Skocz do zawartości

Słony leszcz

Szlachta Morska
  • Liczba zawartości

    2 618
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Słony leszcz

  1. Słony leszcz

    Testery Hanna lub inne

    Odział hanny Ci polecił hi713 do morskiego? Ciekawe;-) W praktyce wiele osób używa 713 i jest ok, choć teoretycznie powinni właśnie hi774 (oficjalnie w dokumentacji 713 nie jest przystosowana do wody morskiej), ale ten ma węższy zakres pomiarowy przy tej samej dokładności - więc trochę lipa. Ja mam hi736, oficjalnie do morskiego, z wyższą dokładnością, ale za to wyskalowany na P, a nie PO4 (więc trzeba sobie wynik przemnożyć). Jakoś tak wydawało mi się, że jednak warto mieć wyższą dokładność w niskim zakresie. Masakra. I tak np co tydzień? Mnie to szkoda czasu, wolę coś w akwarium zrobić albo się pogapić po prostu.
  2. Słony leszcz

    Testery Hanna lub inne

    Jakby był test hanki na NO3, to sam bym kupił. Ale że nie ma, to bym powiedział że już masz hanki, które warto kupić. Co do potasu, jodu, żelaza i innych "egzotycznych" testów - bym radził całkiem to sobie odpuścić. Zamiast pchać kasę w testy wątpliwej jakości, zrób czasem ICP. Ca, Mg - kropelkowe są spoko, a też to nie są testy, które trzeba by robić bardzo często, żeby było warto hankę kupować.
  3. Wydaje mi się, że się jednak mylisz co do uczciwości ludzi w biednych krajach. Inna sprawa, że ich uczciwość nie przystaje do prawniczo-biurokratycznych norm europejskich. A jeszcze inna sprawa, że kilku cwaniaków gotowych zarobić na dowolnym przekręcie zawsze znajdzie się w dowolnym kraju. Wreszcie, w farmy koralowców w Indonezji często inwestowali ludzie z zachodu, więc różnych patologii z nimi związanych też bym nie zrzucał tylko na "nieuczciwych tubylców". Tak jak zauważył powyżej Marek, to nasza kasa nakręca biznes koralowy, także jego patologie. A jak myślisz, skąd się bierze u nas taki np bursztyn na wszelkich bazarach? Cały z legalnych źródeł? Albo drewno kominkowe kupione "na wsi"...
  4. Jeśli chodzi Ci o falowanie, to może wawebox? Tunze jeszcze takie robi. Nie wiem tylko, czy kwalifikuje się do kategorii "niezbyt droga", ale z drugiej strony w porównaniu z cyrkulatorem na 12000 l/h to pewnie nie będzie dużej różnicy. Ostatnio były dwa używane waveboxy na targowisku, może jeszcze aktualne są...
  5. Do popływania bardziej na luzie lub rodzinnie polecam też wysepki koło Sztokholmu. Sugeruję zabrać z Polski zapas piwa czy innych trunków (na miejscu jest z tym bieda) oraz mięso na grila (miejscowe drogie strasznie i takie, że bym psa tym nie karmił nawet). Krajobrazy niesamowite, specyficzny skandynawski klimat. Jakby ktoś miał zamiar zahaczyć o Sztokholm też, to świetną opcją jest zabranie małego pontonu z silniczkiem - całkiem wygodnie i ciekawie się zwiedza miasto kanałami. No i oczywiście składane rowery też się przydają. Niby to oczywiste ale napiszę na wszelki wypadek, że absolutnie nie można tam śmiecić, zostawiać po sobie chlewu i palić w miejscach niedozwolonych. Generalnie, tam