Skocz do zawartości

Słony leszcz

Szlachta Morska
  • Liczba zawartości

    2 618
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Słony leszcz

  1. Ale weź napisz, ile tych mrożonek chcesz załadować do zamrażarki? I po co? Aż sprawdzę wieczorem, czy na opakowaniu jest jakaś data. W sumie to nie żywność, więc obowiązku producent nie ma.
  2. Cykl trwający miliony lat, a my mieli byśmy w perspektywie życia jednego człowieka obserwować te zmiany:-) To o ile by się temperatura miała zmienić, gdyby w ciągu miliona lat miała tak dynamicznie rosnąć, jak w ostatnich kilkudziesięciu latach? A że znajda się tacy, którzy na przekór wszystkiemu będą nadal twierdzili, że ziemia jest płaska, a zdjęcia z orbity to fotomontaż albo złudzenie optyczne - to wiadomo. W tej chwili już nikt rozsądny nie dyskutuje z tym, czy ocieplenie klimatu występuje, i czy człowiek za nie odpowiada (jeszcze nie dawno sporo było takich osób, które podważały nawet sam fakt wzrostu średniej temperatury). Dyskusje dotyczą obecnie tego, jak szybkie jest ocieplenie, jak bardzo katastrofalne będą jego skutki i w jakim stopniu odpowiada za nie człowiek. Oj, to to nie jest takie proste. Fakt, że euro-kołchoz lubi błysnąć pomysłami, ale z drugiej strony ta sama Europa jest jednym z beneficjentów utrzymania stanu obecnego. Różne lobby przemysłowe pilnują, żeby się nikt za bardzo nie rozpędził w redukcji emisji CO2. Te wszystkie limity, o kótre tyle szumu jest, to taki kwiatek do kożucha. Że tacy jesteśmy eko i cacy, a tak na prawdę nawet jak by wdrożyć dużo surowsze limity emisji, to i tak statystyczny Europejczyk będzie truł środowisko o wiele bardziej niż mieszkaniec trzeciego świata. W końcu, może i zmiany cykliczne występują, może i te zmiany są niezależne od działalności człowieka (ale czy na prawdę w to wierzysz, że rozwój przemysłu w ŻADEN sposób się nie przyczynia do wzrostu stężenia CO2 w atmosferze i ocieplenia klimatu?). Wtedy ludzkość czekają ciężkie czasy i nic na to nie poradzimy. Ale może jednak jest szansa, że to nasze działania powodują te zmiany, i że nasze działania mogą te zmiany spowolnić lub nawet odwrócić? Czy w takim razie nie warto jednak spróbować? Ziemia przeżyła już wiele ociepleń i innych kataklizmów, podobnie życie jako takie. Człowiek już nie koniecznie musi sobie poradzić. Dziura ozonowa to trochę inna bajka. Nie powodowała efektu cieplarnianego, ale zwiększone przenikanie UV. No i faktycznie jest to przykład tego, że zdiagnozowano problem (zmniejszanie grubości warstwy ozonowej), powiązano problem z przyczyna (emisja freonów), wdrożono rozwiązania systemowe (ograniczenia) i w efekcie sytuacja się poprawiła. Oby w kwestii ocieplenia udało się tak sprawnie zadziałać, choć niestety szanse na to nie wielkie.
  3. W okolicy 12 nic się nie dzieje niestety, albo amplituda jest tak mała, że praktycznie nie ma efektu. Ale w wolnej chwili spróbuje jeszcze raz:-) Pamiętaj, ze u mnie jest 35x35x40, to na prawdę mało miejsca na rozpędzenie się fali, a jednocześnie relatywnie (w stosunku do długości) głęboko.
