Skocz do zawartości

Ironista

Szlachta Morska
  • Liczba zawartości

    1 429
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Zawartość dodana przez Ironista

  1. Ironista

    Obsada rybna do 360L

    Mam minimum, dawaj dziada do mnie...
  2. Wysokość słupa wody w komorze odpieniacza zależy od wysokości przegrody przecież. Jeżeli chcesz mieć poziom wody w komorze odpieniacza 22 cm, to takiej wysokości przegrodę wklejasz. Tak jak Piotr napisał, czujnik dolewki idzie do komory pompy obiegowej, bo tylko tam w sumpie zmienia się poziom wody.
  3. U mnie grzebień 40cm nie wyrabia przy pompie RD 6000 (nominalnie), po stratach na podniesieniu ok. 4500 (wg producenta), musiałem wyłamać co drugi ząb, a i tak teraz wiem, że ten przelew zaprojektowałem za mały w stosunku do pojemności zbiornika. Przy 50 cm grzebienia i tej wielkości zbiornika, to obieg będzie cieniutki moim zdaniem. Dwa kominy po 50 cm to i tak nie będzie za dużo.
  4. Nika, czemu nie, zwłaszcza jeśli rozbiórka filterka jest łatwa. Sam kiedyś używałem kubełka fluval-a jako filtra przepływowego, ale dzisiaj nie miałbym do tego zdrowia. Piszę o tym, z uwagi na fakt, że jednak (przynajmniej z moich doświadczeń, a słodkie też miałem), w morskim jest więcej organicznego syfu (choćby z powodu że ryby większe, to i kupy też), a to powoduje zapychanie i konieczność częstszego płukania mediów w nim umieszczonych. Dzisiaj na przykład musiałem wypłukać węgiel który zaledwie dwa tygodnie kręcił się w filtrze przepływowym, i woda już tylko lekko siorbała, tak był zawalony detytrusem. Tyle że filtr przepływowy łatwiej mi wyjąć z sumpa, odkręcić i wyjąć zawartość, niż babrać się z rozbieraniem kubełka. Ale to taka tylko dygresja, bo nie widzę powodu, dlaczego by nie użyć kubełka jako filtra przepływowego.
  5. Jak samica jest rozpustna, to najlepiej odłowić samca do jakiegoś kotnika, choćby na kilkanaście dni i dobrze karmić. Ja tego nie robiłem, samica dawała mu dwa-trzy dni przerwy między zalotami i po trzech porodach samiec zszedł z tego świata. Super, zwłaszcza w tak świeżym zbiorniku. Mi się kiedyś w kominie odchowała jedna sztuka.
  6. Żyję, żyję, ale co to za życie, jak nie ma na nic czasu. Jeszcze tu jakieś niecierpliwce domagają się aktualizacji. No to na szybko jedno wyjaśnienie i jedna bajka na dobranoc. Pytałeś jak tam z Salariasem w kominie. Pomysł wypalił idealnie. Woda spuszczona, na dnie zostaje jej tyle, ile wynosi wysokość śrubunku, czyli niewiele. Głupek leży, podstawiam siatkę, ruszam nią, on przestraszony próbuje wyskoczyć (ale nie ma przecież wody), więc tylko podskakuje w powietrze i...wpada do siatki. Potem siup do baniaka i zdziwiony. Tak mu się to spodobało, że jeszcze dwa razy powtarzaliśmy ten numer. Błazny nie tylko prześladuje, ale i nawet sam powoli w błazna przepoczwarza się, co będzie widać na fotce. A teraz jak już umyliście ząbki to czas na bajkę, choć lepiej nie czytać jej w samotności żeby nie było później koszmarów, bo na początku będzie straszno. "Jak śmierć kosiła na prawo i lewo, a Ironista choć głupi po szkodzie, znalazł babkę swego życia". Nastały dni straszne i ponure w Morzu Ironowym. Wojna chetoników zebrała straszne żniwo. Nie ma już przedstawicieli tego rodzaju w moim baniaku. Falcula, choć odłowiona do sumpa, nie dała rady. Trochę na własne życzenie, bo nie pobierała pokarmu, tym samym zmniejszając swoje szanse na przeżycie. Auriga poszła za nią, później Collare. Co gorsze, chetoniki pociągnęły za sobą trzy błazny z pływającej piątki (o dziwo, trzy największe). I to w tempie zastraszającym. Jeden dzień - wysypane, drugi dzień - już ich nie było. Dwa najmniejsze jakby były z innej planety. Nie obsypały się, mają się dobrze i nadrabiają stracony czas, kiedy czekały w kolejce do dominacji w rodzinie. Rosną błyskawicznie i próbują postawić się Ramosusowi. No cóż, pomysł z zakupem Falculi nie