wszędzie prawie wszystko wolno, grilować, cumować, kożystać z wody, prądu, sanitariatów... jak długo przestrzega się zasad. Panuje pełna gościnność, ale na brak kultury Szwedzi reagują bardzo szybko i zdecydowanie. I można być pewnym, że choć pozornie nikogo nie widać, to na 100% ktoś tam zerka, czy się polscy żeglarze poprawnie zachowują;-) @waldek123blau motorowo też jak najbardziej. Tam często ludzie motorówkami do pracy podróżują. Na kołach to takie śmieszne stare elektryczne wózeczki tylko (coś jak kiedyś u nas na stacjach kolejowych bywało, ala meleks).
  6. 1. Alfik1980 + Diana- Pok.2os., grill Pt i Sob, - w realizacji. 2. Jukos + Marzenka - Pok.2os., grill Pt i Sob, - opłacone 3. Chwialek - pok 1os , grill Pt i Sob, - opłacone. 4. dadario -pokoj 1os, grill pt i sob, - opłacone 5. AnT - pok 1 os , grill Pt i Sob, - w realizacji. 6. Nik@ pokój 1 os, grill pt i sob, - w realizacji 7. Katani + Ania + Maciej pok. 3os, grill pt i sob - opłacone 8. Ironista - pok 1os, grill Pt i Sob - opłacone 9. Dla syna+żona+dzieciak 6lat+dzieciak 2lata na cały pobyt z grillem (apartament tym razem nie piaskowy tylko ten drugi ale zapomniałem nazwy 10. Jarek35 -pok 1 osobowy ,grill piątek i sobota . 11. Luigi - pok 1 osobowy ( jak braknie to nic się niestanie) Grill pt i sob. 12. maqp + 2os. + ogórki , pokoj 3-osobowy, grill pt i sob - w realizacji 13. Many 1974 + Angelika -pok. 2 osobowy, grill Pt i Sob, - w realizacji. 14.Inmar,nie wiem czy jeszcze sam czy z Ingą. 15. Marek+ Beatka- Pok.2os., grill Pt i Sob, - w realizacji. 16. Słony leszcz - pokój 1 os, grill piątek i sobota - w realizacji. PS - jak ktoś chętny a się waha z powodu transportu, to mogę podwieźć. Będę jechał z Grodziska Mazowieckiego lub Warszawy, w zasadzie mogę też zahaczyć o Łódź po drodze
  7. Tak przynajmniej pisze człowieczek, który to sprzedaje, a może zielonego pojęcia nie ma o tym. Ot, przyszło z ali, coś tam Chińczycy pisali w opisie przedmiotu, to wkleił:-) Podejrzewam, że (prawie)wszyscy kleją na "AG" bo jest dobry i tani. Nie kombinuj. To nie prom kosmiczny;-)
  8. Odsuń od bocznych ścianek. Czyścik to ma wejść nie między szybę i skałę, ale między szybę i korale które tam kiedyś będą. A dwa - te "rogi" na górze w środku trochę bez sensu. Jak je obsadzisz koralami, to zaciemnią Ci praktycznie całą środkową skałę, w tym te półki które tam masz niżej. Patrz na układ skały od góry, bo wtedy zobaczysz faktyczne powierzchnie dla korali. Od przodu wygląd, czy ładnie itd.., nie ma znaczenia, bo to docelowo i tak ma koralami zarosnąć.
  9. Słony leszcz

    Woda deszczowa a filtr ro

    No i pompa oczywiście:-) Czyli dwa dodatkowe filtry przepływowe (pleksa, plastik, medium) i pompa, i jakieś węże, zawory itp. Do tego transport tego wszystkiego z Chin.
  10. Plastik silikonem to chyba nie wyjdzie zbyt dobrze. Prędzej kropelką. A swoją drogą - takie ładne pudełeczko było... Zamiast je niszczyć nie lepiej było dwa paski pleksy dokleić do kratki?;-)
  11. Słony leszcz

