Skocz do zawartości

Słony leszcz

Szlachta Morska
  • Liczba zawartości

    2 616
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Słony leszcz

  1. Słony leszcz

    Włochaty glon

    Przede wszystkim, czy masz tam jakiegoś porządnego glonożercę? Ryba gustująca w glonach, jeżowiec, pokaźne stado (dosłownie, 5 czy 10 sztuk to żadna ilość) ślimaków, kraby? Bo jak nic tych glonów nie będzie wyjadało na bieżąco, to zawsze prędzej czy później się pojawią. Nutrienty możesz mieć na 0, a nie nękany glon i tak zawsze coś tam sobie znajdzie, w ostateczności ze skały wyciągnie depozyty. U mnie akwarium było prawie puste, skała, kilka ślimaków i krab, żadnego karmienia dodatkowego, NO3 i PO4 niezmiennie 0, a i tak jak włosowate uderzyły w lipcu, to do tej pory z dywanem walczę. Co do samych włosowatych, to nie są same w sobie jakieś straszne (to nie bryopsis legendarne). Praktycznie każdy zwierzak będzie to jadł, kwestia tylko zapewnienia odpowiedniej "mocy żernej". Problem może być tylko, jak za długie urosną, trudno się wtedy zwierzakom za nie zabrać i omijają takie kępy jeśli mają obok łatwiej dostępne pożywienie. Dlatego dobrze jest je mechanicznie przerwać lub przystrzyc na początku.
  2. Wczoraj wieczorem urządziłem kolejne strzyżenie dywanu glonowego. To niesamowite, ile syfu może się zebrać w zakamarkach skały zarośniętej glonem włosowatym. Z pozytywów - tam gdzie przystrzygłem poprzednim razem - glon nie urósł znacząco. Gdzie jeżowiec przeszedł, to nawet w tych miejscach skałę nagą widać:-) Także chyba to zaprzestanie podmian jakoś działa. Choć korci mnie strasznie, żeby podmienić już. Cały czas się gryzę, czy to nie zaszkodzi zwierzakom i czy jak zredukuję glony poniżej jakiejś masy krytycznej, to mi azotany i fosforany nagle nie wystrzelą w kosmos. Cóż, zobaczymy. W kolejnej sesji strzyżenia muszę się dobrać do skały od strony tylnej ścianki (tam jeszcze chaszcze), no i nadal walczyć z różnymi zakamarkami, które dopiero po zgrubnym przystrzyżeniu zaczynają być widoczne. A tym czasem czeka mnie najbardziej wkurzająca rzecz w całej tej procedurze, czyli przez kolejne dni wyciąganie resztek glonów zbierających się w zakamarkach i na kratkach pomp. Sinularia ostatnio miewa jakieś dąsy. Niby napompowana cały czas, ale to chowa polipy, to znów wystawia, bez jakiejś wyraźnej przyczyny. Jeżowcowi wczoraj włączył się turysta - cały dzień łaził po szybkach zamiast zjadać glony ze skały! Ale dziś już znów grzecznie gryzie. Mniejszy pustelnik (czerwononogi) miał kolejną wylinkę. I to chyba na tyle z nowości na razie.
  3. O, i o to mi chodziło, konkretny pomysł:-) Wiesz, ja tak nie mam jeszcze wyczucia, jak bardzo brutalnie można się z koralami obchodzić. Tak czy inaczej, na razie niech rośnie.
  4. Tak:-) I tak:-) Jak najbardziej popieram. Nawet ślimaki osiadłe oszczędziłem, i robaczki wszelkie też sobie w spokoju żyją. Ale jak go przetransportować z ceramicznego krążka (na którym rośnie szczepka briareum) na skałę? Może to jakiś banał, ale ja w "obsłudze" korali to raczej zielony jestem.
  5. Oczywiście masz rację. Taki skrót myślowy mi dziwny wyszedł. Bo grzybowieńce też potrafią się przemieszczać czasem, i tak mi jakoś się ten "ukwiał" napisał. Mniejsza o to:-) Wcale nie chcę go eksmitować. Ale jako że to niefoto, to bym go w bardziej zacienione miejsce przeniósł (mam kilka powierzchni na skale w sam raz dla takich sztuk), gdzie by sam miał dobrze, i innym by nie przeszkadzał. Bo teraz to siedzi na podstawce z briareum i trochę je parzy. A jak podrośnie, to będzie parzył pewnie mocniej. I właśnie pytanie, czy są jakieś sposoby na w miarę delikatne na "odklejenie" takiego corynactis od skałki? Czy może się nie przejmować i po prostu odciąć? Rzecz w tym, że z grzybkami jeszcze żadnych doświadczeń nie mam, a nie chciałbym go uszkodzić nadmiernie.
  6. No ja też bym go przemieścił w zacienione miejsce, gdzie by innym nie przeszkadzał, tylko się zastanawiam, jak taką operację wykonać. Teraz to maleństwo, więc dam mu spokój. Ale jak to wykonać, jak już podrośnie? Odciąć jakoś od tej podstawki i przenieść? Czy może jakoś skłonić go, żeby się odczepił sam (w końcu to ukwiał)? Ktoś takie corynactis próbował przenosić? Jakieś sposoby sprawdzone?
  7. Domyślam się, że skoro w sumpie siedzą, to nie karmicie ich jakoś specjalnie?
  8. Bingo!!!! Corynactis carnea. To na razie chyba zostawię, potem może jakoś na zacienioną część skały uda się przenieść. Nigdzie nie piszą, żeby miało potencjał na trojana, a całkiem fajnie wygląda. Dziękuję za pomoc:-)
  9. Nikt nie ma żadnych pomysłów? Czy wszyscy odsypiają piątkowe balety?
  10. Słony leszcz

