Skocz do zawartości

Słony leszcz

Szlachta Morska
  • Liczba zawartości

    2 618
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Słony leszcz

  1. Ale może w tym rzecz, że nie ma sensu porównywać tanich refraktometrów optycznych z chin do przewodnościowego miernika hanny? Ja trafiłem marny miernik przewodnościowy, teraz mam porządny refraktometr (które swoją drogą był tańszy niż badziew elektroniczny) - porównanie wychodzi mega na plus na refraktometru. Z tego co wnioskuję większość nabywców hanny miało wcześniej doświadczenie z tanimi refraktometrami i im porównanie z hanną wychodzi na plus dla tej drugiej. Tyle że w obydwu przypadkach porównujemy dwie skrajności, końce skali. A czy jest ktoś, kto miał porządny refraktometr a teraz kupił hankę? Jak wypadnie takie porównanie? A druga sprawa, czy ktoś z posiadaczy tej nowej hanki weryfikował już jej odczyty jakoś, np z ICP, czy choćby ze sprawdzonym, skalibrowanym refraktometrem? Bo dla mnie kwestią podstawową jest to, czy pomiar jest pewny, powtarzalny, odporny na "zakłócenia" (trochę bardziej zużyte baterie, lekko zanieczyszczone elektrody...). A czy wykonanie pomiary zajmie 5 sekund, 15 sekund, czy minutę, to jest detal. To i tak nic w porównaniu do upierdliwości testów kropelkowych. Taki też detal, że ten miernik waśnie ni jak nie jest alternatywą dla tanich refraktometrów. Może być alternatywą dla porządnych/markowych refraktometrów optycznych albo dla już półprofesjonalnych dużych refraktometrów elektronicznych. Ale wybór "lunetka z Chin" albo miernik hanny to żadna alternatywa, zupełnie inna półka cenowa, inna jakość, inne oczekiwania względem sprzętu.
  2. A czym konkretnie różni się światło 450nm z power leda od światła 450nm z diody cree? Podobno trochę lepsza wydajność, ale to też tylko w idealnych warunkach pracy (niski prąd, niska temperatura) oraz w najlepszych binach (tak to się chyba nazywa), których u nas raczej nie dostaniesz, a jak już, to ceny będą jeszcze bardziej z kosmosu niż w "zwykłych" cree. Natomiast power led też mają przyzwoita sprawność (w praktyce nie wiele niższą niż cree), są tańsze, są łatwiej dostępne, parametry pracy (prąd, napięcie) lepiej pasują do popularnych i powszechnie dostępnych driverów, jest dużo większy wybór "kolorów"... zwyczajnie jest prościej pójść w power led niż w cree. I dlatego właśnie większość ludzi racjonalnie ocenia za i przeciw, i składa lampy na power ledach. Jakieś śmieszne trochę mity narosły w okół cree. Podejrzewam, że bierze się to stąd, że ktoś tam kiedyś naładował sobie dziwnych powerledów do lampy, a potem stwierdził, że "dziwnie" lampa świeci i korale nie rosną. A potem zrobił już sensowniejszy projekt na cree (inna sprawa, że "dziwnych" kolorów w cree raczej nie uświadczysz, to i trudno zrobić lampę "dziwną" na cree), działało to lepiej, to wniosek wyciągnął: cree cacy, power led be. Co do hodowania spsów, to klasycznym rozwiązaniem jest hqi + t5, ledy nigdy nie zastąpią w 100% tych źródeł światła, za to mają inne zalety. Oczekiwanie, że pod ledami będzie jak pod t5 to nie porozumienie, niezależnie czy to cree, czy power led. Jak to zwykle w życiu bywa - coś za coś. Swoja drogą, hybrydowe rozwiązania wydają się właśnie strzałem w dziesiątkę w bardziej wymagających zastosowaniach.
