Skocz do zawartości

Nik@

Szlachta Morska
  • Liczba zawartości

    5 558
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Nik@

  1. Nie grzeb nic przynajmniej przez miesiąc. U mnie tez ryby wydawały się zadowolone z wielkiego basenu, ale ja mimo radosnego widoku ciągle bałam się ospy. Niestety, doczekałam się jej, chyba po kilku tygodniach. Znasz przebieg pozniejszej walki...
  2. Tak mnie od jakiegoś czasu nachodzi myśl, żeby zmienić pracę. Od wielu lat żyje, a ostatnio wręcz dogorywam w korporacji, w ktorej jest coraz mniej czasu na wykonywanie podstawowych obowiązków, bo coraz więcej czasu trzeba poświecic na rejestrowanie każdego "pierdnięcia"w rejestratorze zadań, codziennych godzinnych spotkan (liczę średnio dziennie) ktore zabierają cenny czas na pracę operacyjna. Managerowie muszą pokazywać raporty wyżej, a im więcej tej skóry i tłuszczu wrzucaja, tym mniej cennego mięsa jest w stanie dać pracownik. Do tego w korporacji nie jesteśmy żywymi ludźmi, tylko zasobem... Może nie tylko ja tutaj mam ochotę zmienić tak ważna część życia, jak praca? Owszem, są portale do tego przeznaczone, ale żadna oferta nie będzie dla mnie bardziej wiarygodna, niż polecona przez zadowolonego pracownika. Jeśli macie jakieś ciekawe wakaty w swojej firmie, którą uważacie za dobrego pracodawcę, to dajcie znać. Może akurat ktoś z morszczakow w okolicy skorzysta i zmieni swoje życie na lepsze. Lepsza praca/płaca, to więcej czasu i hajsu na nasze hobby Szukalamlw regulaminie jakiegoś zapisu, z którym mój post mógłby być niezgodny, znalazłam tylko taki o kryptoreklamie i odnośnikach do sklepów internetowych. Nie zostało opisane, czy dotyczy to tylko sklepów z "branży" ale wydaje mi się, że ten temat zupełnie się z tym zapisem nie kłóci. Proponuję taka formule, żeby wpisywać stanowisko, lokalizację, podstawowe wymagania, nazwę firmy lub, jeśli firma ma gdzieś wystawiona ofertę, to link i krótka notatka, co u danego pracodawcy jest atutem, a co wadą. Jesteśmy sporą, dość zgrana społecznością, pomagamy sobie w różnych problemach, więc może i w tym?
  3. Nik@

    Obciążenie stropu

    Pytanie, czy te 250 lub 150 ma przypadać na ten konkretny metr, na którym coś stoi, czy średnio na pomieszczenie/powierzchnie podłogi? Bo jeśli pomieszczenie ma 20 metrów, to według normy 250 można nawalić total 5 ton, a przy normie 150 3 tony łącznie. Gdyby obliczyć na całe mieszkanie powiedzmy 50 metrów, to już mamy do "nawalenia" 12,5t/7,5t Ja mam 3 akwaria pod ścianą, do tego nawalilam na podłogę ponad tonę wylewki, kilkaset kg płytek plus klej. Stoi stabilnie. Liczę na to, że nie wpadnę do piwnicy W przedwojennej kamienicy na drugim piętrze bym się nie odważyła tyle nawalić, ale mieszkam w bloku z wielkiej płyty, na parterze, w mieszkaniu szczytowym.
  4. Grzebień i sitko to nie jest jakaś grozna przeszkoda, rollermat to już kiepsko, ja go nie mam. Na noc wyłączam odpieniacz i zrobiłam śmiechu wartego jeżowca że słoiczka po przecierze pomidorowym, siateczki, recepturki i patyków do szaszłyków Dlugo nosi te młode, już ponad miesiac. Widzę, że są w pysku rybki, chyba mało, może kilka sztuk. Ktoś się orientuje, ile tych maluszków zwykle jest i jakiego rozmiaru są przy wypuszczaniu?
  5. Nik@

