-
Liczba zawartości
1 519 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
2
Typ zawartości
Profile
Forum
Galeria
Kalendarz
Blogi
Articles
Member Map
Sklep
Zawartość dodana przez Ironista
-
Wpłynie, wpłynie...wszystko zależy od tego, jak bardzo będzie głodny. Nie ma ryby której bym nie złapał kiedyś w pułapkę (mam na myśli tą z Aquamedic), nawet tak płochliwe jak centrophygi i wargacze. Na pokolce najlepsze są norii, jeśli pobierają oczywiście. - jak wieszasz na klipsie, to przestajesz i zaczynasz przyczepiać do jakiegoś luźnego kawałka skałki gumką recepturką (w sumpie zawsze jakiś kawałek się pałęta) - ograniczasz karmienie mrożonkami i suchym prawie do zera, nie ma siły żeby nie zaczął skubać nori - codziennie układasz kawałek skałki z nori coraz bliżej wejścia do pułapki, a później już do środka. Nie ma siły, 3-4 dni i siedzi w pułapce.
-
Łoooo Panie, a kto to Panu tak sp....ił. Nie no, u Marka jak zawsze pełna profeska. Siedzi cichutko, nic nie mówi i...sruuuuu, wszystko zapięte od a do z.
-
Rodzinny Zlot Morszczaków 18-20 X 2019 w Świętokrzyskiej Polanie
Ironista odpowiedział luft → na temat → Zloty, spotkania...
Ania jak zobaczy Bartek po tanecznych treningach to pieszo pobiegnie na zlot, nie zważając na członków AA. Włodek, ja tylko żartowałem z tym zaproszeniem. A tak na poważnie, to nic nie obiecuję, bo nie wiem jak z terminami u mnie będzie. -
Akwarium „BEZ" odpieniacza i zbędnych kosztów.
Ironista odpowiedział Jacek56 → na temat → Akwaria powyżej 600 L
A potem nie da się już tego odzobaczyć niestety, i choć Krzysztof z Agatą kręcą super filmy, to na żywo jeszcze bardziej daje po oczach. Człowiek wraca do domu, patrzy na swój baniak i mówi taaaaa... -
Beti - dzięki z posprzątanie VDR i sith114 - zółta kartka za wywołanie zadymy w wątku literackim , czyli przy najbliższym spotkaniu pijecie tylko co drugą kolejkę. Krzysztof - kto teraz czyta formy papierowe, dlatego daję w wersji elektronicznej i to do pobrania za free. No to jedziemy z przygodami, zanim urlop się skończy. Kilka dni urlopu miałem spędzić jak na prawdziwego Polaka przystało – pomalować barierki na balkonie, wymienić umywalkę, odwiedzić znajomych niewidzianych od dawna, przeczytać książkę którą zaczynałem trzy razy, i takie tam. A co robię? Jeżdżę na zakupy wydając ciężko zarobione pieniądze i piszę na forum. Nie tak prawdziwy Polak spędza urlop. Co robić, kiedy lubię babki. W każdej postaci, zarówno te z cyckami, które snują się po chałupie i pustoszą człowiekowi portfel, jak i te kopiące, o ile nie wyskakują z baniaka. Nie uprzedzajmy jednak faktów, dzisiaj będzie długa bajeczka, bo to na zapas, niedługo do szkoły i następna będzie jak pokażecie swoje dzienniczki z dobrymi ocenami. Zdjęć nie będzie, bo i nie było możliwości zrobić, o czym się przekonacie, ale za to na końcu bajki zadam sobie i Wam pytanie, na które w dodatku dam trzy odpowiedzi, w tym jedną przeczącą. No i czego scrollujesz, czego? Tak więc Drogie Dzieci Dzisiaj bajeczka „ O głupim Jacku, czyli jak Dawid pokonał Goliata, w błazny wstąpił lew, a głupek wpadł jak…głupek” Wszyscy wiemy że człowiek to taka przewrotna istota, że nawet jak wie, że robi źle, to