    7 LAT i 3 miesiące

    Majowie się pomylili, koniec świata będzie w 2018, Romek leje balinga;-) Nieustannie kibicuję i życzę dalszych sukcesów. Dunka wygląda bosko po prostu (z resztą, jak wszystko).Widzę, że okinawe się zadomowił w koralach. Jeśli kiedyś wsadzę spsa u siebie, to właśnie dla mejej "goldi";-)
  11. Ta aiptasia w briareum to chyba wcale nie aiptasia. Przynajmniej na moje niewprawne oko nie wygląda. Chodzi o to w środkowej części, z białymi tipami i takim pierścieniem lekko fluo. Nawet to ładne, ale jak widać na obrazku, strasznie parzy sąsiadów. Ktoś coś kojarzy, co to może być? PS. Lepszego zdjęcia nie jestem już w stanie zrobić. Nad tym męczyłem się z pół godziny. Mało fotogeniczny typ ze mnie;-) He, he:-) Jak wrzuciłem w google imeges, to dostałem "underwater"
  12. Słony leszcz

    Wyniki marin lab fosforany

    Dokładnie patrzyłem. I nigdzie nie pisałem, że 0.0006 to ogromna różnica (chyba sam niezbyt dokładnie patrzyłeś, he he:-). Pisałem, że z powodu przekroczenia o to 0.0006 ogólnie przyjętej normy (nie ja to 0.03 wymyśliłem), wynik został zaznaczony na czerwono. Pewnie to sam komputer zaznaczył automatycznie generując raport. Nawet jakbyś miał o 0.0000000001 przekroczony (czyli 0.0300000001) to i tak byś miał ten wynik zaznaczony na czerwono. "Ten drugi fosfor" to jest dokładnie ten sam fosfor, dokładnie te same atomy. Tylko raz "zważone" zostały całe cząsteczki PO4, a raz tylko atomy P. O tym też Ci pisałem. Spójrz chociażby w instrukcję testu na PO4 saliferta (nie wiem czy w innych jest też to wyjaśnione). Przy kolorowym okienku na wzorniku masz stężenie PO4, ale w instrukcji masz informację, że jak chcesz mieć wynik dla samego fosforu, to trzeba uzyskany wynik dla PO4 podzielić (niespodzianka!) właśnie przez trzy. I jeszcze tabelka jest obrazująca dokładnie tę samą zasadę. Proponuję skupić się bardziej i czytać ze zrozumieniem, zamiast czepiać się ludzi, którzy chcą Ci pomóc. Powodzenia życzę
  13. Czekać. Cokolwiek zrobisz - tylko możesz pogorszyć sprawę. Okrzemki zejdą same. No, możesz szybki czyścić, żeby Ci się czekanie aż tak bardzo nie nudziło:-)
  14. Słony leszcz

    Wyniki marin lab fosforany

    ? Oczywiście, że nie. Trochę nie rozumiem sensu Twojego pytania. Bo to w sumie o Twoich fosforanach temat, nie o moich. Zamieściłeś wyniki fosforanów i zapytałeś, jak to interpretować. Nie napisałeś, o co konkretnie Ci chodzi, więc spróbowałem wyjaśnić wszelkie możliwe (jakie mi do głowy przyszły na podstawie lakonicznego pytania) wątpliwości. Jak nie trafiłem w Twoją intencję, to sorry, już zmykam. Pozdrawiam:-) U mnie niezmiennie 0, mierzone salifertem (nie mam pojęcia jaką dokładność deklaruje salifert, nie mylić z rozdzielczością). Ale mam obecnie dywan glonów, to ten wynik i tak nic nie warty.
  15. Słony leszcz

