Skocz do zawartości

Ironista

Szlachta Morska
  • Liczba zawartości

    1 484
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Zawartość dodana przez Ironista

  1. Ten mój od Ciebie też lubi sobie "dziabnąć" sps-ka od czasu do czasu. Złapałem go już kilka razy na tym. Tak, tak, rybki zwane reef safe, wcale takie safe nie są. Pamiętam jak u Seba w displayu gemmatum ogoliła akroporę. I kto by biednego pokolca o to podejrzewał. I kolejny dogmat diabli biorą.
  2. Spróbuj Hikari Marine S, u mnie zaczęły jeść od pierwszego strzału, a są tak samo małe, jak nie mniejsze. Pomijając już okres urlopowy i karmnik, to nawet warto je nauczyć jeść suchy pokarm, celem urozmaicenia diety chociażby.
  3. Stosunek jednego do drugiego. I dlatego brałbym Twistmana.
  4. Kiedyś taki temat "z d*py" to moderacja by już dawno usunęła, a uczestnicy "gównoburzy" dostali od Skoczka po klapsie. No ale to były inne czasy niestety.
  5. Igor, jesteś w błędzie. Poziom fosforu określa HI 736. Natomiast 774 i 713 określają poziom fosforanów.
  6. Dareczku, jak będziesz się wybierał to koniecznie daj znać, polecę z Tobą. Oni tam w tej Hameryce bourbony przednie mają, to spróbujemy tego i owego. Bartek, Ciebie też weźmiemy, Twoje gadane równie dobre. Pamiętam jak raz gadałeś z Niemcami, to musiałem Cię siłą odciągać, bo nie mogli zjeść pierogów i by z głodu padli. No ale żeby nie było, jakąś bajkę na dobranoc dzieci Wam opowiem. No chyba że byliście niegrzeczni, to wtedy wpi...l i spać. Auriga żyje i ma się dobrze. Collare co prawda nie odpuścił całkowicie, ale to już pikuś, bo tylko w przypadku końcówki żarcia robi krótkie wypady typu - ty a chcesz w ryj? Nie ma już regularnego nawalania i szarpania za płetwy aż wióry lecą. Wybredna na razie, tylko mysis, artemia ją nie rusza, nawet jak ją walnie w pysk. Mam nadzieję że nie narozrabia, bo z osłabienia i zadymy chyba jakiś pasożyt ją lekko bierze. Widziałem dzisiaj ze dwa razy jak otarła się o skałę. Trzeba zejść do piwnicy i odszukać UV. Ukwiał mnie zadziwia, gdzie on pochował te polipy jak go wpuszczałem? Ten z dnia dzisiejszego jest ze 4 razy większy od tego ze Środy. No chyba że mi ktoś w nocy go podmienił. Oczywiście pierwszej nocy się przemieścił. Niedaleko, kilka centymetrów i wlazł pod skałę. No nic, myślę sobie, światła tam nie masz, cyrkulacja nie zawiewa tam żarcia, wyleziesz lebiego prędzej czy później. Wylazł prędzej. Zaczął wczoraj, a dzisiaj z rana już wynurzył się do połowy. Nie ryzykowałem więc, żeby nie zachciało mu się pływać i dałem mu pół stynki. Ale wciągnął, szybciej niż ja spagetti, a spagetti wciągam szybko i dużo (co widać). W każdym bądź razie mam nadzieję że to da mu do myślenia, że miejscówka jest klasa sama w sobie i nie ma sensu szukać innej. Błazny są niedaleko od ukwiału, Ramosus już się uspokoił, ale objawił się nowy agresor, który mnie zszokował wręcz i stoi maluchom na drodze do domku. Jak pływają przy szybie bocznej jest ok., jak tylko się któryś ruszy to od razu jest ścigany przez....doktorka. No tego wargatka to chyba już popier...liło całkowicie. Na początku myślałem że startuje je czyścić, ale gdzie tam. Normalny atak. Szok. Myślę że powodem jest oczlik. Maluchy są tak małe, że widząc że jeszcze się męczą z większym żarełkiem, w te pędy pobiegłem szukać na mieście czegoś mniejszego. Znalazłem tylko oczlika, ale błazny pobierają go chętnie. Niestety Labroides też. I może stąd ta nagła agresja