był najmądrzejszy, bo wiedząc że wcześniej już się obsypywały nie powinienem nic wpuszczać w tak krótkim czasie, a już na pewno nie tego samego gatunku. Mądry Polak po szkodzie, a wujek Iron głupi, bo już to kiedyś przerabiał. Do trzech razy sztuka - nie będzie. No nic, trzeba się otrząsnąć i podjąć postanowienie w jakim kierunku idziemy ze zbiornikiem. Coś mi się tam roi we łbie, ale... . Różne babki bawiły w dziupli Ironisty - puellaris, strigata, sexguttata, Ela, Gabrysia i kilka innych, ale takiej panny jak Muralis to jeszcze nie było. Pracowita, tyra 12/24 h, posażna (dwie chałupy posprzątane na glanc), a i w mordę potrafi dać (na razie tylko swemu odbiciu w szybie). Oczywiście wpasowana w klimat zbiornika, czyli żadna normalna ryba tu nie gości. Czym się objawia brak jej normalności? Ano lubi sobie pływać w toni. Niczym jakiś chromis czy anthias pomyka w górze aż miło. Ale to tylko w przerwach w robocie. Co do pracy, to jestem w szoku. Zastanawiałem się, czy da radę przesiać piach na całej długości i szerokości dna. Wiadomo, babki raczej płochliwe i krążą wokół norki. Moja zrobiła sobie dwie, jedną na brzegu zbiornika, drugą na środku. Te norki też jakieś dziwne, bo nie nasypała góry piachu na skałę, tylko taki delikatny wał wokół skały. Ba, nawet na noc się nie zasypuje. Co do przekopania piasku, to miód na moje serce, skołatane przez cyjano. W dwa tygodnie przeczesała tak zbiornik, że to bordowe dziadostwo tylko na skałach ma rację bytu. Piasek bieluśki jak śnieg. Ale jest też i minus, bo jest wszędzie. Właściwie tylko w nocy i rano go nie ma, a tak, babka pyli cały czas. Oczywiście mój błąd że wsypałem swego czasu dwa worki tego karaibskiego, a on jest bardzo drobny. Grubszy granulat oczywiście nie lata. Żeby nie było tak różowo, to nie tylko dolne skały są obsypywane, nie nie. Za lekko bym miał. Otóż, kiedy babka pływa sobie w toni wody, co jakiś czas niestety ląduje blisko bocznej szyby od strony pokoju, a ta wiadomo, działa jak lustro. Babka widząc swoje odbicie, najpierw stroszy się, później otwiera paszczę (pewnie rzuca jakieś bluzki na tą w odbiciu), po czym widząc że nic to nie daje, nurkuje, nabiera pełną gębę piachu, leci w górę i pluje tym piachem w swoje odbicie. A, że dzieje się to w pobliżu cyrkulatora to...nic więcej Wam nie muszę mówić. Co wieczór muszę brać pipetę i wydmuchiwać piach z talerzówek, które zakręcają się w górę. Na drugi dzień babka robi swoje i ja znowu odkurzam. I tak się bawimy dzień po dniu, żeby nudno nie było. Podobnie jak z cyjano, ale to już zupełnie inna historia. Podobnie jak zabawy krewetek z ukwiałami. Opowiem wam to innym razem, dzisiaj już pora spać. Zmęczony jestem, tym bardziej że dzidziuś sarco zaczął rosnąć, a jak to z dzieckiem, wiadomo. Obrazki do bajki będą, bo co to za bajka bez obrazków. Zatem w kolejności - dzidziuś (plus ogon spaślaka) - głupek Ramosus - tutaj w drugim sarco, ale siada też na sinulariach, a jak usiądzie w którymś quadri (trzeci się schował i na zdjęciu nie widać) to też się nie zdziwię - i tak po całości (przepraszam za dół, ale szyby nie oskrobane; kiedyś wystarczył czyścik jak piasek był ubity, ale teraz nie zjeżdżam tak nisko, bo piach jest cały czas sypki z powodu babki, a skrobakiem to robię to raz na jakiś czas).
  7. To moczenie przez kilka miesięcy to może jedynie dało to, że nie pyli (choć u mnie pyli cały czas, jak tylko ją musnąć). Też niestety kupiłem tam to badziewie. Na szczęście jako dodatek do posiadanej dobre suchej skały. Musisz uzbroić się w cierpliwość. Poczytaj ten wątek i obejrzyj film.
  8. Nie lubię mówić "a nie mówiłem", ale...a nie mówiłem? Ja sam za żarciem do niejednej pułapki wlazłem w swoim życiu. Najgorzej było z taką Elą...ale co tam przeszłe zbytki wspominać. Teraz dla odmiany karm je dużo, albowiem trawestując klasyka "ryba nażarta jest mniej awanturująca się".
  9. Ironista