  3. I to jest konkret:-) Na prawdę nie chciałem, żeby te moje wypowiedzi wyglądały na marudzenie. Po prostu, naciąłem się na tego typu sprzęcie, właśnie szukając wygody, dlatego ciekaw jestem jak to wyszło renomowanemu producentowi. Ja to szczególarz trochę jestem i jak już coś mierzę, to musi być w miarę dokładny i powtarzalny wynik. Co do ceny, to zgadzam się, że jest ona względna. Czasem 4000zł to rozsądne pieniądze, a czasem 300 (tyle kosztował "azjatycki badziew", wcale to nie był "chińczyk" z alliexpres) to gruba przesada. Jeśli faktycznie działa to tak, że masz w miarę dokładny wynik po kilku (nastu) sekundach, na którym możesz polegać, i nie potrzebujesz pół godziny przygotowań czujnika do pracy, to faktycznie jest wart swojej ceny. Ból jest, jak wydasz jakieś konkretne pieniądze, a otrzymasz w zamian bubel. No ale zostawmy to już:-)
  4. Ja u siebie też nie mam żadnego radiatora, tylko wiatraczek. No ale u mnie 30W zaledwie. Nie ma co gdybać, trzeba się przekonać.
  5. No widzisz, może i coś pokręciłem. Może to tylko jeden gatunek jest toksyczny... Fakt, że jakoś bardzo się tym nie przejmowałem nigdy:-) Tak siedzę, piszę głupoty na forum i zerkam jednym okiem na mitraxa, który akurat wylazł z dziury i skubie glony. Ależ to pocieszny stworek:-) Jadnak morskie ma to "coś"
  6. No mi się dużo bardziej podoba teraz:-) Nie bardzo widzę jeszcze sens rozdzielania kanału 5 i 6 - tam są podobne kolory. Bym całą tą "aktynikę" przeniósł na kanał 5, a w kanale 6 dał jedną nitkę "prawdziwego" UW (takiego poniżej 400nm, fajny fluo można by uzyskać wieczorami z takiego samego UV + odrobina niebieskiego). Takie coś: KANAŁ 5: AKTYNIKA 60W (nadal trochę dużo tego UW/aktyniki jak dla mnie, pomyśl czy jeszcze z jednej nitki nie zastąpić niebieskimi lub RB) Nitka 11 - 12x 3W Aktynika 410-420nm Driver LDD-700H Nitka 12 - 12x 1W Aktynika 410-420nm Driver LDD-350H Nitka 13 - 12x 1W UV 3x 400-410nm, UV 6x 420-430nm, 3x 440-450nm Driver LDD-350H KANAŁ 6: ULTRAFIOLET 12W Nitka 14 - 12x 1W 12x poniżej 400nm Driver LDD-350H Albo zrobił na kanale 6 takie światło księżycowe, czyli kilka białych ciepłych diod w okolicach 4000K - można by się pobawić w programowanie "faz księżyca" w nocy:-) A tak w ogóle, to proponuje Ci zlutować jedną lampę, nawet nie na "tip-top" z obudową i w ogóle, ale zobaczyć jak to będzie świecić (dobrze mieć już aqmę, żeby pobawić się ustawieniami). I wtedy ewentualnie jakieś diody jeszcze przelutować/wymienić, po czym dopiero zrobić dwie pozostałe. Ja się trzymam takiej zasady (jakoś tak zsyntezowanej z tego, co ludzie piszą na forum), że niebieskiego powinno być 3x więcej niż białego, a w samym niebieskim to połowa diod royal blue, a połowa "zwykłych" niebieskich. Reszta (kolorki, UW) to już wedle uznania, ale z umiarem, tylko jako dodatek, a nie znacząca część mocy. I to wg mnie jest dobry punkt wyjścia, który potem można "tjuningować" pod swoje widzimisie. Powiem Ci, że z niecierpliwością czekam na odpalenie tych Twoich lamp. Moc rzędu 1000W w ledach to już nie co dzień ktoś składa. Mam nadzieję tylko, że te radiatory nie popsuja Ci projektu. Resztę koncepcji masz gruntownie przemyślaną i w sumie trochę się zdziwiłem, że poszedłeś w takie trochę łatane rozwiązanie z radiatorkami z komputerów...No ale rozumiem, że każde rozwiązanie ma wady i zalety swoje. No, zobaczymy.
  7. To trochę komplikuje, jakoś tak nie skojarzyłem. A nawet na zdjęciu są te paski. Z drugiej strony, niebieskie czy RB to nie aż tak istotne wymieszanie, bardzie przy kolorkach. W sumie to może i zostać... Pamiętam. Chodzi tylko o to, żebyś uwzględnił fakt, że ten biały dożo fioletu do widma Ci wniesie, to nie ma co szaleć z dodatkowymi fioletowymi. RB też podbija fluo całkiem przyzwoicie. Wg mnie te 400-430 to się głównie przydają do poszerzenia pasma (żeby w tych zakresach też coś świeciło, nie było dziury w paśmie lampy), dla procesów fotosyntezy