Skocz do zawartości

Słony leszcz

Szlachta Morska
  • Liczba zawartości

    2 616
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Słony leszcz

  1. Oj, złośliwiec. Ale niestety muszę podzielić zdanie kolegi. Chociaż osobiście to bardziej mnie się dunka podoba niż catalaphylia.
  2. Słony leszcz

    Chcą zabrać TVN

    Zwróć tylko uwagę na fakt, że ta stronka to też media, tyle że takie pokazujące to co akurat Ty chcesz usłyszeć Kluczem do uwolnienia się od manipulacji jest właśnie uświadomienie sobie, że się im podlega tak jak wszyscy.
  3. Przede wszystkim to przestaniesz dostarczać makro jak siarka, potas, stront, magnez, czym sobie co najwyżej narobisz problemów. Glony nie rosną od mikro czy białego światła, tylko od ułomności filtracji i/lub niedojrzałości (jałowości) akwarium. Jeśli wszystko działa jak należy, korale nie cierpią, to nie ma co kombinować i przyśpieszać, takie moje zdanie.
  4. Tak samo są zalecenia dotyczące antybiotyków i sterydów, a co drugi lekarz je przepisuje wbrew wszelkim zasadom. O co? I nico. A to wg mnie poważniejszy problem, niż amantadyna na covid. Nie każdy ma możliwość skonsultować się z dobrym lekarzem "nie z NFZ", czy kompetencje i świadomość, aby przeczytać ulotki leków przepisanych przez lekarza przed podaniem ich dziecku. Co do "moralności" i prawa do oceny, to oczywiście je masz, tylko nijak nie przekłada się to na przepisy. Gdyby to ode mnie zależało, to wywalił bym tych wszystkich szarlatanów i gwiazdy internetu na zbity pysk, niemniej puki co prawo stanowi inaczej. W tym rzecz, żeby to nie czyjeś widzimisię decydowało o tym, co wolno, a czego nie wolno, ale konkretne przepisy prawa, najlepiej jeśli wyprowadzone wprost z przejrzystych i konkretnych ustaw, a nie rozporządzeń, kodeksów, zwyczajów, "wydajemisiów". Więc, jeśli jest problem z samowolą lekarzy, to należy poprawić przepisy i/lub system kontroli, a nie urządzać doraźny sąd skorupkowy.
  5. Opinia części środowiska to jeszcze nie prawo. No wiesz Darku... Obydwa to wirusy Zadziałało na jednego, to może zadziała też na drugi. Tak sobie wyobrażam motywację stosowania amantadyny na covid. Zupełnie na tej samej zasadzie uzasadnialiście kiedyś szczepienia bez pełnych badań klinicznych, że covid to nie pierwszy znany wirus i nie pierwsza szczepionka, i że na podstawie doświadczeń z innymi wirusami i szczepionkami można z powodzeniem wnioskować o bezpieczeństwie i skuteczności szczepionek na covid. Co do HIV - jak długo nie będzie konkretnych badań o szkodliwości amantadyny w leczeniu HIV, albo przynajmniej o jej jednoznacznej i bezsprzecznej nieskuteczności, to taki Bodnar będzie mógł "w zgodzie ze stanem wiedzy medycznej" ją stosować. Inna sprawa, czy rozsądne jest leczyć HIV u lekarza pierwszego kontaktu, zamiast u specjalisty. Gdyby jakiś lekarz nie skierował chorego na HIV do specjalisty - to by mogło być podstawą do odpowiedzialności. Ale co do covid, to zdaje się, że nie ma żadnych wytycznych czy nakazów o kierowaniu wszystkich od razu do szpitali kowidowych i internista jak najbardziej ma prawo leczyć przypadki "lekkie", chociażby objawowo.