    Piernikowa rafa :)

    Jak chcesz mieć babkę, to nie dawaj tego pierwszego piasku. Jest co prawda super jako piasek, ale jego granulacja jest tak drobna, że jak babka będzie kopać, to będziesz miał go wszędzie na skałach to raz, drobinki ciągle będą pływały w toni to dwa. Poszukaj czegoś z grubszą granulacją, ale też bez przesady, żeby babka mogła to przez pyszczek przepuścić.
  10. Wpłynie, wpłynie...wszystko zależy od tego, jak bardzo będzie głodny. Nie ma ryby której bym nie złapał kiedyś w pułapkę (mam na myśli tą z Aquamedic), nawet tak płochliwe jak centrophygi i wargacze. Na pokolce najlepsze są norii, jeśli pobierają oczywiście. - jak wieszasz na klipsie, to przestajesz i zaczynasz przyczepiać do jakiegoś luźnego kawałka skałki gumką recepturką (w sumpie zawsze jakiś kawałek się pałęta) - ograniczasz karmienie mrożonkami i suchym prawie do zera, nie ma siły żeby nie zaczął skubać nori - codziennie układasz kawałek skałki z nori coraz bliżej wejścia do pułapki, a później już do środka. Nie ma siły, 3-4 dni i siedzi w pułapce.
  11. Ironista

