obecnie chińsko-hurtownianą), niedowierzałam, kiedy doświadczyłam prawdziwej obsługi, prawdziwie dobrych porad i humanitaryzmu wobec zwierząt (przy okazji pozdrawiam mój ulubiony Seafrags). Zerknij na ten temat... żeby może dalsze szoki w temacie akwarystyki słodkowodnej były mniejsze. Bo nastąpią. https://cichlidae.pl/showthread.php?tid=8433&pid=131095#pid131095 Przy okazji polecam Ci to forum. Ja na nim nie pisuję, ale czytam często - mają ogromną wiedzę i, co naprawdę wyjątkowe na scenie dekoratorów i skejpingów, humanitarne podejście. PS: Co się stało - niestety nie wiem obstawiam, że ta sól (i/lub substancja do niej dodana) zareagowała z czymś, co masz w baniaku. Objawy mogą wskazywać na zatrucie ryb. Węgiel wskazany... i codzienne podmiany. PS2: Może Cię to pocieszy, że nie jesteś w takich doświadczeniach sama. Ja przeszłam bardzo podobną rzecz na początku mojego powrotu do akwarystyki (początek 2016 r.). Nie wiem, czy to była wina podłoża aktywnego, czy jakiejś dekoracji, czy jakiejś rośliny, czy słabego filtra - w każdym razie nagle zaczęła się przyducha; neony spuchły, ramirezy pokładały się na dnie, łapały powietrze. To było późnym wieczorem tuż po podmianie. Następne kilka godzin to paniczne ratowanie wszystkiego, co się dało: przełowienie ramek do czystej kranówki w małym "słoiku" 7 l, a pozostałych rybek do wiadra; w ciągu dnia - totalny restart całości baniaka, nowe podłoże, nowy filtr, świeża woda, przez następny tydzień dojrzewanie filtra po raz kolejny i modlitwa, żeby ryby to zniosły. Nie wszystkie przeżyły. A ja do dziś nie wiem, co to było. Także "zdarzasię"
-
Czyli sklep do omijania... kompletny brak profesjonalizmu. Dodatkowo zbrojniki mają raczej ostrą skórkę, mogły pokaleczyć inne ryby w worku. Strasznie Ci współczuję
-
Udało się. Po zmroku wyszedł, a oto fotki: (sorry za zaglonione szyby - to akwarium dopiero dojrzewa, jeszcze nie ma w nim ryb, więc zaglądam tam rzadziej.)