  4. Ale nikt nie twierdzi, że korale w akwariach tracą zooksantele całkowicie, raczej że ich liczba się zmniejsza pod wpływem dużej ilości wysokoenergetycznego światła (mniej zooksanteli koral potrzebuje, żeby uzyskać tyle samo papu) oraz dużej dostępności pokarmu (aminokwasy, plankton, karmienie domordkowe itd, czyli koral w mniejszym stopniu musi bazować na fotosyntezie). To że kolorowe pigmenty często mają funkcje ochronne to nic nowego. Kwestia jest w tym, że jak w tkance korala jest dużo zooksanteli, a w nich dużo barwników fotosyntetycznych (które w sumie dają barwę buro-brązową), to kolorowe pigmenty nie będą widoczne, bo utoną w brązie zooksanteli. No właśnie, zooksantele zmieniają barwę koralowca, najczęściej na buro-brązową. Podobne informacje (tylko trochę prościej podane) są też w koralach którychś. Jakie barwniki, jak powstają, do czego służą itd... Problem jest w tym, że ekosystemy raf były właśnie z perspektywy ludzkiej niezmienne. Przez setki lat ludzie żyjący w tamtych rejonach przyzwyczaili się, że rafa po prostu jest. Była zawsze, zawsze będzie. A tu nagle w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat te tysiącletnie ekosystemy zaczynają masowo umierać. Czy to z powodu bielenia, czy zakwaszania mórz, czy z powodu nadmiernego namnażania się "koron cierniowych", czy rabunkowych połowów ryb, ale jednak umierają. I niestety wszystkie te niekorzystne zmiany przyczyniające się do umierania raf da się bezpośrednio powiązać z działalnością człowieka. Może i koralowce migrują w inne miejsca, może inne organizmy zajmują nisze opuszczone przez wymarłe koralowce. Ale czy te nowe rafy będą równie złożonymi ekosystemami jak te kształtujące się przez tysiące lat? Raczej nie. W końcu wystarczy akwarium i trochę sprzętu, żeby hodować SPS i mieć ogromne przyrosty. Ale jak takie akwarium ma się do naturalnej rafy? Czy przeżyłoby tysiące lat bez zewnętrznej kontroli o sterowania? Ale komu tak na prawdę miałoby zależeć na wymyśleniu tego całego ocieplenia? Wielki przemysł i wielkie pieniądze to raczej by wolały właśnie bagatelizować problem, żeby wszystko nadal było tak jak dotychczas. Bo zmiany to dla nich właśnie są wydatki i ryzyko. Lepiej doić naftową krowę jak długo się da, niż szukać nowych technologii. Na zmianach mogli by skorzystać nowi gracze. No i niepokojąca jest ta zbieżność badań, że wszystkim (no może poza jakimiś radzieckimi czy (niedo)uczonymi) wychodzi jednak to samo: że się ociepla, że stężenie CO2 wzrasta, lody się topią, a rafy umierają.
  5. Tyle, że w akwarium to ogólnie niższe temperatury są niż w strefie powierzchniowej mórz tropikalnych. My trzęsiemy portkami jak temperatura zbliża się do 30 stopni, w naturze 29-30, czy nawet 32 to nic specjalnego. Powyżej 30 stopni każdy kolejny stopień w górę to duży stres dla korali. No i w akwarium na korale się chucha i dmucha, podczas gdy w naturze walczą one o przeżycie. No tak, tylko ocieplenie klimatu powoduje częstsze występowanie ciepłych prądów. Pewnie były, tylko sprawa skali. Jak słyszysz że kilkadziesiąt procent wielkiej rafy (która powstawała tysiące lat) jest w zasadzie już martwa, to chyba coś jest rzeczy. I to jets kwestia ostatnich kilkudziesieciu lat. Najbardziej to widać na porównaniu zdjęć tych samych fragmentów rafy obecnie i x lat temu. Niby są ryby, niby korale jakieś rosną, ale na pierwszy rzut oka widać, że coś jest nie tak. Nie bardzo. Może zostanie skolonizowana przez miękkie, ukwiały, gąbki itp, może glony ją porosną. Ale minie bardzo dużo czasu, zanim (jeśli w ogóle) odbuduje się zdrowa kolonia korali SPS. No właśnie rzecz w tym, że to się już bada od kilkudziesięciu lat. I o ile w przypadku innych objawów ocieplenia można dyskutować nad interpretacją wyników pomiarów, to w przypadku degradacji raf pod wpływem ocieplenia klimatu (podniesienie temperatury to raz, a po drugie - spadek pH wody w skutek zwiększonej zawartości CO2) wyniki są raczej jednoznaczne. Podobnie jak z topieniem lodowców. Z roku na rok krawędzie lodowców cofają się coraz bardziej. I jest to fakt, jednoznacznie zmierzony. Można oczywiście twierdzić, że miarki użyte do pomiaru nie miały homologacji. Można utrzymywać, że to naturalny cykl jakiś (dziwne że w ciągu kilkudziesięciu lat naturalny cykl tak przyśpieszył). Ale czy to ma sens?
