-
Liczba zawartości
5 558 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Galeria
Kalendarz
Blogi
Articles
Member Map
Sklep
Zawartość dodana przez Nik@
-
Piękne widoki, zazdroszcze! Tylko chwilami za szybko pan majtasz to kamero i nie można się przyjrzeć, co to za zwierzaki. Chciałabym się nauczyć nurkować i na własne oczy to kiedyś zobaczyć...
-
Zaletą klejonego że szkła jest możliwość wybrania dowolnych wymiarów. Ale jeśli ktoś może trzymać taki zbiornik poza sumpem (ja tak mialam) zakamuflowany na przykład w takim koszu, to jest o wiele łatwiej go czyscic i dolewac wody. Z czasem nawet mimo pokrywy pojawia się w zbiorniku lekki śliski nalot, więc łatwiej wyjąć pompę i umyć taki pojemnik pod prysznicem, niż wydobywać ciasno upchniety w sumpie szklany. Mój plastikowy czasem też chwilowo posłużył dla leczenia ryby, wlalam solanki, przez otwór w pokrywie na wężyk wpuściłam napowietrzacz i miałam kwarantannę
-
Tak, właśnie ten. Raz montowalam młodej filmik do szkoły i łatwo rozpracoować, co i jak. Zmontowanym bez problemu jeden film z dwóch czy trzech, wycięłam, co niepotrzebne. Ścieżkę dźwiękowa też można łatwo nałożyć ale akurat nie potrzebowałam. Można też gotowe przejścia między ujęciami wybierać. Proste i szybkie narzędzie.
-
Jedyny, jakiego używałam, to movie maker i potrafi to, czego oczekujesz.
-
Wszystko masz, co potrzeba wiec myślę, że nie musisz się przejmować brakiem odpieniacza na tak krótki czas
-
Ja mam starszą dct 6000. Służyła mi 2 lata w 360 na niższych obrotach (30% mocy), teraz służy w 750 na max i jestem z niej bardzo zadowolona. Nie słyszę jej, bo odpieniacz bardziej hałasuje, nigdy nie zastrajkowala, nawet, kiedy zmieliła jakiegoś glona który uciekł z refugium. Teraz bym pewnie kupiła którąś z nowszej serii, ale skoro ta dobrze służy, to nie mam potrzeby zmieniać. Eydaje mi się, że w 300 l 5000-6000 będzie jeszcze z zapasem. To jeszcze zależy od fi rur, jakie planujesz. Przy małym przekroju nie ma sensu ładować mocnej pompy i odwrotnie, przy dużym przekroju mała pompa może nie mieć odpowiedniej końcówki. U mnie do dct były zalaczone chyba 3 króćce o różnych rozmiarach. Wadą dct jest to, że kroćce są przystosowane do zamontowania silikonowego węża. Nowsze modele są przystosowane do wklejenia rury bezpośrednio, więc nie trzeba kombinować i laczyc szarej rury z 15 cm kawalkiem silikonowego wężyka. Te węże są wyjatkowo drogie
-
Są zbiorniki prowadzone zupełnie bez odpieniacza i dają radę. Mój odpieniacz od 2 miesięcy robi tylko za napowietrzacz, ma zdjęty kubek, bo daje lek na ospę, który bardzo pieni wodę. Po tygodniu czy dwóch bez odpieniacza raczej nie stanie się nic strasznego, pytanie tylko ile ryb w jakim zbiorniku, jakie byly parametry przed awaria, czy sa jakies bardzo wrazliwe na parametry organizmy, czy jest inna filtracja mechaniczna lub biologiczna (wata, dsb, glony) i czy jest obieg do sumpa lub dobra cyrkulacja, która pozwoli natlenienic wodę. Zwłaszcza w te upały natlenienienie jest ważne, kiedy temperatura wody się podnosi i ilość rozpuszczonego w wodzie tlenu spada (jeśli cos pomieszałam, proszę mnie poprawić).