widząc konkurencję do pokarmu. Tak więc na razie maluchy w ciągu dnia mają ograniczone ruchy, za to odbijają to sobie w nocy. Ganiają po całym baniaku jak wściekłe. Niestety, wściekły to ja jestem przez to każdego ranka jak na razie. Kto mnie zna, ten wie, że nie wyglądam na miłośnika porannej gimnastyki. Tak się składa że wygląd potwierdza upodobania. A muszę, kuźwa muszę każdego ranka wyciągać najmniejszego błazenka z komina. Pierdoła nie ma siły i jak wejście w prąd spływu to myka przez grzebień i ląduje w kominie. Pół godziny rzeźby w gównie, żeby smroda stamtąd wyciągnąć. Muszę kupić jakąś najmniejszą siatkę, bo ta najmniejsza którą mam to do łapania borsuka dobra. Manewrowanie takim bykiem pomiędzy rurkami nie jest łatwe, zwłaszcza jak się uważa żeby gnojka nie przycisnąć. Ja pierdziu, czekam tylko kiedy sąsiedzi zaczną na dzień dobry rzucać uwagi typu - Panie Jacku, no ja rozumiem że każdy jest nerwowy z rana, no ale żeby tak klnąć? Klnę, wyławiam i za każdym razem mówię - to ostatni raz gnojku jak cię wyciągam z komina. Oczlikiem o dziwo, zajada się również Bispinosa. Cudowna ryba, je mrożonki wszelakie, ugryzie korala, wszystko wpierd...la i nie daje sobie w kaszę dmuchać. Skubie skałki, tylną szybę gdzie jest hodowany paśnik z glonów i syfu wszelakiego. Nie podoba się to Salariasowi, ale jak dostał kilka razy strzała w potylicę, to jedyne co mu pozostało, to poruszać czułkami nad czołem, zrobić wytrzeszcz i zaszyć się w skale. Cytując klasyka - "There's always a bigger fish". Nie ma lekko, chleb po osiem. Aha, Panie Kowalski, wiem że Pan tu zaglądasz. Czym karmiłeś tego borsuka? Nori go wcale nie interesują, spirulina w płatkach od wielkiego dzwonu, za to mięcho zawsze i wszędzie. Wrzuciłem dzisiaj sercówkę dla chetoników, to nie zdążyły nawet powąchać, jak ten spaślak zeżarł całą na ich oczach. Co za bydle niewychowane. Kto doczytał do końca to dostanie fotki (wiem, wiem lubicie), kto nie doczytał i spojrzy na nie, to oślepnie nim zje śniadanie. Na pierwszej całość - coraz fajniej zaczyna to wyglądać, choć to dopiero 2 miesiące. Myślę że za rok, dwa, zbiorniczek zacznie mi się podobać. Na drugiej - Król zbiornika w towarzystwie chetonika....a właściwie dwóch.
  7. Widziałem ostatnio w erybce naso tak ze 25 cm - bydle po prostu. Nie wpuściłbym go do siebie bo by nie zakręcił. Przemyślałbym temat diacanthusa - nie wiem jak tam u Ciebie z koralami, ale to jednak ustnik, jak mu się coś przypomni któregoś dnia, to co po niektórych koralach to mogą tylko wspomnienia zostać.
  8. Ironista

    Uzupełnienie obsady w 500+

    Paweł, a nie chcesz skorzystać z najprostszej drogi - dołożyć anthiasowi harem samiczek? No chyba że nie lubisz tych ryb. Do tego do chromisów kilka innych garbików z rodziny Chrisiptera - piękne odcienie niebieskiego i żółtego. Do tego zadziorne i wojownicze. I kolorystycznie będzie to śmigało, i nudy nie będzie bo zadymy to będą na porządku dziennym.
  9. Dobre te wiatraczki, choć hałaśliwe (przynajmniej moje - mam szóstkę), ale trzymają temperaturę w ryzach, nawet w te upały. Drugie zdjęcie esceniusa mnie rozwaliło normalnie
  10. Ironista

    Sarco pokryty dino

    Dokładnie jak Bartek pisze. Jakby to było dino, to bez problemu byś to usunął przez odsysanie lub nawet delikatnym pędzelkiem (szczoteczka była by tutaj zbędna)
  11. Fakt, to normalnie niczym psikutas bez "s" na końcu. Załamka.
  12. Ironista

    Co to może być?