  6. Jak dla mnie to z Twojej wypowiedzi wyraźnie wynika, że żeby podawanie amantandyny na covid nie było eksperymentem medycznym, musi ona przejść ponowne badania kliniczne (inne niż te, które już dawno temu przeszła), jakieś "w kontekście sars-cov II". Co nie jest zgodne z obowiązującymi przepisami. Także nie odwracaj kota ogonem teraz Darku A ja zwracam uwagę na zwrot "powinien", oraz na ogólność tych stwierdzeń. Poza tym, stosowanie amantamdyny na covid nie jest sprzeczne ze stanem wiedzy medycznej, nie bardziej niż stospwanie antybiotyków na wirusy. Jak by nie było, już wcześniej amantadyna była stosowana przeciw wirusowi grypy i jakoś tam działała, więc Bodnar nie wymyślił sobie tego zupełnie znikąd. Ze mnie żaden prawnik, ale praktyka to potwierdza. Myślę, że gdyby mieli konkretny paragraf na takiego Bodnara, to by się do niego dobrali już dawno. Podobnie wspomniane antybiotyki, sterydy i inne cuda, to nie jest żadna pokątna praktyka, szara strefa. Część lekarzy przepisuje takie leki zupełnie otwarcie i nagminnie, więc raczej nie obawiają się konsekwencji. Inna sprawa, że dla części osób jest to zaletą, że lekarz bez zbędnego gadania przepisze antybiotyk, który "postawi na nogi", dziecku sterydy na katar (i będzie można je do przedszkola posłać), czy cudowną amantandynę (podobno też już "wiadomo", którzy lekarze przepisują). Co do prawa pracy - myślę że coś w tym jest prawdy. Sam fakt, że temat co chwile powraca, świadczy że ktoś za tym (rozszerzenie uprawnień pracodawców) lobbuje. No i niestety, "nasi" mogą się poczuć ośmieleni przykładami z Francji czy Australii we wprowadzaniu szykan.
  7. Ale linka chcesz? Na rzepie czytałem, bym musiał poszukać. Jak nie znajdziesz sam, to daj znać. Czy może mnie pytasz, czy "prace" dojdą do skutku i coś z tego wejdzie w życie? Tego nikt chyba nie wie ostatnio Proszę https://www.rp.pl/Kadry/308159982-Pracodawca-sprawdzi-kto-sie-zaszczepil.html
  8. Nie. To Ty zasugerowałeś, że stosowanie amantandyny wymaga jakichś badań specjalnych w kierunku covid. A to nie prawda. Zgodnie z prawem lekarz może stosować zarejestrowane leki wedle swojego uznania i nie jest to żaden eksperyment ani nie potrzebuje na to dodatkowych zezwoleń. A komisja etyki to zawsze była, jest i będzie fikcja, jeśli będzie ona pozostawiona samym lekarzom. Podobnie jak inne podobne autonomiczne organy samokontroli w różnych środowiskach (prawnicy, sędziowie, politycy). Ja nie twierdzę, że tak jest dobrze. Po prostu tak wygląda rzeczywistość i nie ma sensu wymyślać jakichś własnych życzeniowych interpretacji. Z innej beczki. Ponoć już trwają prace nad zmianami w przepisach, pozwalającymi pracodawcy uzyskać informację o zaszczepieniu pracownika oraz na tej podstawie przeniesienie go na inne stanowisko, a jeżeli byłoby to niemożliwe - zwolnienie. Pytanie tylko po co, skoro jak narazie szczepienie na kowid nie jest wymagane w żadnym zawodzie...
  9. Mieszasz pojęcia. Rejdak może sobie prowadzić badania kliniczne nad amantandyną, a Bodnar przepisywać amantandynę bezkarnie, bo to są dwie różne rzeczy. Bodnar nie bada amantandyny. Jeśli lek jest zarejestrowany, to w praktyce każdy lekarz może go dowolnie stosować wedle własnego uznania i wiedzy. Coś tam NFZ ogranicza z refundacją niektórych leków, jeśli recepta nie jest od właściwego specjalisty. Być może są jakieś obostrzenia w psychtropach czy narkotykach. Różne rady lekarskie czy who co najwyżej zaleca to czy tamto. Ale taką amantandynę, steryd czy antybiotyk może Ci dowolny lekarz przepisać i nie jest to żaden eksperyment, a do lekarza nikt się nie przyczepi o ile nie doprowadzi to do jakichś poważnych skutków. A z celem? Definicja szczegółowo określa cel, więc jeśli cel jest inny, to definicja nie dotyczy tego przypadku. Przecież to proste. Tak samo jest np z