    Woda deszczowa a filtr ro

    I to jest sensowny tok rozumowania. Nawet jak faktycznie uda się zmontować instalację do oczyszczania deszczówki, to ilość gratów do tego niezbędna będzie taka, że koszt ekologiczny ich wytworzenia będzie nieporównywalnie wyższy niż zysk z oszczędzania wody. Chcesz być eko, zamontuj sobie instalację wody szarej (do spuszczania w toalecie i podlewania trawnika) i tam puszczaj odpad z osmozy.
  12. Witam, witam:-) Ja nadal trzymam w łapce jachtowego, jakoś tak nie chce mi się napisać do pzż o wymianę, ale trzeba by tyłek ruszyć, bo znów przepisy zmienią... Swoją drogą, śmieszna sprawa. Nigdy nie miałem napinki na papiery kolejne, a tak w przepisach majstrują, ze co chwila mi uprawnień przybywa;-) Zdecydowanie. Ja swego czasu zachłysnąłem się morzem, ale po latach to Ci powiem, że jakoś tak do tych mazur znów dojrzewam. Tyle że teraz to też inne czasy, tłok, policji wodnej pełno, za to kultury i umiejętności coraz mniej niestety. Jak mnie mocno najdzie na mazury, to wystarczy pogadać z którymś kumplem, który nadal w tym siedzi... i się odechciewa. Chyba że gdzieś poza głównym szlakiem może, z daleka od Mokołajek, Giżycka, Węgorzewa. Fajna by była opcja zrobić kiedyś zlot na żaglowcu. Zawisza Czarny zdaje się jest dyspozycyjny w tym względzie. Ot taki pomysł dla aktywistów;-) A drugi sprawdzony sposób, to się za robotę wziąć. Najgorsze co można zrobić, to zalegnąć w koi. Generalnie, prawie każdy kto nie pływa regularnie, musi przed Neptunem się pokłonić. Ale w większości przypadków potem przechodzi:-) Fajnie, że jednak kilka osób jest. Niby żeglarstwo nie łączy się z akwarystyką morską w jakiś oczywisty sposób, nie tak jak nurkowanie np. Ale jednak moim zdaniem jest tu jakiś wspólny element, jakaś wrażliwość specyficzna, może dyscyplina, upór, odpowiedzialność... A może potrzeba robienia czegoś nietuzinkowego, uczestnictwa w czymś niedostępnym dla ogółu...
  13. Tak sobie pomyślałem... Że co drugi posolony nurkuje to już zauważyłem. Ale ile jest wśród nas prawdziwych wilków morskich, czyli żeglarzy, ostatecznie marynarzy? No, ostatecznie to farbowanych wilków, czyli żeglarzy mazurskich? Ja osobiście nadal się czuję, choć ostatni raz pływałem ponad 4 lata temu (żona w pierwszej ciąży mnie "puściła", tak na odchodne, miało być porządne moczenie tyłka na północnym we wrześniu - wyszło 2 tygodnie na motorku";-) A potem to tylko pieluchy i praca niestety... No i solniczka:-)
  14. No właśnie mnie to zastanawia. Przecież to syzyfowa praca musi być z czyszczeniem takiej tylnej szyby. Fronty to normalnie czyścikiem oblecisz w kilka minut, ale tył to przecież musi być mordęga. Jak piszesz - żyletka na kiju, co przy tym rozmiarze akwarium pewnie zbyt wygodne nie jest. U mnie to jak 2x w tygodniu nie oblecę szybek, to już wapienne zaczynają włazić, po tygodniu już by trzeba było żyletką walczyć. Jak często musisz czyścić, żeby to w miarę sprawnie szło, żeby nie zapuścić tej szyby za bardzo? To ja chyba już wolę czarne tło i zostawić algom wapiennym... i mieć święty spokój;-) I ślimaki zadowolone z takiej nieczyszczonej powierzchni - mogą się tam spokojnie paść glonami i filmem bakteryjnym.
  15. Słony leszcz

    Czyżby glony zielone?