    Projekt Inmar 2

    Łoooo Panie, a kto to Panu tak sp....ił. Nie no, u Marka jak zawsze pełna profeska. Siedzi cichutko, nic nie mówi i...sruuuuu, wszystko zapięte od a do z.
  12. Ania jak zobaczy Bartek po tanecznych treningach to pieszo pobiegnie na zlot, nie zważając na członków AA. Włodek, ja tylko żartowałem z tym zaproszeniem. A tak na poważnie, to nic nie obiecuję, bo nie wiem jak z terminami u mnie będzie.
  13. A potem nie da się już tego odzobaczyć niestety, i choć Krzysztof z Agatą kręcą super filmy, to na żywo jeszcze bardziej daje po oczach. Człowiek wraca do domu, patrzy na swój baniak i mówi taaaaa...
  14. Beti - dzięki z posprzątanie VDR i sith114 - zółta kartka za wywołanie zadymy w wątku literackim , czyli przy najbliższym spotkaniu pijecie tylko co drugą kolejkę. Krzysztof - kto teraz czyta formy papierowe, dlatego daję w wersji elektronicznej i to do pobrania za free. No to jedziemy z przygodami, zanim urlop się skończy. Kilka dni urlopu miałem spędzić jak na prawdziwego Polaka przystało – pomalować barierki na balkonie, wymienić umywalkę, odwiedzić znajomych niewidzianych od dawna, przeczytać książkę którą zaczynałem trzy razy, i takie tam. A co robię? Jeżdżę na zakupy wydając ciężko zarobione pieniądze i piszę na forum. Nie tak prawdziwy Polak spędza urlop. Co robić, kiedy lubię babki. W każdej postaci, zarówno te z cyckami, które snują się po chałupie i pustoszą człowiekowi portfel, jak i te kopiące, o ile nie wyskakują z baniaka. Nie uprzedzajmy jednak faktów, dzisiaj będzie długa bajeczka, bo to na zapas, niedługo do szkoły i następna będzie jak pokażecie swoje dzienniczki z dobrymi ocenami. Zdjęć nie będzie, bo i nie było możliwości zrobić, o czym się przekonacie, ale za to na końcu bajki zadam sobie i Wam pytanie, na które w dodatku dam trzy odpowiedzi, w tym jedną przeczącą. No i czego scrollujesz, czego? Tak więc Drogie Dzieci Dzisiaj bajeczka „ O głupim Jacku, czyli jak Dawid pokonał Goliata, w błazny wstąpił lew, a głupek wpadł jak…głupek” Wszyscy wiemy że człowiek to taka przewrotna istota, że nawet jak wie, że robi źle, to zaraz sobie znajdzie usprawiedliwienie. Tych kilka pierdółek których potrzebowałem, sklep mógłby wrzucić w karton i wysłać. Ale nie, jak sobie wytłumaczyłem, że jak pojadę i sam odbiorę, to lepiej, bo jak czegoś zapomniałem to sobie na miejscu dokupię (tak na marginesie, na miejscu też zapomniałem i po przyjeździe smarowałem zamówienie). No bo przecież jak zamówię znowu to koszty przesyłki itp., tak jakby paliwo na przejechanie prawie 400km w obie strony nic nie kosztowało. No ale… Te wszystkie tłumaczenia były po to, żeby kupić coś z życia, a w moim przypadku, kiedy ryby dopiero co pozbyły się kropek to raczej wątpliwy pomysł. Dlatego też myślę, że gdyby głupotę mierzyć w jakichś niebotycznych wręcz prędkościach kosmicznych, to moja skromna osoba startując z Ziemi doleciałaby na krańce Wszechświata szybciej niż przeciętny menel robi pyfko. Z tym że moja głupota miała swojego doradcę, który szeptał „no przecież tylko kilka bezkręgowców kupisz, bo są potrzebne”. Logika potaknęła, chetoniki wcinają mi nasariusy, jak tylko który wynurzy „antenkę” z piachu, to go dziobią i wyciągają. Kilka muszli pustych już leży. Krabów nie mam, więc kto? Oczywiście te ustnikowe mendy jedne. A do piachu potrzebuję trochę drobiazgu, bo sama rozgwiazda i dwie babilonie nie dadzą rady. No i jakieś tectusy na skały bo małe, a skały dużo, to też dokupię. Tak myślałem, a właściwie nie myślałem. Oczywiście przywiozłem nasariusy i tectusy, ale co boxie robiły jeszcze dwa ukwiały i trzy ryby, tego nie