-
Od kilku dni zdarzało mi się nigrofuscusa zobaczyć w bardzo ciemnym ubarwieniu, w jakim nigdy dotąd go nie widziałam. Zawsze ma kolor niby lawendowy, jasny. Od 2-3 dni przyłapalam go kilka razy w ciemnym fiolecie i bardzo zdenerwowanego, nie wiedzialam, co mu się stało. Myślałam, że się dusi, skoro się taki siny zrobił i ciężko pracował skrzelami lub inna straszna krzywda mu się stała. Dziś odkryłam, co się z nim działo: krewetki czyszczące... chyba dotąd ich nie znał, może w "jego kraju" akurat nie było krewetek amboinensis, albo nie zdążył się z nimi zapoznać. Widywalam go na poczatku ospy u debeliusa, ale wyplywal po kilku sekundach i nigdy tak nie siniał po wizycie. Dziś obserwowałam, jak podbiegał do czyszczącej, ona hop na niego, a ryba natychmiast sina, prawie granatowa i spierdzielala, co sił w pletwach. I tak kilka razy. Dziwne zjawisko. Gdyby nie to, że od debeliusa wychodził normalny, to bym pomyślała, że moze on się panicznie boi "robactwa". Może być tez tak, że u debeliusa nigdy nie wyprosił czyszczenia, bo ta krewetka bardzo niechętnie u mnie obsługuje ryby. Raz widziałam, jak czysciła hepatusa, ale on po prostu położył się na boku na skale i leżał tak zupełnie bez ruchu długi czas, debelius dał się przekonać i wyczyscił. Nigro ma chyba jakies rybie ADHD czy zespół niespokojnych pletw, nie wiem, ale on zawsze się spieszy. Nie plywa spokojnie, jak inni, tylko nerwowo biega, niczym wargacz doktorek, może dlatego debelius nie chciał obsłużyć takiego klienta. Mam te rybę chyba od 3 miesięcy, myślałam, że znam ją już dobrze, a jednak zaskoczyła mnie Ze złych wieści, od wczoraj padło mi z 10 berghii. Myślałam, że przez temperaturę zrobiły się niemrawe, chłodziłam ich pojemnik w misce z zimna woda, nic nie pomogło. Zmierzylam temperaturę w drugim, nie chłodzonym pojemniku, bylo 26 stopni, wiec to nie byl problem z "cencjuszem". Coś chyba zdechlo w skałce z aiptasią i zatrulo wodę:( przełożyłam je do innego zbiornika wszystkie, nawet te, co wydawały sie sztywne, niektore nawet oprzytomnialy i przeszły kawałek, ale padły w końcu Się człowiek ucieszył, że był nieoczekiwany przybytek, to żeby za dobrze nie było, coś znow stracił.
-
Ja miałam 22l pojemnik z transparentnego pcv z pokrywą z Ikei ale w roznych sklepach jest pelno podobnych. W pokrywie zrobiłam otwór na wężyk. https://m2.ikea.com/pl/pl/p/samla-pudelko-z-pokrywka-przezroczysty-s79850875/?cid=ps|pl|pla_living_room_brand|201805251555596310_12
-
Temperatura w akwarium dziś wzrosła prawie do 28 stopni. U berghii bałam się mierzyć, włożyłam tylko pojemnik z nimi do miski z chlodniejszą wodą z kranu. Prognozy pogody na kolejne dni są fatalne, jeszcze ma być tydzień takich upałów na Śląsku. W przyszłym roku zainwestuję w klimatyzator. Powinnam zasuwać z remontem, a przez upał jestem słaba jak mucha i robota nie idzie. Wczoraj do 1 w nocy położyłam ze 20 płytek, dzis przesunelam komode i dokleiłam kolejnych 15 płytek. Powoli, ale coś jest do przodu. Boję się że wzrost temperatury w akwarium pobudzi mi kulorzeska i choroba się nasili, tym bardziej, że przez dwa ostatnie dni nie sterylizowałam wody, bo pyliłam przy mieszaniu wylewki i położyłam też świeże płytki przed akwarium. Mam jednak nadzieję, że herbtana rybkom zbudowala na tyle odporności, że nowe pływki już się nie przyczepią, a w tej temperaturze wody przynajmniej mają mniej czasu na znalezienie zywiciela. Temperatura 27.5 dla ryb jeszcze nie jest stresująca, zachowują się spokojnie, więc mam nadzieję, że utrzymają formę do końca leczenia. Blazenki wydaje się, że zapomniały o