czy syntezy rożnych substancji. Wiem, że moja kosteczka nie jest porównywalna do Twojego olbrzyma, ale jak zmajstrowałem lampę, to się trochę bawiłem i wyszło mi, że korale świeca tak samo pod światłem niebieskim ("zwykłe" niebieskie + RB), jak i pod "UV" (miks UV 370 i filetu 410-420). Różnica ewentualna właśnie z tego wynika, że pod samym "UV" jest po prostu ciemniej w akwarium, więc i fluo jest lepiej widoczne. Za to te fioletowe ledy dają wyraźny różowo-fioletowy odcień, który mi przynajmniej strasznie nie leży. Inna sprawa, że masz kanał "aktynika" (to też będą te 400-430?), to jak już koniecznie musisz mieć te fiolety, to tam te nitki podepnij do sterowania. Chodzi o to, żeby mieć to odseparowane od niebieskiego. Niebieski będziesz chciał palić na 100%, a te fiolety to skręcisz pewnie na 10-20%. No i za dużo tego fioletu. Na to konto bym dał ze 12 dodatkowych niebieskich/RB. Wiesz, ja żaden ekspert nie jestem, ale jak będę miał chwilkę wieczorem, to spróbuję coś zaproponować konkretnie.
  8. I tu masz odpowiedź, czemu Ci się moc nie zgadza. Nitka 11 i 12 po 6 ledów - nie wykorzystają tych 52V z zasilacza. Podobnie pewnie tez te COBy, pewnie niższe spadki napięcia mają. W praktyce pewnie te drivery pociągną mniej mocy (czyli prąd wejściowy będzie mniejszy niż prąd wyjściowy drivera). I dzięki temu ma być może szanse to zadziałać. Wg mnie to dużo za dużo białego. Do tego za dużo różnych fioletów/aktyniki z zakresu 400-430, będziesz miał różowo-fioletową poświatę dookoła akwarium. COB 30000k-35000k też Ci da fioletowy (nie niebieski) poblask. Także, więcej niebieskiego zwykłego i RB, może trochę zielonego dołożyć, żeby te różowo-fioletowe efekty równoważyć. Pamiętaj, że dioda "3W' realnie będzie miała tylko ~2.5W. A do tego, tak jak pisałem już wyżej, masz tu masę fioletu, 18 sztuk, za to mało "zwykłego" niebieskiego (12 sztuk). Ten niebieski jest o tyle fajny, że wygląda bardziej naturalnie niż RB, nie wpada tak w fiolet. No, ale to moje zdanie:-) Podobać musi się Tobie, nie mi. A, i jeszcze w miarę możliwości nie mieszałbym kolorów pomiędzy nitkami, czyli zamiast: Nitka 3 - 12x 3W RB 6x 450-460nm, Niebieskie 6x 470-480nm Driver LDD-700H Nitka 4 - 12x 3W RB 6x 450-460nm, Niebieskie 6x 470-480nm Driver LDD-700H Lepiej zrobić: Nitka 3 - 12x 3W RB 12x 450-460nm Driver LDD-700H Nitka 4 - 12x 3W Niebieskie 12x 470-480nm Driver LDD-700H
  9. Ale tam na tabliczce znamionowej jest prąd 7.5A, ale WEJŚCIOWY. Czyli taki prąd pociągnie z gniazdka, na wyjściu może być dużo więcej. Przynajmniej ja tak to rozumiem, wg mnie da radę. Swoją drogą, zadbaj o porządny przewód do zasilania tego, bo jakiś cienki kabelek "od radia" może być za słaby. Podejrzana ta cena, ale podoba mi się tekst: "Zakupiony u nas towar jest zdemilitaryzowany (pozbawiony cech bojowych)". Że co? Armata tam jeszcze jakaś była na tym zasilaczu, i ją odcięli?;-) Jesteś pewien, że to zasilacz jest, a nie moduł sterujący do rakiety?
  10. Zagajam (nie cytując już, żeby ni edrażnić nikogo), bo jak rozumiem, już kilka osób ma i używa. Sam trochę ciekaw jestem, jak to w przypadku hanki działa w szczegółach. Jak pisałem, sam na podobnym sprzęcie mocno się zawiodłem, a też został mi polecony jako super wygodny i dokładny. I po to napisałem "wywód", żeby zwrócić uwagę, na jakie kwestie w przypadku miernika przewodnościowego warto zwrócić uwagę. Żeby nie było, życzę wszystkim, który kupili ten miernik, żeby działał on super i żebyście nigdy nie żałowali kasy wydanej. Zwyczajnie próbuję skłonić kogoś do napisania trochę więcej niż "jest super".
  11. Słony leszcz