  6. Mocno zaskoczony byłem, że takie szybkie falowanie jest potrzebne, żeby moja kosteczkę rozbujać. Pewnie przez to, że każdy ma w głowie naturalne morskie fale, które mają okres falowania kilkanaście-kilkadziesiąt sekund, wiec "intuicyjne" oczekuje się podobnej częstotliwości w akwarium. Ale jednak akwarium to nie morze:-) Zapas to niby jest. Kostka 49L (ze 40L netto maks), a OW10 teoretycznie do 4000l/h daje, czyli by był współczynnik ~100x teoretycznie, trochę kosmos. W praktyce, na 7-8 pozycji w trybie W2 coś tam faktycznie się bujało, ale przy 5 i niżej, lub w W1 dowolna moc to falowanie było symboliczne, jak się dobrze przyjrzałeś to dało się zauważyć bujanie o kilka mm powierzchni wody przy ściance. Ale w W2 na 7-8 to już miękasy tak szarpało, że bym miał obawy tak zostawić na dłużej. Co ciekawe, miękasy mimo to napompowane cały czas były, pewnie przez osady jakie się podniosły do wody przy zwiększeniu cyrkulacji. Czyli, mogę mieć falowanie i pralkę lub bardziej umiarkowaną cyrkulację i brak falowania:-( No, mogę uzyskać zmarszczki na wodzie, jak strumień bardziej na powierzchnię dam, to chociaż bliki na dnie będą. Taki widać urok kosteczki.
  7. Zainspirowany tematem, pobawiłem się wczoraj ustawieniami w swojej OW10 (w kostce 35x35x40). Do tej pory zwyczajnie nie zwracałem uwagi na efekt falowania (takiego bujania, a nie tylko zmarszczek na powierzchni), bo zwyczajnie uznałem że nie da się go uzyskać u mnie. Poniżej wnioski: 1. Częstotliwość rezonansowa (maksymalne bujanie wody) u mnie przypada na ~1/3 skali, pokrętełko tak na godzinie 10. To mnie zaskoczyło, bo byłem przekonany, że nawet najmniejsza częstotliwość "falowania" cyrkulatora jest za duża, a tu niespodzianka. Okazało się, że jak zacząłem ustawiać tak jak pisał @Paragon, czyli powoli przestawiając od końca skali stopniowo w lewo, w pewnym momencie woda zaczyna wyraźnie się bujać, akwarium wpada w rezonans. 2. Bujanie można uzyskać tylko w trybie W1 (praca przerywana). Przy w2, nawet przy częstotliwości rezonansowej bujania praktycznie brak. Może było by lepiej przy wyłączonej kaskadzie, ale przecież kaskada w normalnej sytuacji nie będzie wyłączona, wiec nie ma sensu badać takiego przypadku. 3. Żeby uzyskać jakąś przyzwoita amplitudę "bujania" cyrkulator musiał pracować w górnych zakresach mocy (czyli w zasadzie za mocny przepływ jak na moje malutkie akwarium). Przy nastawach typu 3-5 "kropka" na skali efekt bujania był marny. Podsumowując, albo taki "wiatraczek" nie nadaje się do uzyskania efektu bujania (może dwa cyrkulatory skomunikowane by lepiej zadziałały), albo takie kosteczki są zwyczajnie za małe, żeby woda mogła się w nich porządnie rozbujać. Być może też skierowanie cyrkulatora prosto w skałę (tak jest u mnie obecnie, żeby przedmuchiwało osady gromadzące się w glonie) nie pomaga w rozbujaniu. Może jak bym skierował cyrkulator na przeciwną ściankę lub na powierzchnię, efekt bujania byłby większy, chociaż wątpię żeby była jakaś różnica znacząca, ot więcej zmarszczek na powierzchni by było (taki fałszywy efekt falowania).