    jak zostałem posolony

    Ja nigdy nie interesowałam się akwarystyką. Do czasu, jak na Teneryfie w loro parque zobaczyłam zbiornik morski z falującymi miękkimi (wtedy jeszcze nie miałam pojęcia, co widzę). Pomyślałam sobie wtedy, jakie to jest piękne i jaka szkoda, że nie mozna mieć tego w domu. Dalej zobaczyłam kolejny zbiornik, ogromny walec od podłogi do sufitu, gdzie plywala dookoła gesta ławica małych, neonowych ryb. Wtedy oczywiście nie miałam pojęcia, co to za ryby, nie przygladalam im się, ale były bardzo podobne do neonow. Przez kolejnych jakieś 15 lat lub więcej pamiętałam te widoki, ale nie probowalam żadnego akwarium. W międzyczasie urodziłam dziecko, przez kilka lat podrosło, pomyślałam, że może by jakieś zwierzątko mieć w domu. Poszliśmy wtedy z ówczesnym mężem i córką do sklepu zoologicznego. Mieli tam różne zwierzaki, w tym rybki. Przypomniały mi się obrazy z Teneryfy i mówię "może akwarium"? Mąż na to, ze bez sensu, ryby się nie da przytulic ani pogłaskać, to musi być coś biegającego z futrem. Tyle, że on miał alergię na futro i kocie i psie i nawet na ptasie piora. Kupiliśmy ostatecznie szynszyle, której futro miało nie uczulać i znów na ileś lat przestałam myśleć o rybach. Potem był rozwód. Bardzo przeze mnie upragniony. Finansowo bylam w d*pie, bo mąż zadłużył cała rodzine, poznałam, co to jest komornik i jak szybko ta instytucja potrafi człowieka przestawić z sytuacji kiepskiej na tragiczna. W miedzyczasie eks mnie wrobił za użyciem dziecka w kota, którego jego znajomi znaleźli rannego na ulicy. Nie chciałam, ale z powodu dziecka zgodziłam się pod warunkiem, że biorę jego kota, ale on bierze pod opiekę szynszylę. A gdzieś mi dalej te ryby chodziły po głowie. Minął jakiś czas, przyszła jesień, komornik przestal pisac , pomyślałam o jakimś akwarium, w które mogłabym się w zimie pogapic, zająć czymś myśli, żeby nie wpaść w depresję. Finansowo byłam jeszcze w przysłowiowej czarnej d*pie, więc szukałam w necie malego akwarium dla gupików czy neonów, bo tylko te rybki coś mi mówiły. No i po wpisaniiu w google frazy "uzywane akwarium" czy cos w ten deseń trafiłam na targowisko nano reef. Zaczęłam czytać to forum z niedowierzaniem.jak to, można mieć w domu takie coś, jak widziałam na Teneryfie?
  6. Od długiego czasu nie mam wieści, ale wydaje mi się, że brak wieści, to dobre wieści. Rodzice mieszkają w bloku, Olek mieszka na przeciwko i jak idę do rodziców, to na korytarzu widzę czesto jakieś rzeczy pasujące do wieku Olka, jak rowerek czy hulajnoga.. Z okolicznych sklepow zniknęły też puszki na datki opatrzone zdjęciem Olka, więc mam przekonanie, że na ten moment jest dobrze. Gdyby coś było źle na pewno bym się dowiedziała od rodziców, nie wypytuje już, bo sama mam ostatnio pod górkę, ale na pewno by mi powiedzieli. Jedno, co