    Ja bym poradził, żeby po pierwsze zainwestować w normalną lamkę jakąś, bo pod jedną leddy slim actinic za daleko nie dojedziesz. Po drugie, dać na luz z chemicleanami i innymi cud-specyfikami. Akwarium wygląda bardzo świeżo, pewnie na skutek majstrowania z jednej strony, a marnego światła - z drugiej. Tak jak pisze @Beti, oddaj na przechowanie co delikatniejsze korale, może dobrze by było wstawić tam za to jakichś odpornych miękkich (sinularia, capnella...), lej bakterie, zmieniaj watę i daj baniakowi dojrzeć wreszcie. Nic nie kombinuj z chemią, zaciemnianiem itd... pierwsze plagi po prostu muszą przejść, bo tak na prawdę dzięki nim akwarium jakąś tam równowagę uzyskuje. Kombinując tylko wydłużasz ten proces.
  16. Ja się w zasadzie zgadzam z tezą, że brak umiaru w eksperymentach jest zły. I nawet zgodzę się, że to początkujący mają (naturalną w końcu) tendencję do popełniania błędów. Z czym się nie zgadzam, to z jakimś tam zwalaniem na początkujących winy za negatywny wpływ akwarystyki na środowisko. Po pierwsze, zaawansowani akwaryści też kiedyś byli początkujący i swoje zwierzaki pewnie ukatrupili. Po drugie, zaawansowani akwaryści zwykle mają więcej zwierzaków bardziej egzotycznych (czyli często właśnie importowanych), nie zadowala ich oklepana dunka, caulastrea czy montipora czerwona, szukają raczej jakichś "x-color rejnbow" okazów, odławianych gdzieś tam w jednym miejscu na końcu świata. W reszcie, to zaawansowani akwaryści właśnie nadają ton, wyznaczają wzorce. To że początkujący mają często skłonność do kombinowania w dużej mierze wynika właśnie z tego, że różne "wilki morskie" tak właśnie robią lub robili kiedyś, że chcą mieć "wypasione" zwierzaki w akwarium - bo takie zwierzaki widzą na zdjęciach.
  17. Ja to rozumiem, tylko że właściciel forum jasno sprawę postawił, że nie chce handlu życiem tutaj. I po tych wszystkich awanturach raczej decyzji nie cofnie. To po co?
  18. W jakimś zakresie masz rację, że część początkujących faktycznie eksperymentuje, czasem ze szkodą dla zwierzaków. Ale czy jest to związane z byciem początkującym, czy raczej jest to pewien taki już typ akwarysty po prostu? Czy doświadczeni już nie robią żadnych ryzykownych eksperymentów? A może nie robią, bo już dość zwierzaków ukatrupili eksperymentami w przeszłości (ale wtedy bilans szkód jakby by się wyrównywał i rozkładał statystycznie na wszystkich akwarystów)? Wreszcie, tak obiektywnie i chłodno patrząc na sprawę, jaka pociecha dla natury, że zwierzaki w akwarium padły z powodu "losowego" (grzałka), a nie przez błąd akwarysty? Dla natury ważne jest, że na ich miejsce trzeba będzie odłowić nowe sztuki. Zrozumiałem, zrozumiałem:-)
  19. Nie tyle, że takie projekty są całkiem bez sensu, co jest to strasznie mało efektywnie wydana kasa. Jakieś badania "na zachodzie", potem kilku miesięczny wyjazd w tropiki, jakieś szkolenia na modłę zachodnią dla tubylców, a na koniec efektów prawie zero. A chodzi o to, żeby pokazać tym tubylcom, że ochrona przyrody jest w ich interesie. Ale to trzeba by te pieniążki faktycznie zainwestować tam na miejscu, w turystykę, w profesjonalne firmy pozyskujące życie dla akwarystyki, żeby ludzie tam poczuli, że ich dobrobyt zależy od dobrostanu ich bogactwa naturalnego - rafy. Co do rozprzestrzeniania sztucznych hybryd w środowisku naturalnym - zawsze kończyło się to źle. Albo takie organizmy się nie przyjmują, albo przyjmują się za dobrze wypierając naturalnie występujące gatunki. Króliki, koty, szczury, różne ptaszki, raki, inwazyjne gatunki roślin, jest masa przykładów różnych organizmów wprowadzonych do ekosystemu przez człowieka w dobrej wierze, które następnie okazały się plagą nie do