    Wyniki marin lab fosforany

    W PO4 oprócz fosforu są jeszcze 4 atomy tlenu, więc cząsteczka PO4 jest 3x cięższa niż sam atom fosforu. Ale to ten sam fosfor cały czas, tylko inaczej jego ilość wyrażona. Więc jak na wagę mierzysz (ilość mg w litrze), to "na wagę" fosforanów będzie 3x więcej niż jakbyś sam fosfor "zważył". PO4 = 0.0306, przyjmuje się że powyżej 0.03 jest już dużo (wzrost koralowców twardych może się zatrzymać zupełnie). Więc czerwony kolor jest z powodu przekroczenia "normy" o 0.0006. Zależy co tam masz w akwarium, to problem mniejszy (same miękkie) lub większy (dużo twardych). Tak czy inaczej, warto ten fosfor zbić trochę. Np jak karmisz mrożonkami, to zacznij płukać (o ile nie płuczesz) przez wrzuceniem do akwa. Można podkręcić odpieniacz, dodać jakieś bakterie, zastosować adsorober, zrobić refugium - opcji masa.
  16. Najprościej to zwykły szklany wsadzić do akwa. Tanio i bezpiecznie. Fakt, każdy pokazuje inaczej, ale w sumie Tobie potrzeba informacji o odchyłce od normalnej temperatury. A czy to będzie kreska 25, czy 28 - detal. A jak będziesz chciał zmierzyć dokładnie, to wtedy tym elektronicznym możesz. Ja mam szklany - chiński (aquanowa cyz jakoś tak), szklany jbl (pewnie też chiński, ale spakowany u sąsiadów), elektoroniczny juvel (tylko taki cały plastikowy, co się w środku montuje na przyssawkę), w spławiku mam termometr (aquamedic), w mierniku elektronicznym zasolenia (chyba made in singapur) mam termomentr... I każdy pokazuje ciut inaczej. Najdokładniej pokazują te elektroniczne (juvel i z miernika zasolenia). Ze spławika, to nawet nie widać co on tam pokazuje, taka mała skala. Szklane - 2-3 stopnie przekłamują w górę. Ponieważ "zegarek" w akwarium wygląda słabo, to moczy się szklany obecnie. Jak pokazuje 27, to wiem że mam 25. Ogólnie, kiedyś sie tym strasznie denerwowałem, że taki badziew te termometry. Ale z czasem się przekonałem, że grzałka trzyma temperaturę, a do pobieżnej kontroli czy wszystko jest ok, to wystarczy cokolwiek. Szkoda życia na takie rozważania o termometrach.
  17. No weź nie strasz, bo autor nie dość że skałę wyrzuci, to jeszcze całe akwarium razem z nią;-) A na poważnie, to masz absolutną rację. Jest masa statystyk, artykułów itp o zagrożeniach związanych z paliotoksyną. Polecam wszystkim rzucającym argumentem "a ja od x lat mam, nie zabezpieczam się i żyję" - sporo było takich co nie przeżyło lub ledwo przeżyło. Nie powinno się tego lekceważyć, choć nie ma też co wpadać w panikę. Te drastyczne przypadki to właśnie wynikają z braku elementarnych środków ostrożności. Nie wiele potrzeba, żeby się zabezpieczyć skutecznie.
  18. Niby tak, chociaż czy na pewno wszyscy się stosują do tego? Ja przyznaję się, że grzebię w akwa bez rękawiczek, szczepki czy skałę przestawiam gołymi paluszkami, aiptasję zeskrobuję z podstawek też bez rękawiczek/okularów/maseczki. I myślę, że wiele osób robi podobnie na codzień. No ale jak nie mam i ne będę miał (z założenia, właśnie ze względu na potencjalne ryzyko paliotoksyny) żadnych palythoa, protopalythoa, parazoanthus, czy choćby zoa zwykłego w akwarium. "Cukiereczki" są śliczne i kuszą, ale taką decyzję podjąłem i tego się trzymam. Jasne, może mnie coś tam poparzyć, może mnie może wieloszczet "połaskotać" czy dziabnąć w palec. Ale to tylko trochę bólu ewentualnie, nie zagraża życiu. Co innego, jak faktycznie trafisz na paliotoksynę, tam żarty się kończą. Dlatego warto moim zdaniem pisać i przypominać o elementarnych zasadach bezpieczeństwa w kontakcie z ukwiałkami.