mnie martwi, to że ta choroba może wrócić. Czytałam o dzieciach, które w wieku kilku lat uciekły przeznaczeniu, po czym w wieku kilkunastu lat nastąpił nawrót i już się nie udało. Zbliża się okres rozliczania pit-ow, zapytam jutro mamy, czy potrzeba jeszcze wsparcia dla Olka na ten moment. Po raz pierwszy w życiu o neuroblastomie usłyszałam właśnie w przypadku Olka. Nikomu absolutnie nie życzę, ale gdybyscie usłyszeli, że male dziecko nie ma łaknienia, wymiotuje, okazuje, że boli brzuszek czy chudnie, to zasugerujcie badania USG. Ta choroba głównie atakuje małe dzieci, które jeszcze nie potrafią opowiedzieć, co jest nie tak. Bardzo mnie cieszy, że pamiętacie, interesujecie się, jutro zapytam mamy, czy wie, co tam nowego u Olka słychac
  7. I znowu przemeblowanie zrobiła, wykopała część makroglonow. Taki filmik znalazłam się się zastanawiam, czy uda się kiedyś z moją Habibi tak zaprzyjaźnić
  8. Ona ma być tylko na dzien-dwa aż samiec wypuści maluszki. Mam taką do okien, ale boje się jednak takiej siatki na spływ dawac. Mam co prawda rewizję, więc nie powinno się nic stac. Jak myślicie, zakładać?
  9. Samiec nadal nosi młode, mam przeczucie, że dziś czy jutro je wypuści. Zastanawiam się, czy nie założyć jakiejś siatki na sito spływu, bo młode które dostaną się do komina zostaną wessane do sumpa, a tam śmierć w odpieniaczu skąd wziąć odpowiednią siatke, aby nie ograniczyła spływu, a jednocześnie uchroniła maluchy? Jakiej wielkości te młode są? Pół cm? Ooo, albo wyłączę po prostu odpieniacz na noc, ale tu znów może być problem, gdy przedostaną się do komory pompy. Te, co nie przeplyna przez przegrodę będą miały szansę w refugium się ukryć.
  10. Ja likwidowalam 360 i po odessaniu wody nie miałam poczucia, że mi coś niesamowicie śmierdzi. Zapach jakiś tam oczywiście był, ale bardzo delikatny dla mnie, jakby chodzić po plaży nad Bałtykiem, gdzie na piachu leżą jakieś wyrzucone na brzeg algi. Zwyczajny "morski" zapach, zupełnie odległy od smrodu, a nie mam raczej problemów z węchem. Dużo bardziej czuje kilkudniowy urobek z odpieniacza podczas czyszczenia, ale też nie rejestrowalam tego, jako smród, ktory wykręca nos. Lekko czuć mułem dla mnie. Może jednak cos mam nie teges z węchem
  11. @chwialek co to za gorgonia? Diodogorgia? Edit: przypomnialam sobie, że w sumpie mam jeszcze jeden koralowiec niefoto tego gatunku https://reefbuilders.com/2017/06/09/distichopora/ Kilka okruszków wielkosci 1-2 cm. Mam to już ze dwa lata i nie rośnie, albo przyrost jakiś mikroskopijny. Może jest martwy? Ale nie wyrzucam, bo ma to ciągle bladoniebieskie zabarwienie. Dla mnie koral martwy to biały. Ale tu właśnie przeczytałm, że jest niemożliwy do utrzymania w akwarium i on bardzo długo utrzymuje kolor po śmierci, więc pewnie trzymam tylko jego zwłoki.
  12. Nik@