    Domek ślimaka osiadłego. Może jest w środku, a może jest pusty. Obserwuj to go zauważysz jak wypuszcza różki i nitki podobne do pajęczyny.
  13. No tak, ale jak menda wlezie w skałę i się schowa, to skąd mam wiedzieć w której części zbiornika siedzi. Na chetoniki to już prędzej. Salarias mam nadzieję że się skusi na mrożonki (żre mięcho lepiej ode mnie). Mam gdzieś w piwnicy pułapkę Aquamedica, to się zasadzę na gnoja i do sumpa niech idzie zmądrzeć. Auriga jak przeżyje noc i poranek może da się złapać i wtedy ją odkarmię przez kilka tygodni i zobaczymy.
  14. Szczepki paprotki idą jak burza, a ja nie narzekam. Wróciłem "na łono" po przerwie, nie żeby mieć spokój, bo to jest niemożliwe w tej zabawie. Siatkę kiedyś stosowałem, ale tutaj jest taki problem, że jutro może być już za późno to raz, dwa obaj agresorzy są już w baniaku i przedzielenie go w momencie kiedy każdy będzie z innej strony jest raczej teraz niemożliwe, bo są zawsze obok siebie a to jest jedna zbiornik 2 metry długi, a nie kostka 30 litrów, trzy nie ma siatki na salariasa. Nika, sam jestem w szoku. Zawsze miałem jakiegoś Salariasia (zazwyczaj fasciatusa) i jeśli już to on był ganiany jak do zbiornika trafił jakiś cthenochaetus. Nigdy nie widziałem tego ślizga w roli agresora. A tu się ku....a trafił chyba jakiś mściciel za wszystkie pokolenia ślizgów razem wzięte.
  15. Ba, nawet Cysorz tego baniakam można rzec. Piękny i spasiony, tak lubię. A koralowym fotkom dałbym wspólną nazwę - "pomieszanie z poplątaniem", tak się rozpędziły.
  16. Straszne jest to nasze morskie życie chwilami, zwłaszcza te momenty kiedy wszystkie dogmaty idą w diabły, a człowiek jest świadkiem zupełnie innych zachowań mieszkańców baniaka. Ano dorobiłem się potworów - Collare, Ramosus, Magnifica (borsuk nie babka). W tej kolejności agresji, i to agresji olbrzymiej. Ponieważ każdy wie, że upały ponad 30 stopni to najlepszy czas na zakup i przewóz żywych stworzeń, mrożonek itp. to postanowiłem to zrobić. Ponieważ z acropor nic nie będzie w towarzystwie chetonika, a tylko monti digitata jakoś tam się trzymają, postanowiłem wrócić do pierwotnej wersji baniaka, czyli miękkie których ustniki nie będą żarły i ukwiały. No i ryby, ryby oczywiście. Jak pomyślał tak zrobił i tu szok pierwszy. Borsuki to raczej strachliwe i łagodne ryby, mój dostał kolby. Szok drugi - salarias, to raczej pocieszne niegroźnie zwierzaki, które co najwyżej pogonią innego ślizga, lub babkę która mu ślizga przypomni. Nie, nie mój. Szok trzeci - często pojawia się tutaj temat jak zmusić błazenki żeby zamieszkały w ukwiale, bo czasami latami potrafią pływać pod taflą lub w pobliżu cyrkulatorów. Ba nawet pojawiła się teoria, że hodowlane to bez szans, małe też muszą najpierw podrosnąć. Taaaa, już po teorii. Od początku - postanowiłem kupić Aurigę - taki evergreen wśród chetoników, niech sobie będzie, a co. To, że Collare dostał kolby wcale mnie nie dziwi, ale że ślizg przyłączył się do gonitwy to jestem w szoku. Nie chodzi o to, że pływa za Aurigą, ale atakuje ją razem