    Co to jest ?

    Jak chcesz sfotografować detal jakiś, to: 1. Daj dużo światła, białego. Można dodatkowo jakąś latarką się ratować i nią dodatkowo doświetlać obiekt. 2. Otwórz przesłonę na maksa, nie potrzebujesz głębokiego pola ostrości. 3. Ustaw małe ISO (będzie widać różnicę przy dużych zbliżeniach). 4. Ustaw krótki czas migawki. 5. Wyłącz cyrkulację i najlepiej też obieg, żeby nic tam nie falowało. 6. Patrz na ekranik, a nie przez wizjer. Jak masz opcję, to powiększ sobie obraz na ekraniku, wycentruj na interesujący Cię obiekt i dopiero wtedy ostrz manualnie (patrząc na ekranik) 7. No wiadomo, statyw się przyda. Albo jakaś podstawka z książki czy inne doraźne podparcie. 8. A, i ustawiaj obiektyw zawsze prostopadle do szybki. Ze skosa nic sensownego nie wyjdzie. Ze mnie fotograf jak z koziej d...y trąba, ale tak mi doradził znajomy, który w fotografii wymiata (co prawda nie w akwarystycznej, ale jednak zna się na rzeczy). Więc jeśli moje zdjęcia wychodzą beznadziejnie, to jest to efekt: marnego aparatu (nikon d3100 z kitowym obiektywem 18-55, podbierany żonie, a co raz częściej smartfon samsunga), tego że mam do fotografii dwie lewe ręce i w sumie nie bardzo mnie to kręci, i wreszcie mogłem coś tam pokręcić (choć wydaja mi się w miarę sensowne te wskazówki) w szczegółach. W każdym razie, jak się trzymam powyższego i się uprę, to jestem w stanie większość robaczków (o ile nie siedzą w jakiejś dziurze, że je marnie widać) dość dokładnie sfotografować. Generalnie, w takich sytuacjach trzeba zapomnieć o estetyce, myśleć tylko o ostrości i doświetleniu obiektu. Jak rurówka, to daj jej spokój, niech sobie żyje i filtruje. Złego nic nie robi. Nawet korali nie "drażni", jak ślimaki osiadłe podobno. I uważaj z tym fito, żebyś nie przedobrzył. Na początek to spokojnie by wystarczyło to, co rybom wrzucasz. Ewentualnie można dawać odrobinkę (ale to na prawdę ciut, ciut, z 0.5-1ml dziennie) vsv, żeby rozwój bakterii (korale lubią bakterioplankton pewnie nawet bardziej niż fito) wspomóc. Przy okazji delikatnie nutrienty to będzie wyciągało z wody (w przeciwieństwie do fito, które Ci parametry psuje pewnie) i pewnie dojrzewanie lepiej będzie szło. Też mam wątpliwości, choć nic nie widać tak naprawdę. "Nóżka" by mogła być jak rurka, ale to na końcu to jakoś za masywne na pióropusz rurówki (przynajmniej takiej małej). Tyle, że to może być właśnie tylko efekt nieostrego zdjęcia...
  12. Ale w czym to lepsze od zwykłego refraktometru? Tam też w kilka sekund masz wynik. Możesz sobie kupić AM z własnym światełkiem, to nawet okna nie potrzebujesz do pomiaru. A do tego masz w miarę pewny pomiar, na pewno mniej wątpliwy niż pomiar przewodnościowy. No i kilka złotych zostaje w kieszeni, bo cena tej hanki bije na głowę (negatywnie, nie wiele więcej na porządny refraktometr cyfrowy by starczyło) chyba każda "lunetkę". Zdaję sobie sprawę, że hanna to hanna i na pewno zadbali tam o jakość, że nijak ten sprzęt się ma do badziewia azjatyckiego, na które ja się naciąłem. Co nie zmienia faktu, że zasada pomiaru nadal jest tam ta sama, a co za tym idzie i obsługa urządzenia jest pewnie podobna. W "azjatyckim cudzie" procedura wyglądała tak: 1. Przed pomiarem trzeba było wymoczyć elektrody w RODI, żeby powierzchnia się zwilżyła, nie było bąbelków powietrza na nich... Przynajmniej kilka minut moczenia i kilkukrotne "postukiwanie" miernikiem, żeby pozbyć się bąbli. 2. Zanurzenie elektrod w wodzie i czekanie aż odczyt się ustali. Instrukcja "azjatyckiego cuda" podawała, że dla stabilnego pomiaru najlepiej poczekać do 15 minut (!!!!!), a pomiar robić POZA akwarium (przepływ może zaburzyć wynik). Generalnie, moje doświadczenia tu są tragiczne, odczyt baaardzo długo się stabilizował. No ale to pewnie kwestia badziewności mojego sprzętu, hanna pewnie działa dużo lepiej. 