  8. Nie znam publikacji naukowych na ten temat, bo też i nie robię doktoratu z biologii. Korale (magazyn z którego w dużej mierze czerpię "wiedzę") to zdecydowanie nie jest źródło "naukowe", więc nie spełnia Twoich kryteriów niestety (choć raczej piszą tam ludzie znający się na rzeczy wg mnie). Ale akurat kwestia zależności pomiędzy ilością zooksanteli w tkankach a wybarwieniem to raczej nie jest żadna kontrowersyjna teza, wymagająca powoływania się na źródła naukowe. Czy na poważnie twierdzisz, że wybarwienie korali nie jest związane z ilością zooksaneteli w tkankach? To może, odwracając kota ogonem, podaj jakieś źródło takiego twierdzenia? Też chętnie poczytam. Sorry, ale tak to można podważać każdą wypowiedź. Np wspomniany film (znów nie jest to "dobre czasopismo naukowe") pokazuje, że po odrzuceniu zooksanteli korale przybierają właśnie piękne pastelowe kolory. Czy to nie jest wystarczający dowód na związek ilości zooksanteli z wybarwieniem korali?
  9. No dokładnie. Ryby - wiadomo. Jakie by akwarium nie było, w jakimś stopniu zawsze się je męczy trzymając w szkle i każdy jakoś tam to na swoje sumienie bierze. Ale jak jest z koralami? Czy one są w ogóle świadome w jakiś sposób tego, że są w akwarium, a nie na wielkiej rafie? Tzn, wiadomo że warunki są inne. Ale czy to je stresuje, czy wręcz przeciwnie, zadowolone są że papu samo pod mordką się pojawia. I czy korale beżowe są w lepszej kondycji niż takie same korale wybarwione na piękny różowy kolor?
  10. Tak też na te uwagi patrzę, że to nie czepianie się, tylko właśnie chęć pomocy, za co jestem wdzięczny:-)
  11. Oj, toż nikt się nie czepia, no ja przynajmniej tak tego nie odbieram:-) Ogólnie za wszelkie rady jestem wdzięczny, zawsze to kolejna kropla wiedzy, z której coś się może w końcu urodzi. A na koniec i tak zrobię po swojemu;-) Wiem, że dla niektórych to bezsensowna strata czasu taka walka z prawdopodobnie trefną skałą, że po pół roku to powinienem mieć "las akr" (czy "akr lasu", jakoś tak to szło:-) a nie łąkę glonów. Ale mi na prawdę te glony niespecjalnie przeszkadzają. Nie podchodzę do tego już jak do walki, raczej obserwuję co tam się dzieje, jak się zmienia układ. No mogłem trafić lepiej, ale akwarium (i skała) jest jakie jest, więc z takim właśnie muszę sobie poradzić. Za to jaka będzie satysfakcja, kiedy wreszcie się uda wyplenić glona, będzie można o jakimś LPSie może pomyśleć, albo i o seriatoporze na sam wierzchołek skały? A uparty to jestem, tego mi nie zabraknie raczej;-)
  12. Widzę, że tam i mangrowce, i makroglony w tym panelu dziwnym (to to nie ma grzebienia żadnego?)... Rewelacja:-) Całość docelowo na miękko, czy na razie tak tylko? Weź napisz coś więcej o tej przegrodzie, bo efekt super. Szkło opti? Nie piszesz, ale tak to wygląda.
  13. No w wybarwianiu też w zasadzie chodzi o ograniczenie ilości zooksanteli. Może nie do zera jak przy bieleniu pod wpływem temperatury, ale jednak. Ale z jakichś przyczyn te same koralowce w naturze wybierają raczej słońce i zooksantele, nie wybarwiają się pastelowo same z siebie. To może im lepiej jednak być w kolorze beżowym niż różowym? Zwierzęta niegłodujące też mogą cierpieć, np chów przemysłowy zwierząt. Nie to żebym porównywał akwarium do kurzej fermy. Raczej chodzi o to, że to nie jest taka prosta kwestia, że rosną to na pewno im dobrze.
  14. Można by jeszcze próbować z perhydrolem czyli taką bardziej stężona "woda utleniona" lub nadtlenkiem wodoru, H2O2, jak kto woli. Powinien zadziałać podobnie jak chlor. Może kiedyś... na razie zostanie holender. Swoją drogą, dobry tytuł, "szkoleniowa kostka holenderska":-)
  15. Słony leszcz

    Akwarium a mróz

    Jest wyraźnie, że na zewnątrz.