z Collare. Zły jestem na siebie że wpuściłem ją tak na wiarę, tym bardziej, że chuda jak kartka papieru, a te moje to już wypasione byki i zakres sił mają sto razy większy. Próbowałem złapać któregoś w siatkę, myśląc że w tym szale gonitwy po prostu wpadnie i dać do sumpa albo na uspokojenie, albo na odpasienie w zależności co by wpadło. Niestety nie udaje się. Jak tak dalej to potrwa to nie daję Auridze więcej niż dobę. Dalej - ponieważ wśród ustników chciałem też mieć, jedną lub dwie Centrophygi, to kupiłem Bispinose. Piękna wypasiona duża ryba się trafiła. Jak to centropyga, poszła w skały, trafiła na borsuka, a ten nie tylko że ją pogonił ze swojej nory, to zaczął ganiać po baniaku. Byłem w szoku, ale za chwilę miałem stan przedzawałowy. Bispinosa przemieściła się do mniejszej drugiej grupy skał, a tam chwilowo odpoczywał Collare, planując dalsze ataki na Aurigę. Najeżył się, ale nagle zwątpił i pokornie wypierdzielił przed nią. No gnoju, pomyślałem znalazł się ktoś silniejszy. I uśmiech zgasł mi na ustach momentalnie, kiedy Bisponosa wyskoczyła ze skał mając wczepionego w jej ogon...Salariasa. Patrzyłem na to i nie wierzyłem. Ale o nią jestem spokojny, da sobie radę. Jest duża, wypasiona i silna. Trzecia akcja łamiąca reguły - ponieważ kupiłem pięknego czerwonego quadri, zaczynając od niego zasiedlanie ukwiałami, to postanowiłem kupić mu do towarzystwa błazny. Miałem już w swojej historii Clarki, Allardi, ale nigdy nie miałem tych najzwyczajniejszych Ocellarisów. No to mam. I szok. Szkraby w rozmiarze XS, albo i mniejszym, tak małe że jeden po wpuszczeniu położył się na piachu, myślałem że koniec, ale złapał oddech i śmiga. Błazny hodowlane, to pomyślałem że takie maleństwa to ze dwa lata, zanim trafią do ukwiała. Gdzie tam, mam zdjęcia jak po wpuszczeniu cała piątka (chciałem rodzinkę nie parkę) śmiga przy ukwiale, a trzy już się taplają w polipach. No ale na chwilę obecną to pozostały mi tylko zdjęcia po tym szczęściu które nie trwało długo. Powód? Collare i przede wszystkim Salarias. Collare widać było, że czuł respekt przed ukwiałem i tylko kilka razy zawinął się nad nim i błaznami, po czym wracał do ścigania Aurigi, ale Salarias, zaczął atakować błazny, kłaść się na skale koło ukwiała strasząc ciągle te maluchy. Efekt? Cała piątka błazenków porzuciła ukwiał i pływa pod powierzchnią w pobliżu pompy cyrkulacyjnej. No i niech ktoś mi powie, czy to nie jest ciekawsze niż korale, które dla mnie (a zwłaszcza sps), są jak paletki w słodkim. Są i tyle. Nuda i nic się nie dzieje. Strach będzie jutro spojrzeć na baniak i co tam zastanę. Aha, ta łachudra Salarias nawet krewetkę czyszczącą przegonił. Źle to wróży jego karierze w tym baniaku, karcer w sumpie ma jak w banku, tylko muszę go jeszcze złapać. Wklejam pamiątkową fotkę z czasów, kiedy łajza Ramosus jeszcze tu nie zawitał.
  17. Taka Acropora Barbie ta ślicznotka, cała na różowo, ale piękna sztuka. A te milleporki to chyba spać już szły, bo pamiętam że bardziej włochate za dnia były, takie trendy przeciwniczki depilacji.