zaraz sobie znajdzie usprawiedliwienie. Tych kilka pierdółek których potrzebowałem, sklep mógłby wrzucić w karton i wysłać. Ale nie, jak sobie wytłumaczyłem, że jak pojadę i sam odbiorę, to lepiej, bo jak czegoś zapomniałem to sobie na miejscu dokupię (tak na marginesie, na miejscu też zapomniałem i po przyjeździe smarowałem zamówienie). No bo przecież jak zamówię znowu to koszty przesyłki itp., tak jakby paliwo na przejechanie prawie 400km w obie strony nic nie kosztowało. No ale… Te wszystkie tłumaczenia były po to, żeby kupić coś z życia, a w moim przypadku, kiedy ryby dopiero co pozbyły się kropek to raczej wątpliwy pomysł. Dlatego też myślę, że gdyby głupotę mierzyć w jakichś niebotycznych wręcz prędkościach kosmicznych, to moja skromna osoba startując z Ziemi doleciałaby na krańce Wszechświata szybciej niż przeciętny menel robi pyfko. Z tym że moja głupota miała swojego doradcę, który szeptał „no przecież tylko kilka bezkręgowców kupisz, bo są potrzebne”. Logika potaknęła, chetoniki wcinają mi nasariusy, jak tylko który wynurzy „antenkę” z piachu, to go dziobią i wyciągają. Kilka muszli pustych już leży. Krabów nie mam, więc kto? Oczywiście te ustnikowe mendy jedne. A do piachu potrzebuję trochę drobiazgu, bo sama rozgwiazda i dwie babilonie nie dadzą rady. No i jakieś tectusy na skały bo małe, a skały dużo, to też dokupię. Tak myślałem, a właściwie nie myślałem. Oczywiście przywiozłem nasariusy i tectusy, ale co boxie robiły jeszcze dwa ukwiały i trzy ryby, tego nie rozkminiłem do tej pory. Ukwiały jak ukwiały, w końcu bezkręgowce, tym bardziej że jeden z nich to cudo, cudo, cudo – rainbow z różowymi tipami, zdjęcia nie mam jeszcze własnego, bo w baniaku zadyma (zaraz powiem dlaczego), no i po aklimatyzacji jeszcze nie osiadł na stałe i przypomina zużytą prezerwatywę. I to taką piłowaną przez licealistę. Drugi też ładny, pięknie wybarwiony zielony. No ale ryby? Idioto przywiozłeś ryby do baniaka gdzie dopiero co były obsypane, a ty codziennie jeszcze pakujesz tam wężyk i odsysasz cyjano, co je dodatkowo stresuje? I chcesz teraz wpuścić nowe ryby? Takie sobie zadawałem pytania, szkoda tylko że po powrocie, kiedy nie było już odwrotu. No to aklimatyzacja, wpuszczamy i … Water Wars trwają do chwili obecnej. Aktualnie po zgaszeniu światła ryby kręcą część XXII, chronologia poszczególnych części nie ma tu zresztą żadnego znaczenia. Naparzanka jest w każdym odcinku, więc mimozowaci miłośnicy poezji śpiewanej nie mają tu czego szukać. Tutaj krew się leje, wszystkie chwyty dozwolone, nie ma miękkiej gry. Zatem kto kogo i kto z kim. Wargacz kontra wargacz. Tak sobie łaziłem po sklepie i wpadł mi w oko Cirrhilabrus solorensis. Biedak miał przechlapane, bo cały czas ganiała go jakaś diademkowata małpa i to tak na poważnie. Żal mi się go zrobiło, pomyślałem że jak się odkarmi, nabierze krzepy, to pięknie wybarwiony będzie dodawał kolorytu zbiornikowi. A czy pomyślałem że mam porąbanego doktorka, który na widok tego wargacza zmieni się w kameleona? Tak niebieskiego, a wręcz granatowego to ja go jeszcze nie widziałem. Pociemniał momentalnie i poszedł jak pocisk w bok nowego, aż się tamten wokół własnej osi