-
Liczba zawartości
5 558 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Galeria
Kalendarz
Blogi
Articles
Member Map
Sklep
Zawartość dodana przez Nik@
-
Sam się zepsuł, czy po czyszczeniu?
-
Nie wiem czy cały blok nie ma. Wiem, że jest instalacja odgromowa, tzw piorunochrony, ale w mieszkaniu żaden bolec w kontakcie nie jest do niczego podłączony, atrapa
-
Mieszkam w bloku, więc zakopywanie wiadra czy czegokolwiek nie wchodzi w grę Mogę co najwyżej że skrzynki poprowadzić dedykowaną do akwarium linię i podpiąć pod osobny bezpiecznik. Co do czarnego kabla, to miałam już przyjemność po zalaniu przez popsuta spluczke WC wzywać wieczorem elektryka, bo mi się kabel pod panelami zaczął kopcić. Izolacja jest stara i po tylu latach zaczyna się kruszyc więc po dostaniu się wody zaczęła się przegrzewac i dym spod paneli szedł, jakbym wedzarnie w domu miała.
-
No dobra, wymieniłam też sobie sama zepsuty elektrozawor w pralce, ale nadal nie kumam, co zle mam w tych kablach w domu Jak to ogarnąć sensownie, żeby starych kabli z ścian nie wypruwac ? Czy to uziemienie to samo dobro, czy niekoniecznie?
-
Różnicowke już mam (chyba). Tak mi w każdym razie powiedział elektryk, który montowal mi instalacje pod bojler elektryczny i płytę indukcyjna. Ale ja nie mam niestety zbyt wiele wiedzy o prądzie, żeby zweryfikować, czy prawdę ten człowiek mówił, czy zrobił mnie w bambuko. Ja potrafie tylko zamontować wyłącznik światła i żyrandol... aaa i udało mi się diy lampę naprawic, ale wciąż nie jestem elektrykiem. Jestem wykształconą księgową, która miała dość papierów i poszła niedawno na żywioł... uciekla od tych papierów, by pisać boty. O prądzie wiem tylko tyle, ile poczułam go na własnej skórze
-
No przecież mówiłam, że nie mam uziemienia od początku;) Hamulce i opony w aucie to podstawa, dbam bardzo o nie. Od nich zalezy nie tylko moje życie, ale też życie innych ludzi. Co do uziemienia akwarium trochę zglupialam, bardziej mi zależy na rybach, niż na sobie. Co będzie lepsze dla ryb?
-
Zdaje sobie sprawę z tego, że ozonator i uv zabijają też bakterie. Uv jest w tym temacie mniej szkodliwe, bo zabija tylko bakterie, które pływają w toni, a te które siedzą w skałach czy piachu są bezpieczne, póki nie pojda w ton i nie poleca przez lampe. Tak samo patogeny... Ozon działa szerzej, nie czeka, aż coś przez jego miejsce przeleci, tylko sam penetruje zbiornik i zabija. Zabija nie tylko pozyteczne bakterie, ale podobno tez i patogeny. Może gdyby nie uv i ozon, to ryby już by pływały po drugiej stronie rafy? Tego nie wiem. Dopiero uczę się stosowania ozonu, na razie małe dawki, stopniowo zwiekszam i obserwuje ryby. Póki co nie jest to oodinoza. Znam ją... ona zabija w 3-4 dni bez litości. Nie mam pojęcia, z jakim pasożytem mam do czynienia. Wizualnie przypomina ospe, z tym, że jest odporny na leczenie polyp lab i lekami przeciwko pierwotniakom. Herbtana też nie działa, ona potrafi tylko wspomóc odporność ryb, jednak takie wsparcie nie wystarcza dla tego pasozyta. Choroba postępuje bardzo powoli. Ryby mimo dlugotrwalej okupacji przez wroga mają jeszcze jakieś siły, by walczyć. Ale jadą już na rezerwie:(
-
U mnie nie ma kolorowych kabli. Z ścian wychodzi tylko płaski czarny "wąż". Wąż ma dwie żyły w postaci pojedynczych, grubych, sztywnych miedzianych drutów, obydwa zatopione w czarnej izolacji sklejone ze sobą w płaskawą "taśmę". Na jednym drucie jest faza, na drugim nie.
