-
Liczba zawartości
314 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Galeria
Kalendarz
Blogi
Articles
Member Map
Sklep
Zawartość dodana przez 12dot12
-
Wycofałam się z pomysłu leczenia miedzią, przekonaliście mnie. Po kilku podmiankach co parę dni + węglu (żeby oczyścić wodę z PolypLab Medic) zaczęłam dzisiaj leczenie Herbtaną. Gobiodon raz jest zsypany, potem nie, a potem znowu i tak w kółko się powtarza. Na szczęście bardzo chętnie je. Ryby dostają Fishtamin 2 x dziennie (zakraplam nim mrożonki). Mam sporo makroglonów, jednak trochę się obawiam co będzie z parametrami, bo odpieniacz wyłączony (nie mam sumpa, więc nie może sobie przelewać). Może podmieniać wodę 2 x w tygodniu zamiast raz? A może w ogóle się tym nie martwić i liczyć, że makroglony (spaghetti w reaktorze, caulerpy, codium itp.) sobie poradzą?
-
400 litrów w obiegu, planowanie.
12dot12 odpowiedział bartoszj86 → na temat → Pytania o sprzet 250 - 600 L
Wprawdzie też dopiero się uczę, ale spróbuję trochę pomóc z własnych krótkich doświadczeń. Pokrywa - u siebie mam, ale z mega dużym wiatrakiem dla chłodzenia i wentylacji, do tego z wyciętymi dziurami w koronie, żeby nie było "zupy". Na pewno nie może być całkiem szczelna. Silna cyrkulacja -> ruch powierzchni wody pomoże w wymianie gazowej. Moim zdaniem - podkreślam, moim zdaniem - ruch powierzchni jest najważniejszy, bąbelki z odpieniacza czy brzęczyka niewiele dają w tym zakresie. Raz jeszcze - to jest moja opinia. Tak samo jak to, że jednak trzeba zbiornik czymś przykryć zwłaszcza przy babkowatych, choćby sztywną siatką, bo ryby lubią skakać. Bakterie: najwięcej i najważniejsze są te osiadłe na skale, piasku itp. w toni wodnej jest ich niewielki procent, a z doświadczenia wiem, że podmianki pomagają w zredukowaniu nutrientów - tak leczyłam swoje akwa wiosną i na dłuższy czas udało mi się poprawić parametry. Choć jak jest problem z NO3 i PO4, to jest to problem systemowy i trzeba zanalizować całość funkcjonowania akwarium, żeby z tym walczyć. Bardzo dobrze jest ożywić sobie skałę np. u znajomych w sumpie, zanim ją włożysz do akwarium, i wziąć od kogoś wodę z działającego zbiornika - bardzo sobie dzięki temu skrócisz dojrzewanie i być może unikniesz paru plag. Z caulerpą się zastanów - te glony potrafią się nagle rozpuścić bez widocznego powodu i oddać wszystko z powrotem do wody. U mnie tak było pod koniec sierpnia (może przez upały?). Lepsze już spaghetti czy codium. Ja mam u siebie reaktor glonowy ze spaghetti jako filtr, a caulerpy tylko trochę dla dekoracji w zbiorniku. Z LPSami możesz (nie musisz, ale możesz) się rozczarować jako początkujący. U mnie wszystko, co nie było miękkie, padło, zostały dogorywające euphyllie. Miękkasy zaś rozkwitają w tej jeszcze niezbyt stabilnej i dość żyznej wodzie. Teraz każdemu początkującemu bym doradzała zacząć od samych miękkich (też pięknie falują), a dopiero jak się nauczysz utrzymywać stałe i odpowiednie parametry, zmierzyć się z twardymi. Dodaję temat do obserwowanych, powodzenia zwłaszcza mnie interesuje, jak sobie poradzisz bez odpieniacza - jak pewnie wiesz są dwie szkoły na ten temat. -