zakręcił, następnie pion i w górę. No i by był wyskoczył, ale ja stałem jeszcze przy zbiorniku z siatką i go złapałem (jak w grze lacrosse normalnie). No to z powrotem do zbiornika, na szczęście solorensis był na tyle mądry że czmychnął w skały. Tymczasem doktorek przystąpił do innej potyczki, albowiem po drugiej stronie miała miejsce konkretna zadyma. Chetonik kontra chetonik (plus jeszcze jeden, plus borsuk, plus centropyga). Dlaczego kupiłem Chaetodona falcule to nie mam pojęcia, bo przy podobieństwie do aurigi to kolorytu i urozmaicenia zbiornika raczej nie ma się co spodziewać. Generalnie powodem był rozmiar i masa. Duża sztuka, jeszcze nie do końca w dorosłej szacie, ale tak dwa razy większa od aurigi i collare. Co najważniejsze dobrze zaokrąglona. No to pomyślałem sobie poczekajcie, nie pójdzie wam tak łatwo z nowym. O słodka naiwności. Auriga dostała szału, niczym żarłacz biały polujący na foki, atakuje najczęściej od dna, idzie w górę jak torpeda i…trafiony. Collare ma schizę, raz jej pomaga, raz ignoruje nowego zupełnie. Borsuk stroszy kolce, po czym je kładzie i idzie jak czołg (a przed nim falcula ucieka mega szybko, w przeciwieństwie do aurigi od której się opędza jak od muchy), po czym nagle się zatrzymuje, robi zdziwioną minę (zupełnie jak ja, kiedy budzę się po jakiejś imprezie nie u siebie, a przed snem film mi się urwał), jakby mruczał „ o kuźwa, co za szatan we mnie wstąpił”, po czym idzie do swojej nory. I tak w kółko. No i jest jeszcze partyzant bispinoza. Siedzi między skałami, a jak się falcula nawinie w pobliżu, to dzida i do przodu. Generalnie nowy ma przegwizdane a mniejsza auriga jest górą. Tego się nie spodziewałem zupełnie. Nawet gdy rzuciłem żarcie, to wargacz wypłynął i śmigał za mrożonkami (doktorek w międzyczasie wytrzeźwiał i dał mu spokój), a chetonik widać w dużym stresie, bo nic nie jadł, tylko pływał nerwowo rozglądając się, gdzie ta mała łachudra teraz jest i skąd zaatakuje. Na szczęście trzecia ryba ma wyłożone na wszystko, Jedi w każdej postaci. Valenciennea muralis. Potrzebowałem babki do kopania w piasku i padło na nią. Duża sztuka, mam nadzieję że w kwiecie wieku, a nie u schyłku. Po wpuszczeniu osiadła na dnie, zrobiła duże oczy i… tyle ją widzieli. Po jakiś 30-tu minutach spod skał wypłynęła pierwsza chmura pyłu. Po niej następna i następna. Zbiornik nowy, ryb niedużo, skąd się tego już tyle nazbierało? W każdym bądź razie norkę już sobie zrobiła, piasek przekopuje, nic więcej jej do szczęścia nie trzeba, ba nawet do żarcia wypłynęła spod skał. Zadyma jaką zrobiła babka, plus pochlapane szyby (nie czyściłem, bo ryby mają wystarczająco dużo stresu) są powodem braku zdjęć. A szkoda, bo nawet film by się przydał o tym, jak w błazny wstąpił demon. Kiedy babka zrobiła zadymę, a ukwiał się oderwał i wędrował z prądem, dotarł pod pompy gdzie siedzi familia ocelarisów. Collare myślał może, że to jakaś euphylia i go dziabnął. Na to błazny które tylko w nocy buszują po całym baniaku, jak nie ruszą na chetona i to całą piątką. Odgoniły go i zaczęły krążyć na ukwiałem. Mam nadzieję że uda im się go zasiedlić do Niedzieli. Dlaczego? Na końcu wyjaśnię. Generalnie cieszę się że