opanowania, niszcząca bioróżnorodność. Wg mnie tak samo skończą się projekty sztucznego osiedlania korali - albo fiaskiem, albo jakąś monokulturą. Ktoś powie zaraz, że lepsza taka monokultura korali odpornych na zmienione warunki niż nic. Problem w tym, że właśnie nie. Naturalny ekosystem jest złożony, dzięki czemu ma dużą bazę genową organizmów przystosowanych do różnych warunków, posiadających naturalne zdolności adaptacyjne. Natomiast taka monokultura może i lepiej sobie radzi w warunkach wyższej temperatury i niższego ph, ale przecież lada moment może się okazać, że zajdą kolejne zmiany (np poziom wody się podniesie i ciepła laguna przestanie być laguną), na które monokultura już nie będzie odporna. Taki przykład z innej beczki trochę. Po pożarze puszczy czy stepu natura dość szybko się odradza, po spaleniu upraw rolnych pozostaje pustynia, bardzo powoli wracająca do życia (tzw ugór, w którym dominuje kilka gatunków najbardziej ekspansywnych roślin). W czasie suszy uprawy marnieją bardzo szybko, a naturalne ekosystemy sobie radzą. Co do świadomości i edukacji... uboga część świata śmieci i truje w dużej mierze po to, żeby zaspokoić zachcianki i nienasycony apetyt bogatej części. Jeśli bogata część świata nie przestanie wydawać kroci na kolejne gadżety i za przeproszeniem żreć ponad miarę, nic się nie zmieni. Z jednej strony krytykujemy wschód za zatruwanie środowiska, z drugiej - otaczamy się całą masą rzeczy "made in china", ubieramy się "made in bangladesz", wszystko to wyrzucamy do śmietnika po kliku tygodniach czy miesiącach. W zasadzie to też trzeba by traktować jako eksportowanie odpadów. Przenosimy uciążliwy przemysł na wschód, "eksportując" odpady jeszcze zanim one powstaną. Dalej, to właśnie z tej bogatej części część biedniejsza ale się dorabiająca czerpie wzorce, naśladuje. I teraz się okazuje, że Chińczycy też chcą mieć gadżety, samochody, też chcą jeść fastfood, podobnie Hindusi, podobnie mieszkańcy Afryki (tam gdzie gospodarka się jednak jakoś rozwija). I nagle się okaże, że miliardy ludzi zaczynają żyć równie rozrzutnie jak na zachodzie. Tym większa rola społeczeństw zachodnich, właśnie żeby dawać przykład, taki czysto propagandowy właśnie. I dlatego nie zgodzę się, że nasze (w sensie, ludzi zachodu) działania nie mają znaczenia. Właśnie że są one kluczowe, bo to zachód nadal jest sprężyną napędzającą świat gospodarczo i kulturowo. Ale na szczęście to też się powoli zmienia. Tak jak ze sprzątaniem kup po swoim psie. Niby nadal trawniki są zaminowane, ale jednak kiedy ktoś widzi, większość właścicieli sprząta. Co świadczy, że dotarło do nich, że to nie jest ok, jak piesek nakupka na trawnik. A kolejne pokolenia już rosną w klimacie, gdzie wypada posprzątać, więc pewnie będą sprzątać nawet jak nikt nie będzie widział. Podobnie z ekologią. Niby nic się nie dzieje, ale jednak powoli przebija się do świadomości ogółu, że warto dbać o środowisko, że ślepy konsumpcjonizm nie jest najlepszym modelem życia. Kolejne pokolenia rosnące w tym klimacie są już bardziej wrażliwe itd itd... Bym podyskutował z takim uogólnianiem. Początkujący jednak częściej wybierają proste gatunki, często pochodzące już z hodowli (może i często ze względu na cenę, ale tak czy inaczej nie są to osobniki z odłowu). Dalej, często startują w mniejszym litrażu, do którego fizycznie po prostu mniej wejdzie, to i mniej padnie w razie czego. Wreszcie, piszesz tak, jakby tylko początkującym baniaki wybuchały. A tym czasem przejrzyj forum. Co chwila jakiś doświadczony akwarysta pisze, że "coś tam" (akwarium się rozszczelniło, grzałka się popsuła, latem temperatura za wysoka była, pompa uwalniała metale, prąd wyłączyli...) i