bronią. Możesz mieć czarnoprochwce bez żadnych zezwoleń w celu kolekcjonerskim, hobbystycznym. Ale jeśli byś chciał mieć broń do samoobrony czy polowania, choćby taką samą czarnoprochową jakiej masz 10 sztuk w szafie - potrzebujesz zezwolenia. Istotny jest cel. Tak samo ten sam lekarz ma prawo przepisać pacjentowi amantandynę w celu leczenia (nawet niezhodnie z ulotką), ale nie ma prawa samowolnie prowadzić badań nad amanrandyną na pacjentach. Znów istotny jest cel. Internista bez problemu się obroni, że jego celem nie były badania kliniczne.
  10. Zwróć uwagę na fragment "w celu... " Jeśli celem jest leczenie, a nie badanie lekarstwa, to nie łapie się to w definicję. Darku, no takie rzeczy...? Ja nic nie mam do szczepionki. Kto chce może się zaszczepić (nawet za publiczną kasę, czyli m. in. z podatków antyszczepionkowców), kto nie chce (nie ma żadnego prawa nakazującego szczepienie) - się nie zaszczepi. I tyle. Jeśli koniecznie wszyscy mają się zaszczepić, to niech powstanie stosowną ustawa. W państwie prawa obowiązki obywatela reguluje się prawem, a nie jakimiś manipulacjami lub pośrednimi przymusami (nie musisz się szczepić, ale będziemy Ci utrudniać życie na każdym kroku). Tak samo jak nie robi się tego nagrodami za gorliwość. Już sama możliwość zaszczepienia powinna być wystarczającą, i jedyną nagrodą. Wszelkie powinności obywatela wobec państwa czy społeczeństwa powinno regulować prawo, a nie widzimisię tego czy innego.
  11. Ale czy Ty napewno przeczytałeś? Badanie kliniczne (będące eksperymentem) jest wtedy, kiedy badasz wpływ substancji na człowieka, być może przy okazji go lecząc. Jak internista podaje zarejestrowany już lek, ale niezgodnie z formalnym przeznaczeniem (antybiotyk na grypę, amantandynę na covid, sterydy na zatoki), to nie jest żadne badanie kliniczne czy eksperyment. Co więcej, niestety lekarz ma prawo do tego, a pociągać go do odpowiedzialności można dopiero, kiedy coś się stanie i wy karzesz, że to przez niewłaściwe zastosowanie leku.
  12. A to istnieją takie badania? Bo mnie się wydawało, że jak lek jest raz dopuszczony, to potem co najwyżej jakieś nowe wykryte skutki uboczne mogą spowodować jego wycofanie
  13. Przepraszam, jeśli "spadnięcie z księżyca" Cię obraziło, ot taki związek frazeologiczny, żadna wycieczka osobista. Rzecz w tym, że właśnie dostrzegam "dualizm etyczny". Generalnie już dawno uznałem, że wszelkie informacje w temacie kowid są z definicji albo celowo fałszywe, albo mijają się z prawdą albo połowiczne i zmanipulowane. Z każdej strony, i pro, i anty. Natomiast nie rozumiem, czego się tej amantandyny czepiać, że stosują niezgodnie z "ulotką", skoro to nie jest żadna wyjątkowa sytuacja, tylko niestety powszechna praktyka.
  14. Formalnie eksperymentem medycznym jest stosowanie substancji, które nie zostały jeszcze dopuszczone. Czyli nie ten przypadek. Ty albo właśnie z księżyca spadłeś, albo dawno nie byłeś u lekarza. Połowa internistów i pediatrów nagminnie przepisuje sterydy na katar i zatoki (bo można szybko wrócić do przedszkola i/lub pracy), chociaż jest to dosłownie sprzeczne z zaleceniami producentów oraz wytycznymi. A ilu przepisuje antybiotyk na "przeziębienie" (na tzw szybkie postawienie na nogi)? I chociaż wszelkie rady lekarskie trąbią o tym, żeby tak nie robić, to nikt nic takim "lekarzom" nie robi. To co się dziwić, że taki Bodnar przepisuje co mu się uwidzi? To jest cała patologia, a nie kwestia jednego lekarza.
  15. Słony leszcz