  19. :-) Zamiast "uważać" to może lepiej założyć rękawiczki, okulary ochronne i maseczkę (taką z apteki) na nos i usta (całość inwestycji pewnie z 10zł, a jeszcze i na przyszłość posłuży)? Dużo dzieci powstało, chociaż rodzice (wtedy jeszcze przyszli) "uważało". Ale ogólnie to tak jak @elespero pisze, nie ma co panikować. Wyciągnij skałę, wytnij ukwiałki, wyszoruj do gołej skały miejsca gdzie były przyrośnięte. Trzeba tylko zachować ostrożność. A z tym "wydzielaniem w powietrze" to inna sprawa. Jak masz tego dużo w akwarium, i zaczniesz im dokuczać mocno (w wodzie), to zaczną dużo śluzu z toksyną wydzielać, a cześć tego śluzu też do wody trafi. I potem drobinki tego śluzu mogą przedostawać się do powietrza w formie aerozolu wodnego (drobne kropelki wody zawieszone w powietrzu), a Ty możesz je nieświadomie wdychać będąc w pobliżu akwarium. Na przykład odpieniacz sprzyja powstawaniu takiego aerozolu. Dlatego różne mądre głowy zalecają porządne wietrzenie pomieszczenia w czasie i bezpośrednio po pracy przy akwarium, w którym są ukwiałki, lub nawet używanie w takich sytuacjach maseczki. Ale tak ogólnie, to paliotoksyna nie rozpuszcza się jakoś specjalnie w wodzie i nie jest tak, że jak masz ukwiałki w akwarium, to automatycznie cała woda jest stale skażona toksyną. Nie ma co demonizować, ale warto mieć świadomość ryzyka i się zabezpieczyć przed nim. A, no i oczywiście bardzo uważaj z nożykiem, żeby się przy okazji nie skaleczyć, bo wtedy (i ile faktycznie rana miałaby kontakt z paliotoksyną) mogłoby być słabo. I jeszcze pamiętaj, aby dokładnie umyć rączki po wszystkim, wodą z mydłem. A przed umyciem, nie dotykać dłońmi twarzy (oczy, usta, nos, jak ktoś ma, to jeszcze i pryszcze), najlepiej nic nie dotykać takimi łapkami. I narzędzia też umyj, o ile chciałbyś ich jeszcze potem używać do czegoś;-)
  20. Jak to do morskiego, to raczej z nierdzewki niż z aluminium, więc bym się martwił. Wszystkie sondy pomiarowe (takie np do profiluxa) mają metalowe elementy i nic się nie dzieje, chociaż siedzą w wodzie latami. No oczywiście warto sprawdzić. Grunt, żeby to nie było miedziane/mosiężne (nie wygląda) albo chromowane/niklowane. Dobry pomysł:-) Skimera, w sensie odpieniacza? Czy takiego do ściągania kożucha z powierzchni? Odpieniacz nie jest konieczny w takiej kostce (pewnie ułatwi zycie, ale gdzie go włożyć?). A na kożuch to wystarczy strumień z cyrkulacji (jak by kolega miał jakąś) ustawić na powierzchnię i nie będzie problemu. Chociaż, @r_33 u siebie ma taki fajny skimer (w sensie filtr powierzchniowy), który od razu mu i cyrkulację poprawia. Może takie coś? Podobno jest jeszcze eheima podobny, tylko czarny. No niby tak. Kaskada miesza wodę całkiem dobrze, ale zakamarków nie przedmucha.
  21. Spróbuj obydwa kawałki na dole ułożyć, bo teraz to straszną wierzę masz wg mnie. Na pionowych powierzchniach ciężko będzie korale ustawiać. Niby da się na kropelkę kleić, ale na początku jak będziesz przestawiał wszystko po 100 razy szukając wizji ostatecznej, to wygodniej mieć je na podstawkach, a podstawki stawiać na płaskich powierzchniach skały. Pamiętaj, że jak coś, to zawsze można kawałek skały położyć na desce do krojenia i pierdyknąć w nią młotkiem czy tłuczkiem do mięsa - i już masz mniejsze kawałki:-) W sensie, skałę możesz rozłupać, możesz ją też kleić "CX"em szybkowiążącym albo specjalnym klejem jakimś z akwarystycznego. I jeszcze, tak "na oko" to ten górny kawałek nie leży zbyt stabilnie. To że się nie przewraca to za mało. Będziesz nie raz grzebał w akwa, ślimaki i kraby będą próbowały po swojemu przestawiać i włazić we wszelkie szczeliny - jak skała nie będzie naprawdę stabilnie stała (tzn nie będzie się ruszała nawet jak nią lekko będziesz próbował poruszać), prędzej czy później się przewali (przy okazji gniotąc jakiegoś zwierza, paskudnie rysując czy nawet uszkadzając szybkę, a na 100% napędzając CI stracha). Skała fajnie wygląda, akwarium fajnie wygląda, teraz tylko uzbroić się w cierpliwość i czekać:-) No i, skoro akwarium już stoi i działa, chyba pora przenieść się do działu "nasze akwaria/do 60l".