błazny tak się zachowują i jednocześnie nie mogę wyjść z podziwu dla Matki Natury. Wpuściłem piątkę osesków mniej więcej tego samego rozmiaru. Teraz po dwóch miesiącach dwa z nich są już wyraźnie większe i to na pewno będzie para. Może to tylko zwykłe błazny, ale obserwacja tej ich transformacji daje mi olbrzymią frajdę. Nadal mam obawy czy zostaną w tym stadle rodzinnym, bo był już taki okres, gdzie po ogólnych zadymach całej piątki, te dwa które znacznie szybciej zaczęły rosnąć przeganiały pozostałą trójkę. Myślałem że para która się właśnie tworzy nie będzie tolerowała pozostałych samców, ale od jakiegoś czasu jest spokój, dwa większe zawsze razem, pozostałe im towarzyszą, oczywiście od czasu do czasu gonione żeby im utrzymać odpowiedni poziom kortyzonu. Zobaczymy czy zasiedlą któryś z ukwiałów i czy całą piątką. Byłoby super. A dlaczego do Niedzieli. Bo wtedy najprawdopodobniej zrobię podmianę i …wyjmę z komina ich wroga nr1, czyli Salariasa. Uważni czytelnicy naszych bajek z pewnością zauważyli brak w wodnych wojnach lorda ramosusa. Ja też ten brak zauważyłem, jakieś dwie godziny po wpuszczeniu ryb i powiem szczerze że się zdziwiłem. Jak to, zadyma bez niego? Niemożliwe, tego się nie da normalnie wytłumaczyć. Jedyne co mi przyszło do głowy, to nocny skok samobójczy za zbiornik. Kiedy pogodziłem się z faktem, że zobaczę go kiedyś wysuszonego za zbiornikiem, kątem oka zerknąłem na prawy bok baniaka, a ze mam komin trójkątny, to jest szczelina między silikonem a szybą. Tam padły akurat promienie zachodzącego słońca i wydawało mi się że widzę ruch. Zachodzę z drugiej strony, a tam głupek salarias przyklejony do szyby tęsknie patrzy do góry. Wziąłem siatkę, ale gdzie tam, bez szans. Zatem pytanie: Jak wyciągnąć Salariasa z komina? - siatką – nie, nie da rady - usunąć sitko spływu przy podmianie, wpadnie i spłynie do sumpa, a tam to już łatwiej go złapać siatką - spuścić wodę z komina przy podmianie i zostanie na dnie, trochę ryzykowne, bo przy podbieraniu bez wody, w wąskiej szczelinie komina można go skrzywdzić siatką. Jakieś rozwiązanie trzeba będzie wybrać, nie może głupek siedzieć tam całe życie (choć są plusy, wyczyścił mi już połowę szyby w kominie). W każdym bądź razie do Niedzieli, bo wtedy będzie podmiana. No ale o tym i o innych przygodach mieszkańców ironowego zbiornika opowiem Wam kiedy indziej. Może na gwiazdkę?
-
Piękne zdjęcia, ładnie pozowały.
-
Paweł, ale wtedy przebicie prądu nie zabijałoby ryb wybiórczo, tylko położyło całą obsadę. Stawiam na uszkodzone organy wewnętrzne przy połowie na cyjanek czy inne trutki. Ryba pływa i je, dopóki przewód pokarmowy jako tako działa. Kiedy już nie daje rady, ryba pada. Z jedną dostawą mogą przyjechać różne ryby. Z filmów o połowach na potrzeby akwarystyki wynika, że hurtownik-eksporter nie łapie osobiście tych ryb, tylko skupuje od mieszkańców okolicznych wysp. A oni nie zawsze grają fair, tym bardziej że to często dla nich podstawowe źródło utrzymania. W efekcie czego hurtownicy mogą kupować ryby łapane normalnie jak i przy pomocy trucizn, a później to jedzie jednym transportem do takiej Polski, część ryb zdrowa, część już ma problemy zdrowotne.