-
W moim przypadku leki od tego weterynarza niestety nie pomogły Może dlatego, że z racji dużego litrazu zastosowane byly dawki 2 z 3 lekow tylko do pokarmu, nie do wody. W kazdym razie wszystkie rybki jeszcze walczą, choć choroba szaleje już miesiąc czasu.
-
Niestety jest coraz gorzej. Kolejne rybki się zarazily:( chyba przegramy te walkę. Uv 18w chodzi non stop od 2 tygodni, próbuję zwiększać dawki ozonu. Karmię kilka razy dziennie płatkami od basslera, algami nori, swiezym czerwonym glonem, który pokolce i borsuk wyrywaja sobie z pysków, plus granulki af i mrozonki... pokarm nasaczony witaminami fauna marin. Ryby wszystkie tłuste. Krewetka czyszcząca wczoraj popłynęła do Wisły, po ponad 2,5 roku współpracy to byl jedyny zwierzak, który mi pozostal od pierwszego dnia, kiedy zalozylam pierwsze morskie 54l. Dziwne, znalazłam ja sterczącą z piachu prawie pionowo, 1/3 cześć ciała od ogona była zakopana w piach. Nie padła ze starości chyba, ktoś ją zlikwidował. Zawsze była chętna go czyszczenia, wręcz wskakiwala na ryby, a one uciekaly, ale tym razem to ryby chcialy, a ona od nich uciekala. Został młody debelius, ale tez nie chce ryb czyścić, choć kolejka do niego pływa. Probowałam: -polyp lab -herbtana -leki od weterynarza -uv - ozonator -nie stresować ryb -intensywnie karmić z witaminami i lekami Porażka:(
-
Ja wtedy nie miałam różnicowki, więc był strzał w cześć ciała, która się akurat otarla o goły przewod. Przynajmniej światło nie zgasło Najbardziej niebezpieczne byly przewody na suficie z lamp, bo jakbym sie tak głową otarla i spadla z drabiny... niby bardziej uwazalam i kable powyginalam do gory szczypcami więc w czerep nie oberwalam na szczęście. Nie wiem, na ile ta moja różnicowka działa, może się przekonam przy malowaniu ścian
-
Ja miałam kilka przygód z prądem podczas remontu. Pozdejmowalam lampy, wyłączniki, gniazdka, żeby położyć gładź i wystawaly gole kable z ścian. Nie chciało mi się owijać ich taśma izolacyjną, bo "przecież będę uważać" ale kilka razy się zapomniałam machając packą i "zlapalo mnie" w łokieć czy dłoń, także poznałam tę "przyjemnosc". Taki strzał w łokieć to pół biedy, szybko się rozchodzi "po kosciach" ale złapać w dłoń taki sprzęt pod wodą, to już pewnie pozamiatane. Ale raczej pieprznie od razu po włożeniu palca do wody, zanim zdążysz cokolwiek złapać w rękę i odrzuci na pół metra? Trzeba by było mieć wyjątkowego pecha, żeby grzałka pękła pod wodą akurat wtedy, gdy trzymasz ją w dłoni.
-
Mam kolejne pytanie. Zależnie od tego, czy trzymam w dloni czarna elektrodę czy czerwona, pokazuje inny wynik napięcia generowanego przez moje cialo. Która powinna być włożona do źródła, a która do uziemienia? Czy jeśli zrobię uziemienie, a do wody na skutek załóżmy stłuczenia grzałki pójdzie prawdziwy prąd, a nie indukcyjny, to ryby zginą?