chorobie i drugiej stronie rafy, gdzie juz prawie były jedną płetwą. Na hepku, borsuku i nigro tez coraz mniej pasozytow widzę. Ogólnie mam wrażenie, że rybki są w dobrej formie, są spokojne, procz nigrofuscusa, ktory nadal biega po akwarium, jak z pieprzem w majtkach. Wargatki (cirrhilabrus exquisitus i cirrhilabrus cyanopleura) chyba też wreszcie się dogadały. Wydaje się, że zmierzamy ku dobremu, byle się coś znowu nie posypało. Przy okazji podzielę się obserwacją z wymienionymi wargaczami, może komuś się to przyda. Pierwszy w akwarium (poza halichoeres chrysus, z ktorym cirrhilabrus kosy nie ma) był exquisitus. Po kilku tygodniach po podrozy pociągiem zawitał z Pomorza cyanopleura. Pechowo trafił mi się maluch, niemal o połowę mniejszy, niż i tak niewielki exquisitus. Obydwa wargatki z rodzaju cirrhilabrus, więc blisko spokrewnione. Na początku był dym i chlapanie wodą po ścianach. Ex gonił cyano po całym akwarium, mały cyano na szczescie przyszedł w świetnej formie i mimo, że był dużo mniejszy, to był szybszy, nigdy nie został uderzony. Po tygodniu dostał "pozwolenie" od exquisitusa na zamieszkanie przy kominie. Cyano jednak często robił sobie wycieczki na zakazany teren, kusiło go, a exquisitus zaraz go przeganiał, krew się jednak nie lała. W końcu mały cyanopleura przerósł wroga... i zrobiło się ciekawie. Znów woda chlapała po ścianach, ale nie doszło do "płetwoczynów", byly tylko gonitwy. Exquisitus w tej ekscytacji, próbując utrzymać swoją pozycję, prężyl swoje kolorowe płetwy i prezentował bardziej nasycone, niz zwykle barwy ciała. Coś pięknego! Ta ryba jest ogólnie piękna, ale w bojowym nastroju jest naprawdę prześliczna. Jednak przegrał "rozmiarem" i choć nadal próbuje podskoczyć i odzyskać terytorium, to cyano jest większy i szybszy. Cyano tylko się broni, sam nie atakuje, chyba, że exquisitus przegnie. Przypomina to trochę kłótnie tych małych, jazgotliwych piesków ratlerkopodobnych z labradorem czy wilczurem. Duze mają do nich cierpliwosc do czasu, ale jak się wkurzą, warkną i strzelą z łapy, to mały dupelek ucieka pod szafe i chwilowo sie zamknie. Tak też ucieka exquisitus. Sorki za słowotok, chciałam się z kimś podzielić swoimi obserwacjami
-
Już tłumaczę. Co zaczęłam, to chcę skończyć sama, żeby mi jakiś fachman nie przyszedł i nie powiedział "a kto to pani tak spierdolil?!" A tak serio to już to wczesniej mowilam: w pokoju stoją meble, stało też akwarium 360, nikt by do mnie nie biegał robić po trochę, w te i wewte przesuwać meble, czekał nie wiadomo ile aż przeniosę zwierzaki do nowego akwarium a stare zlikwiduje. Tylko dlatego zdecydowałam się zrobić to sama, bo każda ekipa remontowa chce przyjść raz, w ciągu kilku dni zrobić zlecenie i zająć się kolejnym. Nie robię z siebie ofiary, nie czuję się ofiarą, wrecz przeciwnie, jestem z siebie dumna. Nigdy nie myślałam, że będę potrafiła położyć wylewke i płytki samodzielnie. I calkiem niezle to wyszlo, jak na pierwszy raz Robiłam już w domu sama dużo innych "meskich" rzeczy, ale podłogi nigdy dotąd. Wyszło to w zasadzie z konieczności, bo mam małe mieszkanie i nie mam gdzie wynieść tych mebli. Pokój córki i przedpokoj już zostawię ekipie, meble z jej pokoju się jakoś wcisnie do "salonu" kiedy już skończę ten remont i tam będzie wolny plac. Jedynie ściany tam sama pomaluje, bo to lekka praca, a kilka stowek zaoszczędze. Z kregoslupem nie wiedzialam, że jest tak źle, niedawno wyszło w badaniach, dlatego szukam sprytnych sposobów, żeby mniej dźwigać podpodobno potrzeba jest matką wynalazków i ja sobie próbuje z Waszymi radami coś wynaleźć. To nie są jakieś wyjątkowo duże i ciężkie meble, wcześniej przesuwałam je sama, a raz pomógł mi znajomy z forum, który akurat po coś wpadł. Ale teraz jakoś się już boję silą samych miesni to przesuwać, faktycznie szkoda zdrowia. Po panelach to fajnie jeździło, a teraz jest tylko szorstki beton