  16. Że latami koral nie umiera (inna sprawa to ile jest faktycznie takich akwariów działających latami bez restartu i załamań pochłaniających dużą część obsady?), to jeszcze nie znaczy, że jest mu dobrze. Nie twierdzę, że dążenie do maksymalnego wybarwienia SPSów to męczenie zwierzaków, bo zwyczajnie brak mi wiedzy, żeby to ocenić. Ale fakt jeden - w naturze w zdrowych koloniach koralowych nie ma aż takich kolorków. Czy im tak dobrze czy nie? Trzeba by zapytać koralowców, czy lepiej im w warunkach rafy, czy w akwarium. I to wcale nie jest retoryczne pytanie. Być może to właśnie w akwarium korale są jak pączki w maśle i mogą pokazać pełnię piękna. A może kolorki są jakaś manifestacją walki o przetrwanie w niesprzyjających warunkach... Bym tego od razu nie wrzucał w kategorię "ściema".
  17. Słony leszcz

    Akwarium a mróz

    No garaż nieogrzewany to zupełnie inna bajka. Wahania temperatury (to jest najgorsze a nie sam mróz) jednak nieporównywalnie mniejsze, osłonięte od słońca, wilgoci itp. Ale temat był o trzymaniu na zewnątrz. Osobiście bym nie ryzykował "pod chmurką". Każdy ma jakąś graciarnię, to można cześć gratów z niej wyjąć, wstawić akwarium, a graty zapakować do akwarium.
  18. Nie obrażam się:-) I wcale nie twierdzę, że ten wybielacz nie zadziała. Jakoś tak wydawało mi się, że jak chlor zabije całe życie, co zostanie po nim albo organika, albo przynajmniej spore depozyty azotanów i fosforanów, jak w suchej skale. Tak czy inaczej, jest to całkowite wyjałowienie skały i w zasadzie start od nowa na suchej skale. A właśnie tego chciałbym uniknąć, w sensie, wybicia całego życia i startu od nowa. Może jak mi przejdą zapędy do walki...:-) A na poważnie, to tak jak już pisałem, w najbliższym czasie nie przewiduję, żebym miał za dużo czasu dla akwarium, dlatego wszelkie restarty i rewolucje nie wchodzą w grę. Obecnie to jest jak mówią, "chu...owo, ale stabilnie", rosną te glony niestety, ale jakoś tam samo się to kręci i żyje. Główna obsługa to karmienie ryby i raz w tygodniu podmianka + czyszczenie (~1h maks). Dałem spokój z majstrowaniem przy KH czy zasoleniu, z kombinacjami z podmiankami, bo nic dobrego z tego nie wynikało. Ograniczam się do dbania o czystość, a jak mam chwilę to obserwuje akwarium (pomimo glonów nadal mnie to fascynuje) zamiast "walczyć". Jak akwarium wyjdzie na prostą choćby w ciągu najbliższych kilku miesięcy czy roku, to super. A jak nie, to to do tego czasu może i mi się sytuacja wyklaruje i będzie wtedy dopiero temat, czy walczyć, czy restartować.
  19. Słony leszcz

    Akwarium a mróz

    Szkło to nie pęknie (chyba że ktoś mu w tym dopomoże, co pod chmurką tez się może zdarzyć) No jednak jest jeszcze kwestia spoin. Jak są w idealnym stanie, to nic im nie będzie. Ale jak już jakieś mikro uszkodzenia w silikonie są, w które woda mogłaby wniknąć, to potem ta woda zamarzając i rozmarzając na nowo potencjalnie może spoiny zniszczyć lub mocno je nadwyrężyć. A woda się znajdzie, nie musi napadać deszcz do środka, wystarczy kondensacja wilgoci z powietrza.