3. Po pomiarze wypłukać elektrody w RODI i wytrzeć do sucha - też chwilę to zajmuje. W sumie, wg mnie pomiar "lunetką" jest jednak szybszy i wygodniejszy. A co jest w instrukcji hanki? Lepiej to wygląda? A co ważniejsze, jak w praktyce wygląda sprawa przygotowania miernika, pomiar i jego konserwacja? I jeszcze jest taka sprawa, czy miernik ma jakiś algorytm (sposób przeliczania przewodności na zasolenie) specjalny dla wody morskiej, czy standardowy jakiś (np. dla roztworu NaCl lub KCl). Bo trzeba pamiętać, że przewodność wody morskiej o zasoleniu 35ppt jest inna niż przewodność roztworu NaCl 35ppt. Różnice mogą być nawet powyżej 1ppt, na reefhubie było troszeczkę o tym. Refraktometry to już chyba wszystkie przyzwoite są do wody morskiej przystosowane, a nie do soli kuchennej. Nie to, żebym twierdził, że ten miernik hanki jest zły. Ale jakoś powątpiewam w jego przewagi (realna szybkość wykonania pomiaru, wygoda, dokładność) nad porządnym refraktometrem optycznym. Tak patrzę w instrukcję... W "Care and Maintenance" jest: "The probe should be rinsed with purified water each time before placing in calibration solution or sample to be tested." Dalej w " Preparation": "Remove the protective cap and immerse the tip of the probe in the sample to be tested. Stir gently and wait for the stability tag to disappear." I dalej: "After use rinse the probe with water." Czyli w zasadzie jest jak w moim "azjatyckim cudzie", czyli: - przed pomiarem wymoczyć w RODI - w czasie pomiary trząchać, żeby nie było bąbelków powietrza i czekać aż się odczyt ustabilizuje, - po pomiarze płukać w RODI Co ciekawe, moje "azjatyckie cudo" tez jest z Singapuru:-) No chyba, że to przypadek tylko, że link do instrukcji jest na "hannasingapore".
  13. Z cięciem też podobno trzeba uważać, bo pełzatka zawiera toksyczną substancję - caulerpinę (czy jakoś tak), która podczas cięcia w dużych ilościach uwalnia się do wody i może zaszkodzić zwierzakom (a może i człowiekowi...). Podobno się powinno taki pęd zgnieść palcami przed urwaniem, żeby się zasklepił. Podobno, bo osobiście nigdy się tak nie bawiłem, po prostu rwałem i wszystko było ok:-) No ale u mnie nic specjalnie delikatnego nie ma. Coś tam było o tym w którymś numerze korali, żeby uważać, najlepiej profilaktycznie dać węgiel do obiegu, co by toksynę wyłapał itp itd... W każdym razie warto mieć świadomość tematu, jakby się coś niepokojącego po takim cięciu działo. Jak glon ma robić za pochłaniacz nutrientów a nie element kompozycji, to najlepiej by było go mieć na osobnym kawałku skałki czy innym jakimś podłożu, żeby na czas rwania/przycinania można go było wyjąć z akwa i całą operację zrobić w starej wodzie z podmianki np.
  14. U mnie spoko, małżonka tolerancyjna:-) A SB to nawet kiedyś pisałem, że spodziewałem się konkretniejszego smrodu po przeczytaniu tych wszystkich opisów na forum. Tak na prawdę, uciążliwie (przynajmniej dla mnie, no ale ja od kilku lat już jestem w praktycznie ciągłej "fazie pieluchowej", to może mam próg odporności już przesunięty:-) śmierdzi tylko otwarta butelka, dlatego staram się po prostu sprawnie i szybko wykonać akcję. Ale nigdy nie miałem sytuacji, żeby po dozowaniu jakoś śmierdziało w mieszkaniu. Może to też kwestia malutkich ilości lanych do mojej malutkiej kosteczki. U mnie z cyjano nie ma tragedii. Ot po całym dniu świecenia trochę rudego na piasku gdzieniegdzie, jedno czy dwa miejsca na skale. Nawet nie próbuję tego specjalnie odsysać, wychodząc z założenia, że widać taka to kolejna faza dojrzewania (kurcze, długiego dojrzewania, już ponad rok), i że lepiej żeby się samo uregulowało akwarium. Też czytałem o "metodzie Testera", ale mam zamiar zastosować nieco łagodniejszą wersję w oparciu o doświadczenia Ura. Tzn, będę nastrzykiwał bezpośrednio w piasek bakterie Microbe-lift Gel Filter. Tylko to jak ze wszystkim, schodzi się. Muszę wykombinować jakiś patent - przedłużkę do strzykawki, żeby bez grzebania w akwarium móc w podłoże wstrzykiwać ten żel. Co do wódki, ja daję vsv, minimalne ilości (0.2ml / dzień). Najpierw myślałem, że vsv może dokarmiać cyjano (w końcu ten węgiel karmi tez cyjano), więc odstawiłem. Ale okazało się, że wtedy cyjano jest więcej - stąd wniosek, że vsv bardziej skutecznie dokarmia "zwykłe" bakterie, które wypierają cyjano. Z bakterii daję stability i SB, tak na zmianę, jak mi się sięgnie, po podmiance w weekend jedne, to potem w środku tygodnia drugie. Z ilością też ostrożnie, wg wskazań dla wody słodkiej, żeby przypadkiem nie zakwitło. Generalnie, liczę że tak samo jak z dino, tak i cyjano samo odpuści z czasem. Trochę tam zmieniałem ostatnimi czasy, mocniejsze światło, wyższa temperatura, eksperymenty w węglem, phosguardem... to