-
Ze mną w roli przewodnika napięcia w akwarium wyszło 14,5 Volt. Według miernika moje ciało generuje około 0.7 Volta (jedna elektroda w dłoni, druga na kranie). Próbowałam też mierzyć swoją rezystancję. Elektrody w dłoniach, dopiero przy ustawieniu miernika na 2000k pokazało między 600 a 1000 to chyba znaczy, że rezystancja jest dość słaba? Albo źle mierzyłam? Bo jak dałam jedna elektrodę na kranowce to wychodziło z minusem. Dłonie suche, stałam raz w klatkach gumowych i raz w skarpetkach na podłodze. Pomiar wyszedl taki sam.Jak znajdę jakiś przewód do przedłużenia elektrody to spróbuję zmierzyć przykładajac do kranu. W kazdym razie tym eksperymentem udało mi się zmierzyć nie prawdziwe napięcie w wodzie, tylko napięcie, jakie przeze mnie przechodzi, gdy grzebię w akwarium? Edit: drugi pomiar po kilku minutach pokazał tylko 6 z groszami. Czy to oznacza, że włożeniem reki odebrałam część nagromadzonego ładunku? Akwarium, to jakby bateria, która się ładuje i rozladowuje? Bo jeśli nie i Voltaż powinien być w miarę stały, zależny tylko od ilości pobieranej energii przez urządzenia w danej chwili, to znaczy, że miernik mogę wyrzucić na smietnik:D Edit2: chyba jednak rozladowalam akwarium, bo teraz wkładam łapki i nic nie piecze
-
Ooo o to mi chodziło. Niestety nie mam kranu ani kaloryferu w pobliżu akwarium i zastanawiałam się, czy ja będę dobrym przewodnikiem. Człowiek ma chyba większy opór elektryczny niż metal, ale pewnie to ułamek przekłamania wyniku pomiaru?
-
Napięcie w wodzie to przecież podstawowy parametr do pomiaru w akwarium... Jak mogę tego nie wiedzieć?!
-
Podpowiedzcie mi proszę, co mam ustawić na mierniku i do czego mam przytknąć te elektrody? Jak dojade do domu to chciałabym zmierzyć, ile mam tego prądu w wodzie.
-
Dzięki wszystkim za informacje i za link do artykułu na reefhub. Ja go kiedyś czytałam, ale chyba coś mi przerwało i nie doszłam do indukcji. Teraz już wszystko jasne, ważne, że ryby niczego nie odczuwają. Nie mam w domu instalacji z uziemieniem, mam różnicówkę. Chętnie bym zmierzyła, ile mam tego napięcia w wodzie. Mam miernik w domu, ale nie wiem, jak konkretnie go ustawić i do czego przyłożyć druga elektrodę? Jedna do wody, a druga? kaloryfer mam za daleko.
-
Było już kilka tematów o tym, ale ja nadal nie do końca rozumiem ten problem, więc uprzejmie proszę specjalistów o wytłumaczenie, jak przyslowiowej krowie na rowie W czym rzecz? W tym, że za każdym razem, kiedy wkładam paluchy do akwarium, to w miejscu każdej najdrobniejszej ranki czuję ostre kłucie. Najdrobniejsze zadrapanie czy zadziorek przy paznokciu powoduje przykre dolegliwisci po zanurzeniu dloni w wodzie. W 360l już pytałam na forum o to samo, kombinowałam, otrzymałam odpowiedz, że to sól w wodzie powoduje takie uczucie, a nie prąd elektryczny. Próbowałam wtedy odłączyć wszystkie poszczególne urządzenia, po jednym, no i zawsze mniej lub bardziej odczuwałam to pieczenie. Uznałam, że to faktycznie może być sól. Ale to jednak nie jest sól. Kiedy wloże zranioną dłoń do samej soli, to piecze, jak diabli , ale po zanurzeniu dloni po chwili w świeżo rozrobionej solance nie czuje żadnego dyskomfortu. U córki w akwarium grzebie i też nic. Tam pracuje tylko cyrkulator i malutki skimmer. W zbiorniczku z Berghiami, gdzie nie ma żadnego urządzenia elektrycznego też nic nie czuje. A w 360 i w tym nowym 750l razi bardzo dotkliwie. Wyłączyłam odpieniacz (nowy), ciut mniej piecze, zalaczylam odpieniacz, wyłączyłam grzałke (nowa) też mniej, ale piecze. Jak włączone jest wszystko to bardzo razi. Wydaje mi się, że to nie jest kwestia wadliwych urządzeń, tylko ilości tych kabli w wodzie i poboru mocy przez nie. Im mniej kabli pod prądem, tym mniej razi. Czy to tak jest, że nawet, jeśli urządzenie jest sprawne, to sam kawalek przewodu zanurzonego w wodzie może oddawać jakieś napięcie? Skoro ja to dosc dotkliwie odczuwam, mając na nogach gumowe kapcie, to zwierzęta w akwarium też to czują? Nie potrafię zidentyfikować, które urządzenie to robi, mam wrażenie, że każde coś "oddaje" a im więcej ich wyłącze, tym mniejszy dyskomfort czuje po zanurzeniu dłoni. Co to jest? W poprzednim 360 była inna grzałka, inny odpieniacz. Te same cyrkulatory i obiegowka, ale wystarczyło odłączyć odpieniacz lub grzałke, żeby razilo mniej. Mnie tam może razic, dam radę, ale ryby?krewetki? Slimaki? Koralowce? Czy one odczuwają to samo?