-
U mnie borsuk pasjami skubie cyjano, a obecnie obserwuję jak salarias próbuje wydostać się z komina. Komedia roku normalnie. Każdego dnia coś się dzieje, to co zapamiętam szczególnie, wrzucam na bieżąco do mojego dziennika, nawet nie wiedziałem że taki wątek istnieje.
-
Przy takim litrażu to nie bardzo będziesz miała co obserwować, bo niewiele tam wejdzie. Chłopy dobrze Ci radzą. Startuj od razu z pojemności 250-300L.
-
Rodzinny Zlot Morszczaków 18-20 X 2019 w Świętokrzyskiej Polanie
Ironista odpowiedział luft → na temat → Zloty, spotkania...
Zawsze to lepiej monety przeliczać (nie mówmy czym) , niż Niemców zaczepiać, czy też kobiety zatańcowywać...i to zamężne. -
360 L, miał być większy, ale akryl pieruńsko drogi. A, tak jeszcze a'propos marzeń. To taka eL-ka właśnie akrylowa o długości boku min. 6 m. Ale to najpierw w totka muszę pyknąć, bo do tego osobny budynek jest potrzebny.
-
Rodzinny Zlot Morszczaków 18-20 X 2019 w Świętokrzyskiej Polanie
Ironista odpowiedział luft → na temat → Zloty, spotkania...
Mariusz, ja jestem fajny, ja. Mnie zaproście, mnie. Nie obrażam się, lubię porozmawiać, zajmowałem się w życiu kilkoma dziedzinami (jednej zapomniałem jak było na imię), zakulisowo też lubię. Tani w utrzymaniu jestem, litr rudej na myszach, żarcie byle było dużo i gorącego, nie wybrzydzam. Mnie zaproście, mnie. Sorki, mam kilka dni wolnego i wariuję. Ale chociaż wątek podbiłem, to na plus. -
Krzysztof, a cóż to jest? Koral, bo wygląda jak jakaś kropkowana strzykwa?
-
Zawsze to lepiej przytargać ze spaceru trochę korali niż jakieś pająki czy węże.
-
Zacząłbym od samego szkła. Jeśli szyba powyżej 10mm to tylko opti. Wiele razy czytałem że ktoś tam nie widzi różnicy między opti a float. Jego prawo. Miałem jedno i drugie, nie wiem jak można nie widzieć tej różnicy. W każdym bądź razie - jeśli następny baniak, to tylko opti. No i komin zewnętrzny obowiązkowo. Łatwiej gmerać w środku. No i lepiej grubsza szyba, ale bez wzmocnienia poprzecznego (tego które idzie przez środek zbiornika) Elektronika? Jak najmniej obecna to i mniej awarii. Ponieważ mam tendencje do chomikowania, nie sprzedaję starego wyposażenia przy przesiadce, nawet gdy nie pasuje do nowego. A razie jakiejś awarii, zawsze można użyć prowizorycznie chociażby. Więc w ten sposób się zabezpieczam. Sump moich marzeń już mam. Wielkie bydle z akrylu. Można szaleć, jak się walnie czymś przez przypadek to nie ma nerwówki że pęknie tak łatwo jak szkło. Jako karcer nie stresuje ryb, mają gdzie pływać. A co w środku zbiornika? Nie mam marzeń, nie planuję jakoś szczegółowo, a jak zaplanuję, to i tak plan diabli biorą, bo później działam pod wpływem chwili. Przykładem ostatnie poczynania. Miało być fish only, a za chwilę będzie tam więcej korali niż ryb.