i akwarium odpowiada w taki czy inny sposób. Poniekąd trochę to też świadczy o dojrzewaniu układu, czyli jest pozytywnym procesem. Caulerepy też u mnie dostatek:-) Wiesz, u mnie nigdy wcześniej nie było ani dino, ani cyjano, więc to pewnie będzie zwyczajna faza dojrzewania. Czemu tak długo to trwa - nie mam pojęcia, pewnie jakieś błędy popełniłem w przeszłości (co najmniej kilku już jestem świadomy). Glony włosowate schodzą, to się kolejne cuda wciskają do ekosystemu. Trochę makroglony też dostały kopa, ładnie ostatnio rosną, ale widać nie w pełni kompensują ubytek włosowatych. U mnie od zawsze zerowe nutrienty są, przynajmniej wg testów seliferta. W efekcie (świadomość marnej dokładności tych testów kropelkowych) to już nawet nie chce mi się mierzyć regularnie, więcej mi mówi zwykła obserwacja zachowania korali, zapach wody, szybkość pojawiania się osadu na szybkach, wygląd powierzchni wody (piana zbierająca się w narożnikach)... No i obserwacja ta m owi, mi że jakieś tam nutrienty w wodzie być muszą. W zasadzie regularnie kontroluję tylko zasolenie i temperaturę (tu na szczęście mam wreszcie porządek), jak mi się przypomni, to zmierzę czasem KH i pH. Myślę, żeby kupić hankę na fosfor, bo z okazji niemania odpieniacza, mam zamiar trzymać odrobinę phosguardu w kaskadzie (to by wypadało jednak ten fosfor mierzyć jakoś wiarygodnie). O azot się nie boję - sporo żywej skały, kaskada pełna siporaxu, dość gruba warstwa piachu, więc długofalowo układ azotany przetworzy. Reszta testów kropelkowych leży sobie i czeka, aż im termin trwałości upłynie. Co do napompowania, to od czasu podniesienia temperatury i dodania phosguardu, wszystko napompowane jak nigdy i coraz lepiej wygląda. Eksperyment z węglem się nie sprawdził, więc na razie nie kontynuuję go, może kiedyś jeszcze raz spróbuję. Uważaj, bo pełzatka może być chwastem wcale nie wiele lepszym niż włosowate. Jak powrasta w skałę, to trudno go wytępić. Ale się napisałem:-)
  15. Wszystko qr** omija te glony!!!! Miałem stado ślimaków, trochus, astralium, tectus - to wszystkie zeszły. Teraz mam turbo, no ale kto by się doliczył turbo... Mitrax i ostatnio (po podniesieniu temperatury) pustelnik to młócą tylko i jak na razie (pustelnik jest ponad rok) nie widać, żeby im coś było. Na szczęście włosowate zanikają powoli. A temperatura? Wiem, że to trochę ryzykowne, że jak coś to bliżej do tych magicznych 30 stopni. Więcej, cyjano wyłazi od kiedy temperaturę mam wyższą. A jednak, nawet mimo cyjano, jakoś tak wszystko żywsze jest. Minus taki, że akwarium DUUUUUŻO więcej ciepła oddaje do pomieszczenia.
  16. Nikt nie rozpoznaje? W każdym razie, kolejna podmianka zrobiona. Nowa butla special blenda śmierdzi chyba bardziej niż poprzednia. No i jeżowiec (ten mój, mniejszy) chyba pada z głodu. Sporo glonów w akwarium, a on łaził po szybkach:-( Nawet próbowałem go dokarmiać nori, ale nie za wiele to pomogło. W takich chwilach to się odechciewa trochę tego całego morskiego. Niby powinno być ok, a zwierzak zdycha. Puściłby człowiek stado gupików i miał święty spokój, jeszcze oglądał co chwilę, jak się mnożą... Poza tym wszystko ok, korale napompowane, glona włosowatego ubywa
  17. Ustawiasz temperaturę zadaną i histerezę. Czyli np t=26, histereza 0.3 (minimalna). I wtedy: 1. Jak temperatura spadnie poniżej 25.7 - włączy się grzałka. 2. Jak temperatura wzrośnie powyżej 26 - grzałka się wyłączy. 3. Jak temperatura wzrośnie powyżej 26.3 - włączy się wentylator. 4. Jak temperatura spadnie poniżej 26 - wyłączy się wentylator. 5. Itd... Albo włącza grzałkę, albo chłodzenie, nigdy jednocześnie. Ogólne, bardzo fajne urządzenie. Do tego ma opcję ustawiania korekty temperatury, więc jak masz czym (dokładny termometr), to możesz go skalibrować. Tylko trzeba uważać, jaki "stc-1000" się kupuje. Są też takie z metalowym czujnikiem i histerezą ustawianą od 1 do 10 stopni (czyli słaby ogólnie do morskiego, niestety w pierwszym podejściu na taki się naciąłem). Trzeba czytać dokładnie opisy. Ten co podałem link jest z plastikowym czujnikiem i histerezą 0.3-10, sprawdzone osobiście.
  18. Nie za morzem, i nie za 30, ale czujnik plastikowy, a histereza od 0.3 https://allegro.pl/oferta/regulator-temperatury-sterownik-stc-1000-230v-7763868497
  19. Słony leszcz