  22. Ja Cię @silva doskonale rozumiem i nawet nie myślę podważać tego, co piszesz. Kwestia taka, że dla Ciebie ważna jest wygoda "odkręcenia kranika" (swoją drogą, w swoich bańkach też mam kraniki), a dla mnie - wygoda nie martwienia się o jakość wody, kondycję filtra i jego właściwą obsługę. W akwarystycznym i tak jestem regularnie, to mogę przy okazji wodę zatankować. over, bo zaraz warn'a dostaniemy za oftop i zaśmiecanie forum. Pozdrawiam:-) A swoją drogą, mam nadzieję, że autor tematu już to swoje oczko zalał:-)
  23. Wszystko można kupić na alegro czy aliekspres, a potem narzekać, że koło mnie to żadnego sklepu akwarystycznego nie ma. A jak już jest to, nic w nim nie ma. A co do kosztów... Za 160 zł mam 320 litrów rodi. A to mi starcza na jakieś 8 miesięcy. Po tym okresie to i wkłady będziesz musiał zmienić, wiec żeby dalej robić rodi musisz kolejne 160zł wydać (bo pewnie wkłady na wymianę wyjdą drożej niż nowy filtr). Do tego dolicz sobie TDS (jak masz filtr swój, to się jednak przyda) ~100-150 zł. Jak się uprzeć to jeszcze coś tam za wodę trzeba doliczyć. Żeby wyprodukować 320 litrów to pewnie z metr sześcienny pójdzie. A jeszcze jak doliczysz do tego, że przed każdym użyciem trzeba filtr przepłukać (ileś tam litrów spuścić do kanalizacji)... Jakoś nie widzę, żeby opcja z filtrem własnym była super kusząca ekonomicznie. Ale najważniejsze dla mnie - nie pierniczę się z rureczkami, nie zastanawiam się "czemu po żywicy mam 030", nie zastanawiam się czy już wymienić żywicę, czy jeszcze nie. Po prostu jadę do sklepu, tankuję baniaki (przy okazji mogę sobie pogadać przyjemnie i interesująco:-), wiozę do domu, wstawiam do szafy w przedpokoju (szczęśliwie, jeszcze wniesienie do domu dwóch baniek 20l raz na miesiąc nie jest dla mnie problemem) i jak mi potrzeba, to leję.
  24. No dobra, może przesadziłem, że to zawsze porażka będzie. Raz będzie ok, a raz nie. Ale jak czytam (z tej aukcji zamieszczonej wyżej): " producent zestawu może być rożny w zależności od dostawy", no to sorry. To znaczy, że całe te wcześniejsze 5 stron parametrów i opisów, jaki ten filtr super, są nic nie warte. Jak nawet sprzedający nie wie, kto to produkuje, to co może powiedzieć o jakości czy jakichś parametrach. Jasne, możesz trafić dobrze. Możesz też trafić wyschniętą membranę, żywicę po przejściach i cieknące puszki (bo akurat twój filtr był na dnie kontenera płynącego z chin). Ja, będąc początkującym, nie znając się na temacie za bardzo, jednak wydałbym kilka złotych więcej na sprzęt dający jakąś tam gwarancję jakości. Albo (jeśli zakup nie jest konieczny, jak w tym przypadku) całkiem odpuścił zakup. Tylko o to mi chodziło, o racjonalną decyzję z punktu widzenia początkującego. Nie żebym oceniał cudze filtry, których ani nie widziałem, ani nie wiem jak działają. Zakładam, że akurat Ty masz to ogarnięte dobrze, bo w kwestiach technicznych wydajesz się być otrzaskany. Ale tu chodzi o kolegę, co dopiero zaczyna.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc do serwisu Nano-Reef, zgadzasz się na warunki Warunki użytkowania.