Ja tu widzę po prostu biznes - lobbing hodowców i hurtowników. Za chwilę zrobi się to samo co w słodkowodnej akwarystyce - masowe hodowle oszczędzające na wszystkim, karygodne warunki trzymania i transportu, chów wsobny, słabe, coraz słabsze egzemplarze... i zyski, zyski, zyski. Kosztem zwierza, ale po co o tym mówić, lepiej zwalić na złych akwarystów. To nie jest do końca tak, że ryby padają z winy akwarystów. Czasem, może często tak, ale najbardziej winny jest po prostu okropnie słaby materiał genetyczny kolejnego pokolenia masowych hodowlaków, kąpiele w antybiotykach - i inna flora bakteryjna naszej wody (transporty z Chin), będąca często szokiem i czynnikiem zabójczym dla zwierzaków. Taka ryba trafia nawet do dobrze zadbanego akwarium i po prostu jest za słaba, żeby przeżyć, albo żyje - ale ciągle czepiają się jej infekcje. Pamiętacie "pancerne gupiki" sprzed 20-30 lat? No właśnie. To było co innego. Teraz przykładowe gupiki padają jak muchy, wszyscy na to narzekają. Kiedyś byłam przeciwniczką odłowów i zwolenniczką hodowli ryb dla akwarystów, żeby nie naruszać środowiska, ale ostatnio po większym namyśle zmieniłam zdanie radykalnie - i teraz uważam, że zwierzęta powinno się albo wymieniać między nami-akwarystami z domowych hodowli, albo sprzedawać (w systemie sklep->klient) a) po dużo wyższej cenie, bo niestety ten argument działa na ludzi najlepiej, żeby szanowali życie, b) z kontrolowanych odłowów albo z naturalnych hodowli, nie z chińskiej fermy, która ma wołające o pomstę do nieba warunki i przede wszystkim c) odpowiedzialnym ludziom szanującym inne istoty, nie dekoratorom wnętrz ani eksperymentatorom na żywym materiale (tacy niech się lepiej zatrudnią w laboratorium). To właśnie masowe hodowle powinno się bojkotować i ostatecznie uwalić, bo to one są źródłem największego cierpienia i na największą skalę padania zwierząt. A tu pozytywny przykład od przyrodnika Ivana Mikolji, jak się hoduje, poławia i kontroluje lokalną populację neonów - wiem wiem, ocean to nie staw ani strumyk i byłoby trudniej, ale jestem pewna, że dałoby się w podobny sposób i z rybami rafowymi: https://youtu.be/F4DaP8HQyBU
-
No tak, ta membrana ma 50 GPD... to wszystko wyjaśnia, ja ostatnio kupowałam 75 GPD Też spuszczam w kanał pierwsze wiadro(/-a), nawet płukałam przez godzinę ze zdjętym ogranicznikiem przepływu (pomogło o tyle, że woda na wyjściu zaczęła mieć ~30 uS, a nie powyżej 60). To już wiem co robić dzięki!
-
Gdzie kupiłeś membranę? (może być na priv). Nie chcę kolejny raz wtopić i kupić takiej, po której TDS w najlepszym razie będzie = 25 uS...
-
Hmm... oczyści rybę z obsiadających ją pasożytów? Nie wiem. Waham się nadal nad tą miedzią. Ale bardzo mi zależy, żeby go uratować. Na razie pójdę w stronę Herbtany...
-
OK Laszku, zrozumiałam Pozostaje nadal pytanie, jak długo musi potrwać kuracja miedzią w osobnym zbiorniku?
-
Zawsze można dołożyć skały albo dokleić szklane półeczki... co jak co, ale na sprawy akwariowe miejsce się zawsze znajdzie takie już jest to hobby, że z czasem mieszkanie zamienia nam się w zoo trochę śmieszkuję, ale coś w tym jest...
-
Może Twoje ryby mają oodinozę?... Baniak wcale nie bieda, piękne caulastree! <3 zazdraszczam, moje padły w krótkim czasie od przyniesienia. Ale chyba mam za brudną wodę na LPSy. Trzymam kciuki. Dasz radę wyprostować sytuację.