prawie cała obsada poszła do kosza. Albo nie piszą nic od dłuższego czasu, a potem się okazuje że wszystko padło i restart był. I co robi taki wilk morski? Otóż kupuje duże ilości pięknych, rzadkich (bo ma już wyrobiony gust, a nie musi inwestować od zera w sprzęt oraz ma więcej wiary we własne siły i umiejętności) zwierzaków, często z importu. W przeciwieństwie do świeżaka, który po wpadce, jeśli w ogóle podejdzie kolejny raz, znów zacznie od prostych (może jeszcze prostszych) szczepek i popularnych ryb. Żeby nie było, popieram odpowiedzialne zakupy w morszczyznie i odpowiedzialność za swoje zwierzaki w ogóle. Ale nie sprowadzał bym tego jedynie do kwestii stażu. Albo kupno kompletnie egzotycznych zwierzaków typu liliowce i pytanie na forum po fakcie, co to właściwie jest. Nie tylko początkujący tak potrafią. Czy rzeczywiście firmy z branży akwarystycznej tak chętnie wykładają kasę na badania raf i koralowców? Bo mnie się wydaje, że to raczej są projekty różnych instytucji budżetowych (uniwersytety, instytuty) wspierane być może kasą z jakichś funduszy ekologicznych, niż prywatne badania. Może i badacze są często akwarystami, ale wątpię żeby kasa wydawana na akwaria w jakiejś istotnej części finansowała badania ekosystemów morskich. Jeszcze może w akwarystyce słodkowodnej, siłą rzeczy bardziej masowej, firmy jakoś tam inwestują w badania, ale w przypadku a. morskiej podejście jest raczej eksploatacyjne - pozyskać jak najwięcej zwierzaków i jak najdrożej sprzedać. Wspomniane rozmnożenie żółtka, ostatnio tez hepatusa i jeszcze kilku innych trudnych gatunków to projekty typowo naukowe a nie komercyjne. Z drugiej strony (od strony branży morskiej) sytuacja jest taka, że bardzo często jeszcze w sklepach znajdziesz dzikie błazenki i kardynały, choć ich rozmnażanie można już prowadzić dosłownie masowo. Dlaczego? Bo taniej rybę przywieźć z drugiego końca świata, niż ją hodować w Europie. A pod tym się podpiszę wszystkimi kończynami:-) Trochę to jednak egoistyczne. Bo jak to rozumieć... Dzięki temu, że jest drogo (w domyśle - odpowiednio drogo, że mnie stać, ale większości już nie stać), to mogę swobodnie eksploatować ekosystem naturalny bez ryzyka, że zbyt szybko się wyczerpie. No, trochę przejaskrawiam, ale raczej powinno się dążyć do tego, żeby własne działania były na tyle mało obciążające, że dla każdego zasobów wystarczy bez nadmiernego obciążania środowiska. Ale że popierasz "Nataszę z fb", czy się nabijasz?
  20. Nie, nie są bez sensu. Tak jakoś mi się to rozmnażanie w akwariach skojarzyło z projektami typu http://www.secore.org/site/corals/detail/coral-reproduction.15.html Takie rzeczy uważam za przejadanie kasy. Obserwacje w akwarium jako takie są jak najbardziej cenne. Tyle że też nie mylmy amatorskich obserwacji akwarium z jakimiś miarodajnymi badaniami. Takie wnioski hobbysty to co najwyżej mogą zainspirować jakieś badania z prawdziwego zdarzenia. Jeśli rafy będą zdrowe oraz dostaną dość czasu na przystosowanie się - koralowce przetrwają. Może i GBR umrze, ale jednocześnie gdzieś indziej zacznie się tworzyć nowa rafa. Albo na istniejących rafach inne korale zaczną dominować. Problem nie tkwi z zmianach klimatu czy warunków w oceanie (te faktycznie zdarzały się wielokrotnie), ale w ich szybkości. Zawsze były cykliczne zmiany poziomu mórz, temperatury, ilości lodowców, poziomu CO2 itd, ale były to zmiany powolne. Tzn, były też zmiany gwałtowne, ale te właśnie kończyły się tzw wielkimi wymieraniami, kiedy większość życia na Ziemi ginęła i potem od nowa, w nowym kształcie odradzało się dopiero. I rzecz w tym, żeby działalność człowieka nie wywołała właśnie takiego zjawiska.
  21. Słony leszcz