-
Teraz doczytałam, że autor prosił tylko o opinię osób, które miały kubełek... popełniłam offtop, więc jesli autor poprosi, to usunę swoje posty
-
Niestety tak juz jest, że jak pojawia się "wrażliwy temat", to w slad za nim idą emocje osób, które się wypowiadają i każda z tych osób usiłuje udowodnić, że inni się mylą, a ona ma rację. Dla mnie na dzień dzisiejszy najwygodniejszy jest zestaw "kompaktowy" czyli sump, dedykowany do mojego litrazu odpieniacz, trochę glonów, regularne podmiany i balling. Rozumiem też osoby, którym nic nie potrzeba, jak i te, które bez 5x przewymiarowanego Bubble Kinga i bez cyrkulacji x50 do akwarystyki nie podchodzą. Każdy akwarysta powinien zastosować w miarę bezpieczne rozwiązania dla swoich możliwości, wygody i wiedzy. Ja nie uważam, że do pierwszego akwarium trzeba od razu sprzedać nerkę na Lamborghini. Wręcz przeciwnie, wydaje mi się, że włożenie świeżego kierowcy do takiego samochodu może spowodować śmierć na pierwszym zakręcie, bo on urzeczony mocą tego wozu od razu wcisnie pedal w podłogę i może nie zdążyć się nawet zdziwić:) Nie wsadzilabym takiego kierowcy też do malucha na łysych oponach, bez żadnych systemów wspomagania, bo w razie zderzenia strefa zgniotu statystycznie kończy się na silniku Dlatego autorowi bym chyba tego kubełka nie polecała, choć nie znam tego urządzenia. Ale mało kto w akwarystyce morskiej używa tego rozwiązania, więc jakiś powód ku temu jest. Żeby nie sprzedawać nerki można na początku w fazie dojrzewania zapełnić tylko sam display, a pod szafką zostawić miejsce na sump i dokupic sump i osprzęt później, albo zrobić panel, jeśli tak jest wygodniej z uwagi na układ pomieszczenia. Byle mieć na przyszlosc jakieś pole manewru, nawet, jeśli ktoś się uprze na początku na ten kubełek.
-
No Dadario właśnie mówi, że kubełek to przepływowy, ale nie zna osoby, która by uzywala tylko samego kubełka, bez sumpa. Przynajmniej tak to zrozumiałam, że był i kabelek i sump. Zgadzam się z tym. U jednego full wypas nie zadziała, a u innego bez sumpa, podmian i ballinga będzie ok. Wszystko zależy od tego, co się chce trzymać, jakie efekty osiągnąć i czy czy jest się pewnym tego, co się robi, czy tylko się oszczędza i ma nadzieję, że jakoś to będzie. Dlatego ja tylko wypisałam, jakie ja sama dla siebie widzę zalety sumpa, bo to, co mi się w tym rozwiązaniu podoba, dla kogoś innego może nie mieć zupełnie znaczenia. Ja boję się tylko takich sytuacji, kiedy przybywa zupełnie nowy morszczak i z miejsca słyszy skrajne opinie, od jednych, że nic nie potrzeba, da sie bez odpieniacza, bez podmian, bez sumpa, bez mierzenia parametrów, nawet bez panelu czy kubełka, a od drugich, że musi sprzedać nerkę na najlepszy osprzęt do akwarium 100l i regularnie wysyłać wodę na badania ICP, bo inaczej nic z tego nie będzie. Wybierze zapewne wersję niskobudżetową, skoro doświadczony akwarysta mu pisze, że nic nie potrzeba. A potem tematy "pomocy, koralowiec traci tkankę", "jakieś gluty/glony na skałach i piachu" itp.