-
Wieści z pola walki z pasożytem. Prawie na pewno to nie "klasyczna" ospa, bo gobiś nie ma zamglonych oczu, je pięknie (odpukać) i zsypany jest już chyba trzeci tydzień, a z tego co piszecie ospa zabija szybko. W każdym razie nacięłam się na PolypLaba i ja niestety ten lek nie działa. Może działa na słodkowodne wiciowce, jak to metronidazol - pewnie kiedyś będę miała okazję przetestować na ramirezach (oby nie). Ale wracając do morskiego tematu... Będzie więc stosowany (od jutra-pojutrza, bo te przepisowe 10 dni z PolypLabem co najmniej musi być) drugi wariant - Herbtana do dużego baniaka dla wszystkich, a małego żółtego samuraja z Okinawy będę musiała przeleczyć Cuprisolem. Na lampę UV na razie kasy brak, poczeka do wypłaty (tej albo następnej, bo inne wydatki niestety nie poczekają). Pytanie teraz a'propos leków na bazie miedzi, do praktyków: jak długo musi trwać kąpiel lecznicza w "szpitalu"? znaczy się ile dni? - nie chciałabym za długo stresować zwierzątka, ale liczę się z tym, że zanim lek zadziała, potrzeba czasu. I co ile mu w tej izolatce robić podmianki? - na razie wzbraniam się przed tym łowieniem, przenoszeniem i stresowaniem zwierza jak tylko mogę, ale chcę już być przygotowana i coś wiedzieć, bo widzę, że tak na 60-70% będę to niestety musiała zrobić. A może znacie poza Herbtaną jakiś lek skuteczniejszy od PolypLaba i nadający się do ogólnego akwarium? (korale, bezkręgowce)
-
OK, tak więc zrobię... podmienię koło 21:00 - po 22:00 zapodaję lekarstwo. Tak teraz myślę, że to przecież pochodna metronidazolu, a on i tak się rozkłada pod wpływem światła. Tak to mogło być, że parametry nagle skoczyły na początku września (straciłam czujność, a niestety straciłam też wcześniej caulerpę, która "jadła" nadmiary - teraz się znowu bujnie rozrasta) i stąd ta choroba gobiodonka. W słodkich wodach zresztą też ocieranie się ryb bardzo często = podwyższone azotany. Mała ranka i infekcja, pasożyt łatwiej wtedy łapie. Chyba się mocniej zaprzyjaźnię z Codium i Gracillarią, one się nie rozpuszczają i nie oddają do wody tego co wchłonęły. Zastanawiam się jeszcze, czy po leczeniu dezynfekować jakoś wiadra, odmulacz... czy sobie darować, bo pasożyt i tak jest w wodzie, za to dbać o kondycję i karmienie ryb - chyba sobie właśnie sama odpowiedziałam
-
Leczenie PolypLab Medic trwa. Jeszcze nie wiem, czy to coś daje - rybka nadal ma punktowo jakieś paskudy na ciele i trochę się ociera, nawet dziś się mocno podrapał (widzę wybroczynki na grzbiecie), ale za to już przesypia całe noce w sinulariach, co jest sukcesem - początkowo tak go swędziała skórka, że siedział głównie na szybie albo na makroglonach. Pytanie do Was. Czy w czasie tej kuracji podmienialiście wodę? - bo raczej niestety będę musiała to zrobić; badałam wodę w sklepie i wyszły jakieś kosmiczne poziomy nutrientów, zwłaszcza NO3 muszę zbić (coś niewydolna ta filtracja w moim akwarium, nie wiem dlaczego a pod koniec sierpnia było już bardzo dobrze, o dziwo po wakacjach i wyjazdach). PolypLaba się uzupełnia co 12 godzin - więc chyba przez ten czas i tak "ulatnia" się z wody... Co radzicie?