    Karmienie

    Ciekawa teza. Z moich obserwacji w akwariach morskich raczej ludzie mają za dużo ryb, które próbują głodzić (łudząc się, że w ten sposób naprawią swój błąd), niż pojedyncze przekarmione, "spasione" sztuki. W zasadzie to trudno znaleźć akwaria nieprzerybione, ilościowo i wielkościowo. Wg mnie lepiej mieć mniej ale najedzonych ryb, niż stado kościotrupów, obsypanych ospą, wiecznie ze sobą walczących o każdą odrobinę pokarmu. W każdym razie, ja karmię 3x dziennie, tyle że ryby przestają się interesować pokarmem, a większość spada na dno dla wieloszczetów, kiełży itd. Ryby są najedzone, spokojne, nie wyskakują, nie chorują, nie skubią korali, piach i skała aż kipi od robactwa, a z utrzymaniem przyzerowych parametrów też nie mam najmniejszych problemów. Z korali, raz w tygodniu karmię lpsy domordkowo, reszta ma co złapie przy okazji. Choć codziennie podajęteż też odrobinę (w kilku porcjach) drobnego mrożonego typu ikra, widłonogi, wrotka, fito itd, więc w sumie to wszystkie korale karmię. Życia w akwa też jest tyle, że spokojnie wyjeżdżam na 2 tygodnie, kiedy akwarium pozostaje bez jakiejkolwiek opieki, a po powrocie ryby nadal są najedzone i mają się dobrze. Także, wg mnie karmić powinno się dużo, a filtracja powinna być do tego dostosowana. Dzięki temu (duży przepływ materii) akwarium jest stabilniejsze
  16. Słony leszcz

    Chcą zabrać TVN

    Coś była mowa o wycofaniu wojsk. Wojna na Ukrainie, na Białorusi wieszają na drzewach opozycję, a my depczemy po odciskach jedynemu państwu, które w razie czego jakkolwiek poczuwało by się do pomocy. To jest chore. Bo samo TVN to pies je trącał, razem z TVP, polszitem i jakimiś "narodowymi".
  17. Słony leszcz

    Mandaty w górę!

    Polecam zapoznać się z art 90 kodeksu wykroczeń. I zmęczenie, wiek czy umiejętności nie są żadnym usprawiedliwieniem. Siadając za kółko masz być w pełni sprawny i być w stanie prowadzić w dowolnych warunkach jakie możesz spotkać na drodze.
  18. Słony leszcz

    Mandaty w górę!

    Ale czytałeś w ogóle mój post, który cytujesz? Czy ja gdzieś się wypowiadam przeciwko surowszym karom? Natomiast został poruszony wątek poboczny, że cześć kierowców jeździ trasami szybkiego ruchu jak za przeproszeniem d...y wołowe, utrudniając jazdę innym, a także stwarzając (bądź prowokując jak kto woli) sytuacje niebezpieczne. Tu także byłoby spore pole do poprawy bezpieczeństwa i kultury na drogach. I nawet od dawna są odpowiednie przepisy (o jeździe prawym pasem, utrudnianiu ruchu itd...), ale nie są praktycznie egzekwowane. W praktyce część kierowców mylnie uważa się za super odpowiedzialnych i świadomych, bo nie przekracza prędkości (lub przekracza "mało"), zwalnia przed zakrętami (;-) itd, a jednocześnie zachowuje się jakby nie było innych pojazdów na drodze. Co z tego, że wszyscy jadą szybciej i stale ktoś mnie wyprzedza - ja będę jechał 90, bo taką mam wizję/tak sobie tempomat ustawiłem. Co z tego, że co chwilę ktoś mnie wyprzedza prawym pasem, albo jest za mną sznurek aut - ja będę jechał lewym, bo nie chce mi się co chwila zmieniać pasa żeby wyprzedzić kolejnego tira, hamować, przyśpieszać, myśleć... Taka jazda to też patologia i jeśli zaostrzamy kary pod hasłem poprawy bezpieczeństwa, to tu także wskazane byłoby zacząć egzekwować przepisy skuteczniej. Tylko tyle. Większym problemem niż tiry jadące na zapałkę (jednak rzadkość już) jest sznurek 15 osobówek jadących za każdym tirem, wszyscy sobie na zderzaku właśnie, bo każdy już, już zaraz będzie wyprzedzał... i tak od 30 minut:-)
  19. Zdaża się. Ale zawsze obok starych bielejących okazów wyrastają nowe, już normalnie wybarwione. Co ciekawe, takie blade sztuki potrafią kilka miesięcy jeszcze tak żyć.
  20. Do mnie dotarło pocztą polską, przesyłką paletową, i wszystko było ok. We wtorek wysłane, w środę ok 10 rano już u mnie.
  21. Słony leszcz

    Mandaty w górę!