    wentylatory

    No niby tak z ta dokładnością 1 stopien. Ale ma też regulator możliwość kalibracji, czyli ustawiania korekty temperatury mierzonej. Więc ja zrobiłem tak, że na STC skorygowałem temperaturę tak, żeby się dokładnie zgadzało z termostatem grzałki (który z kolei swego czasu sprawdziłem, dość dokładnie trzyma temperaturę). Niby teoretycznie nadal może regulator robić 1 stopień błędu w pomiarach, ale jednak zakładam, że w okolicach 27 stopni powinien mierzyć dość dokładnie. Czyli, że błąd 1 stopień to raczej błąd systematyczny, a nie losowy i że kalibracją go można zminimalizować. Inna sprawa, to że 28 nie powinno być jeszcze problemem, tym bardziej że to nie będzie nagły skok (25 -> 28 w ciągu dnia czy dwóch). Coś mi to nie zgadza się do końca. Minimalna histereza w stc to 0.3 stopnia. Jak masz ustawione 25.5, to grzałka "najwcześniej" włączy się przy 25.2, a wiatraki przy 25.8. No chyba że masz jeszcze inny STC-1000, który ma możliwość ustawienia jeszcze mniejszej histerezy. Tak czy inaczej, fajna zabawka:-) Ten pierwszy, z histerezą 1 stopień to porażka była (choć do czegoś go wykorzystam na pewno), ale ten z 0.3 to już całkiem spoko. Temperatura +/- 0.3 to już całkiem niezły wynik.
  20. Ja bym zaczął od tego, żeby dać sobie od razu spokój ze spławikami i kupić refraktometr + płyn kalibracyjny. Oszczędzisz sobie dużo nerwów i problemów. I tak sam do tego dojdziesz z czasem:-) Po drugie, dać sobie spokój ze wszelkimi "1.020", różnymi "sg", czy "density", a zacząć używać jedynej słusznej skali, czyli promili ()... lub jak ktoś abstynent, to "ppt". Jak napiszesz że masz zasolenie "35ppt" (czy nawet po prostu "35"), to od razu wiadomo o co chodzi. Za to jak napiszesz "1.025", to zaraz będzie pytanie: "Sg, czy density?". A zaraz potem "Przy jakiej temperaturze?" A jak sg, to: "A "jakie" sg? Dla jakich temperatur?" Ogólnie, nie rozumiem po co sobie ludzie utrudniają życie tymi gęstościami...
  21. Słony leszcz

    Problem z wodą

    Bardziej bym podejrzewał, że masz żywicę i/lub prefiltry do wymiany. Choć z upałami tez może być coś na rzeczy, ale w inny sposób. Jest cieplej, więcej wody paruje z akwa, więcej "RODI" trzeba dolewać, to i więcej (jeśli woda faktycznie zawiera mierzalne ilości PO4) się kumuluje fosforu w akwarium. Jak ma 0.05 mg/l, to mu tego TDS nie pokaże. Amatorskie TDSy mierzą w ppm, a ppm ~= 1 mg/l. Wiele razy było na forum o tym, że żywica "puszcza" już sporo wcześniej, niż TDS pokaże "001". Po to część osób (w tym ja) montuje drugą puszę z żywicą, właśnie żeby wyłapac to, co przepuści żywica w pierwszej puszce, kiedy jej skuteczność zacznie dobiegać do końca. A jeszcze inna sprawa to dokładność TDSów amatorskich. Ktoś je czasem kalibruje w ogóle? To jest tylko taki zgrubny, orientacyjny wskaźnik. O właśnie. Jak prefiltry mają już kilka miesięcy to je wymień. Jak przez żywicę przepłynęło te kilkaset litrów wody, to też wymień. I zrób rachunek sumienia, czy nie zacząłeś mocniej karmić, przestałeś płukać mrożonki, dołożyłeś życia ostatnio, poszukaj tego trupa może... Bo to są bardziej prawdopodobne przyczyny wyższych fosforanów niż dostarczanie ich w RODI. Jeszcze inna kwestia, to jeśli miałeś ostatnio spadki pH (wyższe temperatury mogą np spowodować spadek pH), to skała/piasek mogły oddać trochę fosforanów w nich zgromadzonych, z tzw depozytów.
  22. Słony leszcz