-
Oj, tak. Rodzice. Moja mama - pierwsza reakcja - to Ty z domu nie będziesz już wychodzić! - i prawie płacz. Fakt, ciężko było wyjechać na ten tydzień-dwa latem, ale przełamałam się, w czym też mnie wsparły wpisy na forum. Akwaria sobie świetnie poradziły, nawet wyładniały podczas mojej nieobecności Druga mamina wątpliwość: że te wiadra ciężkie, i że się odbije na zdrowiu. Tu miała skubana rację, kręgosłup zaczął dokuczać. Kupiłam więc długaśny wężyk do RO i noszenie odpadło. Znajomym akwaria się podobają, ciekawią - taki inny podwodny świat. Koleżanka patrząc na neonki stwierdziła, że jej się najbardziej podobają właśnie "te ryby z czerwonymi d*pami" Frajdę też sprawia nieakwarystom obserwacja karmienia ryb. A w morskim najbardziej się podoba to, że te rybki takie kolorowe i żywiołowe, i że każda ma swój charakter. No niestety akwarium z czarnymi wodami większości się nie podoba... ale ja to rozumiem, sama kiedyś uważałam takie za brzydkie ^^ Teksty o kosztach, prądzie itp. to standard. Podziw dla wiedzy również
-
OK, a płyn do kalibracji Saliferta będzie dobry?
-
Mam refraktometr; kalibrowałam w RODI, jakoś zeszłej jesieni.
-
Hmm, czyli tyle co ja. Muszę przeanalizować, czy czegoś innego nie schrzaniłam, że podskoczyło. A jakie masz zasolenie?
-
Jak w temacie - mam tę sól, podmianki robię co tydzień i byłoby pięknie, gdyby nie to, że w przeciągu kilku miesięcy (no, pół roku) zasolenie stopniowo mi wzrosło z 1,023 do 1,025. Na paczce jest napisane tylko tyle, że 6,7 kg wystarczy do otrzymania 190 l wody o "idealnych parametrach". Idealne parametry?... - ja bym chciała mieć tak 1,023 - max 1,024 (ryby, miękasy, proste LPS). I teraz pytanie praktyczne, do ludzi używających tej soli: * ile g Blue Treasure wsypać na 1 litr wody, żeby uzyskać 1,023 zasolenia? Mi kiedyś wyszło, że na 15 l wody trzeba wsypać 526 g soli. Jednak to chyba za dużo, jak się okazało. Ktoś ma doświadczenie z tą solą?
-
To widocznie masz jeszcze innego parazyta trzymam kciuki!
-
Jest kilka takich miejsc, nie tylko w Wawie. Kolega Papja (jest na YT i na Cichlidae.pl) ma namiary, tylko że poradzi Ci na pewno to samo, co mnie = żeby poświęcić jedną, schorowaną rybę i oddać do badań.
-
Nie no, spoko choroby to ogólnie nerwowy temat, ja sama fatalnie wczoraj spałam, bo się o Gobi'ego martwiłam. Jeszcze mi Ramirez ciężko choruje - właśnie zakończyłam dawkowanie metronidazolu i furaginu - teraz parę podmianek i dam mu Artemiss, ale słabiutki jest i jeść na razie nie chce. A taki był piękny, silny, wesoły jeszcze kilka miesięcy temu. I też do końca nie wiem, co mu jest: wiciowce? grzyb? inny pasożyt? - wyleczyłam pop-eye i nadkażenia w formie pryszczy, nadal jednak nie jest dobrze. Faktem jest, że choroby ryb w większości leczy się na oko, bo mało kto z hobbystów ma serce poświęcić egzemplarz, rozkroić, obejrzeć, zrobić preparaty pod mikroskop... a póki co zdiagnozować inaczej się nie da chyba że czegoś nie wiem i można np. zdiagnozować z wymazu albo fragmentu tkanki bez ubijania zwierza.
-
No właśnie czegoś takiego wolałabym uniknąć lubię moje euphyllie, sinularie, briarea... laszek - akurat ja dobrze karmię, kilka kostek mrożonki dziennie, co dzień inna. Podejrzewam jakąś zmianę parametrów po wprowadzeniu glonów albo osłabienie okinawae po moim wyjeździe - wtedy ryby miały tylko karmnik z suchym, nie wiem na ile się tym dawał radę najeść.
-
Strasznie Ci współczuję oby już żadnych więcej ofiar choróbska nie było. Ztcw są jeszcze inne lekarstwa, ale nie wiem, jak z ich dostępnością i czy mają miedź. A powiedz - Polyp Lab rozwalił Ci biologię, czy dopiero niedziałający odpieniacz przy Herbtanie? (PS: nie kwestionuję tego, że "Herbatka" potrafi pomóc, tylko mając doświadczenia z restartem biologii po leczeniu w słodkim boję się cholernie czegoś takiego w solniczce, bo podejrzewam, że byłoby jeszcze gorsze.)