-
Twoja Księżniczka troszkę wystraszona była u mnie na rekach kiedy mi wnosiles akwarium, szkoda stresować dziecko Ale pięknie dziękuję za chęć pomocy, to miłe, ze masz chęci mi pomóc. Dużo pomocy dostałam od Was, forumowiczów, bardzo to doceniam. Postaram się dać sobie radę samodzielnie, tylko szukam sposobu, jak to zrobić, żeby się nie narobić Najlepsza by była chyba platforma z jakiejś plyty z kołami od fotela, obracanymi 360 stopni. Plyty z odzysku mebli mam, kolka chyba tez gdzies powinny byc, a jak nie, to dokupie i moze coś takiego sobie zmajstruje. Będzie sporo mebli do przenoszenia bo i u córki w pokoju remont muszę zrobic
-
Od rana położyłem tylko 8 płytek a czuję się wykończona. Kiepsko się robi w takim upale, a jeszcze kręgosłup trzeba oszczędzać. Jak tak dalej pójdzie to do wigilii nie skończę tego remontu. Najbardziej się boję przesuwania szafek. Mam przesunięty dysk w ledzwiach który uciska na rdzen i trochę się boję, czy się nie doprawie. Na rolkach się tego nie da suwac bo szafki mają cienkie nóżki i rolki wypadają. Co można jeszcze położyć pod takie nóżki, żeby po chropowatym betonie jeździło?
-
Dzięki, ale jeszcze nie ma czego gratulowac, bo ciągle są kropki. Boję się, czy wzrost temperatury nie zniweczy trudów, pasożyt przechodzi teraz więcej cykli.
-
Herbtana na pewno nie jest lekiem na ospę i tego ani producent nie obiecuje, ani ja nie twierdze. To preparat wspomagający odporność ryb, może pomóc lub może nie zdazyc pomoc, kiedy rybka jest zbyt slaba, chora prosto z dostawy. U mnie zawiodło wszystko inne, czego probowalam, tylko ta nieszczesna herbtana coś wskórała. Dała rybom wsparcie immunologiczne i dla mnie dodatkowy czas w walce z pasożytem. Ten czas próbowałam wykorzystać zmniejszając ilość plywek pasozyta w toni przez sterylizacje ozonatorem wody pobieranej z displaya, zamiast standardowo do odpieniacza. Kiedy podawałam ozon do odpieniacza zauważyłam, że ryby mają dziwne tiki nerwowe (cala glowa lub same oczy skakały w bok) Wystraszylam się i dlatego postanowiłam go podawać juz poza obiegiem, do wody pobranej z displaya wężykiem do pojemnika. Jeszcze walka nie jest zakonczona, ale są z tygodnia na tydzien małe sukcesy, choćby te blazenki i żółtek, które wyglądały podobnie tragicznie, jak apogony w chwili śmierci, a jednak się uratowaly . Przyznam, że sie rozplakalam jak dziecko, kiedy zobaczylam, że po śmierci apogonow kolejne ryby się zarazily, zwłaszcza żółtek i blazenki, a hepatusa i nigro stan się pogorszył. Miałam nadzieję, że z śmiercią apogonow będzie koniec choroby, a porobiło się coraz gorzej. Myślałam, że to już apokalipsa, stracę wszystkie ryby, więc w akcie desperacji znów siegnelam po herbtanę i zaczęłam wodę sterylizowac ozonem poza systemem. Zaczęło się o dziwo bardzo powoli poprawiać. Dlatego nie potrafię potwierdzić, że herbtana to pseudo lek. Ona kulorzeska nie zabija na pewno, ale jednak daje rybom kopa do walki z nim. Apogonom nie zdążyła pomoc, bo wznowiłam podawanie po ich śmierci. Ale gdyby ktoś zobaczył moje blazenki, zóltka, hepatusa, czy nigrofuscusa w najcięższej fazie choroby, to mógłby nie uwierzyć, że te ryby nadal żyją, jedzą i rosną i wciąż mają szansę przezyc. Mnie samej ciężko w to uwierzyć. Oby to już była ostatnia prosta do mety.