  18. Coś tam skrobnę wyjaśnień przed wakacjami, choćby tylko z tego powodu, żeby się VDR nie cieszył i nie wpadał w samozachwyt. Prosił, prosił i wyprosił. Państwo okrzemki wpadli, a owszem. Siedzą do dzisiaj, choć im mówię, że lodówka pusta, barek też i goście nie są już mile widziani. Wpadli w Piątek, kiedy to miałem zaplanowaną wizytę u Jacka56 w Rumi. Byłem tam podejmowany kawką ostatni raz jakieś dwa lata temu i już wtedy zbiornik robił piorunujące wrażenie. Obecnie można powiedzieć jedno - łeb urywa. To po prostu stary, dojrzały baniak z mega wyrośniętymi i wybarwionymi sps-ami. Podstawy niektórych większe niż moja pięść. Kto nie wierzy, to mam to gdzieś. Wizyta miała dwa cele - pogawędka z miłym gospodarzem, oraz szczepki briareum fluo. Pamiętałem bowiem, że zarastało mu szybę dzielącą zbiornik z panelem. Briareum już w panelu jako szczepki, obok masy szczepek acropor. To i tak gadu, gadu, gadu, że tylko taka to a taka wizja, że zielone łąki briareum z wyrastającymi grzybami sarco, gdzieś tam falujące ukwiały. Taaaaaa. Po chwili nie wiadomo jak, miałem cały box acropor, żeby sprawdzić teorię, że jak je będą podszczypywać chetoniki, to tylko będzie stymulowało je do wzrostu. W dodatku u mnie świecą T5 w ilości 4x80, żeby też przypomnieć wymiar zbiornika 200x70x65. Tak więc sprawdzimy, czy acropory i montipory dadzą radę w takich warunkach - słabe światło, choć stoją dość wysoko pod lampą - w towarzystwie ustników, - na chwilę obecną tylko na podmianach, jak nie będzie widocznej chęci przyrostów to nawet nie będę mierzył kh i wapnia, bo na dzień dzisiejszy nawet takowych testów nie posiadam, nie mówiąc już o jakimś dozowaniu. - zbiornik obecnie w okrzemkach, które też na nich osiadają - monti jakoś sobie radzą, ale acry gorzej. Przyznam że trochę mi szkoda tych szczepek, a właściwie nie szczepek tylko krzaczorów, ale Jacek mówi, żebym się nie przejmował, bo jakby co to są na gwarancji. No to się nie przejmuję. Ale jak ktoś się przejmuje, żeby obsadzić zbiornik szczepkami ze zdrowych dorodnych mateczników i to za ułamek tego co musiałby normalnie zapłacić, to walcie jak w dym do Rumi, bo warto. No i kawa pyszna, co też nie jest bez znaczenia. Nie gwarantuję każdemu co prawda gratisu jaki przywiozłem, bo i skąd ich tyle brać. Ten gratis to wyrośnięty borsuk magnifica. Generalnie syganowatych u siebie nie planowałem, ale jak miał się męczyć u Jacka w panelu, to przygarnąłem zwierzaka. No i tutaj jak to mówią, coś za coś. Stracił mi się gdzieś madagaskariensis. Generalnie chetony na widok borsuka zachowały się dwojako. Z collare to scenka była jak z kreskówki, cały czas mam to przed oczami i się rechoczę. Więc Wam to szybko opiszę, pośmiejcie się i Wy. Borsuka wpuściłem w narożniku, collare wypłynął za skał z przeciwległego boku i jak do dojrzał to rura w jego stronę. A że maleńki, to miał szczęście że płynął z prądem cyrkulacji, bo tak machał tą płetewką, że myślałem, że tych dwóch metrów w godzinę nie przepłynie. Był jakieś 40 cm od borsuka, kiedy ten odwrócił się do niego bokiem i postawił kolce. I tu scenka jak z jakiejś kreskówki gdzie bohater gwałtownie hamuje na piętach aż dym idzie. To samo zrobił collere, wyhamował, zwrot o 180 stopni i w długą. Tylko że tym razem pod prąd, co wyglądało komicznie jak spierdzielał. Madagaskar tymczasem patrząc na poczynania kumpla, odstawiał tylko tańce z najeżonym grzbietem. No i do wieczora trwały takie cyrki, borsuk zwiedzał sobie baniak, pogonił chetony z ich nory pod skałami i sam się tam zadomowił. Na drugi dzień madagaskar nie wyszedł do jedzenia, trzeci też nie, dzisiaj też nie. Raczej już nie mam nadziei, tym bardziej, że nutrienty które miały trend spadkowy wczoraj mierzone bardzo podskoczyły. Myślę że w nocy może wystartował do borsuka, nadział się na któryś z kolców i tyle. A że nie mam jeszcze skorup, które by go w nocy obrobiły, to się gdzieś tam między skałami rozkłada, stąd ten skok parametrów. No życie po prostu. Za to borskuk, jak to borsuk, trochę strachajło, ale do żarcia startuje jak prom kosmiczny, a jak sobie podje, to nabiera odwagi i widać że cieszy się z tego że w baniaku nie ma tłoku, bo kreśli sobie ósemki w te i nazad, a jak się zmęczy, to do ulubionej norki i kikuje czy coś tam z góry nie leci na kolację. Tak się zastanawiałem, czy fotki, wstawiać, bo ich jakość mojego autorstwa to po prostu profanacja i fotografii i Jacka koral (jak ktoś chce ładne to niech idzie do wątku jackowego, tam Monika pokazuje kunszt fotografi.) No ale co tam, raz się żyje. Jedna z tych fotek przedstawia montiporowy talerz, druga ogólnie taki misz masz, póki patyki jeszcze zachowały co nie co błękitnego koloru. Aha, tyle się namachałem, że następnym razem napiszę coś dopiero, sam nie wiem kiedy.