    Znów przesadzasz. Zdecydowana większość sunie 100-110 prawym pasem, bo tak jeszcze w miarę ekonomicznie i komfortowo nawet w kompakcie złożonym z czterech niemieckich. Trafiła Ci się ciężka podróż, bywa, nie znaczy jeszcze, żeby robić z tego zasadę i ogólne wnioski wyciągać.
  22. Słony leszcz

    Mandaty w górę!

    No i widzisz, znów sprowadzasz temat do absurdu i skrajności. Nie żebym się z Tobą nie zgadzał co do ogólnej diagnozy, ale Ty rysujesz jakiś katastroficzny obraz, podczas gdy moje doświadczenia są takie, że wystarczy wziąć "poprawkę na debila" w swoim stylu jazdy, żeby znacząco zminimalizować ilość sytuacji stresujących czy niebezpiecznych. Czy bym wolał, żeby wszyscy jeździli bezpiecznie i kulturalnie - pewnie, ale to raczej jakieś zmiany pokoleniowe muszą zajść a nie ten czy inny nowy przepis. Co nie znaczy, że nie należy poprawiać przepisów, i kilka sensownych ruchów (co by o pis nie sądzić) w tym kierunku ostatnio było. Np jazda na suwak (co już zwykle działa), korytarz życia (co niestety kompletnie nie działa), pierwszeństwo dla pieszego przy przejściu (nie działa). Natomiast nie wydaje mi się, że sprowadzanie całej patologicznej sytuacji na drogach do kwestii przestrzegania ograniczeń prędkości jest poprawną diagnozą. Może i drogówka lubi wszędzie wpisywać powód "nadmierna prędkość", ale prawdziwy powód wypadków to często raczej zła nawierzchnia, zła widoczność drogi, niedostosowanie klasy drogi do natężenia ruchu (jednopasmowe krajówki zabite autami w obu kierunkach), niedostateczne zabezpieczenia (psy, dzieci i pijacy łażący po poboczach). Ale łatwiej postawić znak "70" niż usunąć przyczynę niebezpieczeństwa. A jazdy na tempomacie ogólnie nie lubię. Może mam mocniejszą łydkę, a może po prostu lubię prowadzić i czuć auto, a nie siedzieć jak w autobusie...
  23. Słony leszcz

    Mandaty w górę!

    Darku, zamiast ustawiać na tempomacie 120 (tempomat ustawia się do prędkości ruchu innych pojazdów, a nie na konkretną wartość) i co chwile narzekać, że ten jedzie za wolno, a ten za szybko, trzeba było ustawić 100 czy 110 i spokojnie sobie sunąć w tempie prawego pasa. Z tym właśnie jest problem u ludzi, że nie potrafią/nie chcą dostosować prędkości do innych pojazdów. I potem jest efekt, że ktoś sobie umyślił te 120 i co chwilę musi skakać z pasa na pas, bo na prawym jadą wolniej, a na lewym co chwilę ktoś szybszy zawisa na zderzaku. Co do jechania na zderzaku - nie wiem czy wiecie, ale już obowiązuje przepis o dystansie pomiędzy pojazdami (połowa prędkości wyrażona w metrach, czy jakoś tak). Jak pisałem, nie trąbię, nie mrygam, nie wjeżdżam w zderzak, nawet grubsze słowo staram się zachować dla siebie, bo często z dziećmi jeżdżę, ale potrafię zrozumieć irytację na zawalidrogę blokującą lewy pas. Bo sam tego notorycznie doświadczam. I dlatego sam patrzę w lusterka wsteczne przed wjazdem na lewy (czy nie zbliża się ktoś z większą prędkością), a jak wyprzedzam to robię to sprawnie, korzystając z pedału gazu adekwatnie. W efekcie praktycznie nie mam niemiłych sytuacji tego rodzaju, że ktoś mi wisi na zderzaku przez dłuższy czas czy jakieś agresywne zachowania przejawia (no, poza spotkaniami z zupełnym bydłem). Przepisy i kary to jedno, i zaostrzenie sankcji za rażące wykroczenia jest sensowne. Ale główny problem polskich dróg to brak kultury oraz przekonanie, że "to moje auto i będę se jechał jak mnie się podoba", brak jakiego kolwiek myślenia o innych kierujących. Żeby nie było, na ok 15 lat kariery za kólkiem, dostałem 2 czy 3 mandaty, zawsze minimalną "stówkę", za prędkość +kilkanaście, zawsze w sytuacjach że ewidentnie się zaczaili w celu nabijania statystyk (koniec lub początek terenu zabudowanego w polach uprawnych, 70-ka pośrodku niczego itp...). Jak jeżdzę nie spowodowałem też żadnej kolizji, nie najechałem na pieszego (nawet nie miałem sytuacji niebezpuecznej tego typu), rower, czy choćby psa. Żarówki mam w zapasie, potrafię każdą sam wymienić i kontroluję to bardzo często, nie tylko przed przeglądem, podobnie jak ogólnie stan techniczny auta. Także żaden ze mnie pirat drogowy.
  24. Słony leszcz