    wentylatory

    Bo obecnie trzymam w akwarium 27 stopni. Taki eksperyment, żeby zweryfikować różne teorie mądrych ludzi o tym, że zwierzaki ogólnie lubią ciepło, że są to dla nich naturalne warunki, w których po prostu lepiej się rozwijają. Zobaczymy. Jak na razie pozytywnie, wszystko napompowane aż miło patrzeć. A konkretnie 27.3 to po to, żeby co chwilę nie włączać i wyłączać grzałki przy oscylacjach temperatury w okół 27 stopni. Wydaje mi się, że to nie zrobiło by jej dobrze. Chodzi o to, żeby w chłodniejsze dni (kiedy wodę trzeba dogrzewać) grzałka była cały czas zasilana (i żeby temperatury wtedy pilnował termostat grzałki, który działa super), a jak zrobi się cieplej - cały czas wyłączona i żeby regulację temperatury przejmował wtedy stc1000 i wentylatory. Wentylatory wystartują przy 27.6, co jeszcze jest ok. O ich wydajność (że nie dadzą rady schłodzić) się nie boję - te 0.3 (przy 27.3 się wyłączą) stopnia schładzają w kilka minut.
  23. Słony leszcz

    wentylatory

    A ja zmontowałem ostatecznie elektrykę. Ufff:-) STC-1000, podpięte wentylatory i grzałka (jako dodatkowe zabezpieczenie). Grzałka ustawiona na 27 st, regulator na 27.3 +/-0.3. Założenie jest takie, żeby regulator nie przeszkadzał termostatowi w grzałce, który działa bardzo dobrze. Jak długo temperatura nie wzrośnie powyżej 27.3, grzałka będzie cały czas zasilana. Ale jeśli termostat zeświruje, to przy 27.3 regulator odetnie grzałce zasilanie. I o to chodzi. Natomiast wentylatory wystartują przy 27.6 (0.6 stopnia górki to nie wiele) i będą chłodziły do 27.3. Jednocześnie w tych zakresach temperatur grzałka będzie cały czas wyłączona, więc grzałka nie będzie dostawała po d.... ciągłym włączaniem i wyłączaniem. Zobaczymy jak w praktyce się sprawdzi.
  24. Słony leszcz

    wentylatory

    2 wiatraczki na 800 litrów starczają? No to u mnie duży zapas jest:-) W moim przypadku montaż na trytytki i izolację. Wygląda to tak: A jak już przy regulatorze... przyszedł ten nowy stc-1000. Już po wzięciu go do ręki czuć, że inna jakość wykonania. No i oczywiście histereza od 0.3 stopni, więc wszystko cacy. I jeszcze czujnik temperatury taki w plastiku zalany od razu, więc z żadnym silikonem się nie trzeba pierniczyć. jakby ktoś coś, to teraz ten kupiłem https://allegro.pl/oferta/regulator-temperatury-sterownik-stc-1000-230v-7763868497 Także może dziś uda się zrobić do końca, ze sterowaniem automatycznym.
  25. Słony leszcz

    wentylatory

    Wentylatorki chłodzą super. Te 0.5 stopnia, które mi wzrasta powyżej założonych 27 przy obecnych upałach, schładza momentalnie, dosłownie "w oczach" temperatura spada. Tylko jeszcze ten regulator wymienić, ale dziś powinien już dotrzeć kolejny stc-1000, tym razem z zakresem regulacji histerezy 0.3-10 (przynajmniej wg opisu). A tego może użyję do sterowania chłodzeniem lampy... bo termostat z allegro od dareltek'a okazał się porażką. Strona wizualna chłodzenia pozostawia wiele do życzenia, ale to z pełną świadomością zignorowałem zupełnie, bo i tak mnie czeka budowa wyższej korony ( w obecnej już mi się cała graciarnia nie mieści). Z tym, że na koronę nie ma czasu, a chłodzenie trzeba było wreszcie zrobić. Także, te wentylatorki 14-o centymetrowe robią robotę. Praktycznie ich nie słychać, jakiegoś specjalnego ruchu powietrza też nie czuć (nie ma efektu jak z suszarki), ale efekty pracy widać wyraźnie, temperatura spada szybko.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc do serwisu Nano-Reef, zgadzasz się na warunki Warunki użytkowania.