  19. Prorok jaki czy co? Chociaż prawdziwa ryba też była w boxie, ba to nie ryba, to byk. Fakt, wizyty u Jacka są "niebezpieczne", jedne koncepcje się zmieniają, pojawiają się inne, szczęka przez długi czas nie chce wrócić na swoje miejsce. Robimy eksperyment ku zatraceniu acropor i montipor, wieczorem coś tam napiszę. Dobra, jadę po kleje bo się wszystko przewraca.
  20. Nika, gdybym nie widział, to też bym nie uwierzył. Skrobał ją jak głupi. Myślę że nie tyle sama tkanka korala go pociągała, co może była pokryta warstwą glonów jednokomórkowych (to te które my widzimy jako nalot na szybach i skałach) no i tak ją skrobał, że ją wykończył. Co do Ctenochaetusa, to jest to w zasadzie obojętne który rodzaj, bo każdy pokolec z tej rodziny nie toleruje na swoim terenie ślizgów (a tym samym babek, bo wyglądają podobnie) z uwagi na to, że są bezpośrednimi konkurentami pokarmowymi. Ctenochaetusy podobnie jak np. Salariasy są wyposażone w tzw. aparat grzebieniowy służący do zeskrobywania glonów jednokomórkowych. A że te porastają powierzchnię skał i szyb, to sam ślizg u mnie nie da rady tego wyczyścić. Valoni i innych tego typu glonów się nie boję, wręcz przeciwnie jak się pojawią to super, briareum i ukwiałów raczej nie wytłuką. Co do borsuka, to co prawda nie planowałem tej ryby, ale w Piątek zupełnie niespodziewanie może się pojawić u mnie w zbiorniku. Oczywiście tak fajny jak "hepatus białobrzuchy" to żaden borsuk nie jest.
  21. Jeśli ta którą miałaś działała dobrze przez 3 lata, to jest sens kupować droższą? Kranówka z tds 123 to nawet ładny wynik. Tak mi się jeszcze rzuciło w pamięć jak czytałem Twoje wpisy w tym temacie - masz prefiltry liniowe? Co ile je wymieniasz? Nie wiem jak u Ciebie z miejscem, ale jednak zbiornik spory i tej wody trochę produkujesz. Nie myślałaś o zmianie na duże puszki 10'? Łatwiejsza wymiana, a przy puszce przezroczystej widać od razu stan prefiltra. Tak o tym piszę bo u mnie są trzy+węgiel i pierwszy (20 mikron) po wyprodukowaniu ok. 1000 litrów osmozy wygląda tak, jakbym kawę przez niego przepuścił.
  22. Dzisiaj była tam jego łapa. Sinularia dokonała żywota, wyjąłem marne szczątki przy urągliwym spojrzeniu Salariasa. Po czym ta menda nie do końca zadowolona z wykończenia korala zaczęła ganiać po całym zbiorniku za mrożonkami, aż się chetoniki zdziwiły. Ku...wa, kupiłem potwora. Nic się nie martw Nika, paprotka jest. Szczepki się pięknie przyjęły, jak tylko podrosną, to siup - do głównego baniaka. Po wejściu skały, hepatus już się tam nie zmieści. Może to i dobrze, bo dostał ostatnio jakiejś kolby i gania cały czas z drugiej strony szyby w te i wewte.