    Lecąca/Gnijąca duncanopsammia

    Tkanka nie wygląda, jakby się rozpuszczała, raczej, jakby ktoś ją obkroil nożem, tudzież szczypcami. Masz sump? Jeśli tak, to spróbuj przenieść, tego koralowca faktycznie jest ciężko zabić.
  13. Nik@

    [756] All inclusive

    Taaa, cała ściana zawalona jakimiś szkłami nie najwyższych lotów. Ale ja kocham te moje szkiełka. Dziś pożegnałam niestety tridacne. Z rok czasu była u mnie. Wczoraj zauważyłam, że lekko zapadla się w muszli, a dziś już nie żyje
  14. Nik@

    Labroides dimidiatus - leży

    Bicolor jest piekny! Był ostatnio w e-zoa, ale ja już labroidesom nie ufam. Mccoskeri u mnie nie dał rady niestety niby nikt go nie gonił, bo był z innego rodzaju, niż 3 moje pozostale wargatki, a te rodzaje według obserwacji znajomego, który miał ich kilkanaście gatunków ze sobą nie walczą. Ale po kilku dniach wziął i padł są nawet w internecie tabele kompatybilności wargaczy, można sobie obliczyć kto z kim będzie żył w zgodzie, a kto nie. Wszystkie wargacze w zasadzie są szybkie i wszędzie ich pełno. Moje nawet jedzą z ręki. Szarpia nori z palców, jak Reksio szynkę i walczą o dostęp do nich z pokolcami Ale nie każdy wargacz przeżyje aklimatyzację rozumianą nie tylko, jako przyzwyczajenie się do wody o innych parametrach, ale też znalezienie swojego domu i "uzgodnienie" relacji z innymi mieszkańcami. Według mnie kupowanie jakiegokolwiek wargacza wiąże się z ryzykiem, że się nie odnajdzie w zbiorniku. Nie wiem, jak z hexa, nigdy nie miałam tej ryby i mieć nie chce. Ale o niej akurat nie kojarzę żadnych tematow, że nie przeżyła po wpuszczeniu, raczej, że atakuje inne ryby i jak ją odlowic, bo nie chce wejść w pulapke.
  15. Nik@

    Słodki projekt 225l

    No żyje jakos, ale wdaly się krasnale i inwazja świderków
  16. U mnie dość biednie I jeszcze stereonepthya, takie pół niefoto, bo posiada niewielkie ilości zooksantelli
  17. Nik@

    Labroides dimidiatus - leży

    Tutaj na forum czytałam wiele tematów, w których opisywano, że doktorek w dziwnych okolicznościach padł, wszedł w skale i już nie wyszedł. Sama miałam doświadczenie z innym wargaczem, cirrhilabrus cyanopleura. Mimo ostrożnej aklimatyzacji ryba dyszała, jak parowóz, a rano znalazłam ciało obgryzione przez padlinożerców. Napisałam do sprzedawcy, który mi odpowiedział, że wargacze mają delikatna psychike i bywa, że umierają ze stresu. Przysłał mi druga rybkę na swój koszt, za co podziwiam i szanuje i ta rybka żyje do dziś.
  18. Nik@

    Labroides dimidiatus - leży

    Swojego doktorka nie kupiłam w sklepie, tylko z likwidowanego akwarium, w którym żył długo, dlatego pewnie u mnie nie miał problemu. Przeżywalność tych ryb po dostawie jest niewielka. Te, które jakimś cudem przetrwają będą już żyć, dostosują się, o ile nie wyskoczą. Ja mam i babki i wargacze, więc mam siatkę. Jak już mówiłam, szkoda, że rybka padła, bo każdej szkoda, ale nie bierz już kolejnej. Raz, niewiele ich przeżyje, dwa, bywają wredne.
  19. Nik@

    Labroides dimidiatus - leży

    To mało prawdopodobne, żeby ktoś go pobił, choć nie jest to niemożliwe. Wargacze są niesamowicie szybkie. A doktorek do tego mały, wciśnie się w każdą szpare, gdzie inne ryby go nie dosiegna
  20. Nik@