-
Konrad tych bluzg co mam na cyjano, to spokojnie będzie kilka tysięcy wersów, tylko nie ma czasu tego uporządkować. Dodatkowo cenzura i tak wykropkuje, już teraz był z tym problem bo musiałem wstawić zamienniki , a co dopiero przy takiej skomplikowanej formie jak haiku.
-
Namawiał, namawiał...no i namówił.
-
Dobry Wieczór Dzieci, jeśli ząbki umyte to do łóżeczek i spać. Aha, jeszcze bajeczka...ale tylko jak byłyście grzeczne. Wyjechał był Iron służbowo, nad morze, Jechał smutny, trosk pełen, jak ostanie Niebożę. Zbiornik pełen cyjano w chałupie zostawił, Ale zanim wyjechał, to się z nim zabawił. No i jeszcze chetony, trochę obsypane Jakby było mało, do trosk są dodane. A jest o czym myśleć, na cyjano gniew wzbiera, Postanowił spróbować metody Testera. Liter Rowy do filtra konkretnie zapodał, W zbiorniku czerwono, aż się zagotował. Myśli sobie - przeżyję, ograniczył światło, Choć patrząc na korale, nie było mu łatwo. Piaskiem przykrył cyjano, odessał ze skały, Wlał bakterii pół litra, co okropnie śmierdziały. A że chciał konkretnie zwalczyć to dziadostwo, Zakroplił Zeobak, nie żałował, na ostro. Instrukcji udzielił, przekazał co, po co Pewnej Pani, co ryby karmić miała nocą. No i czekał wieści na temat tej plagi, Lecz jak mówi przysłowie – Król okazał się nagi. Bo za każdym razem dzwoniąc wieczorowo, Słyszał wyrok brzmiący – „Tu ciągle bordowo. I jeszcze ci dodam, nie wiem czy wypada, Ta największa ryba to bordowe zjada”. Pewnie borsuk cyjano sobie konsumuje, Widać takich bakterii również potrzebuje. Lecz wszystkich nie zeżre przecież, u kaduka, Na to by było trzeba sto kilo borsuka. Wracał był Iron smętny, podobny do flaka, Myśląc jak to świństwo usunąć z baniaka. Wchodząc patrzy na zbiornik, znów trosk ma niemało Bo przez tydzień cyjano mocniej się rozlało. Dobrze, że chetony z ospą chociaż wygrały Przysparzając niechcący nowej, wielkiej chwały Teorii Irona – przypomnieć nie wadzi, Ryba silna i zdrowa z ospą sobie poradzi. Bez medykamentów i wszelakich środków, Czy ospa jest mocna, czy tylko w zarodku. To ryba da radę, tak z naturą bywa, Słaby pada, a tylko najsilniejszy przeżywa. Tyle w kwestii natury, nauka nas tam zabiera, Lecz ma się to nijak, do teorii Testera. Która może i dobra i ma tą moc stwórczą, Lecz służy nie wszystkim, lecz tylko jej twórcom. I znów myśli Iron, pod nosem przeklina, Zaufać naturze, czy dać chemicleana? Zbiornik ciągle dojrzewa, przecież jest tak młody Biologia czy chemia, co ma wlać do wody? A może w ogóle nic nie robić chwilowo Niech więc świństwo rośnie, a niech jest bordowo. Zobaczymy zatem co przez noc wymyśli, Bakterie czy proszek? Coś tam mu się przyśni.
-
I po co tak melodramatycznie od razu? Czyli co, uderz w stół, a nożyce się odezwą? Bo ja miałem na myśli tutaj ogłoszenia na różnych portalach, nie tylko tematycznych, ale i handlowych, lokalnych itp.