  20. Kontrowersyjny temat:-) Można się narazić zwolennikom hightechowych akwariów.
  21. Bo widzisz, to jest trochę kwestia filozofii i nastawienia. W zasadzie glon jako taki mi nie przeszkadza. Przeszkadza mi to, że niestety zdominował on cały zbiornik. O ile przez jakiś czas zwierzaki wydawały się zadowolone z glonowiska, to ostatnie zgony ślimaków roślinożernych pokazywały by, że monokultura jednego glona robi się szkodliwa. Co do zasady, to traktuję wszystko co tam wyrosło z tej skały na równi. Glony, gąbki, rurówki, małże, koralowce... ale też te glony różne (o dziwo oprócz włosowatego nadal trzymają się też inne w małych koloniach), wszystko jest dla mnie ciekawe, "ładne" i warte obserwacji. Druga sprawa, to fakt, że to nie jest wcale jakaś walka straszna z mojej strony. Zwyczajnie nie mam aż tyle czasu, żeby np poświecić cały weekend i wyrwać za jednym zamachem wszystkie glony czy wyszorować całą skałę poza akwa do czysta. W tę godzinkę od czasu do czasu wieczorem wiele się nie zwojuje. Jak na razie próby podejmowane przeze mnie raczej marne efekty przynoszą. Więc kwestia jest taka, albo właśnie obrzydzić sobie morskie na dobre poświęcając każdą chwilę dostępną na walkę z glonami, albo cieszyć się tym co jest i liczyć, że z czasem jednak wyjdzie akwarium na prostą. Wpuściłem jeżowca - walczy dzielnie, trochę jeszcze nie wyrabia, ale jakieś tam efekty (fragmenty skały bez glona, gdzie glon nie odrasta) jednak są. Jak mam chwilę, to przedmuchuje skałę i piasek, żeby się syf nie zbierał, wymieniam watę, czyszczę ceramikę z dytrytusu, coś tam czasem podskubię tych glonów. Czyli raczej drobne czynności i zminimalizowana obsługa niż wielka wojna z glonami, na która zwyczajnie nie mam czasu. A w najbliższym czasie czasu będzie jeszcze mniej, więc ja po prostu zmuszony jestem zdać się na cierpliwość. Wreszcie, jakoś tak mam przeświadczenie, że jak wymienię skałę czy nawet zrobię restart, to po jakimś czasie trafię w to samo miejsce, bo nadal nie wiem, co się stało, że te glony w takim nasileniu uderzyły. Coś zrobiłem źle lub może nadal coś źle robię. To raczej nie jest kwestia samej skały (masy padłej organiki w niej, jak sugeruje @Paragon), albo może raczej - nie wyłącznie kwestia skały. Bo dojrzewanie przebiegało bardzo ładnie początkowo, glony pojawiły się i zniknęły same praktycznie, aż nagle latem ten nawrót. I nadal nie rozumiem dlaczego. Może za długo zwlekałem z wprowadzaniem korali, może za słaba cyrkulacja, może skok temperatury... Już się przekonałem, że nikt mi tutaj gotowej diagnozy nie poda, sam muszę to ogarnąć i rozgryźć. Więc nie ma sensu startować na nowo, to ten zbiornik jest "kostką szkoleniową". Dopiero jak go ogarnę można będzie (bogatszy o wiedzę i oświadczenie) myśleć o czymś nowym. Co do zrażenia się do hobby, to raczej mi nie grozi. Z glonami czy bez, mógłbym siedzieć godzinami i obserwować te wszystkie żyjątka:-) O ile będę mógł nadal poświęcić to minimum czasu na utrzymanie akwarium i nie skończą się środki finansowe na sól itp - solniczka będzie stała w salonie:-) Tak serio z tym wybielaczem? Toż to będzie gorsze niż sucha skała, dopiero po takiej kąpieli będzie tam pełno martwiej organiki... No albo się nie znam. W każdym razie jeszcze nie jestem gotowy na tak drastyczne akcje. Moim zdaniem problem raczej "leży" na powierzchni skały (zbierający się syf w dywanie glonowym) niż we wnętrzu.
  22. To (zmiany kierunku przepływu) też raczej nie służy koralom. Co innego falowanie, a co innego odpalenie cyrkulatora na wstecznym. A co do ryb, to da się cyrkulator zabezpieczyć. Wystarczy go owinąć drobną siatką. Np taka w jakiej się czosnek sprzedaje dobrze się sprawdza. Sam testowałem. Mój okinawe zaraz po wpuszczeniu do akwarium lubił wpływać do cyrkulatora, kiedy tylko ten był wyłączony na chwilę. Więc właśnie z siatki na czosnek zrobiłem zabezpieczenie. Potem ryba upodobała sobie siedzenie na czyściku i odpuściła cyrkulator, więc i siatka przestała być potrzebna, ale przez jakieś 2-3 tygodnie spełniała swoją rolę.