    Labroides dimidiatus - leży

    Wargacze są przede wszystkim bardzo podatne na stres. Nie to, że dostaja ospy, jak pokolce, ale czasem po prostu umierają ze stresu. Inna rzecz, ta ryba jest niebywale szybka i mala, więc zapewne trudno ją złowić. Może była łowiona za pomocą jakiejś trucizny? Kolejna rzecz, ryby często są przewożone w tragicznych warunkach, czasem w przysłowiowej łyżce wody. Słyszałam, że doktorki często schodzą w akwariach. Twój był dwa tygodnie, więc to raczej nie z powodu stresu. To ryba czyściciel, więc raczej nie ma wrogów, ma barwy ochronne. Ale może nie wszystkie ryby znają doktorka i jego medyczne właściwości, trzymamy przecież w jednym akwarium ryby z różnych rejonów świata. Poza tym to mała, ale dość wredna ryba. Czasem nie wiadomo z jakich przyczyn tłucze na śmierć niektóre nowo wpuszczone ryby. U mnie prawie zabił mała leucotaenia i pterapogona. Obydwie ryby ledwie odratowalam. Dlatego ja się doktorka pozbyłam. Poszedł do innego akwarium. Szkoda go oczywiście, ale lepiej zainwestować w krewetki czyszczące. Są może mniej skuteczne, bo czasem nie chce im się czyścić, do tego ryba musi przypłynąć do krewetki i cierpliwie czekać, czy krewetka zechce go obsłużyć, a doktorek sam pływa za rybami i czyści je "w locie". Czasem zbyt upierdliwie, a czasem zupelnie olewa obowiązki czyszczenia i woli pokarm dla ryb.
  21. Zrób jej jakąś podstawkę, żeby nie leżała bezpośrednio na piachu.
  22. Ospa w zbiorniku nie jest niestety zwykle jedynym problemem, choć od niego się zaczyna. Kiedy ryby są osłabione walka z ospą, zaczynają łapać inne choroby. Dlatego ja jednak uparcie lałam litry herbtany i czasem artemiss podczas ospy (czy podobnego do niej cholerstwa), która trwała u mnie chyba z pół roku. Wykupiłam wcerybce cały zapas herbtany i denerwowałam sie, kiedy będzie następna dostawa, czy mi jej nie braknie. Obydwa leki ponoć są produkowane że skladnikow naturalnych, choć nie wiem, czy w to wierzyć. One samych chorób nie wylecza, ale herbtana wspomaga system immunologiczny ryb, dzięki czemu mają więcej siły do walki, a artemiss bardzo pomaga w gojeniu się skóry. Pasożyt robi dziury w ciele ryby, im więcej takich drobnych ran, tym więcej bakterii, grzybów czy innych paskudztw zaczyna żerować na uszkodzonej tkance, pozbawionej ochronnego sluzu. Te ślady na gemmatum to może być właśnie jakaś infekcja wtórna. Preis coly też jest dobry w przypadku, gdy osłabiona ryba złapie jakieś wewnętrzne pasożyty skrzel czy jelit i również jest to lek ziołowy. Dlatego według mnie z ospa nie jest, jak z katarem, który leczony trwa siedem dni, a nieleczony tydzień. Trzeba pomagać rybom w tej walce wszelkimi sposobami, choćby tylko łagodnymi, ziołowymi preparatami, witaminami, sterylizacją wody z pływek, no i nie stresowac grzebaniem w akwarium.
  23. Moja kariera wilka morskiego zaczęła się i skończyła w podstawówce. Chodziłam na kółko żeglarskie, uczyłam się wiązać węzły i śpiewać szanty, takie, jak ta: Do dziś pamietam, co po kolei zwiewalo Raz nawet byłam na obozie żeglarskim dla dzieci, choć nie wyszliśmy chyba w morze. Ale i tak fajnie było
  24. Oj, ja to bym wyrzygala i samorodek złota Siedzenie na pokładzie i gapienie się w horyzont nie pomagało, bylo tragicznie mimo, że brałam tabletkę. Statkiem bujalo, wzrok nie nadążał za śledzeniem horyzontu, bo raz był on wysoki, raz nisko, jednoczesnie przechylal się w prawo i w lewo i jeszcze w innych płaszczyznach. Ostatecznie pomogło pójść pod pokład, położyć się na kanapie na boczku, zamknac oczy i wyobrażać sobie, że bujam się na hamaku. Wtedy wrażenie bujania dla mozgu było jednostajne i miarowe, jak na hamaku, mózg i błędnik za tym nadążały, choć stateczkiem trzepało faktycznie we wszystkie strony.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc do serwisu Nano-Reef, zgadzasz się na warunki Warunki użytkowania.