  23. Na razie to tylko Noc, ale Moc może będzie - za dwa, trzy lata jak czegoś nie spieprzę.
  24. No i czy to człowiek wytrzyma, czy wytrzyma? No nie wytrzyma. To jedziem dalej z dziennikiem. Nuda panie, nuda i dłużyzna. Po dołożeniu skały i wykrystalizowaniu wody na drugi dzień stanąłem przed zbiornikiem i jedyne co mi przyszło do głowy, to zacytować jednego z pingwinów z "Madagaskaru" - "Biało dość". No to dodałem piasku - znowu "Biało dość". Bakterie, pożywka, bakterie, pożywka i tak w koło Macieju. Żeby chociaż państwo Okrzemki przyszli. Nic z tych rzeczy. Za to wpadło towarzystwo Nutrientów. Całą kupą i wystartowali w kilka dni: NO3 od 5 do 25, PO4 od 0 do 0,43. A ja dalej swoje - bakterie, pożywka, bakterie, pożywka. Po kilku dniach towarzystwo zaczęło się zwijać, grożąc nadejściem pana ULNS, a za nim w takim stanie to pewnie od razu panie Cyjanie. I mimo że obiecałem sobie cierpliwość, no to wiecie sami. Coś tam zasadziłem. Ale nie ma tego złego, bo mam taki mały poligon i fajnie mi się wizja baniaka krystalizuje. Jak coś się nie stanie samoistnie, lub czegoś nie wysadzę przez swoją głupotę, to może być naprawdę fajnie. Wizja białej skały i rybami nie przemawiała do mnie od samego początku i tak jest nadal. Ale wizja falujących łąk briareum fluo i wyrastających z niego kilku sarco i ukwiałów różnych odmian, to już tak i to bardzo. Nie wiem jak to będzie dalej ale na chwilę obecną miękasy pompują się jak wściekłe. Światło to zaledwie 4 rury 80W - 2 x blue plus, 1 x Aqua blue special, 1x purple plus. Nie będę nic dokładał, zobaczymy jak to się rozwinie. No dobra - z życia trafiło też coś pływającego. No podkusiło. Dwa chetoniki - Collare i Madagaskariensis. Collare trochę większy niż 5 złotych, drugi koleś w kratkę, nieco większy. Na drugi dzień pierwszy ganiał za mrożonkami, drugi jadł jak go artemia trafiła w pysk. Dzień później już obaj ganiali za żarciem. Trzeciego dnia już nie mogłem spokojnie przejść koło baniaka, żeby nie było startu jak z katapulty i pogoni za mną. Co gorsza, goniąc mnie mają taki wzrok, że jakby mogły mówić to bym usłyszał - te gruby, rzuć coś do żarcia, nie bądź świnia, sam wszystko zeżresz? No to sypię - fakt trochę przekarmiam może, ale z drugiej strony rybcie wychudzone, to i odporność pewnie nie na najwyższym poziomie. A ta im się przyda, bo wiecznie same nie będą pływać. Na chwilę obecną mięksy ich wcale nie interesują, co mnie cieszy, ale.... Jest trzecia która tak drze sinularie, że już ją załatwiła. O bogowie, to nie chetonik, ani żaden inny ustnik. To Salarias Ramosus - jeszcze nie wierzę, choć widziałem to dwa razy na własne oczy. Taki egzemplarz w mordę kopany się trafił. No ale on jeszcze nie wie co go czeka. Tyle skały i szyb to on nie obrobi, więc niezbędne będzie wpuszczenie pokolca (mimo że ich wcale nie planowałem) z rodziny Ctenochaetus. A jak sobie przypomnę taką parkę z przed kilku lat to...trzymaj się Salarias, bo lekko nie będzie. No i to tyle na dzisiaj. Aha, cyrkulacja trochę narozrabiała przy frontowej szybie, ale żwirek już jest, tylko nie ma go kiedy wsypać. No i szyby brudne, ale że nic się nie dzieje, to czyszczę je raz na tydzień, a to jeszcze nie był ten dzień. A tak, wiem, foteczki przecież. No już podpinam.
  25. Doświadczenie warte zapamiętania. Tak się tylko zastanawiam - Bartek, to w zbiorniku startującym, a jak cyjano przyjdzie później gdzie będą już np. ryby. Czy taka końska dawka bakterii nie spowoduje deficytu tlenu w zbiorniku?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc do serwisu Nano-Reef, zgadzasz się na warunki Warunki użytkowania.