  23. Słony leszcz

    Obsada akwarium

    Dobra, na poważnie. @jackasxxx, jeśli na prawdę jesteś na takim etapie znajomości tematyki morskiej, że nie wiesz nawet gdzie w Twojej okolicy są sklepy z morszczyzną, to naprawdę uczciwie radzę wstrzymać się z zakupami życia. Poczytaj o akwarystyce morskiej, przemyśl co chcesz mieć w akwarium. Jak już będziesz wiedział, jaką chcesz obsadę to poczytaj o tych zwierzakach, ich wymaganiach itd itp... Jeszcze raz przemyśl obsadę bogatszy o wiedzę o zwierzakach. I dopiero wtedy zacznij myśleć o zakupach. I to też stopniowo, dokładnie obserwując każdego kolejnego zwierzaka, rozciągając w czasie proces zasiedlania akwarium. Nie wpuszcza się całego życia na raz. W morskim na prawdę nie jest tak, że masz listę sprzętu do kupienia, który składasz, włączasz, bełta się to przez tydzień czy dwa i już ładujesz całe życie. Start akwarium to proces trwający miesiące. Inna sprawa, że raczej żaden sklep nie ma w asortymencie stale całego życia, jakie byś chciał mieć. To raczej wygląda jak polowanie na okazję. Szukasz w różnych sklepach, gdzie mają takie zwierzaki, jakie byś chciał. A często rzeczywistość każe weryfikować plany, bo jakiegoś wymarzonego zwierzaka po prostu nigdzie nie ma. Co do sklepów na południu - masz ich dużo do wyboru, więcej niż w innych częściach kraju. Chociażby co niektórzy sponsorzy forum (http://nano-reef.pl/forums/forum/82-sponsorzy-serwisu/) - każdy z tych sklepów na pewno jest godny polecenia.
  24. No właśnie rzecz w tym, że często przestaje, a przynajmniej faluje mniej zazwyczaj w nocy. A już szczególnie falowanie zmniejsza się pomiędzy przypływami i odpływami. Przynajmniej jeśli chodzi o płytkie wody przybrzeżne, głębiej to raczej w miarę stałe prądy są niż falowanie. W każdym razie, mam takie wrażenie, że wszystko jakby odpoczywa po zgaszeniu świateł i zmniejszeniu cyrkulacji, tak powiedzmy przez pierwszą godzinę czy dwie. Korale mocniej polipują, rybka się ożywia, ślimaki wyłażą z dziur. Przynajmniej u mnie, ale może to mój specyficzny przypadek, bo male akwarium (kostka 49L) i chyba trochę przewymiarowany cyrkulator (OW10), więc jedna "kropka" w trybie H w nocy spokojnie mi wystarcza. To raczej w dzień mam podkręconą cyrkulację, bo próbuję maksymalnie przedmuchiwać osady ze skały i podłoża (problem z glonem włosowatym, w którym lubi się syf zbierać). Także, mi pasuje ten tryb nocny. Wydaje mi się, że okresowe przełączanie z falowania na tryb ciągły ma sens, choć dobrze by było móc regulować moc pompy w trybie nocnym. W większym akwa, mając do dyspozycji kilka cyrkulatorów, część bym ustawił na tryb ciągły przez całą dobę, a część na falowanie w dzień, a w nocy na taki właśnie tryb nocny (H na minimalnej mocy).
  25. Nie chodzi, że nie działa. Chodzi o to, że to nie jest dobra ścieżka dla kogoś, kto nie specjalnie się orientuje (takie odniosłem wrażenie, że @Dawar nie czuje się swobodnie w elektronice) i dlatego nie koniecznie powinno się ją polecać. Jest np taki @r_33, który przez pięć lat praktycznie nie mierzył parametrów prawie żadnych, momentami jechał na przeterminowanej zbrylonej soli, a do tej pory używa wody demineralizowanej z marketu. No, fakt że ostatnio Romek zaczął lać balinga, szok. No i jego kosteczka jest jedną z ładniejszych na forum, a w każdym razie prawdopodobnie najdłużej nieprzerwanie działającą. Można? Można. Działa? Działa. Ale czy tą metodę należy polecać innym? Nawet Romek sam przy każdej okazji uczciwie zastrzega, żeby go nie naśladować. Inna sprawa z tym sterownikiem. Kasa wydana, szkoda wyrzucić. Ale może zamiast kombinować z łączeniem pojedynczych led, lepiej pójść w matryce ledowe COB, takie po 10W i więcej, które już same w sobie zawierają ileś tam diod połączonych szeregowo-równolegle. I być może coś się trafi co będzie miało napięcie nominalne ~24V, to by pasowało pod ten sterownik.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc do serwisu Nano-Reef, zgadzasz się na warunki Warunki użytkowania.