rozkminiłem do tej pory. Ukwiały jak ukwiały, w końcu bezkręgowce, tym bardziej że jeden z nich to cudo, cudo, cudo – rainbow z różowymi tipami, zdjęcia nie mam jeszcze własnego, bo w baniaku zadyma (zaraz powiem dlaczego), no i po aklimatyzacji jeszcze nie osiadł na stałe i przypomina zużytą prezerwatywę. I to taką piłowaną przez licealistę. Drugi też ładny, pięknie wybarwiony zielony. No ale ryby? Idioto przywiozłeś ryby do baniaka gdzie dopiero co były obsypane, a ty codziennie jeszcze pakujesz tam wężyk i odsysasz cyjano, co je dodatkowo stresuje? I chcesz teraz wpuścić nowe ryby? Takie sobie zadawałem pytania, szkoda tylko że po powrocie, kiedy nie było już odwrotu. No to aklimatyzacja, wpuszczamy i … Water Wars trwają do chwili obecnej. Aktualnie po zgaszeniu światła ryby kręcą część XXII, chronologia poszczególnych części nie ma tu zresztą żadnego znaczenia. Naparzanka jest w każdym odcinku, więc mimozowaci miłośnicy poezji śpiewanej nie mają tu czego szukać. Tutaj krew się leje, wszystkie chwyty dozwolone, nie ma miękkiej gry. Zatem kto kogo i kto z kim. Wargacz kontra wargacz. Tak sobie łaziłem po sklepie i wpadł mi w oko Cirrhilabrus solorensis. Biedak miał przechlapane, bo cały czas ganiała go jakaś diademkowata małpa i to tak na poważnie. Żal mi się go zrobiło, pomyślałem że jak się odkarmi, nabierze krzepy, to pięknie wybarwiony będzie dodawał kolorytu zbiornikowi. A czy pomyślałem że mam porąbanego doktorka, który na widok tego wargacza zmieni się w kameleona? Tak niebieskiego, a wręcz granatowego to ja go jeszcze nie widziałem. Pociemniał momentalnie i poszedł jak pocisk w bok nowego, aż się tamten wokół własnej osi zakręcił, następnie pion i w górę. No i by był wyskoczył, ale ja stałem jeszcze przy zbiorniku z siatką i go złapałem (jak w grze lacrosse normalnie). No to z powrotem do zbiornika, na szczęście solorensis był na tyle mądry że czmychnął w skały. Tymczasem doktorek przystąpił do innej potyczki, albowiem po drugiej stronie miała miejsce konkretna zadyma. Chetonik kontra chetonik (plus jeszcze jeden, plus borsuk, plus centropyga). Dlaczego kupiłem Chaetodona falcule to nie mam pojęcia, bo przy podobieństwie do aurigi to kolorytu i urozmaicenia zbiornika raczej nie ma się co spodziewać. Generalnie powodem był rozmiar i masa. Duża sztuka, jeszcze nie do końca w dorosłej szacie, ale tak dwa razy większa od aurigi i collare. Co najważniejsze dobrze zaokrąglona. No to pomyślałem sobie poczekajcie, nie pójdzie wam tak łatwo z nowym. O słodka naiwności. Auriga dostała szału, niczym żarłacz biały polujący na foki, atakuje najczęściej od dna, idzie w górę jak torpeda i…trafiony. Collare ma schizę, raz jej pomaga, raz ignoruje nowego zupełnie. Borsuk stroszy kolce, po czym je kładzie i idzie jak czołg (a przed nim falcula ucieka mega szybko, w przeciwieństwie do aurigi od której się opędza jak od muchy), po czym nagle się zatrzymuje, robi zdziwioną minę (zupełnie jak ja, kiedy budzę się po jakiejś imprezie nie u siebie, a przed snem film mi się urwał), jakby mruczał „ o kuźwa, co za szatan we mnie wstąpił”, po czym idzie do swojej nory. I tak w kółko. No i jest jeszcze partyzant bispinoza. Siedzi między skałami, a jak się falcula nawinie w pobliżu, to dzida i do przodu. Generalnie nowy ma przegwizdane a mniejsza auriga jest górą. Tego się nie spodziewałem zupełnie. Nawet gdy rzuciłem żarcie, to wargacz wypłynął i śmigał za mrożonkami (doktorek w międzyczasie wytrzeźwiał i dał mu spokój), a chetonik widać w dużym stresie, bo nic nie jadł, tylko pływał nerwowo rozglądając się, gdzie ta mała łachudra teraz jest i skąd zaatakuje. Na