-
Ja widzę dużo zalet sumpa: - pochowane sprzęty. Szlag mnie trafiał jak mi w 54l bez sumpa wszystko wystawalo, ciężko było zabezpieczyć górę zbiornika, ryby wyskakiwaly przez najmniejsze szpary. A to grzałka się odessała i spadła, a to termometr, brzydko te sprzęty wyglądały. Przy grzalce nie mozna bylo postawic koralowca. A w sumpie wszystko ma swoje miejsce, nie szpeci, nie przeszkadza, grzałka sobie leży na dnie. Wentylator w razie czego też bez problemu dołożę. -dodatkowa ilość wody w obiegu - dolewka rodi podaje do sumpa więc do akwarium woda dochodzi już zmieszana. W 54l lalam rodi z reki do akwarium, raz mi się chlusnęło na acropore i zeszła w ciągu doby. - z sumpem tworzy sie szybki obieg, woda się lepiej dotlenia, w razie zaniku zasilania rybom na dłuzej wystarczy tlenu. - podawanie do sumpa jakichkolwiek lekow, ozonu, witamin, ballinga, odżywek dla korali jest bezpieczniejsze, bo do displaya wchodzi to już zmieszane i lepiej die rozprowadza. W 54l musiałam się starać takie rzeczy lać w pobliże cyrkulatora. Jak jest potrzeba podłączyć lampę uv to też wygodniej pompke i rury do sumpa włożyć, niż do głównego. Ja nigdy z sumpa nie zrezygnuję. Nigdy nie miałam słodkiego akwarium ani kubełka, więc nie wiem, czy do kubełka można wprowadzać rodi, ozon, podłączyć ballinga czy uv. Aaa, kiedy w 54l w lecie za bardzo wzrosła temperatura, a nie miałam wiatraka, to kombinowałam z zamrozonymi kostkami rodi zamiast dolewania rodi, ale to było ani bezpieczne, ani praktyczne. W 360 do sumpa włożyłam butelki po mineralnej z zamrozona kranowka i spokojnie pojechałam kupić wiatrak
-
Jak dla mnie to bardzo cenny slimak. W sklepie nie kupisz, a jest bardzo pracowity i ładny One mają różne barwy, szare, czarne, różowe, wszystkie są pożyteczne i nikomu nie wadzą. Ale kurcze z takim stażem i o stomatelli nie słyszałeś?
-
Mija miesiąc od pierwszych kropek. Był polyp lab, herbtana, uv, podnoszenie temperatury, doszły leki od weterynarza przeciw pierwotniakom i nadal bez zmian. Ryby mają kropki ale póki co wszystkie żyją i jedzą. Nadal chore te same, u innych objawów nie widać, choć nie musi to znaczyc, że w końcu braknie im odporność by walczyć z tym cholerstwem. Padła cześć koralowcow. Obawiam się, że nie wygram z tym czymś (to chyba nie jest ospa, za dlugi trwa, choć wyglada bardzo podobnie) lada moment przyjdzie przesilenie... i zostanę sama z pustym akwarium Ale jeszcze się nie poddaje, póki ryby tez walczą. Na razie sytuacja wygląda cały czas tak samo, kropek raz ciut przybywa, raz ciut ubywa, ale nie jest tragicznie. Jeśli sie ktoregos dnia pogorszy, to zostaje mi tylko ugotować wodę do 32 stopni. Mam już od wczoraj zbiornik na kwarantannę, jeszcze nie zalany, ale zaleje wodą z podmiany, przeniosę koralowce plus co się da mobilnego poza rybami i podniose temperaturę tyle, ile ryby dadzą radę wytrzymać.