-
Dzięki dam znać jak to u mnie będzie szło. O witaminach też myślałam, ale w pokarmie (Fishtamin?)
-
No niestety pasożyty to upierdliwce, tak jak i w słodkich wodach. Będę leczyć co najmniej 2-3 tygodnie, żeby ubić wszystko co się z tej zarazy wykluje - podobno Polyp Lab zabija też stadia larwalne - w kilku pokoleniach. Jeżeli po tygodniu-półtora nie zauważę poprawy, dołączę lampę UV-C. Jeżeli po tych >2 tygodniach nic się nie zmieni, to ja zmienię lekarstwo. A w razie "W" czeka Cuprisol (siarczan miedzi) i instrukcja kwarantanny od Niki Staram się nie panikować, bo pamiętam co potrafiła ze mną zrobić panika w akwarystycznych początkach. W skrócie jeszcze większy bałagan i więcej problemów. Na razie daję rybom dużo więcej żarcia z czosnkiem (ostatnio codziennie, sytuacja kryzysowa to usprawiedliwia - normalnie było co kilka dni/raz na tydzień, żeby nie przeciążać im wątroby). Jutro podmianka, po podmiance zaczynamy kurację 8-) A żeby było śmieszniej (smutniej?), zarazę przywlekłam prawdopodobnie z... makroglonami. To po ich włożeniu do zbiornika mały Samuraj z Okinawy zaczął się ocierać. Choć niekoniecznie, bo w tamtym czasie kupowałam też kilka korali w innym miejscu. Najprawdopodobniej pasożyt jest wszędzie (jak kulorzęsek) i czekał tylko na moment osłabienia, na jakąś zmianę i wahnięcie. Dobra, kończę te moje teorie bo wszyscy zasną
-
OK. Sytuacja na froncie. Gobiodonek zgubił sporo kropek - w tych miejscach ma jaśniejsze plamki i poddarte łuski, pewnie od drapania; ślicznie je, ganiał piżamki jak to ma w zwyczaju, próbował siadać na sinulariach - ale korale wyraźnie go drażnią, parzą(?), bo szybko z nich ucieka na szybę albo w najspokojniejsze miejsce, przy skałkach i szkieletach korali z przodu akwarium. Dużo spokojniejszy jest dzisiaj, nie lata tak nerwowo. Inne ryby nie mają objawów, jedynie osłabiona magnifika (midas poszarpał jej ogonek, wydzierając jego część i długo się odbudowuje) też się czasem ociera, a na jednym boku ma słownie jedną kropę. Wnioski na dziś: nie mam pewności, co to za franca, dlatego na razie zapodam leczenie tylko w ogólnym. Zamówiłam Polyp Lab Medic, to jest kompleksowy lek z metronidazolem w składzie, więc z pierwotniakami CHYBA powinien sobie poradzić (pielęgniczki Ramireza leczyłam metronidazolem właśnie przeciwpierwotniaczo, na wiciowce, które je często prześladują). Na razie poczekam też z lampą UV, bo nie wiem, czy by nie chelatowała leku. Myślałam o Herbtanie, jednak perspektywa niedziałającego tygodniami odpieniacza i załamania i tak kruchej biologii w baniaku ostatecznie mnie zniechęciła. W firmowym FAQ piszą poza tym, że Herbtana nie jest "biocide", tylko ziołowym stymulantem układu odpornościowego... Zastanawiam się, jak z podmiankami w czasie leczenia - dotąd robiłam co tydzień 10%, czyli 15 l. Niepokoi mnie też inna rzecz - czasami babka i magnifica "ziewają", jakby chcąc coś wypluć. Oby to nie były przywry, bo na nie inny lek byłby potrzebny. Chyba po kuracji dokupię krewetek czyszczących (mam jedną), widziałam kiedyś, jak grzebie babce w skrzelu, bez protestów pacjentki Sorry autorze, że przejęłam Twój temat, ale wolałam się podpiąć, niż zakładać następny wątek pt. Ospa