szczęście trzecia ryba ma wyłożone na wszystko, Jedi w każdej postaci. Valenciennea muralis. Potrzebowałem babki do kopania w piasku i padło na nią. Duża sztuka, mam nadzieję że w kwiecie wieku, a nie u schyłku. Po wpuszczeniu osiadła na dnie, zrobiła duże oczy i… tyle ją widzieli. Po jakiś 30-tu minutach spod skał wypłynęła pierwsza chmura pyłu. Po niej następna i następna. Zbiornik nowy, ryb niedużo, skąd się tego już tyle nazbierało? W każdym bądź razie norkę już sobie zrobiła, piasek przekopuje, nic więcej jej do szczęścia nie trzeba, ba nawet do żarcia wypłynęła spod skał. Zadyma jaką zrobiła babka, plus pochlapane szyby (nie czyściłem, bo ryby mają wystarczająco dużo stresu) są powodem braku zdjęć. A szkoda, bo nawet film by się przydał o tym, jak w błazny wstąpił demon. Kiedy babka zrobiła zadymę, a ukwiał się oderwał i wędrował z prądem, dotarł pod pompy gdzie siedzi familia ocelarisów. Collare myślał może, że to jakaś euphylia i go dziabnął. Na to błazny które tylko w nocy buszują po całym baniaku, jak nie ruszą na chetona i to całą piątką. Odgoniły go i zaczęły krążyć na ukwiałem. Mam nadzieję że uda im się go zasiedlić do Niedzieli. Dlaczego? Na końcu wyjaśnię. Generalnie cieszę się że błazny tak się zachowują i jednocześnie nie mogę wyjść z podziwu dla Matki Natury. Wpuściłem piątkę osesków mniej więcej tego samego rozmiaru. Teraz po dwóch miesiącach dwa z nich są już wyraźnie większe i to na pewno będzie para. Może to tylko zwykłe błazny, ale obserwacja tej ich transformacji daje mi olbrzymią frajdę. Nadal mam obawy czy zostaną w tym stadle rodzinnym, bo był już taki okres, gdzie po ogólnych zadymach całej piątki, te dwa które znacznie szybciej zaczęły rosnąć przeganiały pozostałą trójkę. Myślałem że para która się właśnie tworzy nie będzie tolerowała pozostałych samców, ale od jakiegoś czasu jest spokój, dwa większe zawsze razem, pozostałe im towarzyszą, oczywiście od czasu do czasu gonione żeby im utrzymać odpowiedni poziom kortyzonu. Zobaczymy czy zasiedlą któryś z ukwiałów i czy całą piątką. Byłoby super. A dlaczego do Niedzieli. Bo wtedy najprawdopodobniej zrobię podmianę i …wyjmę z komina ich wroga nr1, czyli Salariasa. Uważni czytelnicy naszych bajek z pewnością zauważyli brak w wodnych wojnach lorda ramosusa. Ja też ten brak zauważyłem, jakieś dwie godziny po wpuszczeniu ryb i powiem szczerze że się zdziwiłem. Jak to, zadyma bez niego? Niemożliwe, tego się nie da normalnie wytłumaczyć. Jedyne co mi przyszło do głowy, to nocny skok samobójczy za zbiornik. Kiedy pogodziłem się z faktem, że zobaczę go kiedyś wysuszonego za zbiornikiem, kątem oka zerknąłem na prawy bok baniaka, a ze mam komin trójkątny, to jest szczelina między silikonem a szybą. Tam padły akurat promienie zachodzącego słońca i wydawało mi się że widzę ruch. Zachodzę z drugiej strony, a tam głupek salarias przyklejony do szyby tęsknie patrzy do góry. Wziąłem siatkę, ale gdzie tam, bez szans. Zatem pytanie: Jak wyciągnąć Salariasa z komina? - siatką – nie, nie da rady - usunąć sitko spływu przy podmianie, wpadnie i spłynie do sumpa, a tam to już łatwiej go złapać siatką - spuścić wodę z komina przy podmianie i zostanie na dnie, trochę ryzykowne, bo przy podbieraniu bez wody, w wąskiej szczelinie komina można go skrzywdzić siatką. Jakieś rozwiązanie trzeba będzie wybrać, nie może głupek siedzieć tam całe życie (choć są plusy, wyczyścił mi już połowę szyby w kominie). W każdym bądź razie do Niedzieli, bo wtedy będzie podmiana. No ale o tym i o innych przygodach mieszkańców ironowego zbiornika opowiem Wam kiedy indziej. Może na gwiazdkę?
  15. Ironista