    Okno żywieniowe dla ryb

    U mnie się zdarzą nawet, że przez dwa tygodnie nikt nie karmi i nic złego się nie dzieje. A już na pewno staram się raz w tygodniu jeden dzień robić przerwę w karmieniu. Ale co innego jest czasem nie nakarmić, nawet dłuższą przerwę zrobić, a co innego planowo karmić co 18h. Tzn, w praktyce pewnie często tak to wygląda, że się ryby karmi kilka razy wieczorem, a potem całą noc i dzień, do powrotu z roboty, jest przerwa. Cóż, realia... Ale bym nie robił z tego teorii, że to niby dobrze robi rybom. O rzadkich posiłkach oraz planowych głodówkach, że niby pozytywnie wpływają na zdrowie to słyszałem w kontekście ludzi. Że niby człowiek nie jest ewolucyjnie przystosowany do ciągłego jedzenia, raczej do posiłków rzadkich ale obfitych, rozdzielonych okresami głodu. Takie jakby patrzenie na człowieka jako na głownie mięsożercę (faktycznie tak się duże drapieżniki żywią). Ale nawet człowiek nie jest typowym mięsożercą (raczej oportunistycznym wszystkożercą zjadającym co się trafi, bardziej jak świnia niż jak wilk;-), nie mówiąc już o większości ryb koralowych. No i taki jeszcze fakt, że poza "internetami", fachowcy z prawdziwego zdarzenia (dietetycy i lekarze w przypadku ludzi, hodowcy ryb) wszyscy polecają regularne, częste posiłki.
  22. Słony leszcz