-
Kolejny słowotok, ale potrzebuję się wygadać... Nastepny tydzień przeleciał. Błazenki wyzdrowialy! ciałka już mają ładne, gladkie, zagoily się rany po pasozytach, jedynie samiczce brak czarnych polksiezycow na pletwach piersiowych, ale myślę, że jej odrosną. Byłam przekonana, że z tak tragicznego stanu już ich nie wyprowadzę, ale jednak się jakoś pozbieraly. Mniejszy blazenek ma tylko 4 cm, wydaje się to aż niemożliwe, ze przeżył. Podobnie było z zoltkiem, który wydawał się być w stadium terminalnym, a do dzis pozostaje tlusciutki, zadowolony i bez śladów choroby. Exquisitus też wyzdrowial. Myślę więc, że do samego końca warto próbować walczyć. Kiedy na jakiś czas zaniechłam za Waszą poradą dawkowania wszelkich leków, dbając tylko bardzo o parametry wody, to choroba szybko wyrwała się spod kontroli. Zachorowało więcej ryb, straciłam wszystkie apogony cyanosoma w ciągu kilku dni... obsypane zostały też te, które wcześniej wydawały się zdrowe. Postanowiłam więc wrócić do walki lekami i sterylizacją wody. Szkoda, ze przerwalam leczenie, moze apogony nadal by żyły. W sumie sporo środków wydałam na leki, żeby ratować moich małych przykaciól. Od początku choroby poszło 6 herbtan, 1x poltp lab, leki od weterynarza i nie pamiętam, co jeszcze. Ale nie żałuję ani grosza, nigdy nie patrzylam i nadal nie patrze na koszty, bo ja za wszelką cenę chcę te rybki wyleczyc... to moi mali przyjaciele. Żal jedynie tej niepotrzebnej przerwy i apogonów. Natura mi pomogła w tej walce. Rozmnozyly mi się nieoczekiwanie berghie, dużo osób zechciało je kupić, pięknie Wam dziękuję za wsparcie:) te dodatkowe środki pozwalają mi ciagle walczyć z ospą i chyba już powoli wygrywamy. To jeszcze nie koniec choroby, bo kilkanascie kropek ciagle ma borsuk i hepatus i nadal sporo ma nigrofuscus, ale z nimi też jest z kazyym tygodniem coraz lepiej. U nigro nawet zaczęły odrastać zeżarte przez pasozyta płetwy, a tej rybce też bardzo źle rokowałam. On pierwszy zachorował i do dziś dzielnie walczy, choć już chyba dobija do 3 miesiący odkąd zachorował. To chyba forumowy rekordzista, wyjątkowo silna ryba, że tyle czasu daje rade z tym żyć ! Dziś pierwszy dzień pozwoliłam sobie nie sterylizowac wody ozonatorem poza systemem, bo zabrałam się za kontynuację remontu i nie chciałam napylic betonem do wody. Mam nadzieję, że jeden dzień nie zaprzepaści z takim wielkim trudem osiagnietej poprawy... Zakleilam wylewką dziurę po 360l i już mam teraz cała podłogę wyrównaną. Robię to sobie powolutku, bo się boję o kręgosłup, ale dzis wniosłam 3 worki po 25 kg, wczoraj dwa, wyłożyłam to wdzystko na podłogę, jest ok, nic nie boli. Po ostatniej konkretnej awarii w plecach nauczyłam się już, jak nosić ciężkie rzeczy tak, by rozłożyć ciężar na inne mięśnie i to faktycznie pomaga. Uczę się cierpliwosci i determinacji od moich ryb z koralowcami jest jednak kiepsko, zle znoszą leki, kiepskie parametry i dlugotrwale obnizone zasolenie, część padła, niektore są bardzo biedne, ale dla mnie priorytetem sa ryby. Cieszę się, że prawie wszystkie ciągle są ze mną. Sorki za słowotok, był mi potrzebny do dalszej walki