    fan kostka 64 L

    Piękne zdjęcia, ładnie pozowały.
  16. Ironista

    Biologia

    Paweł, ale wtedy przebicie prądu nie zabijałoby ryb wybiórczo, tylko położyło całą obsadę. Stawiam na uszkodzone organy wewnętrzne przy połowie na cyjanek czy inne trutki. Ryba pływa i je, dopóki przewód pokarmowy jako tako działa. Kiedy już nie daje rady, ryba pada. Z jedną dostawą mogą przyjechać różne ryby. Z filmów o połowach na potrzeby akwarystyki wynika, że hurtownik-eksporter nie łapie osobiście tych ryb, tylko skupuje od mieszkańców okolicznych wysp. A oni nie zawsze grają fair, tym bardziej że to często dla nich podstawowe źródło utrzymania. W efekcie czego hurtownicy mogą kupować ryby łapane normalnie jak i przy pomocy trucizn, a później to jedzie jednym transportem do takiej Polski, część ryb zdrowa, część już ma problemy zdrowotne.
  17. U mnie borsuk pasjami skubie cyjano, a obecnie obserwuję jak salarias próbuje wydostać się z komina. Komedia roku normalnie. Każdego dnia coś się dzieje, to co zapamiętam szczególnie, wrzucam na bieżąco do mojego dziennika, nawet nie wiedziałem że taki wątek istnieje.
  18. Przy takim litrażu to nie bardzo będziesz miała co obserwować, bo niewiele tam wejdzie. Chłopy dobrze Ci radzą. Startuj od razu z pojemności 250-300L.
  19. Zawsze to lepiej monety przeliczać (nie mówmy czym) , niż Niemców zaczepiać, czy też kobiety zatańcowywać...i to zamężne.
  20. Ironista

    akwarium marzeń :-)

    360 L, miał być większy, ale akryl pieruńsko drogi. A, tak jeszcze a'propos marzeń. To taka eL-ka właśnie akrylowa o długości boku min. 6 m. Ale to najpierw w totka muszę pyknąć, bo do tego osobny budynek jest potrzebny.
  21. Mariusz, ja jestem fajny, ja. Mnie zaproście, mnie. Nie obrażam się, lubię porozmawiać, zajmowałem się w życiu kilkoma dziedzinami (jednej zapomniałem jak było na imię), zakulisowo też lubię. Tani w utrzymaniu jestem, litr rudej na myszach, żarcie byle było dużo i gorącego, nie wybrzydzam. Mnie zaproście, mnie. Sorki, mam kilka dni wolnego i wariuję. Ale chociaż wątek podbiłem, to na plus.
  22. Krzysztof, a cóż to jest? Koral, bo wygląda jak jakaś kropkowana strzykwa?
  23. Zawsze to lepiej przytargać ze spaceru trochę korali niż jakieś pająki czy węże.
  24. Ironista

    akwarium marzeń :-)

    Zacząłbym od samego szkła. Jeśli szyba powyżej 10mm to tylko opti. Wiele razy czytałem że ktoś tam nie widzi różnicy między opti a float. Jego prawo. Miałem jedno i drugie, nie wiem jak można nie widzieć tej różnicy. W każdym bądź razie - jeśli następny baniak, to tylko opti. No i komin zewnętrzny obowiązkowo. Łatwiej gmerać w środku. No i lepiej grubsza szyba, ale bez wzmocnienia poprzecznego (tego które idzie przez środek zbiornika) Elektronika? Jak najmniej obecna to i mniej awarii. Ponieważ mam tendencje do chomikowania, nie sprzedaję starego wyposażenia przy przesiadce, nawet gdy nie pasuje do nowego. A razie jakiejś awarii, zawsze można użyć prowizorycznie chociażby. Więc w ten sposób się zabezpieczam. Sump moich marzeń już mam. Wielkie bydle z akrylu. Można szaleć, jak się walnie czymś przez przypadek to nie ma nerwówki że pęknie tak łatwo jak szkło. Jako karcer nie stresuje ryb, mają gdzie pływać. A co w środku zbiornika? Nie mam marzeń, nie planuję jakoś szczegółowo, a jak zaplanuję, to i tak plan diabli biorą, bo później działam pod wpływem chwili. Przykładem ostatnie poczynania. Miało być fish only, a za chwilę będzie tam więcej korali niż ryb.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc do serwisu Nano-Reef, zgadzasz się na warunki Warunki użytkowania.