    Okno żywieniowe dla ryb

    Ale czy to nie jest bardziej jakaś dieta dla ludzi? Wszędzie są informacje, że na rafie ryby mają praktycznie stały dostęp do pożywienia (choć oczywiście muszą o niego konkurować), że raczej ciągle jedzą małe ilości pokarmu, niż żadko i duże porcje. Wszelkie "dobre praktyki" mówią też, że karmić najlepiej jak najczęściej, a głodówkę zrobić można raz w tygodniu. W tym świetle teorie o celowym, regularnym głodzeniu ryb po 12, 16 czy 18 godzin wydają się wątpliwe, raczej stresu tylko rybom przysporzą.
  23. Mnie tylko zastanawia ogólny ton, że to zawsze ci inni trują, inni robią nierozważne zakupy, inni wyrzucają odpady. Może warto się tutaj trochę krytycznie zastanowić i zamienić "inni" na ja? Bo jak tak się czyta forum, to niestety praktycznie wszędzie wygląda to podobnie. Za dużo zbyt dużych ryb, przypadkowy, czysto estetyczny dobór obsady, lanie wszelkiej chemii na potęgę i wpadki jakieś co chwilę. I to zarówno u początkujących, jak i u bardziej zaawansowanych akwarystów niestety. Jeszcze co do wielkiego przemysłu niszczącego środowisko naturalne (w domyśle, bardziej niż indywidualne działania akwarysty) - może też warto zdać sobie, że do dla nas, dla mnie, ten przemysł produkuje, łowi ryby, uprawia zboża w monokulturze itd itp... Więc niestety tak na prawdę to my, ja, jesteśmy pierwotnym źródłem degradacji środowiska. Może nasze indywidualne działania są niczym w skali globalnej, ale przemnożone przez miliardy to właśnie one są powodem takiego a nie innego stanu rzeczy. To akurat wg mnie jest kolejny sposób na przejedzenie kasy z dotacji i grantów. Jak na razie, wszelkie próby poprawiania natury przez człowieka przynoszą efekty mierne lub wręcz przeciwne od zamierzonych. Może i w ten sposób uda się osiągnąć krótkotrwałe efekty w tej czy innej lagunie, ale takie "uprawy" koralowców to nie będzie prawdziwa rafa. Pierwsza nieprzewidziana zmienna (np. przecież w ramach zmian klimatu lokalnie, okresowo, woda może też się ochłodzić, bo jakiś tam prąd popłynie inaczej) i takie sztuczne uprawy szlak trafi. Od lat są projekty odbudowy raf przy pomocy korali z propagacji - efekty mizerne, rafy takie umierają potem w pierwszej kolejności. Teraz będzie hodowanie larw w próbówkach... Świetnym przykładem jest tu las. Pierwotne puszcze były niesamowicie stabilnymi ekosystemami. Kiedy zastąpiono je uprawami leśnymi, okazało się że byle chrząszcz może doprowadzić do zagłady hektarów lasu. A przecież ten sam chrząszcz żył w lasach od tysięcy czy tam nawet milionów lat i było ok. Tak się kończy majstrowanie w ekosystemie. Można tak się bawić w akwarium czy ogródku, ale nie środowisku naturalnym. Wg mnie, ludzkość w ramach ochrony ekosystemów powinna raczej minimalizować swój wpływ, pozwolić przyrodzie samej się ustabilizować. Może właśnie to jest najważniejsze osiągnięcie akwarystyki morskiej w dziedzinie ekologi - że najlepiej trzymać łapy z dala od akwarium, że im więcej się "grzebie", tym gorzej dla akwarium. Natura ma ogromny potencjał adaptacyjny, ale potrzebuje czasu i spokoju.
  24. Beti, spoko. "Brutalnie" w sensie, dosadnie, jednoznacznie, a nie chamsko czy coś:-) Było kilka wypowiedzi w stylu "tak będzie i koniec, a jak się komuś nie podoba, to droga wolna". Ja nie przekonuję, że lepiej jest się domyślać. Stwierdzam fakt, że niczego nie trzeba się domyślać, jest to już napisane w regulaminie - zakaz handlu życiem, jakimkolwiek. Po prostu nie rozumiem, po co wciąż tę samą dyskusje na nowo wywlekać...
  25. Świetny temat. Wg mnie, niestety bilans jest raczej na minus. Ze względu na zużycie energii (pęd na wydajność trwa, automatycznych/elektrycznych jest co raz więcej urządzeń) i zasobów (woda, produkcja chemii różnorakiej), produkcję odpadów, jak i wpływ na środowisko naturalne raf (Nadal dominuje odłów zwierzaków z natury i branża tak na prawdę nie jest zainteresowana zmianą tego stanu rzeczy. Rozmnażanie w niewoli... skala znikoma, a do tego w zasadzie brak zainteresowania branży). Na plus jakieś tam zwiększenie świadomości ekologicznej u akwarystów i osób postronnych, ale jak czytam kolejne "przywiozłem sobie ukwiała z Chorwacji", to też trochę zaczynam wątpić.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc do serwisu Nano-Reef, zgadzasz się na warunki Warunki użytkowania.