    Mandaty w górę!

    Ale biadolicie. ...hamulca musiałem użyć, tempomat się wyłączył, 140 na lewym na autostradzie i ktoś zamrygał... Może trzeba się w pkp przesiąść, tam prędkość umiarkowana jestJeszcze Darka to jakoś rozumiem, bo jak paseratti się raz rozbujał do 130 to nie wiadomo czy kolejny raz też da radę i szkoda hamować faktycznie Ja tam nie popieram czynnego "wychowywania" innych kierowców na trasie, np poprzez jazdę z przepisową prędkością w sposób uniemożliwiający wyprzedzanie, czy tym bardziej zajeżdżanie drogi czy inne tego typu idiotyzmy. Każdy powinien swojej kierownicy i prędkościomierza pilnować. Chociaż też zdarzyło mi się czasem pod nosem wiązkę posłać pod adresem kierowcy wyprzedzającego na tempomacie, albo wlekącego się lewym pasem kilkanaście minut, chociaż nigdy nie mrygam i nie trąbię. Przypominam, że obowiązuje u nas ruch prawostronny i kierowca powinien w miarę możliwości, o ile ma miejsce, nie wyprzedza i nie ma zamiaru skręcać w lewo (trudne na autostradzie, ale nie niemożliwe:-), jechać prawym pasem. Jak kogoś musi mijać z prawej strony (w zasadzie łamiąc przepisy) kilka aut pokoleji to też nie jest ok. Wyższe kary za rażące przegięcia (ponad 50+, wyprzedzania na przejściach itp...) popieram, ale nie jestem pewien czy ten projekt faktycznie jest nastawiony na te rażące wykroczenia, czy raczej na wynik finansowy. Na pewno sensowny pomysł jest z karą x2 za recydywę w okresie 2 lat. Niegłupi też z wydłużeniem okresu "trwałości" punktów (to czasem lepszy bat niż sam mandat) oraz z udostępnieniem stanu punktów ubezpieczalniom (powiązanie wysokości składki ubezpieczenia od liczby zgromadzonych punktów). Ściąganie mandatów ze zwrotu podatku, zerowanie punktów dopiero po uregulowaniu mandatu - też niegłupie pomysły, bo zmierzajace w kierunku nieuchronności kary, co jest lepszą metodą (i często w naszym kraju leży niestety) niż samo jej zaostrzanie. Dodał bym jeszcze zaostrzenie kary za nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu przy przejściu dla pieszych (już jest przepis, ale większość kierowców nadal ma go w d..., co się nie zmieni jak długo nie sypną się mandaty) albo rowerzyście na przejeździe dla rowerów. A kolega widzę niezmiennie w zamordyzmie się lubuje. Zakazać wszystkiego i będzie spokój;-)
  25. Słony leszcz

    Chcą zabrać TVN

    Ale ja nigdzie nie pisałem, że elity to inteligencja. Inteligencja to tradycyjnie kasta usłużna wobec elit. Podstawowym założeniem demokracji (oczywiście nie tej unijnej) jest przyznanie równej wartości (co wyraża się w równości praw i równości głosów) każdemu obywatelowi, czy to fryzjerówi, czy profesorowi. Inteligentny i oczytany z Ciebie gość, więc porównaj sobie założenia rewolucji francuskiej czy amerykańskiej wojny o niepodległość, oświeceniową myślą filozoficzną - z obecną praktyką.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc do serwisu Nano-Reef, zgadzasz się na warunki Warunki użytkowania.