-
Można, ale dla kawałka glonu szkoda tyle zachodu
-
Glony można wysłać albo w butelce pet, albo nawet zawinięte w dobrze namoczony w solance ręcznik papierowy czy papier toaletowy (nieperfumowany) umieszczone w woreczku, tylko w takim upale mogłyby się ugotować. Ja kiedyś wysyłałam jak było dość ciepło fito i wrotka zawiniete dodatkowo w aluminiowa folie spożywcza, pomogła izolowac przed ciepłem, ale może lepiej poczekać aż temperatura trochę spadnie.
-
Mam osobny zbiornik, w którym kolekcjonuje glony, lubię je. Kiedyś bym chciała założyć akwarium z konikami i będę miała co włożyć. Jeśli masz możliwość wysłać to chętnie przyjmę, przesylka oczywiscie po mojej stronie. Tylko widzę w profilu, że Ty nie mieszkasz w Polsce?
-
Glon caulerpa racemosa. Może opanować zbiornik. Mozesz wystawic na targowisku, sama poluje na ten glon
-
Minął ponad tydzień, znów niewielka poprawa. W chwili obecnej wszystkie ryby wydają się, że mają szansę to przeżyć, nawet blazenki, których zwłok szukałam co rano przez jakieś trzy tygodnie. Wyglądają juz znacznie lepiej. W tej chwili najgorzej wygląda nigrofuscus. Hepek już prawie całkiem czysty, ma kilka pyłkow, ale już prawie wcale nie ociera się o skały. Zaczynam mieć nadzieję. Przyszła nowa wifi chinka, o wiele mocniej świeci, niż jej kuzynka bez wifi od mars aqua z taką samą mocą. Aiptasia coraz mocniej się ponoszy, zaryzykowalam dać kilka berghii, ale wątpię, czy wszystkie jeszcze żyją. Widziałam dziś jedną.
-
To nie są widlonogi, jednak rownonogi (z łaciny isopoda, jak pisał @Tester). Fajnie, że je masz. Widlonogi prawdopodobnie też masz, tylko są mniejsze i bardziej przypominają punkcik niż kreskę. Jaka babka wytrzymała dwa miesiące w norce bez pokazywania się?
-
Fitoplankton a rozkwit życia
Nik@ odpowiedział lukasz.s4 → na temat → Rośliny morskie - glony, makroglony
Lalam i w dzień i wieczorem, jak mi się przypomniało. Niestety nie wiem, co poradzić, żeby było dobrze. -
Zdjecie niewyrazne, ale mnie przypominają równonogi. Czy to widlonogi, czy rownonogi, to trzeba się cieszyć z takich stworzeń, są pozyteczne i mogą być naturalnym pokarmem dla wielu ryb. Pewnie miałeś je już od dawna, ale przy braku ryb ich przybywa i śmielej wychodzą z kryjówek na zer. Fajnie czyszczą szyby z nalotu.
-
Fitoplankton a rozkwit życia
Nik@ odpowiedział lukasz.s4 → na temat → Rośliny morskie - glony, makroglony
Miałam niefotki więc przekarmialam ogólnie zbiornik i po4 musiałam w pewnym okresie zbijać. Trudno mi powiedzieć, na ile fito się do tego przyczyniło, a na ile inne czynniki.