-
Roman, z całym szacunkiem, ale nie jest to przypadkiem problem właściciela likwidowanego zbiornika? Dlaczego próbujesz zrzucać odpowiedzialność na kogoś innego? Jak ktoś zakłada zbiornik, to musi się liczyć z tym, że kiedyś go zlikwiduje, będzie zmieniał obsadę itp. I dlaczego to ma być problemem forum? Musiałem spuścić ryby do kibla, bo przy pomocy forum nie mogę sprzedać. Wybacz, ale słabe to jest. To tak jeszcze na marginesie, jak ktoś ma psa, lub kota, to co ma zrobić jak nie ma tematycznego forum, lub nie ma tam działu targowisko? Jakoś sobie ludzie radzą nie?
-
Kiedyś używałem pudełka i siłą rzeczy szukałem rozwiązania w kwestii zapowietrzania. Pomógł najmniejszy filtr wewnętrzny ( a właściwie tylko jego pompka) Aquaela. Dodają je chyba do tych swoich kostek. Wężyk od odpowietrzacza pudełka połączyłem z pompką tak, że zaciągał mi powietrze kiedy było oczywiście, jak nie było to tamtędy zaciągał sobie wodę, a jako dodatkowy bonus miałem małą cyrkulację w komorze pudełka i mi się syf nigdzie tam nie gromadził. Proste i działało. O, przypomniałem sobie, to był Pat mini.
-
Zrób dużą podmianę, nawet 20% na wszelki wypadek i obserwuj dobrze ryby. Miej w pogotowiu trochę osmozy, żeby w razie wypadku zrobić znowu solankę i gdyby ryby wykazywały jakieś objawy zatrucia to lepiej dać je do świeżej solanki niż trzymać w zatrutej wodzie. Nie wiadomo ile tej ukwiałowej toksyny poszło do wody. Ja straciłem całą obsadę w jedną godzinę, ale jak napisałem wyżej, zwłoki ukwiała wpadły w cyrkulator i go rozerwało. Dopiero później ktoś bardziej doświadczony powiedział - trzeba było przełożyć ryby do czystej solanki, bo to i tak byłoby dla nich lepiej niż zatruta padłem ukwiału woda. No, ale mądry Polak po szkodzie.
-
Akwarium „BEZ" odpieniacza i zbędnych kosztów.
Ironista odpowiedział Jacek56 → na temat → Akwaria powyżej 600 L
Wreszcie to przyznałeś. Ja zawsze mówiłem, że żeby nie Monika, to baniak znika. Zdjęcia też ładniejsze robi od Ciebie. Trzeba będzie zatem zacząć jeździć na akwarystyczne pogawędki i kawkę do Moniki. I bez podtekstów mi tutaj. -
Zapytam poważnie, bardzo poważnie. Czy po wejściu do mieszkania poczułeś może jakiś taki ostry zapach, bardzo specyficzny i dziwny? Miałem kiedyś podobną sytuację z heteractis magnifica. Wpuściłem go głupek kiedy parametry szalały po dużych zmianach w zbiorniku. No i zszedł. Flaczał, później chował się w skałę. Myślałem że mu się poprawi wraz z parametrami. Wyjechałem na trzy dni i po powrocie od wejścia do mieszkania od razu poczułem taki drażniący zapach. Jak go wyciągałem to był praktycznie jakby wywrócony na drugą stronę. Najgorsze jest to, że nie miałem nikogo do pomocy, wpadł w cyrkulator, rozerwało go, toksyny dostały się do wody i godzinę straciłem całą obsadę. Obserwuj go mocno, jak się nie podniesie, to bardzo ostrożnie go usuwaj z baniaka, choćbyś nawet miał usunąć z kawałkiem skały.
-
Targowisko - czy i jak zmienić zasady ?
Ironista odpowiedział Słony leszcz → na temat → Sprawy Forum
5 godzin. Czasami sam siebie przerażam. Zaraz zaapeluję do rządu z propozycjami poprawy sytuacji w szkolnictwie, służbie zdrowia i kilku innych resortach. Zieloni, proszę nie wycinać posta. Napawam się teraz.